✏14✏
~Remigiusz~
Podszedłem do drzwi szklanych, które były wejściem na werandę. Przez szkło obserwowałem dziewczynę. Siedziała na zielonej trawie, tyłem do mojej osoby. Patrzyła na niebo, które dzisiaj było bezchmurne.
Jej brązowe długie włosy, lekko się kołysały w rytm wiatru. A lekki zachód słońca, dawał przepiękny błysk jej ciału. Wyglądała jak anioł. Wyglądała jak spokój.
Wziąłem łyk herbaty, nie spuszczając jej z oczu. Mógłbym tak stać godzinami, patrząc na nią.
Wypuść mnie
Wciąż jej słowa krążyły wokół moich myśli. Starałem się ich nie słyszeć, nie pozwolić im na to, żeby mnie kontrolowały.
Oblizałem usta, czując jak na moim ramieniu opada czyjaś ręką.
- Hej braciszku - uśmiechnąłem się lekko, słysząc głos z jednej najważniejszych mi osób.
- Hejka - zerknąłem na chwilę, na dziewczynę.
Odwzajemniła mój uśmiech, po czym skierowała swoje oczy na Weronikę.
- Powinieneś ją puścić - mój uśmiech znikł.
- Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Ja wiem co chcę i kurwa mam zamiar trzymać się tego - zbyt oschłym głosem odpowiedziałem. Nie chciałem, lecz moja druga twarz zaczęła się ujawniać.
- Wiem. Ale ona tego chce. Bracie - puściła moje ramię, stając przodem do widoku.
- Ona należy do mnie. - zerknąłem ponownie na siostrę.
Dziewczyna cicho westchnęła i pokiwała głową. Nic nie mówiąc, zrobiła krok w tył, i odeszła. Ponownie moje oczy, spoczęły na Weronice. Powoli położyła się na trawniku, i patrzyła w niebo. Zacisnąłem szczękę, z myślą gdyby ode mnie uciekła.
Otarła ręką oczy. Ona płakała. Poczułem ukłucie w sercu. Ten widok mnie dołował. Ale wiem że będzie lepiej. Potrzebuje tylko czasu. A ona mnie pokocha.
~Weronika~
Podniosłam się z trawnika. Otrzepałam się, po czym odwróciłam się do wejścia do domu.
Przystanęłam w miejscu, zauważając za szklanymi drzwiami bruneta. Patrzył na mnie intensywnym wzrokiem.
On tutaj tak długo stał? Czy on mnie obserwował? Z drżącym oddechem, ruszyłam z miejsca. Pierwszy krok, drugi i kolejny.
Przekroczyłam próg domu.
Stanęłam tuż obok niego, patrzyłam pewnym wzrokiem przed siebie.
Czułam. Wręcz wiedziałam że patrzył na mnie. Nie mogę mu pokazać że jestem słaba. Po kilku sekundach, weszłam w głąb domu, kierując się do swojego pokoju.
Kiedy w nim się znalazłam, usłyszałam ciche pukanie.
Nim zdołałam coś powiedzieć, w nich stanęła brunetka. Dobrze wiedziałam kim jest. Pamiętam ją. Siostra mojego byłego przyjaciela, i mordercy. Wiktoria.
- Hej możemy pogadać? - zamknęła za sobą drzwi.
- Nie mamy o czym - spojrzałam na nią z kamiennym wyrazem twarzy.
- Wiem co ci zrobił. Ale on nie jest....- przerwałam jej w połowie zdania.
- Wyjdź i nie wracaj.
Dziewczyna po mrugała kilku krotnie, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Ale on....
- Wyjdź- podeszłam do niej, patrząc z furią w moich oczach, pokazując palcem w drzwi.
Nie odrywałam od niej spojrzenia, niech wie że nie jestem miękka. Jestem twarda, i nie dam z sobie zrobić idiotki. Czekam tylko na odpowiednią okazję, a oni pójdę wszyscy gnić w więzieniu. A szczególnie chłopak który zabrał mi najcenniejszą rzecz w moim życiu.
Brunetka cicho westchnęła, i opuściła pokój. Wciąż patrząc na drewniane drzwi, czułam jak we mnie krew zaczęła buzować.
Przepraszam że taki krótki. Nie wiem co tutaj dodać. Nie chcę też, żeby książka szybko się skończyła, więc może dlatego tak odejmuję z rozdziałów. Nwm xD
Jak są błędy to przepraszam
⭐ Cenię
💭Kocham
Ig. _Violet_love124
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro