Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz.10 Lyserg

Jechaliśmy całą noc. Billy był bardzo wporządku, że chciało mu się nas wozić. Chłopcy siedzieli na pace, a ja i Rio z przodu z Billy'm. Siedziałam obok okna i patrzyłam na ciemną noc. W radiu leciała jakaś muzyka, więc nie było nudno. Osoby obok mnie gadały o motorach, samochodach i innych rzeczach.

-Hej. Co jest?

Usłyszałam głos mojego ducha stróża.

-Nic.

Nałożyła na siebie naciągany uśmiech.

-Powiedz mi. Długo tak siedzisz smutna.

-Nie chce.

Odparłam. Kiedy to Liza znikneła, usłyszałam głośny śmiech chłopaków.

-Hej Ria! Hahaha. Pamiętasz jak w szkole...

Kiedy Rio na mnie popatrzył, od razu się zaciął.

-Co jest?

Nic nie powiedziałam. Poczułam szybsze bicie serca. Zaczęło mnie bardzo boleć. Pochyliłam się trochę do przodu. Po chwili przestraszony Rio obioł mnie. Położyłam głowę na jego obok oboiczyku.

-Ria. Proszę nie umieraj mi tu.

Billy widząc mój stan, nagle staną obok jakiegoś lasu. Rio wziął mnie na ręcę i wyszedł ze mną na zewnątrz. Zrobiłam się bardzo senna.

-Oddychaj! Ria! Słyszysz?! Nie zasypiaj!

Z paki wysiedli inni towarzysze.

-Rio, co jest?

Usłyszałam cichy głos Yoh.

-Nie wiem! Ria, nie śpij!!!

Powoli zamykałam oczy. Czułam tylko zmęczenie, chociaż ból był nie do pomyślenia.

-...Rrrrri...

Byłam tak zmęczona, że nie dokończyłam słowa.

Kiedy się odcknęłam, zauważyłam, że znajduję się w klinice lekarskiej. Lekarz siedział obok mnie na krześle i patrzył na swoje papiery.

-Witam. Miło, że się Pani obudziła.

-Co się stało?

-Miała Pani atak mocniejszego bicia serca. Było to dosyć niebezpieczne dla Pani organizmu. Na szczęście Pani chłopak i znajomi przynieśli Panią tutaj. Za chwilkę przyniosę zwolnienie.

Mój chłopak. Hahaha. Zabawne.

Po pół godziny, kiedy już miałam wyjść z pokoju, usłyszałam głos tego samego lekarza.

-Proszę na siebie bardziej uważać Pani Mikoto. Żadnego stresu.

Trzymając w dłoni dokumenty I przypisane leki, zamknęłam za sobą drzwi. W korytarzu czekali na mnie przyjaciele, prócz Lennego. Od razu z miejsca wyrwał się Rio.

-I jak się czujesz?

Nie odpowiedziałam mu na to pytanie.

-Rio? Od kiedy my jesteśmy razem?

-Yyyyyyyy....od kiedy......

-Może lepiej nic nie mów. Gdzie jest Lenny?

Zmieniłam nagle temat.

-Nasz Lenny? Gada z takim jednym chlopakiem na osobności.

Odparł Yoh. Po chwili nasz Chińczyk do nas dotarł. Razem z nim, szedł tamten nowy chłopak.

-Yoh. Kto to jest?

Spytał zielonowłosy, patrząc na mnie.

-To Ria. Nasza przyjaciółka...

-....dziewczyna Rio. Hahahahahhahah

Wtrącił się Trey. Rio od razu trzepnął go w głowę.

-Dzięki, że mnie wyręczyłeś.

Odparłam.

-Witaj. Jestem Lyserg.

-Miło Cię poznać.

Przywitałam się z chłopakiem. Gdy popatrzyłam przez przypadek na Lennego, skrzywiłam się lekko. Nie był najwyraźniej zadowolony z towarzystwa nowego znajomego.

-Niestety musimy się zbierać. Jak najszybciej musimy się dostać do Dobbie Village.

-Najpierw jednak musimy pokonać Zicka!

Wykrzyczał nagle Lyserg.

-Spokojnie. Wszystko w swoim czasie.

Uspokoił go Yoh. W chwili, kiedy wyszliśmy ze szpitala, zza moich pleców wyłonił się czarnowłosy.

-Ria. Co chciałaś mi powiedzieć wtedy, kiedy trzymałem Cię na rękach, przed utratą przytomności?

-Nie pamiętam. Coś musiało mi się wtedy wymsknąć.

-Aha. Bardzo się bałem o Ciebie. Przestraszyłem się. Co Ci powiedział lekarz?

-Że mam na siebie uważać.

-Spokojnie. Masz osobistego ochroniarza.

Powiedział żartobliwie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro