Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. FNaF i dziwne rzeczy

A więc po tym jak spotkali Vincenta on zaproponował im wizytę w Freddy's Fazbear's Pizda, a oni na to "Hmmmmm... Czemu nie." i tak właśnie znaleźli się tam. Zwiedzali ją (oczywiście w nocy). Nagle jakimś cudem wydupił im na ryjca SpringTrap.

-Aaaaaaaaaaaaaaaa!-ruda się wydarła, ale za to Wafel była przygotowana i dała mu snickersa.

-Lepiej?- zapytała.

-Lepiej- odpowiedział już Bonnie.

-No mam nadzieję, bo wisisz mi hajs za niego.

Potem Anka postanowiła odłączyć się od reszty i pójść do biura(? Nie wiem jak mam to nazwać) i ujrzała pijanego Mike'a.

-Ładnie to tak się upijać???-zapytała się, a on tempo wpatrywał się w nią.

-... Beze mnie?!- wzięła pełną butelkę i zaczęła pić.- za dużo przeszłam... Muszę odpocząć.

Jak wypiła już wystarczająco dużo, by widzieć podwójnie siedziała Mike'oei na kolanach (ach ta pedofilia) i grzebała coś przy tablecie. Nawet nie zauważyła, że jakaś creepy dziewczynka pokazała swojego pięknego ryjca na jednej z kamer. Ale kiedy już to dostrzegła wyjebała się na ziemię z poker face'm. Podeszła do drzwi, bo chciała wyjść z tego pojebanego miejsca, ale zapomniałą, że nie prowadzą one na zewnątrz i tak oto creepy dziewczynka wydupiła jej na twarz (...zaraz Anka ma ryjca :o).

-Eeeeeee... wszystko w porządku? Bo wiesz twoi chyba znajomi kazali mi pójść po ciebie...

-A-a-aha.. j-jestem Anka, ty?- prawie dostała zawału.

-Maura.

-tjm skip-

^('o')/ <-... spytasz mnie, co to jest, ja odpowiem ci, że nie mam pojęcia

-Pójdźmy na plac zabaw!- zażyczyła sobie Wafel.

-A gdzie ty znajdziesz plac zabaw.- powiedziała Ruda.

Tam!!!- Wafel wskazała na szczyt w chuj wysokiej góry. I zaraz tam pobiegła.

-Ja nie wiem, czy to przez te cukierki, czy co.

-Zdecydowanie cuksy.- skwitował Maura.

Potem usiadła z Ben'em na trawie i zaczęła niby tak niepostrzeżenie pytać o Jeff'a. Ten jednak próbował ją spławić, bo chciał znaleźć Ankę, wiecie... Pijana żona i takie tam.

Tymczasem na wzgórzu
P.O.V. Wafel (tego żeś się nie spodziewał, prawda?)

Huśtałam się na huśtawce, która miarowo skrzypiała. Chyba zaczęło się ściemieniać... A nie, tylko zapomniałam zdjąć moich sunglasys. Wiatr przesuwał karton po mleku tuż pod moimi nogami. Coś było nie tak. NIE TAK.  Spojrzałam na kwadratowy rzeczy możliwie mającą na celu imitować śmietnik ta rzecz była dziwna o wiele za mało... Rzeczowa. To mogło oznaczać tylko jedno... Ruda miała rację... Gwałciele!!!!!!!!!!?!!!1!1!1!2'3@!@$...^¥;:"

____________________________________

Logika Wafel rozwala, co nie?

kurde, przepraszam, że taki krótki rozdział, wiecie, wenen-braken ;-;

Jak chcecie możecie podsunąć mi jakieś śmieszne sytuacje... Jak chcecie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro