Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏12✏

Usłyszałam trzask zamka, tak jak mówił chłopak. Zostały one otworzone. Zerknęłam na drzwi, a one się otworzyły. W nich stanął mój koszmar. Ubrany w garnitur. Przy szyi miał poluzowany krawat, zerknął na mnie z kamiennym wyrazem twarzy. Wszedł do środka, nie odwracając się tyłem do mnie, zamknął za sobą drzwi.

- Była tutaj? - zadał pytanie.

Poprawiłam się, zagryzając lewy polik od środka. Mówić czy nie mówić.

- Była tutaj. - powtórzył wściekły.

- Ttak ale jest okej - zająknęłam się

- To prawda co mówiła? - jego intensywny wzrok był do zniesienia.

Spuściłam głowę w dół, zaczynając bawić się rękami.

- Tak - szepnęłam. Chłopak nic nie mówiąc wyszedł, ale zostawił drzwi na oścież otwarte.

Szybko wstałam z łóżka, zerknęłam za nim, ale go nie widziałam. A do moich uszów doszedł dźwięk trzaskania drzwiami. Wyszedł. I był wkurzony.

Przeze mnie zginie

Podpowiadała mi świadomość.
Zeszłam na dół, a przed pokoju stał Michał. Kiedy mnie usłyszał spojrzał na mnie. A ja doznałam szoku. Miał czerwone oczy, podkrążone i do tego był blady. Wyglądał na takiego który płakał nom stop. Ale czy on płakał?

- On nią się zajmie. Nie będzie cię już niepokoić - odezwał się spokojnie.

Oszołomiona kiwnęłam tylko głową. Na sekundę uśmiechnął się do mnie, po czym bez słowa mnie ominął. Poczułam jak moim ciałem kradnie się lęk i poczucie winy. Łapczywie złapałam oddech, po czym wróciłam do pokoju.
W ciszy czekałam na mojego porywacza, z nadzieją że nic jej nie zrobi.
Minęło od jego wyjścia pół godziny.

Potem godzina

Dwie

Kiedy usłyszałam jak ktoś, znaczy on coś mówi wchodząc na piętro, wybiegłam z pokoju. Moje oczy spoczęły na bruneta,który stał nie opodal mnie. Był gotowy by wejść do swojego pokoju. Patrzył na mnie bez żadnego wyrazu. Powoli zjechałam wzrokiem w dół. Zauważyłam na jego jasnej bluzie czerwone plamy, a na dłoniach miał więcej tego koloru.

- Nie zabiłeś jej? - zadałam pytanie wracając na czekoladowe tęczówki.

Milczał. Zrobił to. To z mojej winy. Przeze mnie ludzie giną.
Pokręciłam energicznie głową na boki, zaczynając się cofać do pokoju. Kiedy znalazłam się w pomieszczeniu trzasnełam drzwiami.
Cichy szloch wydobył się z moich ust.

To twoja wina.








Przepraszam że taki krótki.

Jak są błędy to przepraszam

⭐ Cenię
💭Kocham

Ig: _Violet_love124

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro