12. bogonii Peta
Patty szarpała się i wyrywała.
-Kim jesteś?- spytała ruda.
-A nikim tylko malutką dziewczynką która została porwana... Puśćcie mnie!!!- darła się.
-Pomóc ci?- zapytał Ben widocznie zainteresowany nową dziewczyną.
-Nu tsza gaju. Iestem sama dzielna.
Nikt nie zrozumiał o co jej chodziło więc wszyscy stali jak wryci w niezręcznej ciszy kiedy nagle odezwał się Michau :
-to Tęczolędowa gwara. mówi: Nie trzeba gościu. Jestem samodzielna.
Rozległo się "Aaaaaaaaaaaaaaaa...".Po chwili Patty zaczęła wić się na podłodze wydając odgłosy podobne do godów wielorybich. Ruda uznała to za piosenkę i zaczęła densić (meeeedia!). Za to łysolec w różowym kostiumie wywalił wszystkie poza Patty i Maury z klubu. Po drodze do wyjścia mijali dziadka tańczącego z laską (patykiem).
-Widzisz tego rodzynka?- Anka zwróciła się do Rudej- nawet on tańczy lepiej od ciebie.
Była noc, więc idąc trzeba było zwracać specjalną uwagę na spadające masło by przypadkiem nie oberwać. No to szliiszli i nagle Anka stanęła. Przejęchała sobie rękami z twarzy przez biodra do nóg. Zrobiła tak pare razy dopóki Wafel nie zwróciła na nią uwagę.
-Eeeeeee... co ty robisz?- niepewnie na nią spojrzała.
-Kurrr... Chyba zapomniałam założyć bieliznę... Chyba.
-Wiesz, możemy to sprawdzić...- wtrącił się Ben.
-Nope!- szybko odpowiedziała Anka.
-Ju bicz...- nie wytrzymał.
-tak, jestem bicz.- widząc, że nikt nie rozumie o co chodzi kontynuowała- jestem B.I.T.C.H., co znaczy beautiful, Inteligent, Talented, Charming, Hot. I kto tu jest bicz biczys???
-Who You?- powiedział Michau i za chwilę tego pożałował.
-Serio?! Hahahahahah!!! Powiedziałeś Huju?!- Wafel walała się po podłodze.
Nikt oczywiście nie zauważył jak sturlała się do rowu. Więc szli dalej. Wkońcu wszyscy się pogubili oprócz Rudej. No to teraz ona szła i szła i nagle doszła do jakichś ruin. I tam rozglądała się i nagle...
-Bu!!!- jakaś laska wydupczyła jej na ryjca.
Miała szarą skórę, czarne włosy do ramion, czarną suknię i koronę z kolcami.
-A...- na początku się wystraszyła nie na żarty co było widać po jej przerażonym krzyku i mimice twarzy- o. wisisz mi hajs za matki!- dodała oburzona bliska rozpłakania.
-Nie. Sorki za to, ale muszę komuś sprzedać tą demoniczną broń która w 101% jest niebezpieczna albo ciąży na nie jakaś książka. A tak w ogóle jestem Peta. Bogini Peta. Jedna z 8 bogów tęczolędu. Razem z nimi stworzyłam tą krainę i....- przerwała jej Ruda.
-Okej.
-Co okej?- nie rozumiała Peta.
-Kupuję.
-Właściwie mogę ci ją dać ale...- Coś dzisiaj Ruda lubi się wtrącać.
-Po prostu daj.
Tak oto Ruda wróciła z dziwnym długim, czarnym mieczem który był podobny do... no. Słaiszła i doszła do jej przyjaciół którzy siedzieli na ziemi w kręgu i o czymś rozmawiali.
-A wy co klub książki?- po chwili przypomniało jej się coś- Wyhhhhhhhh(taki rodzaj wdechu)!!! Zdradziliście stowarzyszenie książkowstrętu!!!
-Co? Nieee.. Bronił się Michał- my po prostu nie możemy znaleźć drogi po ciemku... I to masło...
-Ej, mów za siebie!- skrzyczała go Wafel siedząca na kupie masła.
-A ty od kiedy niby lubisz masło?- zdziwiła się ruda.
-Ja od nigdy, ale nieźle sprawdza się jako fotel.- wzruszyła ramionami.
I tak czekali na ranek dyskutując o coli, lepkich łóżkach i dwuznaczności.
_______________________________________________________
Dedykuję ten rozdział wspaniałej osobistości Wrona_, która przypomniała mi o pisaniu tej książki X3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro