Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział drugi

— Nie spodziewałam się takiej bezpośredniości — wyduszam z siebie, kiedy wreszcie jestem w stanie.

Powinnam odwrócić się i wyjść, ale, o dziwo, nie mam na to ochoty. Nie byłam z nikim od dobrych dwóch lat. Jestem po pracy. Dlaczego nie miałabym sobie pozwolić na kilka chwil w towarzystwie kogoś tak pociągającego jak ten facet?

Nie widzę żadnego sensownego powodu.

— Wolałabyś, żebym cię zwodził? — Reign przechyla głowę. — Żebym cię okłamywał co do moich zamiarów?

Wzruszam ramionami i upijam kolejny łyk martini.

— Nie należę do kobiet, którym obcy mężczyźni mówią coś podobnego podczas pierwszego spotkania — zdobywam się na szczerość.

— To świetnie. Skoro jestem pierwszy, na pewno mnie zapamiętasz. — Reign uśmiecha się, wyraźnie z siebie zadowolony.

Co za palant. Naprawdę powinnam odwrócić się i odejść, jednak ciągle tu jestem. Bo prawda jest taka, że tego chcę.

Chcę z nim iść do łóżka — ta świadomość uderza mnie jak pociąg towarowy. Może właśnie tego potrzebuję. Kilku chwil zapomnienia w ramionach faceta, którego pewnie już nigdy nie spotkam. Zwłaszcza TAKIEGO faceta. Naprawdę miałabym przepuścić tę okazję?!

— Poza tym nie wierzę, że możesz mieć jakiekolwiek kompleksy, Persio. — Mężczyzna kręci głową. — Przecież jesteś piękna. Masz seksowne ciało i ruchy, i oszałamiający uśmiech, który z pewnością sprawia, że ludzie przy stoliku zapominają, co obstawiali. Założę się, że twój odsetek przegranych graczy w tym kasynie jest największy.

Śmieję się. To brzmi tak niedorzecznie, że aż zabawnie. Reign przygląda mi się z zadowoleniem, a mnie ściska w dołku na myśl, że on naprawdę tak sądzi. Że uważa mnie za seksowną. Wiem, że jestem ładna, ale ludzie traktują mnie raczej jak dziewczynę z sąsiedztwa. Mężczyźni przeważnie chcą się ze mną przyjaźnić i nic więcej. Ta sytuacja jest dla mnie po prostu dziwna.

Co tylko jeszcze bardziej mnie fascynuje i sprawia, że chcę zostać.

— Może ty powinieneś spróbować u mnie zagrać — proponuję beztrosko. — Ciekawe, ile byś przegrał.

— Wolę inne gry. — Uśmiecha się w sposób, który zapewnia mnie, że te słowa były dwuznaczne.

Marszczę czoło.

— Więc co robisz w kasynie poza tym, że się na mnie gapisz?

Reign znowu się do mnie przechyla. Jest już tak blisko, że czuję jego gorący oddech na skroni.

— Piję drinka — wyjaśnia, na co prycham lekceważąco. — Przed pójściem spać. Mam tu wynajęty pokój. A przez ciebie ten jeden drink przeciągnął się do czwartej rano. Możesz się czuć winna.

Absolutnie nie czuję się winna. Za to do głowy wpada mi coś innego.

Skoro ma tu wynajęty pokój, to znaczy, że jest w mieście przejazdem. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że jeśli pójdę z nim do łóżka, więcej go nie spotkam.

I dobrze. O to chodzi w jednorazowych numerkach, prawda?

Sama nie wiem, dlaczego to przychodzi mi na myśl. Może za długo byłam sama, a może potrzebuję odprężenia. Ale wiem, że mam z tym facetem chemię — jakieś tysiąc razy większą niż tę, którą mam z Lincolnem. No dobrze, z Lincolnem nie mam żadnej. I za tym właśnie tęskniłam, a między mną a Reignem aż lecą iskry! Dlaczego tego nie wykorzystać?

— Czuję się ogromnie winna, że rozregulowałam twój zegar biologiczny. — Pogardliwie wydymam usta. Reign nie może nie usłyszeć drwiny w moim głosie.

— Długo tu pracujesz? — pyta. — Takie zarywanie nocek nie wydaje mi się zdrowe.

— Pięć lat — odpowiadam. — Z pewnością jest zdrowsze od innych aktywności, którym w tym czasie mogłabym się oddawać.

Mężczyzna się krzywi.

— Bardzo wątpię. — Kiedy unoszę pytająco brew, dodaje: — Chętnie ci pokażę inne, znacznie zdrowsze aktywności. Aczkolwiek nie obiecuję, że stanie się to w nocy, skoro właściwie jest już poranek.

Dopijam martini i stawiam pusty kieliszek na blacie. Reign również kończy swoją whiskey. Mam wrażenie, że to jakiś znak, ale nic nie mówię, tylko wpatruję się w niego z zainteresowaniem. Powiedział mi wprost, czego chce. Spróbuje mnie jakoś namówić?

Mężczyzna wyciąga w moim kierunku rękę, ale tym razem czeka, aż sama podam mu moją. Waham się.

— Mieszkam na dziesiątym piętrze — mówi, a ja czuję łaskotanie w podbrzuszu. — Gwarantuję, że spodobają ci się widoki.

Zagryzam z wahaniem wargę, co natychmiast przykuwa jego wzrok.

— Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś jakimś świrem, który mnie zabije, poćwiartuje i wsadzi do walizki, żeby niepostrzeżenie wynieść z hotelu? — Jeszcze się nie poddałam.

Reign śmieje się, czemu przyglądam się zmrużonymi oczami. Nie widzę w tym nic zabawnego.

— To niepokojąco dokładna wizja, Persio — odpowiada w końcu. — Chyba nigdy bym na coś takiego nie wpadł. Ale jeśli mi nie ufasz, choć to rani moje serce, to możesz wysłać wiadomość do jakiejś przyjaciółki z informacją, gdzie idziesz, moim nazwiskiem i numerem pokoju. Policja szybko by mnie znalazła, gdyby coś ci się stało.

Wyciągnięta w moją stronę dłoń jest duża i w ogóle nie drży, w przeciwieństwie do mojego ciała. Z jednej strony tego chcę, z drugiej trochę się boję. A co, jeśli...

Ach, pieprzyć to.

Podaję mu dłoń, a Reign zaciska wokół niej palce, uśmiechając się triumfalnie. Już wie, że zwyciężył. Robi krok w tył i ciągnie mnie za sobą, aż ruszamy przejściem w stronę głównego holu. Odwracam się i spoglądam na bar.

— Ale... drinki...

— Doliczą mi do rachunku za pokój — uspokaja mnie. — Nie bój się, nie próbuję uciec bez płacenia.

Ciągnie mnie ku sobie, aż idę koło niego, a on może mnie objąć ramieniem. Może czułabym się z takim jego zachowaniem niepewnie, gdyby nie fakt, że mężczyzna zdaje się idealnie do mnie pasować. W dodatku jego dotyk parzy i sprawia, że robię się coraz bardziej rozgrzana. Wystarczą palce na moich żebrach poruszające się delikatnie, żebym traciła oddech.

Wchodzimy do olbrzymiego głównego holu Enigmy. Rzadko tu bywam, bo dla pracowników kasyna przewidziane jest inne, tylne, nie tak efektowne wejście, dlatego rozglądam się ciekawie. Wysokie sklepienia, wielkie żyrandole, marmury i czerwone dywany. Ogromna recepcja zajmuje ścianę naprzeciwko tej w całości przeszklonej, wychodzącej na Strip.

Nie mogę jednak zbyt długo podziwiać wystroju, bo Reign prowadzi mnie ku windom i po chwili wsiadamy do jednej z nich. Nie jesteśmy niestety sami; inni goście hotelowi jadą na szóste piętro, co sprawia, że zachowujemy się bardzo grzecznie. Mężczyzna stoi tuż obok, z dłonią niedbale położoną na moim biodrze; czuję jego oddech na skroni i obawiam się na niego spojrzeć, więc spuszczam wzrok na własne buty.

Winda zatrzymuje się na szóstym piętrze, wszyscy wychodzą, a my zostajemy sami. Zupełnie nie spodziewam się tego, co następuje, kiedy drzwi się zamykają. W jednej chwili stoję spokojnie na środku windy, a w następnej znajduję się pod ścianą, opierając się o nią plecami. Sapię i chwytam Reigna za ramiona, próbując utrzymać równowagę. Czuję jego dłonie na policzkach i po chwili mężczyzna pochyla się, żeby mnie pocałować.

To absolutnie oszałamiający i zapierający dech w piersiach pocałunek. Reign nie jest łagodny ani czuły, wręcz przeciwnie: jego usta spadają na mnie niemalże brutalnie, gwałtownie, natarczywie domagając się odpowiedzi na pieszczotę, więc niezwłocznie mu jej udzielam. Zsuwa dłonie w dół mojego ciała. Nie panuję nad sobą, nie panuję nad sytuacją, pozwalając mu na wszystko, włącznie z wetknięciem palców pod moją spódnicę, podczas gdy jego język wślizguje się do moich ust i zaczyna penetrować je zachłannie, głęboko. Wplatam mu palce we włosy i przyciągam go do siebie bliżej, a w tym samym momencie Reign wydaje z siebie mruknięcie, stwierdziwszy, że mam na sobie pończochy z pasem.

Właśnie wtedy winda zatrzymuje się na dziesiątym piętrze. Mężczyzna odsuwa się ode mnie; słyszę, jak ciężko, chrapliwie oddycha, a jego ciemne oczy zdają się czarne, gdy obrzuca mnie intensywnym spojrzeniem. Drżę pod nim i mimowolnie rozchylam usta. Reign łapie mnie za podbródek i wsuwa kciuk między moje wargi.

— Ssij — mówi aksamitnym głosem, nogą blokując równocześnie drzwi windy, które próbują się zamknąć.

Posłusznie zamykam wargi wokół jego kciuka i zaczynam ssać, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Kiedy otaczam palec językiem, z ust Reigna wyrywa się warknięcie. Jego ciemne oczy błyszczą jak w gorączce i wiem, że jest równie podniecony jak ja.

— Wystarczy — mamrocze, zabiera palec, po czym wyciąga mnie z windy na korytarz.

Na dziesiątym piętrze jest kilka apartamentów. Nigdy tu nie byłam, ale Reign nie pozwala mi zbyt dokładnie obejrzeć otoczenia; od razu prowadzi mnie do drzwi swojego apartamentu i wpycha do pokoju. W środku jest ciemno, jednak w niczym mu to nie przeszkadza. Moje plecy ponownie spotykają się z twardą powierzchnią — tym razem drewnianych drzwi — i nie mogę nawet odsapnąć, bo w następnej chwili mężczyzna znowu całuje mnie zachłannie.

Rozchylam wargi i pozwalam mu wsunąć język do środka, równocześnie sięgam do guzików mojej kamizelki. Jest służbowa i zostało we mnie na tyle rozsądku, by nie pozwolić mu jej ze mnie zedrzeć; pospiesznie rozpinam guziki i ściągam ją, po czym rzucam na podłogę. Reign w tym momencie zajmuje się moim krawatem. Poluzowuje go, ale nie zdejmuje całkiem, a potem zaczyna się bawić guzikami koszuli.

Nie pozostaję dłużna i również zaczynam go rozbierać, najpierw biorąc się za motocyklówkę i koszulkę pod spodem. Reign odrywa się ode mnie na moment, by pozwolić mi ją zdjąć przez głowę, ale zaraz potem wraca do gorących pocałunków. Jest zaborczy, gdy nie przestając mnie całować, ściąga ze mnie koszulę, a chwilę później także stanik. Jego dłonie zaczynają masować moje piersi, aż wyrywa się ze mnie jęk przyjemności. Sięgam do jego dżinsów i rozpinam najpierw pasek, a potem także zamek, by w końcu dostać się do penisa.

Macam na oślep, ale wiem, że trafiłam na bardzo ciekawy okaz. Jest twardy jak skała, gruby i ma całkowicie zadowalającą długość. Zamykam na nim palce i pieszczę go w górę i w dół, a Reign odrywa się od moich ust, by spazmatycznie zaczerpnąć powietrza.

— Kurwa — mówi i to pierwsze słowo, które wypowiada, odkąd wysiedliśmy z windy. — Nie dojdę do łóżka, kocie.

Nie wiem, kiedy dokładnie awansowałam na „kota", ale mam to gdzieś.

— Zróbmy to tutaj — sapię.

Czuję, jak jego dłonie zsuwają się z moich piersi w dół; Reign podciąga mi spódnicę i zrywa ze mnie majtki. Zostaję w samym pasie do pończoch, gdy on kolanem rozsuwa mi nogi i przybliża się jeszcze bardziej, aż jego nagi tors ociera się o moją klatkę piersiową. Jęczę, gdy skóra mężczyzny drażni moje twarde, wrażliwe sutki.

Reign chwyta mnie za pośladki i podnosi, po czym wsuwa się we mnie gładko, przyszpilając mnie biodrami do drzwi. Obejmuję go mocno za szyję, skamląc coś niewyraźnie; w głowie mam watę i mogę skupić się tylko na wypełniającym mnie penisie. Och, rozciąga mnie tak, że to prawie bolesne, ale jaki to słodki ból!

— Chryste, jesteś taka ciasna — dyszy Reign w moje usta, gdy złączam nogi za jego plecami i przy okazji zrzucam ze stóp szpilki. Jego penis chowa się we mnie cały, ale mężczyzna nie porusza się. — Poczekaj chwilę. Nie chcę cię skrzywdzić...

— Nie skrzywdzisz mnie — zapewniam go miękko.

Zaciskam się na nim, a on syczy; żałuję, że w ciemności nie widzę wyrazu jego twarzy. Wycofuje się nieco, po czym ponownie napiera biodrami. Czuję, jak moje włosy opadają na ramiona, i orientuję się, że wyleciały mi z nich wszystkie spinki. Reign porusza się powoli, penetrując mnie głęboko, a ja z każdym pchnięciem wznoszę się coraz wyżej i wyżej, prosto ku orgazmowi. Proszę o zwiększenie tempa, a on robi to, wyrywając ze mnie kolejne jęki. Pieprzy mnie, a ja błagam o więcej, co chyba jeszcze bardziej go podnieca.

Dochodzę pierwsza, zaciskając się na nim mocno. Odchylam głowę do tyłu i krzyczę, gdy przez moje ciało przetacza się fala obezwładniającej rozkoszy. Kiedy wracam do rzeczywistości, stwierdzam, że Reign zatrzymał się i wpatruje się we mnie tymi błyszczącymi, ciemnymi oczami.

— A co z tobą? — pytam zachrypniętym głosem.

— Za chwilę — obiecuje, po czym odrywa mnie od drzwi. — Trzymaj się.

Chwytam go mocno, gdy niesie mnie do łóżka. Jego apartament jest naprawdę duży; w ciemnościach nie widzę zbyt wiele, ale wydaje mi się, że składa się z części wypoczynkowej i osobnej sypialni. Jestem jednak zbyt zajęta rozpamiętywaniem przeżytego niedawno orgazmu, żeby zajmować się wystrojem wnętrz.

Przenosimy się do sypialni, a Reign nawet ze mnie nie wychodzi, gdy kładzie mnie na pachnącym czystością łóżku. Podąża za mną, wbija się we mnie ponownie, a ja jęczę, wrażliwa po ostatnim orgazmie. Chryste. Nikt nigdy nie zrobił ze mną czegoś takiego, a wygląda na to, że ten facet dopiero się rozkręca!

— Poczekaj sekundę — dyszy, po czym wychodzi ze mnie i odsuwa się trochę.

Mam ochotę go zatrzymać, ale on sięga po moją spódnicę i ściąga ją ze mnie; sekundę potem to samo robi ze swoimi spodniami i już jest z powrotem przy mnie. Podciąga mnie wyżej na łóżku, chwytając za biodra, a ja odruchowo rozszerzam nogi jeszcze bardziej, żeby ułatwić mu dostęp.

Reign wchodzi we mnie; tym razem idzie mu nieco trudniej i robi to trochę ostrożniej. Czuję jego gorące wargi i przyspieszony oddech na szyi, gdy próbuje się kontrolować. Obejmuję go udami i zachęcam do szybszych ruchów; wbijam palce w jego ramiona i odchylam głowę do tyłu, próbując złapać dech. Reign wycofuje się nieco, po czym wchodzi we mnie mocniej.

— Chryste, tak mi dobrze — mamrocze w moją szyję. — Zaciśnij się na mnie, kocie.

Gdy to robię, on wydaje z siebie kolejny jęk. Dyszę, kiedy Reign zwiększa tempo, wsuwając się we mnie gładko, jakby właśnie tu było jego miejsce. Przyspiesza ruchy, a we mnie znowu zaczyna budować się przyjemność. Niedawno doszłam, a już czuję, że mogłabym mieć drugi orgazm!

Reign łapie za mój krawat i ciągnie lekko. Zaciska węzeł, nie przestając się we mnie poruszać. Wychodzę mu naprzeciw, dopasowuję się do jego tempa; nasze biodra uderzają w siebie, gdy Reign całuje mnie w szyję, używając nie tylko ust, ale też języka i zębów. Jęczę mu do ucha i wyprężam się w jego stronę, kiedy dopada mnie kolejny orgazm.

To tak niespodziewane, aż tracę dech. Krzyczę jego imię, zaciskając się na jego fiucie, a przez całe moje ciało przepływa fala przyjemności.

— Och, tak — mruczy Reign, odsuwając się, by spojrzeć mi w oczy. — Jesteś taka piękna, kiedy dochodzisz.

Po chwili on także nieruchomieje, trzymając mnie w mocnym uścisku. Opada na mnie, ale cały czas opiera się na łokciach, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Wplatam mu palce we włosy, próbując uspokoić szalejący oddech.

To było po prostu nie-sa-mo-wi-te.

— Nigdy wcześniej nie miałam dwóch orgazmów z rzędu — mówię zdyszana.

Reign podnosi głowę. Jest arogancko uśmiechnięty, gdy odsuwa mi z czoła pasmo splątanych włosów.

— Widzisz, warto było wypić ze mną drinka — mówi. — Od początku daję ci nowe pierwsze razy.

Śmieję się, chociaż to wcale nie jest zabawne; po prostu buzują we mnie endorfiny i czuję się tak dobrze, że nie mogę się powstrzymać. Reign przesuwa się nieco w górę i całuje mnie głęboko, a ja rozchylam usta i pozwalam mu włożyć do środka ruchliwy język. To leniwa, namiętna pieszczota, która wywołuje rumieniec na mojej bladej skórze.

W końcu Reign odrywa się ode mnie i słyszę, że z trudem łapie powietrze tak samo jak ja.

— Muszę wyjść na sekundę do łazienki — mówi. — Zostaniesz?

Kiwam głową, bo nie mam obecnie sił na nic innego. Reign posyła mi zadowolony uśmiech, po czym podnosi się, włącza lampę obok łóżka i wyciąga rękę, żeby pomóc usiąść też mnie. Odrzucam włosy na plecy, ale wiem, że już mam je splątane w jeden wielki kołtun. Trudno, może on tego nie zauważy. Jestem naga, więc chyba ostatnie, na co będzie patrzył, to moje włosy.

Reign tymczasem cofa się o krok i obrzuca mnie uważnym spojrzeniem, pod którym mam ochotę się skulić. Zamiast tego ja również mu się przyglądam, a naprawdę jest czemu. Ma świetnie ukształtowaną klatkę piersiową, jest wąski w biodrach i szeroki w barach. Widać, że ćwiczy. I jest silny, skoro dał radę przenieść mnie spod drzwi do łóżka.

— Jesteś piękna — mówi, patrząc na mnie jak zahipnotyzowany. — Wiesz o tym, prawda?

Uśmiecham się, starając się ukryć zakłopotanie.

— Ty też jesteś niczego sobie — odpowiadam nieco bezczelnie.

Reign śmieje się, kręci głową i odwraca się, by wyjść. W tej samej chwili słyszę, jak moja komórka, która została w torebce rzuconej gdzieś pod drzwiami, zaczyna głośno dzwonić.

— Siedź — poleca mi mężczyzna, spoglądając na mnie przez ramię. — Przyniosę.

Uśmiecham się i sięgam po narzutę, żeby trochę się zakryć, bo mimo wszystko dziwnie mi tak siedzieć całkiem nago na jego łóżku. Reign rzuca mi torebkę, po czym wychodzi do łazienki, a ja patrzę na jego umięśnione pośladki. Wow. Co za widok!

Natychmiast jednak wylatuje mi to z głowy, gdy widzę, kto do mnie dzwoni. Mama.

Zupełnie o niej zapomniałam!

— No dzień dobry, kochanie, ja już wylądowałam — mówi pogodnie, gdy odbieram. — Gdzie jesteś?

Myślę gorączkowo nad wymówką. Przecież nie powiem jej, że właśnie uprawiałam seks z facetem, którego w ogóle nie znam!

— Jezu, przepraszam — wołam z przerażeniem. — Musiałam... zostać dłużej w pracy. To znaczy... nie dałam rady wcześniej się wyrwać i nie miałam jak dać ci znać. Dopiero wychodzę.

— Nic się nie stało — zapewnia mnie mama, aż robi mi się głupio, że tak ją okłamuję. — Wrócę sama...

— Nie, zaczekaj na mnie — proszę. — Naprawdę zaraz wychodzę. Będę za pół godziny.

Szkoda, że nie mogę spędzić z Reignem więcej czasu, ale ten telefon przypomniał mi o moich priorytetach. Miałam jechać po mamę! Nie widziałam jej tydzień i nieważne, jak dobre było to bzykanko, nie wolno mi jej teraz olać!

Kiedy kończę rozmawiać, Reign wychodzi z łazienki. Ma zawiązany na biodrach ręcznik, więc nie mogę go sobie obejrzeć z przodu tak dokładnie jak z tyłu, nad czym trochę ubolewam.

— Dobrze słyszałem? — mruczy, spoglądając na mnie z góry. — Musisz iść?

— Tak — potwierdzam. — Mówiłam, że się spieszę. Przepraszam...

— Nic się nie stało. — Uśmiecha się do mnie. — Chodź, pomogę ci pozbierać ubrania.

Wyciąga dłoń, którą bez namysłu ujmuję. Trochę mi przykro, że nie próbuje mnie zatrzymać, ale przecież to był tylko seks. A skoro już jest za nami, po co miałabym tu dłużej być?

Reign ciągnie mnie mocno, aż wpadam w jego objęcia. Włosy znowu wchodzą mi do oczu, więc odsuwa mi je z twarzy łagodnym gestem, po czym ponownie mnie całuje. Wzdycham, kiedy czuję jego gorące wargi na moich.

— Ubierz się, a ja wezwę ci taksówkę — mówi, kiedy wreszcie się ode mnie odsuwa, po czym daje mi lekkiego klapsa w pośladek. Piszczę. — I zrób to jak najszybciej, bo inaczej znowu zaciągnę cię do łóżka, Persio.

Ma rację, muszę szybko uciekać.

Zanim go poproszę, żeby doprowadził mnie do jeszcze kilku orgazmów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro