Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Aron, był królem jakich mało widziało królestwo przez całe dziesiątki wieków. Gdy prawie dwadzieścia lat temu włożono mu koronę na głowę nie miał pojęcia z czym się będzie musiał mierzyć. Ciągłe ratowanie królestwa przed wojną domową naprawdę potrafi zmęczyć, tym bardziej gdy nigdy nie da się zadowolić wszystkich. Aron znając historię poprzednich królów ma świadomość że rządzenie całkiem dobrze mu wychodzi.

Teraz siedział w swej komnacie na drewnianej ławie przed kominkiem i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w ogień. Komnata była pięknie przyozdobiona w złoto i jedwabie barwione na bordowo. Była przedzielona drewnianym parawanem na dwie części, sypialną i oficjalną. To właśnie w tej drugiej lubił przesiadywać. Nad kominkiem wisiały dwa piękne miecze. Po lewej stronie pomiędzy paleniskiem a drzwiami stał sporej wielkości regał zapełniony księgami. Z lewej zaś było przesłonięte bordowymi zasłonami duże okno z wyjściem na taras. Pośrodku na marmurowej podłodze stał stół rzeźbiony w drewnie z metalowymi okuciami. Na stole leżały przybory do pisania i jakieś zwoje pergaminu porozrzucane w bezładzie a obok stały trzy krzesła, jedno większe naprzeciw dwóm mniejszym.

Ktoś zapukał do drzwi. Aron nadal wpatrując się w ogień prawie nie zauważył że do komnaty wszedł Everyn.

- Panie - zaczął cicho lekko przygarbiony starzec - wszyscy oczekujemy ciebie Panie w wielkiej sali.

Król zdawał się ledwo zwrócić uwagę na swego wiernego doradcę bo tylko przytaknął głową nie odrywając wzroku od płomieni. Everyn znał Arona od kołyski, wcześniej służył jego ojcu tak jak teraz jemu. Wiedział że król jest myślami gdzieś indziej. Odczekał chwilę w nadziei że mężczyzna otrząśnie się z transu lecz na próżno. Ruszył powoli w jego kierunku. Dopiero gdy stanął przy władcy, ten uniósł wzrok na pomarszczoną twarz Everyna i skinieniem głowy dał znać by się przysiadł.

- Widzę Panie od jakiegoś czasu błądzisz gdzieś myślami - spytał staruszek wygodnie się rozsiadając jakby szykował się na dłuższą rozmowę.

- Czuję się zmęczony - Aron wypowiedział te słowa powoli wciąż spoglądając na kominek - dwadzieścia lat walki o to niewdzięczne królestwo - wypalił z zaciśniętymi zębami.

- Cóż, myślę że wielu jest takich którzy są szczęśliwi z powodu twego panowania - na chwilę się zatrzymał by upewnić się że król go słucha - jednak trzeba pamiętać że nie każdemu da się dogodzić. W świecie gdzie ogromną rolę odgrywa złoto i inne bogactwa zawsze są tacy co myślą że wciąż mają wszystkiego za mało i ci którzy naprawdę mają niewiele lub nie mają nic a to stawia ich po dwóch różnych stronach barykady, dla...

- I tu się z tobą zgodzę przyjacielu - wtrącił się w słowo Everynowi król jednocześnie odwracając się do niego - obie strony są sobie wrogie a całą winę za ten podział zrzucają na koronę. Cały czas staram się znaleźć ten złoty środek balansując pomiędzy względnym spokojem a rozpętaniem wojny domowej.

- To bardzo trudne zadanie - w głosie starca dało się wyczuć ogrom współczucia jakim darzył swego króla. Dobrze wiedział o czym Aron mówi, w końcu prawie całe życie służył radą już dwóm królom. Przyglądał się uważnie władcy. Przez ostatnie lata ze stresu zdążył już całkiem zmarnieć. Choć miał dopiero czterdzieści dwa lata to siwizna prawie całkowicie zastąpiła jego kruczoczarne zawsze starannie uczesane włosy, teraz zwisały w bezładzie zapuszczone do ramion. Kilkudniowy zarost i wyraźne zmarszczki na czole tylko sprawiały że wyglądał na co najmniej kilka lat starszego niż jest w rzeczywistości.

- Czuję jak pętla na mojej szyi się zaciska - wyjąkał Aron drżącym głosem, a Everyn nerwowo się poruszył.

- Panie, bezpieczeństwo władcy zawsze było dla królewskich strażników priorytetem, sądzę...

- Obaj wiemy Everynie, że w historii nie zawsze strażnikom udawało się ochronić króla. - znów przerwał starcowi - Nawet gdy na tronie zasiadał mój dziad.

- Owszem, ale do czego zmierzasz Panie?

- Zastanawiam się, czy nie zrzucam na barki mego syna zbyt dużego ciężaru? - Aron spojrzał w oczy Everynowi - Czy podoła tak ogromnemu brzemieniu jakim jest prowadzenie królestwa ku lepszemu?

- Myślę, że tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ale cokolwiek ma się zdarzyć, należy pamiętać o historii, a ta nam mówi że bywali różni władcy, lepsi i gorsi - król spojrzał zamyślony w ogień jakby doszukując się sensu w słowach Everyna. Zawsze szanował jego mądrości, jednak niekiedy musiał długo zastanawiać się nad nimi by je zrozumieć.

- Wiem że zbliża się ten moment w którym będziemy musieli ujawnić tę tajemnicę - na chwilę się zawiesił - ale czy to nie zniszczy tego wszystkiego co przez pół życia starałem się zbudować?

- Obawiam się że to jest nieuniknione - odparł Everyn.

- Po latach od tego wydarzenia mam wrażenie że to co zrobiliśmy wcale nie było konieczne - w głosie króla coraz bardziej dało się wyczuć rozgoryczenie.

- Tak - przytaknął starzec już razem ze swoim rozmówcą patrząc w płomienie - to było ryzykowne posunięcie ale to co zamierzamy zrobić - znów przerwał by spojrzeć na króla - możemy tym doprowadzić do rozlewu krwi.

- Stracę rodzinę - Aron spojrzał starcowi w oczy - znienawidzą mnie. Chciałbym to cofnąć ale nie mogę. Zrezygnować także nie mogę, musiałbym wtedy go zabić i wszystkich którzy o tym wiedzą a tego także nie mogę zrobić, nie potrafię.

- Nikt nie powinien ponosić tak wielkiej ofiary za cudze błędy, a to czy dobrze zrobiliśmy zweryfikuje czas - Everyn czuł że rozmowa się przedłuża a do tego czekają na nich w sali tronowej więc się podniósł wzdychając, odczekał chwilę aż król zrobi to samo.

- Jestem ci wdzięczny za tę rozmowę przyjacielu - wypalił król kładąc z wyczuciem dłoń na ramieniu starca i spoglądając mu w oczy.

- Po to żyję - odpowiedział mu ze szczerym uśmiechem - by tobie służyć radą i rozmową Panie.

- A na razie chodźmy - Aron odwzajemnił uśmiech - nie lubię jak patrzą z wyrzutem jak to musieli czekać na króla - obaj się zaśmiali głośno po czym ruszyli w kierunku drzwi.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro