Cz. 15 Intryga.
-Kameleon?
-Tak. Do mnie też przyszedł.
-Ojej. A gdzie reszta? Musimy ich ostrzec.
Ruszyliśmy do budynku. W jednym z pomieszczeń znaleźliśmy się prawie wszyscy. Lyserga gdzieś wcięło. Jego ubranie było na wieszaku.
-To oznacza, że Lyserg został złapany.
Rzekł Trey.
-Wiedziałem, że tak będzie.
Dodał Lenny.
-Mój biedny, mały protegowany.
Po chwili, przyleciał do nas Amidamaru.
-Yoh. Wiem gdzie on jest. Szybko!
Wyszliśmy jak najszybciej z budynku i pobiegliśmy za duchem Yoh. Na miejscu okazało się, że ten duch kameleon to sprawka Tildy, którą wykorzystała Enla. Moja znajoma ze szkoły. Okropna zołza. Na miejscu były również dziewczyny Sharony.
-Nie ma za co chłopaki. Teraz możecie postanowić dołączyć do naszej drużyny!
-Nigdy!
Krzyknął Rio.
-Nie ma takiej mowy!
Dodał.
-Ale Sharona. Czy to nie przypadkiem była nasza wina, że Enla ukradła co ducha?
Spytała Lili.
-Cicho!
Uspokoiła blondynka. Dziewczyny zabrały koleżankę do auta, a my wróciliśmy do hotelu. Od razu położyłam się spać.
"Śniło mi się, że zostałam Królową Szamanów. Trzymałam w ręce mój naprawiony mikrofon. Robili mi zdjęcia i zadawali mnóstwo pytań podczas jednego z wywiadów. Kiedy tego samego dnia wieczorem, wróciłam do domu i weszłam do sypialni, na moim łóżku, czekał już pół nagi Rio. Kiedy tylko mnie zobaczył, od razu wstał z łóżka, podszedł do mnie i od tyłu obiął mnie w talli. Powoli zdejmował ze mnie ubrania. Zostałam w samej bieliźnie.
-Zostań ze mną na zawsze. Kocham Cię!
Usłyszałam głos czarnowłosego. Wziął mnie na ręce i zaniusł do łóżka. Zaczął namiętnie całować mnie w szyję. Kiedy tylko skończył zajmować się moją szyją, przeszedł na usta. Położył się nade mną, a ja owinęłam go swymi nogami na wysokości bioder. Trzymałam go jedną ręką za policzek, a drugą za szyję, a on..."
-Wstawać!
Usłyszałam głos Lennego. Był już ranek. Kiedy tylko otworzyłam oczy, zauważyłam siącego Rio, który leżał obok mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Czy my o czymś nie wiemy?
Spytał Yoh. Usiadłam na łożu, zakrywając swoje gabarety, prześcieradłem i poduszką zaczęłam budzić czarnowłosego. Rio od razu się obudził.
-Rio? Co Ty tu robisz?
Spytał zaskoczony Trey. Mężczyzna przetarł oczy i przejrzał się.
-Chyba pomyliłem pokoju.
Odparł.
-Dobra. Czekamy na was. Macie na ogarnięcie się 10 minut. Idziemy na śniadanie, a po nim, będziemy szukać Dobbie Village.
Chłopcy zamknęli drzwi od mego pokoju. Zaczęłam ubierać się w moje ciuchy.
-Jak się spało?
Usłyszałam jego głos. Popatrzyłam na niego.
-Odpowiedz mi szczerze. Czy my ...
-Nie musisz się martwić. Przyszedłem do Ciebie, by spokojnie pogadać, ale ty jednak spałaś. Wyglądałaś na smutną, więc przytuliłem się do Ciebie. Zaskakujące było to, że w pewnym momencie pocałowałaś mnie....
Odwróciłam się do niego plecami, by schować rumieńce.
-Skończyło się na tym, że zasnąłem obejmując Ciebie.
Szkończyłam się ubierać.
-Dobrze... To zbierajmy się już. Czekają na nas.
Odparłam. Już miałam zamiar wstać, by ubrać obcasy, lecz po chwili poczułam trzymanie za moją dłoń. Rio przysunął mnie gwałtownie do swojego umięśnionego torsu.
-Ria. Słyszałem twoją wczorajszą rozmowę Z Kameleonem z Lizą. I powiem Ci tylko tyle. "Też Cię Kocham i nigdy już nie spojrze na żadną, inną kobietę."
Po tych słowach, delikatnie musnął swoimi ustami moje. Pocałunek trwał chwilkę. Liczyłam, że będzie dłuższy.
-Choć, bo spóźnimy się na śniadanie.
Mężczyzna owinął się ręcznikiem i poszedł do swego pokoju się ubrać. Po 5 minutach, byliśmy już przy stoliku razem z resztą przyjaciół. Po jedzeniu, ruszyliśmy w stronę kolejnego najbliższego miasta, które znalazł Amidamaru wraz z Basonem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro