Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 - Pozornie zwyczajna dziewczyna

Liceum w Nowym Jorku było położone niedaleko centrum. Dzięki temu uczniowie i nauczyciele mogli po godzinach spędzonych w szkole łatwo przenieść się do głównej części miasta, gdzie mieściło się mnóstwo sklepów, kawiarnie oraz największy wieżowiec w całym kraju. Ludzie mieszkający w tak ogromnej metropolii spędzali dużo czasu w centrum miasta i cieszyli się, że mają tak dużo atrakcji niedaleko swoich domów, a jedną z nich było właśnie liceum –wielki, zbudowany z brązowego kamienia budynek zbudowany prawie sto lat wcześniej. Obok niego znajdował się także duży ogród, w którym uczniowie mogli spędzać przerwy oraz boisko do gry w piłkę nożną i tenisa, czyli miejsca, które służyły młodym ludziom do wypoczynku przed kolejnymi lekcjami i zajęciami. Jedną z najbardziej znanych ciekawostek na temat szkoły, był marmurowy pomnik przedstawiający założyciela szkoły, który mimo posiadania w niektórych miejscach drobnych uszkodzeń, wciąż imponował swoim wyglądem. To właśnie obok pomnika, na świeżym powietrzu odbywały się apele oraz szkolne festyny.

Liceum było jedną z najbardziej znanych szkół w całym wielkim mieście i dlatego wielu rodziców starało się, aby ich dzieci uczyły się właśnie w tym miejscu. Budynek posiadał nie tylko dużą ilość klas położonych na czterech piętrach, ale też salę gimnastyczną, stołówkę oraz pracownię naukową. Z kolei nauczyciele i szkolny psycholog często udzielali pomocy uczniom i dbali o przyjemną atmosferę w liceum.

Właśnie z tych powodów szkoła często była nazywana najlepszą placówką w całym mieście, a w gazetach często można było przeczytać o osiągnięciach uczniów. Uczniowie także podzielali zdanie swoich rodziców i twierdzili, że czują się w swojej szkole bardzo dobrze. Miesiące mijały bardzo szybko i po jakimś czasie nadchodziły wyczekiwane przez wszystkich uczniów wakacje – czas, gdy odpoczną od szkolnych obowiązków i wyjadą na planowane od dawna letnie wyjazdy. Jednak w tym roku dla uczniów najstarszej klasy dwa miesiące wolnego były szczególnie ważne, ponieważ po tym czasie mieli pójść na studia i rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Nauczyciele zadbali więc, aby ostatni dzień szkoły dla najstarszych licealistów odbył się bez większości lekcji, a bardziej skupiał się na wspólnie spędzonym czasie. Przygotowali więc kilka atrakcji dla uczniów, które tego dnia miały odbyć się w szkole.

                                                               ***

Ostatnią lekcję przed wakacjami uczniowie czwartej klasy liceum w Nowym Jorku spędzili w swojej klasie. Na biurkach leżały gry planszowe i karty ze szkolnej świetlicy, które przyniosła nauczycielka historii.

Licealiści podzielili się na kilka grup, a każda grała w inną grę. Jedni zamierzali kupić miasta w Monopoly, inni zgadywali, którą postać ich koledzy mają na myśli, grając w Zgadnij, kto to?, a pozostali rozdawali karty wUNO.

W ostatniej z tych grup znalazły się osiemnastoletnia Kamila i jej przyjaciółka o imieniu Michelle – piegowata blondynka o intensywnie niebieskich oczach. Pierwsza z dziewczyn grała w tę grę po raz pierwszy i niezbyt rozumiała jej zasady, lecz druga pomagała jej z wielką chęcią.

- Słuchaj, wytłumaczę ci zasady. Kładziesz na siebie karty w tym samym kolorze, albo z tą samą liczbą na górze, aż nie będziesz miała w rękach ani jednej karty – tłumaczyła Michelle swojej przyjaciółce, energicznym ruchem ręki wskazując na stos kart położony na środku biurka.

- Dobrze, chyba już rozumiem – Kamila nie była pewna, czy uda jej się zapamiętać szczegóły dotyczące gry, lecz wzięła w ręce kilka kart – Ja mam kartę z liczbą cztery u góry, tak jak ty.

W tej chwili Michelle zauważyła niepewność swojej przyjaciółki i szepnęła :

- Na pewno dasz radę. Przecież szybko się uczysz.

Kamila wzięła głęboki wdech. Mimo, że gra była dość łatwa, ona sama nie była pewna, czy pójdzie jej dobrze. Zwłaszcza, że po drugiej stronie klasy przy biurku siedziała trójka chłopaków, którzy często lubili śmiać się z niepowodzeń swoich kolegów i koleżanek. Dziewczyna kątem oka zobaczyła, że nawet w tej chwili jeden z nich zakrył usta dłonią, próbując ukryć swoje wyraźne rozbawienie.

„Nie będę się nimi przejmować" - pomyślała nastolatka. Według niej kontakt z łobuzami nie był potrzebny, ponieważ choć miała tylko jedną przyjaciółkę, którą była Michelle, to jednak ich przyjaźń była prawdziwa i dziewczyny dzięki wzajemnej pomocy nie przejmowały się głupimi żartami kolegów z klasy.

Widząc podekscytowanie w oczach swojej najlepszej przyjaciółki, Kamila wzięła jedną z kart w swoje lekko drżące ręce i położyła ją na stosie.

Po chwili uświadomiła sobie, że gra całkiem dobrze jej idzie, ponieważ kładła na stos kartę za kartą, aż w końcu w jej rękach nie została ani jedna.

- Wygrałaś! Wiedziałam, że się nauczysz – Michelle podniosła ręce do góry i potrząsnęła ręką przyjaciółki w ramach gratulacji. Widząc reakcję przyjaciółki, Kamila aż się zarumieniła.

- Dziękuję. Nie spodziewałam się, że wygram – powiedziała cicho dziewczyna.

- Nie cieszysz się ze zwycięstwa? - zapytała nieco zaniepokojona Michelle.

- Znasz mnie, nie lubię się chwalić zwycięstwami. Ale tak, cieszę się – odpowiedziała Kamila.

Michelle popatrzyła na przyjaciółkę. Znała ją bardzo dobrze i wiedziała, że dla Kamili nie są najważniejsze zwycięstwa. Była dość skromną i nieśmiałą osobą, ale miała bardzo dobre serce i często pomagała innym uczniom. Kochała swoją rodzinę i nie mogłaby żyć bez otaczających ją osób. Mimo, że Kamila rozmawiała tylko z osobami, którym najbardziej ufała i nie lubiła nawiązywać bliższych kontaktów z większością ludzi, Michelle doceniała ją za miłość i empatię, które jej przyjaciółka miała w swoim sercu.

- Właśnie taka jest Kamila, jaką znam - skromna, ale szczera – szepnęła Michelle z uśmiechem.

W tej chwili na środku klasy stanęła wychowawczyni klasy – pani Elizabeth Crystal. Była ona niezwykle miła dla swoich uczniów i często pomagała im w rozwiązywaniu ich problemów, zarówno tych szkolnych, jak i prywatnych. Miała też poczucie humoru i dostarczała całej szkole ciepłej atmosfery, a także była bardzo ładną, młodą kobietą z jasnobrązowymi lokami i pięknymi oczami w kolorze jasnej zieleni. Uczniowie bardzo lubili panią Elizabeth i każdego tygodnia niecierpliwie czekali na lekcję z nią.

W momencie, kiedy weszła na środek klasy, popatrzyła z tajemniczym uśmiechem na każdego z dwudziestu uczniów ostatniej klasy liceum, co znaczyło, że zamierza ogłosić coś ważnego.

Nauczycielka w końcu postanowiła wygłosić swoją przemowę :

- Moi drodzy uczniowie, chcę wam życzyć wspaniałych wakacji, nowych przygód i chwil, które zapamiętacie na długo. Pragnę też dodać, że będę za wami bardzo tęsknić, gdy zaczniecie studia. Ale wiem, że to dla was ważny etap w życiu i dlatego nie będę zbyt smutna. Przy okazji, widzę, że świetnie się bawicie, grając w gry.

- Tak, proszę pani! Nie spodziewałem się, że układanie puzzli może być takie fajne – słowa pani Elizabeth potwierdził Daniel, który zazwyczaj spędzał czas, grając w gry na swojej komórce, ale teraz przekonał się, że gry planszowe także są dobrą rozrywką.

- A ja właśnie skończyłam grać w czwartą rundę Zgadnij, kto to? i odkryłam, że umiem całkiem dobrze czytać w myślach innych – pochwaliła się Lily, jedna z najlepszych uczennic w klasie.

- Pani Elizabeth, Kamila po raz pierwszy zagrała w UNO! I poszło jej całkiem nieźle, bo wygrała – wykrzyknęła z entuzjazmem Michelle, spoglądając na przyjaciółkę. Gdy nauczycielka to usłyszała, uśmiechnęła się i podeszła do biurka, przy którym siedziały obie dziewczyny.

- Gratulacje, Kamilo. Świetnie ci poszło, jak na pierwszy raz, kiedy grasz w UNO. Masz naprawdę duży potencjał – pochwaliła uczennicę pani Elizabeth Crystal.

Gdy Kamila to usłyszała, aż się zarumieniła. Odruchowo poprawiła kosmyk swoich długich, czarnych włosów, co robiła, gdy czuła się lekko zawstydzona.

- Dziękuję, proszę pani – wyjąkała dziewczyna. Choć nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, czuła satysfakcję z sukcesu w grze.

Pani Elizabeth uśmiechnęła się delikatnie, ale jednocześnie poczuła, że współczuje swojej uczennicy. Kamila była bowiem dość nieśmiała i rzadko nawiązywała kontakty z rówieśnikami, z wyjątkiem Michelle. Nauczycielka miała więc wielką nadzieję, że dziewczyna nawiąże kiedyś więcej kontaktów z innymi uczniami, lecz teraz ta nadzieja wydawała się znikać, zwłaszcza ostatniego dnia nauki w liceum.

W tym momencie zadzwonił szkolny dzwonek, którego dźwięk rozbrzmiewał nie tylko na całym korytarzu, ale też w poszczególnych klasach, także w tej, w której uczyła się ostatnia klasa liceum. Słysząc ten dźwięk, uczniowie wzięli swoje plecaki i szybko wyszli na korytarz. Każdy z nich był tak podekscytowany nadejściem wakacji, że zdążył tylko wziąć swój plecak.

-Do zobaczenia jutro na zakończeniu roku szkolnego! – pani Elizabeth zdążyła tylko pomachać uczniom na pożegnanie, ponieważ oni w mgnieniu oka zniknęli z pola widzenia kobiety. Mimo tego, że uczniowie często sprawiali nauczycielce kłopoty, ona doceniała ich dobre cechy i chęć do nauki i dlatego wiedziała, że będzie za nimi tęsknić.

Tymczasem uczniowie wszystkich klas spotkali się na parterze szkoły, gdzie pozostało im tylko czekać na szkolny autobus, który odwiezie ich do domów, gdzie spędzą noc przed zakończeniem ostatniego roku szkolnego w liceum. Także Kamila i Michelle stały przed drzwiami wyjściowymi budynku razem ze swoimi kolegami.

- Michelle, gdzie pojedziesz na wakacje? - Kamila była zaciekawiona letnimi planami przyjaciółki.

- No cóż, wieś u babci w Anglii to nie hotel na wyspie, ale i tak jestem szczęśliwa, że tam jadę. A ty, co planujesz? - odpowiedziała druga z dziewczyn i popatrzyła znacząco na przyjaciółkę.

„Wiem, o co jej chodzi" - Kamila zorientowała się, o co chce zapytać ją jej przyjaciółka – były to jej własne plany na spędzenie wakacji. Niestety, nastolatka jeszcze sama nie wiedziała, gdzie pojedzie na wakacje. Jej rodzice byli bowiem tak zapracowani i zajęci prowadzeniem swojego hotelu, że nie zdążyli jeszcze nawet zastanowić się, czy w ogóle pojadą na wakacje, a co dopiero gdzie będzie się znajdowało ich miejsce pobytu. Tak więc dziewczyna jako jedyna w klasie nie mogła się pochwalić, że gdziekolwiek jedzie. Nawet przy najlepszej przyjaciółce Kamila przez swoją nieśmiałość miała problem z mówieniem o swoich uczuciach, ale po kilku minutach ciszy z dużym trudem wyjąkała :

- Wiesz, Michelle... moi rodzice są zbyt zajęci pracą, żeby pomyśleć o wakacjach. Prawdę mówiąc, oni nawet nie powiedzieli, że gdzieś jedziemy.

- To smutne. Ale popatrz, moje wakacje też nie będą zbyt bogate, więc obie nic nie stracimy – pocieszyła Kamilę Michelle. Dziewczyna słynęła nie tylko z optymizmu, ale też z dużego dystansu do siebie. Nawet, gdy popełniła jakiś błąd, po kilku godzinach potrafiła już się z niego śmiać, w przeciwieństwie do Kamili, która dość długo przejmowała się swoimi porażkami.

Słysząc odpowiedź Michelle, Kamila podeszła bliżej niej. Uśmiechnęła się i szepnęła :

- Ty zawsze potrafisz mnie pocieszyć.

- Od tego jest najlepsza przyjaciółka – odparła z uśmiechem na twarzy Michelle.

Jednak Kamila mimo pocieszenia swojej przyjaciółki, wciąż nie czuła się pewna siebie. Nieśmiałość sprawiała jej duży problem w kontaktach z rówieśnikami, lecz zawsze dzięki obecności zawsze wesołej i nieco zwariowanej Michelle, dziewczyna czuła się znacznie lepiej.

Niespodziewanie obie dziewczyny usłyszały głosy rudowłosych bliźniaków, którzy stali przy oknie i obserwowali, czy przed budynek szkoły przyjechał już szkolny autobus.

-Już przyjechał! - poinformował głośno resztę uczniów Jack, który był starszym z rodzeństwa.

- Tak, wreszcie wakacje! - pisnęła z podekscytowania jego młodsza siostra Sophia.

Nie minęło nawet kilka minut, gdy wszyscy uczniowie stojący na korytarzu dołączyli do bliźniaków i trzęsąc się z ekscytacji patrzyli na kierowcę, który przygotował autobus na wejście młodych ludzi z liceum. Po pięciu minutach mężczyzna otworzył drzwi autobusu, co znaczyło, że uczniowie mogą wyjść ze szkoły. W tym samym momencie uczniowie odeszli od okna tak szybko, jak do niego podeszli, ponieważ tak bardzo chcieli już zacząć swoje wymarzone wakacje.

- Nie mogę uwierzyć, że te pięć lat tak szybko minęło – powiedziała Michelle, zakładając na plecy swój plecak.

- W sumie ja też - Kamila potwierdziła słowa przyjaciółki i chwyciła w ręce swoją torbę.

Obie dziewczyny skierowały się w stronę drzwi, tak jak reszta uczniów. Byli wśród nich także chłopcy z klasy Kamili i Michelle, którzy popatrzyli na swoje koleżanki z lekką zazdrością, ponieważ żaden z nich nie miał aż tak serdecznych przyjaciół, jakimi były dla siebie te dwie dziewczyny.

Jednak mimo panującej dookoła przyjemnej atmosfery, w głowie Kamili wciąż kłębił się jeden problem. Dziewczyna wiedziała, że ona i Michelle mają uczyć się na dwóch różnych uczelniach i prawdopodobnie będą się widywać bardzo rzadko. Kamila była więc pewna, że kiedy zacznie chodzić na studia, kontakt z jej najlepszą przyjaciółką nie będzie już tak stały jak w tej chwili. Dodatkowo dziewczyna przyjaźniła się z Michelle już od wczesnego dzieciństwa i była z nią bardzo zżyta. Właśnie dlatego dziewczyna nie potrafiła się w pełni cieszyć wakacjami i od kilku dni nie umiała się pozbyć tego problemu ze swojej głowy.

- Kamilo, wszystko w porządku? - w tej chwili zaniepokojona Michelle delikatnie chwyciła Kamilę za ramię, co robiła, gdy martwiła się problemami bliskich jej osób.

Kamila zastanowiła się przez chwilę. Bardzo chciała powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce o swoich emocjach, lecz jednocześnie nie chciała dodatkowo martwić jej swoimi problemami. Michelle była wielką optymistką, a więc dziewczyna bała się, że przez zdradzenie tego, co w tej chwili czuła, mogłaby odebrać jej radość z nadchodzących wakacji.

„Michelle tak bardzo cieszy się wakacjami, więc ja nie będę jej tego psuć"- W tym momencie Kamila postanowiła, że zachowa swoją tajemnicę i emocje dla samej siebie.

- Nie, Michelle. Serio, wszystko jest w porządku – skłamała Kamila. Wiedziała, że nie powiedziała swojej najlepszej przyjaciółce prawdy, lecz była przekonana, że jest to najlepsze wyjście z tej sytuacji.

„Szkoda, że nie można zatrzymać czasu" - te słowa dźwięczały w głowie Kamili, kiedy ona i Michelle kierowały się w stronę szkolnego podwórka, gdzie na uczniów czekał kierowca autobusu.



                                                                  ***

Gdy wszyscy uczniowie wyszli na szkolne podwórko, zobaczyli duży, żółty autobus, którym każdego dnia wracali do domu po całym dniu nauki w szkole. Kierowca pojazdu – pan Mills, siwiejący już mężczyzna w średnim wieku, jak większość nauczycieli w nowojorskim liceum, miał bardzo dobre kontakty z uczniami i starał się, aby uczniowie nie kojarzyli wracania do domu jego autobusem z nudą. Właśnie dlatego uwielbiał rozmawiać z młodymi ludźmi o problemach i pasjach, które były dla nich ważne. Dodatkowo, każdy z uczniów był dla niego tak samo ważny i zawsze starał się zauważać w nich dobre cechy i talenty.

Gdy pan Mills zauważył szczęśliwych uczniów liceum, pomachał im, a oni odwzajemnili to uśmiechem. Bardzo lubili pana Millsa, między innymi za jego poczucie humoru i to, że doskonale rozumiał ich problemy.

- Proszę wchodzić po kolei! Zresztą nie muszę wam tego przypominać, bo znamy się od tylu lat – zażartował kierowca, a młodzi ludzie zaczęli wchodzić do środka pojazdu. Byli to nie tylko uczniowie w pełni sprawni, ale także osoby niepełnosprawne, między innymi na wózku inwalidzkim, które wchodziły do autobusu pod opieką nauczycieli. Ale mimo różnic, które charakteryzowały poszczególne osoby, wszyscy absolwenci liceum w Nowym Jorku świetnie się rozumieli i byli dla siebie dobrymi kolegami.

Jako ostatnie do autobusu weszły Kamila i Michelle. Pierwsza z dziewczyn, mimo kłębiącego się w jej głowie problemu, uśmiechnęła się delikatnie. Poczuła, że wraz z rozpoczęciem wakacji czuje się trochę lepiej.

„Zaczynam nowy rozdział w swoim życiu i to jest najważniejsze" - po chwili Kamila niespodziewanie nabrała optymizmu i pewnym krokiem weszła po schodach do środka szkolnego autobusu. Jednak w głębi serca doskonale wiedziała, że niektóre problemy nie rozwiązują się tak łatwo i często trzeba dorosnąć do tego, aby sobie z nimi poradzić.

                                                                ***

W całym szkolnym autobusie było słychać głosy absolwentów liceum, którzy nie przestawali rozmawiać ze sobą i śmiać się głośno z opowiadanych sobie nawzajem dowcipów. W ciągu roku szkolnego młodzi ludzie nie mieli aż takiego poczucia humoru i radości, jak na sam koniec szkoły.

Mimo tego, że rówieśnicy mieli zupełnie różne zainteresowania i poglądy, bardzo dobrze się dogadywali i lubili przebywać ze sobą. Podczas gdy w innych szkołach w Nowym Jorku uczniowie nie mieli ze sobą mocnych kontaktów, tak w tym liceum wszyscy jego uczniowie czuli się jak jedna wielka rodzina.

- Widzę, że bardzo cieszycie się z zakończenia roku szkolnego – stwierdził pan Mills na samym przodzie pojazdu.

- TAK! - wykrzyknęła cała szkolna młodzież głośnym chórem. Nie mogli oni ukryć swojej radości z powodu zaczynających się wakacji.

Siedząca na jednym z miejsc Michelle chętnie dołączyła do chóru uczniów, ale przebywająca tuż obok niej Kamila patrzyła na zmieniający się za oknem krajobraz. Dziewczyna była świadoma tego, że po wakacjach całe jej życie się zmieni i nic nie będzie już takie samo, jak kilka lat wcześniej. Patrzenie na widok jej miasta uspokajało ją, ale jednocześnie przypominała sobie wszystkie minione chwile, które nigdy więcej się nie powtórzą.

„Kiedyś życie było o wiele prostsze. Teraz wszystko musi się tak szybko zmieniać" - te przemyślenia pojawiały się w głowie Kamili, kiedy nagle usłyszała pytanie pana Millsa.

- Swoją drogą, gdzie w tym roku spędzicie wakacje? - spytał zaciekawiony mężczyzna.

W tym momencie wszyscy uczniowie zaczęli opowiadać o swoich letnich planach tak szybko i energicznie, że w autobusie zapanował duży chaos.

- Ja spędzę wakacje na letnim obozie! - pochwalił się Jack.

- A ja pojadę do hotelu w Grecji! - dodała Lily.

- Na wakacje pojadę ze swoim kuzynem na jego farmę! - wykrzyknął Daniel.

W tej samej chwili do dyskusji dołączyła się Michelle. Ona doskonale wiedziała, gdzie spędzi lato.

- Panie Mills, ja pojadę na wieś do Londynu, do mojej babci! - powiedziała podekscytowana dziewczyna.

Kierowca kiwnął głową na znak tego, że wysłuchał wszystkich uczniów, ale po chwili spojrzał na Kamilę patrzącą ze smutkiem na widoki za oknem.

- Kamilo, a gdzie ty spędzisz lato? - mężczyzna na chwilę odwrócił głowę od kierownicy autobusu i w tej chwili oczy całej klasy skierowały się na Kamilę. Osiemnastolatka gwałtownie odwróciła się od okna. Nie wiedziała co zrobić, a w dodatku bała się, jak klasa zareaguje na jej skromne wakacyjne plany.

„Oni wszyscy spędzą wakacje w świetnych miejscach, a ja zostanę w domu" - pomyślała dziewczyna. Nie była zazdrosna, ale wiedziała, jak niektórzy z uczniów traktują ludzi biedniejszych od siebie. Kątem oka zobaczyła chłopców siedzących po przeciwnej stronie autobusu, którzy szeptali niemiłe słowa o Kamili i jej życiu prywatnym.

- Hej, ja cię nie wyśmieję. Powiedz o swoich planach, a ja w razie czego cię obronię, dobrze? - szepnęła do ucha przyjaciółki Michelle.

Kamila ze stresu głośno przełknęła ślinę, a potem poprawiła swoje włosy.

„Raz kozie śmierć. Najwyżej mnie wyśmieją, ale spróbuję" - pomyślała zestresowana dziewczyna i po chwili wyznała :

- Proszę pana, ja... nie spędzę wakacji poza domem. Moi rodzice prowadzą restaurację i chcę im pomóc. Nawet nie zaplanowaliśmy, gdzie pojedziemy w tym roku.

Przez chwilę w autobusie panowała cisza, aż w końcu odezwał się pan Mills.

- Świetny pomysł, Kamilo. Cieszę się, że jesteś taka pracowita i chcesz pomóc swoim rodzicom. Niewiele osób, które znam, jest tak chętne do pomocy jak ty!

Michelle popatrzyła z uśmiechem na przyjaciółkę, która była wyraźnie zszokowana odpowiedzią kierowcy autobusu. Nawet Lily, która zawsze uważała się za najlepszą uczennicę w klasie, ze zdziwienia upuściła swoją butelkę z sokiem.

- Widzisz, mówiłam, że potrafisz być odważna! - powiedziała cicho Michelle do Kamili. Dziewczyna już chciała odpowiedzieć, gdy nagle usłyszała dość szept, który był tak głośny i wyraźny, że wręcz przeszywał jej mózg.

„To nie dzieje się naprawdę. Pewnie zasnęłam przez tę tremę" -Kamila próbowała siebie uspokoić, ale szept nie ustępował. Dodatkowo z niewyraźnych gwarów zaczęły układać się spójne, zrozumiałe słowa :

Wiedziałem, że to ona!

Po tylu latach szukania wreszcie dostaliśmy nagrodę!

Myślałam, że to się nigdy nie uda!

Ona nawet nie zdaje sobie sprawy, kim jesteśmy!

Kochani, nasz plan wreszcie się powiedzie!

IDŹCIE STĄD! - W tym momencie Kamila krzyknęła tak głośno, że nawet zazwyczaj chętna do ciągłych rozmów Michelle nie potrafiła powiedzieć ani słowa.

- Kamilo, na pewno wszystko w porządku? - zapytał z niepokojem pan Mills.

Dziewczyna nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. To, co słyszała, było zbyt prawdziwe, aby mogło być tylko przesłyszeniem. W dodatku wypowiedzi tajemniczych osób wyraźnie dotyczyły właśnie jej i nie brzmiały zbyt przyjaźnie.

„Takie rzeczy nie dzieją się normalnym ludziom" - Kamila próbowała przekonać samą siebie, że usłyszane przez nią głosy były tylko chwilowym przesłyszeniem lub nawet snem, ale jej serce podpowiadało jej, że tak nie było.

-Tak... wszystko w jak najlepszym porządku, proszę pana – Kamila wiedziała, że nie mówi prawdy, ale to był jedyny sposób, aby pan Mills nie uznał jej za wariatkę.

- Kamilo, już jesteśmy w centrum miasta – powiedziała do koleżanki Sophia, która razem z bratem zaczęła się przygotowywać do wyjścia z autobusu.

Serce Kamili biło jak oszalałe, gdy dziewczyna drżącymi rękami wzięła swoją torbę i skierowała się do schodów pojazdu. To, co usłyszała, sprawiało, że nie potrafiła w tej chwili myśleć o niczym innym. W jej głowie cały czas słychać było słowa tajemniczych głosów.

- Do zobaczenia jutro, Kamilo! - wykrzyknęła Michelle, która wciąż siedziała w autobusie i czekała na swój odjazd do domu.

Kamila, która stała już na chodniku, delikatnie pomachała swojej przyjaciółce ręką. Chciała, żeby wszyscy wokół niej myśleli, że wszystko jest w porządku, chociaż w tym momencie wcale tak niebyło.

„Muszę się dowiedzieć, co to za głosy" - pomyślała Kamila, kiedy szła w stronę centrum Nowego Jorku. Była świadoma tego, że w odkryciu prawdy może zaryzykować własnym życiem, ale był to jedyny sposób na to, aby wyjaśnić dziwną sytuację, która wydawała się dotyczyć właśnie jej.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro