Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Apokalipsa Zombie

Pisane jako bajka, ponieważ pani na polskim pozwoliła legalnie pisać to, pod warunkiem, że będzie to bajka... Endżoj!
______________________

Dawno dawno temu (czyli wczoraj), żył sobie Rezi. Ale już nie żyje, bo Anka poszła do niego i chciała sprzedać kredę, ale on nie chciał kupić, więc go jednym słowem rozpierdoliła. "SPIERDALJ".
Wieki potem (1 godzinę) przechadzał się tamtędy Naruciak.

-Nanananana! Jestem sobie Naruciak! O mój-zauważył ciało- co to?

Pochylił się nad ciałem i wtedy duch reziego go opętał.

-Muahahahaha! Teraz mając ciało mogę się zemścić na teamie dealerów!!!

I poszedł wskreszać swoich fanów i zamieniać ich w bezmyślnie zombie.

>|na polanach|<

Grupka znajomych (Wafel, Ruda, Ben i Anka, która jest oficjalnie narzeczoną Ben'a, bo zgodziła się na seks, ale tylko po ślubie) siedziała sobie przy stole i ćpała kredę.

-Hasztag słeg, hasztag kreda, hasztag thug, hasztag hasztag...- wymieniała Ruda kiedy podpisywała zdjęcie na fb.

Nagle z jednej z tęcz zjechał Bóg Ćpunów, podszedł do stołu i położył na nim trochę towaru.

-Omfg ale jesteś ładny- ożywiła się Wafel i przytuliła go- bądź moim narzeczonym!?!

Widać było jego zmieszaną minę z pod maski dziwnego kota połączonego z krajotikiem.

-Noł Michau. Sup'?- odezwała się Anka.

-Aaaa, jak zwykle. Masz kredę o która prosiłaś.- odsunął wolne krzesło i usiadł na nim.

Nagle ktoś rozwalił jedną z tęcz i spadł deszcz skittelsów. To był Naruciak/Rezi z armią swoich zombie fanów.

-wstydź się! Zasypałeś nas skittelami!! Popatrz na siebię, co ty robisz?!?- Darła się Ruda.- A byłam twoją fanką!!!- rozpłakała się pod stołem.

-ANKO ZNISZCZĘ CIĘ.

-A czemy to?- powiedziała Jeffozjebka (napisałam to celowo, domyślcie się gad demed)

Ni z tąd, bo z yt przyleciał Gimper z krówką Mumu.

-Witaj cwelu. Zaraz cię rozdupczę. Krówko Mumu, wybieram cię! Użyj na nich Gwałtu.

Tak oto krówką Mumu wybiła prawie wszystkie zombie, ale duch Reziego użył magicznej mocy (khe... Pieniądze... Khe...) i Poszli sobie.

-Oł noł! Wezwę pomoc?- odezwał się Ben.

-Jesteś seryjnym mordercą, czy nie?- skomentowała szatynka (inaczej Anka)

Szybko wzięła rakietę tenisową, która magiczne znalazła się pod stołem i zaczęła szatkować zombie. A, że było ich tylko 20 po chwili ich prawie pokonała. Nagle słychać było dziwną muzyczkę, a na niebie pojawiły się nyan cat'y. Na jednym z nich siedziała Torgans Włożyła swoje MLG oksy i wycelowała bazuką w Naruciaka.

-Miałam powiedzieć jakiś zajebisty tekst... Ale zapomniałam, więc po prostu cię rozwalę.

Strzeliła bazuką w Naruciaka i zuy duch go opuścił i poszedł do piekła za próbę zabicia Anki.

-WidZiSz??? Widzisz?! To ja ją tu przywolałem!!- krzyczał Ben do Anki.

-Tja...- Anka podeszła do niego i pocałowała go w policzek.

On pewno liczył na coś więcej, ale na co, lol.

Wszyscy ćpali długo i szczęśliwie.

Di Ent (of czapter)
______________

Chcecie ślub Anki i Bena, czy ma się na niego fochnąć i odejść??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro