Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jungwoo (NCT)

Jungwoo był w pracy do późna. Nie mogłaś zasnąć bez niego. Podreptałaś z małą poduszką w ręce pod drzwi wejściowe. Usiadłaś na wprost nich i wyczekiwałaś. Zegar tykał i tykał.

- Kiedy on wróci? - zaczęłaś  mamrotać pod nosem.

Zmieniłaś swoją pozycję już chyba pięćdziesiąt razy, a on nadal się nie zjawiał. Położyłaś poduszkę na ziemi, a sama usadowiłaś na niej głowę i ułożyłaś swoje ciało na twardej podłodze. Odpłynęłaś do krainy snów.

Jungwoo POV.

Nadgodziny, jebane nadgodziny. Chciałem chociaż wrócić przed północą. Trudno. Nawet z własną dziewczyną ciężko się zobaczyć, a mieszkam z nią pod jednym dachem.

Wyjąłem kluczyk i przekręciłem zamek w drzwiach. Zamarłem. T.I. leżała przed drzwiami na zimnej, niewygodnej podłodze. Głupek, jeszcze się przeziębi. Moje biedactwo wyczekiwało mojego powrotu do domu. Wygląda tak słodko jak śpi. Złapałem ją jedną ręką pod szyję, a drugą pod kolana i ostrożnie ją podniosłem. Zaniosłem ją do sypialni.

Normal POV.

- Wróciłeś. Witaj w domu skarbie. - powiedziałaś zaspanym głosem spoglądając na niego.

Uśmiechnął się i położył cię na łóżku oraz przykrył kołdrą. Dał ci przelotnego buziaka i wstał.

- Idę wziąć prysznic. - oznajmił.

- Mhm. - przytaknęłaś.

Nie czekałaś na niego długo. Chłopak wziął szybki prysznic i już po chwili leżał obok ciebie.

- T.I.?

- Tak?

- Ja...chcę mieć z tobą dzieci. - oznajmił zupełnie poważnie.

- Co? - zaśmiałaś się lekko.

- T.I., ja mówię poważnie.

- Ale Jungwoo, spójrz na nas, my sami jesteśmy dziećmi.

- Nie jesteśmy.

- Jesteśmy dziecinni, bardzo.

Chłopak podniósł się i usiadł ci na biodrach. Pocałował cię czule, po czym przeszedł do szyi zostawiając tam kilka malinek.

- Czy to dziecinne? - spytał.

- Jungwoo? - chłopak kontynuował.

- Czy to jest dziecinne? - spytał kolejny raz.

- Jungwoo, do czego zmierzasz?

- Zobacz, jesteśmy dorośli.

- Skarbie, to co robisz w łóżku, nie znaczy że jesteś dorosły, a poza tym tu chodzi o odpowiedzialność.

- Jesteśmy odpowiedzialni.

- Nie jesteśmy odpowiedzialni.

- Jesteśmy.

- Błagam cię, nie potrafimy upilnować nawet Gerarda.

- To bardzo szybki żółw. Przyznaj to.

- Pomyślimy jeszcze nad tym, dobrze? To nie jest decyzja którą podejmuje się od razu.

- Przynajmniej nie powiedziałaś nie.

- Jak było w pracy?

- Ciężko. Dobrze, że mam jutro wolne, bo inaczej chyba bym zwariował. - powiedział i nachylił się, by znów cmoknąć cię w usta.

- Masz strasznie wysuszone usta. Zaczekaj. - wstałaś by poszukać pomadki nawilżającej.  

- Wiem, jest zimno na zewnątrz. To pewnie przez to.

- O! Tu jest. - znalazłaś zgubę.

Usiadłaś na łóżku i posmarowałaś usta chłopaka pomadką.

- Gotowe. - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do niego.

- Tobie też by się przydało. - oznajmił.

- Mnie? Przecież ja mam.... - przerwał ci pocałunkiem. Urocze.

- O nie! Znowu! - spojrzałaś na otwartą klatkę żółwia. Była pusta.

- Gerard! Gdzie znowu uciekłeś?! - Jungwoo zaczął szukać zwierzaka.

- Ktoś tu mówił coś o odpowiedzialności?

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡


Wiem, dużo dialogów
Ale jakoś tak miałam ochotę napisać taką rozmowę

Jest 1:30 a ja muszę wstać o 7:00, ale musiałam to w końcu napisać bo nie wrzucałam przez jakieś 2 tygodnie

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał

Jeśli tak to komentujcie i gwiazdkujcie

Dziękuję ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro