Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 - pierwsza wskazówka


- Hmmm...wiesz co? Sprawdzę w bardziej zaszyfrowanym źródle informacji. – odparła Emma po dłuższym czasie. Nadal nie mogły znaleźć nic związanego z ofiarą. Przecież musiał być jakiś powód! - Chodź do mnie! Obczaję to na moim laptopie. Tutaj mogą skanować historię operacji.

- C-czekaj, czy ty mówisz o bazie danych uniwersyteckich? – zapytała z przestrachem Aurelia, patrząc na koleżankę.

- No, a o czym? – zaśmiała się starsza, biorąc się pod boki. – Ach, no tak! Nie mówiłam ci że jestem hakerem, nie? Upsik, musiało mi się zapomnieć, sorki! – puściła oczko do zszokowanej dziewczyny. – Dobrze, dobrze! Przepraszam! – zaśmiała się, widząc minę młodszej. – Ale to nie jest talent, z którego się spowiadasz każdemu kogo napotkasz, no nie? Jeszcze ktoś by zakablował dziekanowi...Albo co gorsza- rektorowi! Na bank by mnie wywalił, gdyby się dowiedział, że już używałam tego talentu.

- D-dobrze...- wyjąkała Aurelia. Była w szoku, że jej nowa koleżanka potrafi to zrobić. Znaczy, wiedziała, że istnieją hakerzy ale nigdy by się nie spodziewała, że znajdzie jedną z nich na własnym uniwersytecie!

Doszły do pokoju starszej. Mieszkała w Akademiku najbliższym uczelni.

- No to jedziemy! – Emma podwinęła rękawy i zaczęła wpisywać szereg cyfr.

Jej młodsza towarzyszka odsunęła się żeby – jakby złapali starszą- nie skojarzyli jej z nią. Miałaby problem od razu na pierwszym roku, co tu mówić, w pierwszym miesiącu nauki! Nie po to dobrze zdała maturę, by przez hakera musieć szukać nowego, gorszego uniwersytetu z tym samym kierunkiem. Zastanawiała się, czy powinna wyjść z pokoju. Po chwili jednak zaczęła się uspokajać. Siadła na podłodze i zaczęła jeszcze szukać informacji u siebie w komórce. Jednak nadal nic nie znalazła. Siedziały do późna i dziewczyna zaczynała już przysypiać, gdy nagle Emma krzyknęła – Mam! To może być ciekawe!

- Hę? – Aurelia przerwała swój miły półsen, gdzie nie musiała się obawiać, że ktoś chce ją napaść, i otworzyła ciężkie powieki. Była już za stara na wiarę w Piaskowego Dziadka, ale teraz skłaniała się do tego, iż on skleił jej powieki. Tak bardzo chciała je z powrotem zamknąć!

- Nie śpij, bo cię okradną! – wrzasnęła Emma, podsuwając jej pod nos laptopa ze świecącym ekranem. – Zobacz to! Chyba mamy motyw! A przynajmniej coś co się wydaje nim być!

Aurelia przebiegła wzrokiem po informacjach określających ofiarę zabójstwa.

Pół roku temu zastrzegł licencję na rewolucyjny lek, który opracował wraz ze swoim kolegą – Pawłem ---------, lecz jako wynalazcę wpisał tylko siebie, jako powód podając fakt, iż to on wpadł na pomysł, a Paweł tylko pomagał mu w wykonaniu, z czym rzeczony mężczyzna się nie zgadza. Twierdzi iż on wraz z Adamem na równi pracował i miał bardzo duży wkład w wytworzenie tego leku. Lecz pomimo jego apeli Adam nie zmienił wpisu. Akademia jednak zdecydowała się na utajnienie całej tej sytuacji, gdyż źle ona się odbija na dobrym imieniu uczelni i zakazał rozpowszechniania informacji, oraz na usunięciu wszystkiego z Internetu. Dlatego nic nie znalazłyśmy! Mało kto czyta teraz gazety i ogląda wiadomości! Ludzie dowiadują się większości z Internetu! Nie wpadłam na pomysł, by zajrzeć do starszych gazet!

- Rzeczywiście...- przytaknęła Aurelia, wstając powoli. – I bez tej wiadomości ukradzionej z prywatnych zasobów uniwersytetu nie wiedziałybyśmy nawet, z jakiego okresu wziąć gazety, by znaleźć cokolwiek o nim.

- Dobra, to mamy taką teorię: Ten Paweł wściekły na Adama, potajemnie przyszedł z samego rana, wiedział bowiem z jakiegoś źródła, że Adam będzie tego dnia akurat tam i bum! Zabił go! Musiał też wiedzieć o zawieszonych lekcjach porannych! Mistrz zła! Psuje to do osoby, która wraz z ofiarą wymyśliła lek.

- Ale coś mi się nie zgadza...- szepnęła Aurelia. Popatrz – wskazała na informację o wynalezieniu specyfiku – czy nie czytałyśmy, że on wygrał jakiś konkurs geologiczny? Skąd w takim razie miałby taką wiedzę, by wytworzyć lek?

Emma wzruszyła ramionami. – Kto wie? Wygląda jakby ten facet był dość ciekawą i tajemniczą postacią. Ciekawe do czego się jeszcze dokopiemy! – zachwyciła się dziewczyna. – Brygada detektywów do boju!

...

Parę dni później jednak nic nie znalazły. Ich entuzjazm mocno upadł.

- Eeeeeech...jeszcze kilka takich chwil, a podziękuję za ten cały klub. – westchnęła Aurelia. Na przerwie postanowiły pójść na kawę i podsumować wyniki śledztwa. Ale oprócz informacji o zazdrosnym i chcącym sprawiedliwości współpracowniku ofiary, nic nie przyszło.

- Nie upadaj na duchu! – poklepała ją po plecach Emma, przynosząc swoja kawę. – Chyba nie chcemy żeby sprawca spowodował kolejne morderstwo? – pokazała palcem na swoją rozmówczynię. – Jesteś w tarapatach i wiesz o tym! Na policję nie ma co liczyć! Tak jak w książkach! Nie dorośli, a uzdolniona młodzież łapie złoczyńców.

- Ale my nie jesteśmy w książce! My nawet nie jesteśmy uzdolnioną młodzieżą!

- Hmmm...tu mnie masz. – przytaknęła starsza. – Ale to nie zmienia fakt, że policja tego nie rozwiąże! Pomyszkują coś, powiedzą że takiej trudnej sprawy jeszcze nie mieli i to będzie na tyle. Hmmmm...wiem! – wrzasnęła nagle Emma. – Musimy myśleć jak morderca! – wskazała znowu palcem na Aurelię. – Jak byś rozplanowała zabójstwo osoby, która cię zdradziła i sama przypisała sobie zasługi?

- J-ja bym poszła na policję! – wyjąkała biała Aurelia. – I bądź cicho! Nie wrzeszcz tak, bo ludzie się patrzą! – wskazała dyskretnie na kilka stolików studentów, które odwróciły się w ich stronę. Emma uśmiechnęła się do nich czarująco i pomachała im. Odwróciła się znowu do młodszej koleżanki. – Spoko! Trzeba pokazać że wszystko jest okej to zaraz tracą zainteresowanie! Dobra, to co do naszej hipotezy. Na razie mamy tylko przypuszczalnego sprawcę. Jak się dowiemy jak to zrobił, to może znajdziemy wskazówkę, którą magicznie przeoczyli policjanci. Na filmach zawsze jest coś takiego. I w książkach. Poza tym...przyjrzyj się policji to zrozumiesz, że przeoczenie wskazówki jest w ich przypadku bardzo możliwe! – teraz mówiła już szeptem. – Dlatego tak ważne jest pomyślenie jak on mógł to zrobić. Nieważne czy to rzeczywiście Paweł, czy ktoś inny.

- No dobra...- westchnęła Aurelia. – To ja bym zrobiła tak...


Witam! Sporo się naczekaliście na kolejny rozdział, ale oto jest! Świeży i pachnący, jak ciepłe bułeczki! Napiszcie co o nim myślicie! Czy Wam się podoba, czy coś zmienić w sposobie pisania. 

~MadokaAi

4.09.21

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro