Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 - Zwłoki


Dość niska dziewczyna z dwoma grubymi warkoczami biegła po schodach. Nie chciała się spóźnić na zajęcia laboratoryjne. Byłaby wcześniej pod salą, gdyby nie fakt iż musiała dokupić lateksowe rękawiczki. Jej koleżanki ich nie używały, ale ona wolała nie zarazić się jakimś syfem, w końcu jako grupa zajmowali się organizmami, które niekoniecznie zostałyby uznane za nieszkodliwe, gdyby niechcący wypuścić je na zewnątrz laboratorium. Nie po to poszła na te studia żeby się czegoś zarazić, albo dopuścić do jakieś epidemii!

Stanęła na półpiętrze, by złapać oddech.

- Ja tu nie chcę umrzeć, tylko dostać się na zajęcia! – pomyślała, ocierając pot z twarzy. Wyciągnęła smartphona z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz.  - 7.57. – Dobra, zdążę! – ruszyła dalej z determinacją dostania się na drugie piętro w przeciągu trzech minut.

Podbiegła ostatnie kilka metrów i otworzyła zamaszyście drzwi do sali.

Nikogo nie było. Zdziwiona rozejrzała się po pomieszczeniu, próbując tu wypatrzeć jakąś wskazówkę dlaczego. Po lewej stronie znajdowało się urządzenie, pod którym robiono szczególnie niebezpieczne eksperymenty, po prawej były stoły do przeprowadzania doświadczeń i pisania kartkówek, jak również kurki do odkręcania gazu i palniki. Koło stołów stały wysokie obrotowe krzesła bez oparć i...coś jeszcze.

Buty.

Czyjeś buty.

Ktoś tam leżał!

Serce zatrzepotało jej ze zdenerwowania. Dlaczego? Czyżby zasłabł? A może to jakiś pijany, który zakradł się do laboratorium i tam usnął? Szybko jednak wykreśliła tą możliwość, gdyż sala jest z reguły zamknięta. W takim razie co?

Bała się podejść bliżej, ale to zrobiła. Nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby przez swoje tchórzostwo pozwoliła komuś zejść z tego świata. Jej oczom ukazało się leżące ciało. Nie dawało żadnych oznak życia. Mężczyzna miał około dwudziestu pięciu lat, czarne włosy do ramion, które teraz okalały jego głowę niczym aureola. Kucnęła przy nim. Chciała zrobić to, co każą zawsze podręczniki pierwszej pomocy, gdy ktoś znajdzie się w takiej sytuacji. Przyjrzała się osobie przed sobą. Ubrany był w garnitur, nic nie wskazywało czemu leży. Do czasu kiedy coś zauważyła. Coś co sprawiło, że dziewczyna stanęła jak wryta na trzęsących się nogach i momentalnie odsunęła się od ciała. Przyłożyła dłoń do ust, robiąc się lekko zielona. Z lewego boku mężczyzny powolutku sączyła się ciemnoczerwona, słabo natlenowana krew. Rana była świeża, aczkolwiek wszystko wskazywało, że mężczyzna już nie żył. Oczy miał zamknięte, a jego klatka piersiowa się nie unosiła.

Udało jej się wydać jedynie jęk, bo zrobiło jej się niedobrze. Pokręciła głową, wmawiając sobie, że to niemożliwe, to tylko zły sen i zrobiła jedyne co wydawało jej się właściwe w tym momencie – uciekła z miejsca zbrodni. Mózg podpowiadał, że nie jest tu bezpieczna i musi natychmiast ratować swoje życie jeśli nie chce skończyć jak to ciało tam, leżące na zimnej podłodze laboratorium, czekające na sekcję zwłok i pochowanie.

Rozglądała się dzikim wzrokiem po korytarzu, z każdego kąta mógł w końcu przyglądać się jej zabójca!

- W co ja się wpakowałam! – rozmyślała w panice. – Mogłam dziś nie przychodzić na pierwszą lekcję! Głupia sumienność! I co ja z niej mam? Mordercę na karku!

Po kilku minutach rozpaczliwego biegu, straciła dech i musiała stanąć.

Musi to komuś powiedzieć! To w końcu zabójstwo! Na uniwersytecie!

Na drżących, w powodu biegu i nerwów, nogach doszła pod drzwi dziekana. Oczy zaszły jej mgłą. – Musi to zrobić! - Zaczęła dobijać się do władz uczelni.

Gdy trzęsącym się głosem i kilka razy o mało nie wpadając w histerię, opowiedziała dziekanowi co widziała w laboratorium, została wezwana policja. Ogrodzili teren oraz zabrali ciało, łącznie ze świadkiem – czyli nią – na posterunek, żeby spisać jej zeznania. Była pierwszą i jedyną która widziała dzieło mordercy, przez co podejrzewali iż to ona zabiła mężczyznę. Została wypuszczona z braku dowodów, ale pouczono ją żeby była gotowa na każde wezwanie, gdy znajdą jakiejkolwiek wskazówki dotyczące tego zdarzenia.

Dziewczyna wolała jednak jak najszybciej o tym zapomnieć. Nie chciała pamiętać ciała leżącego bez życia na podłodze, gdzie normalnie jeszcze dzień wcześniej, wraz z koleżanką robiła doświadczenia.

To było przecież tak niedawno...a jednak miała wrażenie jakby od tej chwili minęły wieki. Zadrżała. Jak szybko wszystko może się zmienić.

Wyciągnęła komórkę i próbowała się uspokoić, surfując po Internecie. Zobaczyła wiadomość, że prowadząca jest chora i laboratorium nie odbędzie się. Gdyby to przeczytała wcześniej! Nie musiałaby teraz przechodzić przez to wszystko!

Objęła rękami ramiona i zaczęła je rozcierać, jakby było jej zimno. Wiedziała, że jak się nie uspokoi, to nie da rady pójść na te zajęcia, które jeszcze jej zostały. Policjanci chcieli wypisać jej zwolnienie na dzisiaj, ale nie mogła pójść do domu. Nie teraz, kiedy nie potrafiła się przestać trząść. Po prostu by nie dojechała do niego, a o tej porze trzeba by chyba cudu, żeby znaleźć jakąś wolną taksówkę, więc to też odpadało.

Nagle poczuła lekkie klepnięcie w plecy. Aż się zjeżyła, odwracając się momentalnie, gotowa do odparcia ataku kogokolwiek.

Przed sobą ujrzała wyższą od siebie dziewczynę w krótkiej, plisowanej spódniczce w kratkę. Fryzurę miała ściętą na krótko. Wyglądała na trochę starszą niż ona, może drugi rok?

- Ty jesteś Aurelia Gnakowska? – zapytała nowo przybyła. Głos miała przyjemny dla ucha, aczkolwiek dość ostry.

- T...tak. – pokiwała ostrożnie głową pierwszoroczna, bojąc się, czego ona może od niej chcieć.

Nie znała nikogo ze starszych lat i nie mieszkała w akademiku. Była Krakuską – dojeżdżała środkami komunikacji miejskiej.

- Ta, która pierwsza znalazła ciało. – odparła starsza bez żadnego skrępowania.

- Skąd wiesz? – pisnęła Aurelia. Ostatnie czego sobie życzyła, to wytykanie palcami i szeptanie o jej udziale w tej sprawie.

- Cały Uniwersytet tym żyje, młoda! – krzyknęła drugoroczna, biorąc się pod boki.

- Czy...możemy o tym nie mówić? Chcę jak najszybciej zapomnieć o całej tej sytuacji. – szepnęła młodsza, zasłaniając się dłońmi.

- Dlaczego? To ekscytujące! – krzyknęła jej rozmówczyni. – A tak w ogóle, to jestem Emma Wajek, Drugi rok geologii i założycielka nieoficjalnego klubu detektywów. – zaśmiała się dziewczyna, przedstawiając się i teatralnie dygając.

- Kółka detektywów? – spytała z powątpiewaniem Aurelia. – Nie wydaje mi się, żeby taki klub istniał na AGH...

- No właśnie go nie ma, dlatego mówię, że nieoficjalny!

- Ok...- Zgodziła się trochę na siłę dziewczyna. Nie chciała dalej ciągnąć tej rozmowy. – To miło, gratuluję. Ja idę na resztę zajęć, cześć! – machnęła ręką i już chciała uciec od denerwującej koleżanki, gdy ta chwyciła ją za rękę.

- Nie! Wstąp do mojego kółka, proszę! – krzyknęła Emma niemal z paniką, prawie uwieszając się na niej.

- Słucham?! – krzyknęła Aurelia, cała w szoku. Przed chwilą mówiła jej, że nie chce mieć nic wspólnego z całym tym morderstwem, a ona proponuje jej zostanie detektywem? – Dlaczego ja? Znajdź kogoś innego, nie nadaję się!

- Chcę ciebie.

- Czemu? Na pewno zwerbujesz sporo osób, które dałyby się pokroić, byleby wstąpić do twojego klubu.

- Ale to ty pierwsza zobaczyłaś dzisiaj trupa! – starsza znowu poruszyła drażliwy temat, którego nie życzyła sobie poruszyć Aurelia. – Masz zadatki na detektywa! To dar! Trzeba mieć talent, żeby znaleźć się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie!

- Talent! Taaaaa...- wymamrotała niższa, wracając myślami do dzisiejszego ranka. Talent to ona miała, ale do tego, że sobie dzisiaj nie popatrzyła na grupę na Facebooku. Bo by jej dzisiaj z pewnością nie było, gdyby nie to.

- Słuchaj, rozumiem twój zapał, ale ja nie mam zamiaru babrać się w tym morderstwie. Wystarczy mi to co dziś zobaczyłam.

- A co jeśli morderca rano cię widział i chce się na tobie zemścić? Szykuje już plan żebyś następną ofiarą była ty? – spytała poważnie Emma.

Hejka! Nowy rozdział wpadł. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że ten jest gorszy niż poprzedni. Możecie napisać mi czy mam rację?

~MadokaAi

26.02.20

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro