Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. W pokoju zabaw

UWAGA! Cała perspektywa Dawida jest wulgarna, zawiera sceny drastyczne i te +18. (Tak wiem, że jeszcze bardziej was zachęciłem)

~Dawid~
Razem z Wiktorem znajdowaliśmy się w czerwonym półokrągłym pokoju z wielkim łóżkiem na środku na którym siedziałem.
Chłopak o platynowych włosach uprzednio rozpalając w kominku zajmował się już chyba setną świeczką w tym pokoju. Było ich od groma. Leżały na podłodze, na meblach wokół łóżka, na kominku, przy drzwiach, po prostu wszędzie.
Kiedy umięśniony sprawił, że już we wszystkich świeciły się małe płomyczki stanął przede mną i rozpiął rozporek. Zaczął powoli zsuwać z siebie spodnie, a kiedy już je zdjął wskoczył na miejsce obok mnie.
- Będziesz moim niewolnikiem? - Zapytał tak niezwykłym głosem, że nie mogłem mu się oprzeć.
- Mrr... lubisz takie zabawy? - Zawiesiłem ręce na jego szyji i zacząłem ją całować.
- Czyli się zgadzasz. - Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie, ale na wszelki wypadek potwierdziłem to cichym "mhmn".
- Świetnie. - Powiedział i usiadł na mojej klatce piersiowej.
- Ugh... ciężki jesteś. - Stęknąłem, a ten złapał mnie za ręce, które po chwili znajdowały się w uściskach kajdanek.
- Wow, widzę, że sprzent też masz. - Chłopak cały czas nic nie mówił. Ciągle tylko się szyderczo uśmiechał. Teraz podszedł do kominka na którym leżały płyty z porno i włożył jeden z krążków do DVD.

- Po chwili w całym pomieszczeniu dało się słyszeć jęki chłopaka, którego posuwał opalony, obiektywnie przystojny mięśniak. To wszystko było dla mnie czymś nowym, ponieważ z żadnymz chłopaków nie oglądaliśmy przy seksie filmów, ani też nie używaliśmykajdanek. Wiktor podszedł do łóżka i tym razem złapał za moje nogi, po czym szarpnął tak gwałtownie w prawo, że aż obrócił mnie o 180° i leżałem teraz na brzuchu. Wiktor położył palce na moich pośladkach i przycisnął je do nich, co było dość niecodziennym uczuciem. Następnie nie odrywając ich od mojego ciała sunął po mojej pupie zataczając co raz większe kółka. Usiadł po chwili na moich łydkach, a jego dwa palce sunęły w dół. Wywołały gęsią skórkę na moich udach i w miejscu zgięć kolan oderwały się od mojego ciała. Wiki położył się na mnie i błądząc rękami po mojej klatce złapał za moje sutki. Delikatnie ich dotykał, lekko przyciskał, aby po chwili je puścić. Następnie zaczął całować mnie po plecach wzdłuż lini kręgosłupa. Czułem się naprawdę nieswojo, lecz za razem przyjemnie. Usta jasnowłosego muskały już moje plecy w odcinku lędźwiowym, kiedy ten prychnął.
- Coś nie tak? - Zapytałem.
- Uwielbiam dołeczki. - Powiedział i zaczął robić mi malinkę na lewym pośladku. Kiedy podczas tej czynności wydałem z siebie stłumiony jęk, ten jeszcze mocniej się przyssał.

Jego ręce mocno zaciskały się teraz na moich biodrach, a wilgotny język sunął powoli wzdłuż przerwy w mojej pupie. Brakowało mi powietrza. W pomieszczeniu było chyba z 30 stopni powyżej zera. Moje uczucie ciepła potęgowało gorące ciało chłopaka, który tak pieszczotliwie zajmował się każdym kawałkiem mojego ciała. Nagle jego język przystanął, a po chwili zatopił się między moimi pośladkami, które Wiktor błyskawicznie rozchylił. Momentalnie zacisnąłem ręce na łańcuchach i stęknąłem, tym razem dość głośno.
- Więcej takich dźwięków poproszę. - Powiedział i poczułem jak wkłada mi do tyłka swój palec.
- W-wiktor... bo jest sprawa. - Wyjąkałem, a ten nie przestawał poruszać nim we mnie.
- Tak? - Zapytał i wepchnął go jeszcze głębiej, a ja myślałem, że mało co nie oszaleję.
- Ja... ja nigdy wcześniej nie byłem tym na dole. - Wyjaśniłem rumieniąc się. Kiedy odwróciłem się zobaczyłem zakłopotanie na jego twarzy. On dostrzegł, że się mu przyglądam i momentalnie zszedł z łóżka.
Podszedł do mojej twarzy i masturbując się udeżył mnie swym penisem w policzek.
- No to zabieraj się do pracy. - Powiedział i położył sobie ręce na biodrach. Posłusznie jak na "niewolnika" przystało zacisnąłem swoje czerwone usta na jego grubym przyrodzeniu.
- Dobry niewolnik. - Powiedział i zaczął głaskać mnie po włosach co sprawiło mi nie małą przyjemność. Kiedy moje usta co raz szybciej poruszały się na jego męskości ten zrobił niespodziewany ruch i przyciskjąc moją głowę do siebie bardzo mocno sprawił, że ledwo się nie udusiłem.

- Ekhe... ekhem... zwariowałeś? - Krzyknąłem, a ten posłał mi tylko ironiczny uśmieszem i udał się do czarnej szafy. Kiedy ją otworzył moim oczom ukazało się chyba siedem batów skokowych różnej grubości i o różnych zakończeniach.
- Krzyknąłeś na mnie... hmn... myślę, że pięć uderzeń czwórką Ci wystarczy. - Powiedział, a ja przełknąłem nerwowo ślinę.
-Yyy... wiesz co. Właśnie przypomniałem sobie, że mam dziś dentystę. Wypuść mnie. - Zakomunikowałem szybko, bo zdecydowanie nie lubiłem takich zabaw. Chłopak odłożył wcześniej wybrany bat i wziął ten z numerem sześć.
- O nie... nie przerywamy zabawy. - Wyszeptał mi do ucha.
- Przestań. Serio chce wyjść, wypuść mnie. - Chłopak poczerwieniał, a na jego twarzy malowała się kamienna mina. Wziął lekki zamach, a po chwili poczułem niesamowity ból na udzie.
- Aaaał... Wiktor przestań. Nie lubię takich rzeczy. Chciałem normalnego seksu, a nie 50 twarzy sam wiesz kogo. Wypuść mnie. - Uderzył drugi raz, tym razem mocniej, a ja krzyknąłem i zacząłem płakać.
- Nikt nie będzie mi rozkazywał. - Teraz zamachnął się naprawdę mocno, bo uderzenie był najboleśniejsze tych wszystkich do tej pory i aż przez chwile sparaliżowało moją nogę.

Poduszka, którą zaciskałem w zębach modląc się, żeby to wszystko się już wreszcie skończyło stawała się co raz bardziej mokra. Kiedy skończył mnie bić odłożył przyrząd na miejsce. Spojrzałem na niego zaszklonymi oczami spod poduszki i zauważyłem jak uśmiecha się do mnie szyderczo.
- Mówisz, że nigdy nie byłeś na dole, tak? - Zapytał i podszedł do komody. Nic mu nie powiedziałem, schowałem wzrok w poduszce.
-Odpowiadaj. - Krzyknął, a ja w obawie przed kolejną serią uderzeń zacząłem mówić.
-Tak. - Odpowiedziałem.
- A więc dziś wyruchamy Cię za wszystkie czasy. - Wyjął całą szufladę i podszedł z nią do mnie. Kiedy zobaczyłem jej wnętrze przeraziłem się. Były w niej dilda różnej wielkości. O ile te mniejsze były całkiem spoko, to te największe miały szerokość pięści albo i większą.
- Wiktor proszę nie. Co ja Ci zrobiłem? -Wyjąkałem, kiedy ten chwycił za pierwszy wibrator.
- Odwróciłeś się od Dominika, kiedy ten wrócił do szkoły. - Popatrzyłem na niego ze zdziwieniem. Skąd on to wiedział?
- A co do cholery ma z tym wspólnego Dominik? - Co raz mniej rozumiałem chłopaka z platynowymi włosami.
- Jest moim kotkiem i był do niedawna swoim najlepszym przyjacielem. Kiedy zniknął nie interesowałeś się coś się z nim stało. Nie obchodziło Cię nic, nawet kiedy ta papla dyrektorka powiedziała Ci, że jest w psychiatryku. A on cały czas był tu ze mną. Był w tym domu. - Nie, nie mogłem w to uwierzyć. Niestety Wiktor nie dał mi czasu do namysłu bo jednym ruchem przejechał mi lubrykantem po pupie, a drugim wepchnął w nią sztucznego penisa.
- Aaaaa... - Zadarłem się, bo to niespodziewane, brutalne pchnięcie spowodowało ogromny ból w moim tyłku. - To boli. Proszę przestań. - Wydukałem z trudem.

- Nie wiesz co to ból mój drogi. - Powiedział i wyciągnął ze mnie gumową pałkę. Moja głowa znów złączyła się z poduszką, a za szybki oddech ledwo mnie nie zabił. Wiktor podszedł do mnie i chwycił mój podbródek.
- Dopiero zaczynamy się bawić kochanie. - Powiedział i uwolnił moje nogi z kajdanek. Chwycił za moje nogi w ten sposób, że zgiął je w kolanach, a z kolei te wsunął pod moją klatkę piersiową. W każdym razie zrobił wszystko, żebym był maksymalnie wypięty w jego stronę.

~Fabian~
- Ej Fab... - Zawołał Kacper, a ja obróciłem się w jego stronę.
- Co tam? - Zapytałem bardzo cicho lecz wystarczająco głośno aby usłyszał.
- Co najbardziej kręci Cię w Dominiku? - Kiedy to usłyszałem zaschło mi w gardle i nie byłem pewien co mu odpowiedzieć, lub czy w ogóle cokolwiek mu odpowiadać.
- Jego delikatność. Jest taki słodki. Niby jest dorosły, ale w każdym jego słowie, geście ruchu jest tyle dziecięcej słodkości, że chciałbym tylko leżeć z nim całymi dniami w łóżku. - Chyba powiedziałem za dużo, ale w końcu to normalne, że bracia skazańcy zwierzają się sobie przed egzekucją.
- A Tobie? - Tym razem to ja pociągnąłem go za język. Chłopak zarumienił się i spojrzał w sufit.
- Jego wielkie oczy i też dziecięca niewinność. Poza tym jest świetny jeśli chodzi o seks i bardzo dobry dla innych ludzi. - Odpowiedział, a ja zaśmiałem się pod nosem. Kacper wyglądał jakby chciał się mnie zapytać o co chodzi, ale stety niestety nie zrobił tego.
- Jak daleko razem zaszliście? - Zapytał po chwili niezręcznego milczenia.
- Dość daleko, ale do niczego nie doszło. - Powiedziałem krótko.
- To znaczy? - Drążył temat.
- Leżeliśmy na łóżku, właściwie to on leżał, bo ja byłem nad nim i bardzo namiętnie się całowaliśmy. - Powiedziałem.

~Dominik~
Z pomieszczenia w końcu korytarza rozlegały się okropne dźwięki. Ktoś darł się wniebogłosy. Już chciałem tam wejść, ale za ramię chwyciła mnie pani Helena.
- Lepiej tego nie rób. Chyba, że też chcesz tak krzyczeć. - Powiedziała.
- Muszę coś zrobić. - Powiedziałem i uchyliłem drzwi.

- Głupcze! - Krzyknęła kobieta i wciągnęła mnie na korytarz za nim zdążyłem cokolwiek zobaczyć. - Naprawdę fajny z Ciebie dzieciak i bardzo Cię polubiłam. Nie pozwolę, żebyś pchał się w jeszcze większe bagno. - Dodała, a drzwi od tajemniczego pokoju otworzyły się.

- Co się tu dzieje pani Heleno? - Zapytał zdenerwowany Wiktor, którego sylwetka wyłoniła się zza drzwi. Miał na sobie tylko bokserki w których wyraźnie rysowała się duża wypukłość. Spojrzał na mnie tak jak jeszcze nigdy nie patrzył i uśmiechnął się promiennie.

- Nic proszę pana, po prostu chcieliśmy iść zaopiekować się Erykiem. - Powiedziała przestraszona kucharka.

- Tak, właśnie widzę. - Wycedził Wiktor i wyciągnął rękę w moim kierunku, aby pomóc mi wstać. Podniosłem się bez jego pomocy i zrobiłem krok w tył. Ten bacznie mi się przyglądając kiwnął palcem na znak, żebym poszedł za nim. Zrobiłem to, a kiedy zauważyłem leżącego na łóżku chłopaka, drzwi zatrzasnęły się za mną.

- Widzę, że poświęciłem mojemu kotkowi za mało czasu. - Powiedział i włożył rękę do moich spodni. Wziąłem zamach i już miałem uderzyć go w policzek, kiedy zaraz przy nim ten chwycił mój nadgarstek.

- Chcieliśmy zrobić ziaziu Wiktorkowi? - Ścisnął mój przegub a ja jęknąłem z bólu.
- Wiktor puść! - Powiedziałem, a łzy mimowolnie spłynęły mi po policzkach. - To boli do cholery. - Powiedziałem, kiedy moje kolana ugięły się i znów znajdowałem się na podłodze.
- Oj nie ładnie, nie ładnie. - Kontynuował i położył się na mnie. - Ale spokojnie. Jeśli cierpisz na brak atrakcji, to zaraz Ci ją zapewnię. - Dodał i ściągnął swoje bokserki. Szarpałem się jak tylko to było możliwe, choć jego umięśniona sylwetka skutecznie blokowała mi ruchy.

- Czas na to co lubisz najbardziej, czyli ostre pieprzenie koteczku. - Powiedział i wbrew moim kopnięciom i wymachiwaniu rękami zdjął ze mnie bieliznę.

- Zostaw mnie w spokoju. Proszę. - Płakałem. Płakałem po raz kolejny, kiedy Wiktor położył się na mnie i trzymając moje nadgarstki nad głową robił mi pierwszą tego dnia malinkę na szyi.

- Nie mogę... byłeś bardzo niegrzecznym kotkiem. A poza tym nie mogę się powstrzymać, jak tak mnie kusisz. - Chłopak bez dalszych wstępów nie wiem skąd, ale wyciągnął prezerwatywę. Kiedy wyjął ją z opakowania ja uciekłem pod ścianę, a zaraz potem w przeciwległą część pokoju.

- Mmm... lubimy się podroczyć przed dobrym bzykaniem? W porządku. - Szary zaczął iść w moim kierunku lecz zatrzymał się przy łóżku, na którym leżał, a może siedział, w każdym razie trudno było mi określić jego pozycję, jakiś chłopak.

- W takim razie ty sobie pobiegaj, a ja zajmę się twoim przyjacielem. - Powiedział, a kiedy grzywka opadła z oczu przykutego chłopaka dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że jest to Dawid.

- Dominik?! Co ty tu robisz? - Wyjąkał chłopak.

- To samo co ty. - Powiedziałem upewniając się tym samym czy nadal jestem w bezpiecznej odległości od Wiktora.
- D-dominik.... Aaa! - Krzyknął Dawid, a ja zobaczyłem jak Wiktor wpycha mu gumową pałkę do tyłka.

- Rozluźnij się drogi Dawidzie, to podobno pomaga, prawda Dominiku? - Wiktor znów zaczął iść w moim kierunku. Kiedy był już dość blisko bez zastanowienia wziąłem największą świeczkę jaka była pod ręką i oblałem go gorącą stearyną.

- Ooohh... tak kochanie. Też chciałem to zrobić, ale chciałem odłożyć to na później. - Jęknął tylko z rozkoszy, a mnie sparaliżowało. Jak to możliwe, że tyle gorącego wosku na raz go nie zabolało? Strach tak skutecznie przerwał moje ruchy, że po chwili ciało Wiktora pełne zaschniętego już wosku tuliło się do mojego.
- Nigdy Ci nie mówiłem? - Zapytał wpatrując się w moją przerażoną minę. - Albert uwielbiał świece, a że czasem chciałem zrobić mu przyjemność to pozwoliłem mu też na oblewanie siebie. - Dodał.

- A teraz do dzieła koteczku. - Rzucił mnie tak mocno o podłogę, że ledwo utrzymałem się przy świadomości.

- Puść go ty bandyto - Krzyknął Dawid, kiedy wypadło z niego dildo.
- Dobrze, najpierw dam Ci kolejnego fiuta. - Powiedział i zostawił mnie leżącego na podłodze.

- Nie... Wiktor. Proszę nie. - Wyjąkałem.

- Masz racje skarbie. po co się patyczkować. Pominiemy trzy rozmiary i od razu weźmiemy największego. - Moim oczom ukazało się dildo tak szerokie jak moja pięść. Ba, na pewno było szersze. Wiktor wycisnął na nie całą tubę lubrykantu i przysunął do tyłka Dawida.

- Nie, nie... - Szarpał się mój kolega, lecz to na wiele nie skutkowało.
- W-wiktor proszę. - Wyjąkałem z podłogi.

- Aaaa.. nieee.... - Darł się przerażająco głośno i bez przerwy, kiedy Wiktorowi udało się wsadzić w niego początek zabawki.

- O takk... - Powiedział Wiktor kiedy kolejne centymetry niespotykanej wielkości dildo znikały między pośladkami Dawida.
- Dominik. Prze-przepraszam Cię za wszystko. - Wyjąkał mój kolega.
- Wiktor ty pomyleńcu, przestań! - Krzyknąłem, a ciało szatyna opadło bezwiednie na bok.

- No to chyba koniec zabawy. - Powiedział Szary i jednym szarpnięciem wyciągnął to coś z mojego przyjaciela. Kiedy zobaczyłem, że po gumowej zabawce spływa krew myślałem, że zemdleję.

- Nieee! To nie może być prawda. Coś ty narobił idioto?! Dzwoń po pogotowie! - Krzyczałem szarpiąc Wiktora za ramiona. Kiedy zobaczyłem, że jedyną jego reakcją jest pusty śmiech zostawiłem go i podszedłem do Dawida.
- Dawid obudź się. Dawid do cholery otwórz oczy. - Krzyczałem, a chłopak na szczęście podniósł powieki do góry. - Spokojnie, zaraz czymś to zatamujemy. Bądź silny. - Powiedziałem i zacząłem się rozglądać po pokoju.

- D-dominik... - Wydukał, a ja ująłem jego twarz w ręce.

- Cii... nie męcz się. Energia będzie Ci potrzebna. - Pobiegłem do szuflad i szukałem z nich jakiegokolwiek czystego materiału. Znalezienie szafki z bielizną pościelową nie zajęło mi długo i kiedy wyciągnąłem z niej poszwy na poduszki pobiegłem do Dawida i próbowałem nimi jakoś opatrzyć jego co raz bardziej czerwony od wypływającej krwi tyłek.

- Do... Dominik. Proszę Cię przestań. To i tak nic nie da. To już prawie nie boli, to mija. Powiedz mi tylko, czy nie jesteś już na mnie zły, że Cię zostawiłem. - Chłopak rozpłakał się, a ja zrobiłem to samo.

- Oczywiście, że nie ty głuptasie. - Odpowiedziałem i przycisnąłem głowę leżącego Dawida do siebie.

- Teraz już mogę umierać. - Powiedział.

- Nie. Nie pozwalam Ci, nie możesz tego zrobić. Nie możesz umrzeć w tak głupi sposób. - Powiedziałem, a moje łzy łączyły się z jego.

- Proszę, chociaż raz nie radź mi co mam robić. Teraz już i tak tego nie powstrzymasz. - Przytuliłem go jeszcze mocniej. - Dziękuję Ci, że byłeś najlepszym przyjacielem jakiego miałem. - Powiedział. - I jeszcze raz za wszystko przepraszam. - Dodał i zamknął oczy.

- Dawid! Nieeeee! - Zacząłem drzeć się tak, że po kilku sekundach rozbolała mnie głowa. Chłopak już nie oddychał, nie dawał żadnego znaku życia. Nawet krew przestała już tak energicznie wypływać. Nie wiedziałem co mam teraz ze sobą zrobić. Ja, ja nie mogłem w to uwierzyć.
- Brawo! Jakież to było filmowe! - Spojrzałem spod blond grzywki na roześmianą mordkę idącego w moim kierunku Wiktora. Starałem się powstrzymać od jakiegokolwiek działania, lecz nie wytrzymałem kiedy ten zaczął bić brawo.

- Ty chory, popierdolony, psychopatyczny świrze! - Stanąłem na łóżku i bez zastanowienia rzuciłem się na niego. Oboje z hukiem opadliśmy na podłogę. Moja przewaga polegająca na oszołomieniu Wiktora pozwoliła mi na dwa ciosy z pięści w jego śliczną buźkę. Kiedy chciałem uderzyć trzeci raz zrzucił mnie z siebie. Nie były to może jakieś mocne uderzenia, ale wystarczyły na wywołanie krwawienia z nosa jak i z ust.

- Przesadziłeś koteczku. - Powiedział i po chwili znalazł się nade mną. - Wiesz w sumie to miałem odpuścić sobie kolejne gwałcenie Cię, ale tylko tak może coś do Ciebie dotrze. Tym razem Wiktor już nie żartował. Obrócił mnie na brzuch, a ja już mentalnie przygotowywałem się na to co miało nadejść.

I stało się.
Znów zrobiłem coś nie tak.
Znów sprawa się rypła.
Znów za mało siły.
Znów nie daje rady.
Znów wygiął mi nadgarstki.
Znów usiadł na moich udach.
Znów napluł na mój tyłek.
Znów włożył go we mnie.
Znów rytmicznie się porusza.
Znów jego biodra uderzają o mnie.
Znów ten charakterystyczny dźwięk.
Znów jego sapanie i mój cichy syk.

Ból? Był wtedy kiedy przez Rafała krwawiły mi plecy, a przez Wiktora nadgarstki. Teraz już nic nie czuję. To tylko mechanizm. To tyko chwilowa zmiana w przestrzeni. Ruch ciał. Pocieranie się o siebie. Tragedia tego wydarzenia trwa tylko do chwili do której się wiercisz. Potem już po prostu uświadamiasz sobie jak mało jesteś wart. Kiedy on widzi już, że może puścić moje ręce, bo i tak nimi nie walczę, kładzie je na mojej głowie. Przyciska ją do podłogi. Dźwięki zwiększają swoją częstotliwość proporcjonalnie do jego posunięć. Kiedy ma zamiar kończyć przygniata mnie całym ciałem i porusza szybko biodrami. Jak zwykle mówi do ucha tysiąc niepotrzebnych słów. Jego ruchy przyśpieszają. Ciało co raz bardziej mnie parzy, a penis jakby sięgał co raz głębiej. Chłopak co raz mocniej szarpie za moje biodra. Bawi się moimi sutkami, abym nie mógł powstrzymać jęków, bo natura wyjątkowo unerwiła mi te miejsca.

A potem spust. Święto. Koniec. Kiedy ma prezerwatywę to jest spokój, bo nie muszę później trudzić się z wymyciem jego spermy. Od razu ze mnie wychodzi, rzuca ją tak, żebym się na nią patrzył i wychodzi się umyć. Tak w tym pokoju też ma łazienkę. Uciekać? Nie, nie ma sensu. Nie mam siły, moje kochanie jest w piwnicy, a Wiktor znajdzie mnie bardzo szybko.

- Koteczku... - Zawołał spod prysznica, kiedy poobijany ja próbowałem wstać z twardej podłogi. Ledwo ustawszy na nogach podszedłem do łóżka na którym leżał Dawid, a raczej jego zimne już zwłoki. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Wytarłem ostatnie łzy po moim przyjacielu i położyłem się obok niego. Chciałem jeszcze raz, ten ostatni raz czuć jego obecność.

Jego biedna matka. Będzie załamana jak się dowie. Poprawka: o ile się dowie, bo bardzo możliwe, że Wiktor tak pięknie zatuszuje sprawę, że uznają go za zaginionego. Przykryłem się kołdrą, żeby jednak już więcej nie dotykać zwłok i nim się zorientowałem zasnąłem.

~Wiktor~

Wyszedłem z pod prysznica, a mój kotek leżał na łóżku koło tych zwłok. Wyglądał tak ślicznie. Nawet te liczne zadrapania i siniaki oraz spuchnięte oczy nie potrafiły zabrać mu jego urody. Najchętniej to jeszcze raz bym teraz z nim to zrobił, ale trup jest niejako ważniejszy.

Wziąłem ciało na ręce i wyszedłem z pokoju. Minąłem się na korytarzu z panią Heleną, która myła podłogę i skręciłem do piwnicznych drzwi. Kiedy byłem już na dole wklepałem kod do drzwi i sprawnym krokiem wślizgnąłem się do środka i zatrzasnąłem metalowe wejście za sobą.

Kiedy byłem na środku pokoju oczy tych dwóch śmieci zwróciły się ku mnie.
- Co zrobiłeś Dawidowi? - Krzyknął Kacper, któremu najchętniej ukręciłbym w tamtej chwili łeb.

- Zdobyłem kolejny eksponat do mojej kolekcji. Powinieneś się cieszyć, że literką D jest on, a nie Dominik. - Powiedziałem i położyłem zwłoki na podłodze. Następnie otworzyłem rurę i przymocowałem do niej w odpowiednich miejscach haczyki, dzięki którym ciała moich eksponatów zachowywały prostą pozycję. Następnie - tak jak w przypadku pozostałych okazów przybiłem zszywaczem materiałowe uchwyty do ciała Dawida i zawiesiłem w rurze. Po jej złożeniu i odpowiednim uszczelnieniu poszedłem do magazynu po formalinę.

W nim akurat spał schorowany Eryk. Jak ja mogłem kiedykolwiek posuwać tę dziwkę? A no tak, to dlatego, że był bardzo dobry w tych sprawach, a Dominik nie ugiął się ani na moment. Zabrałem kanister z pomieszczenia, spojrzałem na to śpiące dziecko i wróciłem do pracy. Kiedy zszedłem na dół golusieńcy Fabian i Kacper stali już w swoich klatkach i wołali Dawida.

- Idioci. On nie żyje. - Powiedziałem, a kiedy stanąłem na drabinie zacząłem ostrożnie wlewać formalinę do środka.

- Ty pierdolnięty pojebie! - Krzyknął Kacper.

- Nie bój się, Dominikiem już też się zająłem. - Chłopak pobladł na twarzy zupełnie tak jak się tego spodziewałem.

- Blefujesz. Jest dla Ciebie zbyt cenny - Powiedział chłodno.

- Czyżby? - Powiedziałem.

- Na pewno nie zrobiłeś mu nic groźnego. Kacper ma rację, za bardzo Ci zależy na Dominiku. - Dodał chłopak z czarnymi włosami siedzący w rurze bliżej mnie.

Kiedy pojemnik z Dawidem był już pełny zakręciłem ostrożnie kanister i położyłem go w szafce w końcu pokoju.

Obaj przyglądali mi się dokładnie, więc żeby podnieść im ciśnienie zabrałem z blatu nożyczki i pomachałem nimi teatralnie. Byłem już przy drzwiach i słyszałem ich szepty.

- A jeśli on rzeczywiście zrobił mu coś lub zrobi tymi nożyczkami? - Zaczął Kacper.

- Spokojnie, na pewno tylko nas stresuje. - Uspokajał go Fabian, a ja postanowiłem ich trochę podenerwować.

- Ciekawe ile nacięć wytrzyma mój koteczek? - Powiedziałem i zatrzasnąłem drzwi od laboratorium.

Po chwili znajdowałem się już w pokoju zabaw, gdzie na łóżku nie było już Dominika. Przez chwilę nawet pomyślałem, że mógł uciec, ale ta myśl opuściła mnie tak szybko jak usłyszałem dźwięk prysznica.

- Odważny jest. - Powiedziałem do siebie pod nosem, a potem odwróciłem się na pięcie i pomaszerowałem do kuchni po Helenę. Nakazałem jej posprzątać pokój i zmienić pościel, a starą spalić. Ja natomiast udałem się do łazienki, która znajdowała się za kominkiem i w której drzwiach na szczęście nie kazałem zakładać zamka.

Dominik stał bez ruchu pod prysznicem oparty o jedną ze ścian. Nie słyszał mnie, ponieważ moc strumienia wody ustawił na maksimum, a sam stał tyłem. Mimo wielu ran i rozstępów wyglądał perfekcyjnie. Para chudych nóżek zakończona okrągłą, dużą pupką, potem wąskie biodra, które zyskał dzięki moim treningom i równie szczupłe co nóżki rączki, którymi się teraz obejmował. Wisienką na torcie w tym zestawieniu była mokra blond czuprynka.

Był taki piękny. Wyglądał jak amorek, a jego ciało tylko się prosiło, aby go zgrzmocić. Myślałem, że zdołam się powstrzymać, lecz nie dałem rady kiedy mój koteczek oprzytomniał z bezruchu i zaczął myć swój kształtny tyłeczek.

Nie chciałem jednak nic mu już dziś zrobić, bo wiedziałem, że nawet najlepsza potrawa jedzona za często może się przejeść, więc po cichu uwolniłem ze spodni swojego penisa i zacząłem się nim bawić. Osiągnięcie orgazmu przy myjącym się Dominiku, który na dodatek tak pięknie porusza swoimi krągłościami zajęło mi mniej niż pięć minut. Kiedy sperma zaczęła tryskać po płytkach w łazience mój kotek odwrócił się. Cały pobladł na twarzy i podsunął się znów do prysznicowej ściany.

- Myj się spokojnie. Ja już wychodzę. - Powiedziałem i z wypiekami na twarzy opuściłem łazienkę. Poszedłem teraz do pokoju, gdzie leżał Eryk. Na jego szczęście już nie spał. Usiadłem obok chłopaka i przyłożyłem swój policzek do jego. Ten nie protestując leżał spokojnie, a ja złapałem ręką za jego podbródek.
- Teraz twoja kolej dziwko...

Drogie kociaki... zanim zmieszcie mnie z błotem, wyzwiecie od faszystowskich świń, sadystów i bezdusznych potworów, to dajcie się mi wytłumaczyć. Po pierwsze to mi też było smutno przy śmierci Dawida, a po drugie, kiedy zaczynałem pisać KP postanowiłem, że nikt nie będzie ingerował w fabułę. Teraz zapraszam was na dwa LA, a pod nimi znajdziecie bardzo ważną informację!

Liebster Awards #8
(za nominację dziękuję Bad_Angels_)

1. Co musi być w opowiadaniu, żeby Cię zaciekawiło? Jeśli chodzi o Watt to czytam jedynie Yaoi i jedyne co musi być to oryginalna fabuła. Bo jeśli coś zaczyna się tym, że do klasy dochodzi nowy uczeń jest dla mnie z góry do wyrzucenia. Tak samo nie lubię fan fiction, ponieważ uważam to za żerowanie na popularności jakiejś historii/bohaterów/celebrytów, a nie tworzeniem czegoś własnego od początku.

2. Jakie książki czytasz najchętniej? Najwięcej jest tu powieści, a ja szczególnie lubuję się w biografiach, bo najwspanialsze historie pisze życie. Obecnie czytam: "Moje życie we Francji" - Julia Child

3. Ile lat już stąpasz po ziemi? W marcu już szesnaście.

4. Jakich zachowań u osób w swoim otoczeniu nie lubisz najbardziej? Hamstwa, trywialności, poczucia wyższość, braku dystansu i kiedy ktoś nie potrafi przegrywać lub przyznać się do błędu.

5. Co zrobiłbyś, gdybyś w nocy zobaczył w pokoju dziewczynkę w brudnej, zakrwawionej koszuli nocnej? To pewnie Alice, więc poszedłbym spać. - Obczajcie w Google lub YouTube "Alice Madness Returns"

6. Chciałbyś być diabłem czy aniołem i dlaczego? Aniołkiem, bo od dzieciństaw chciałem latać.

7. Co sądzisz o słowach "Ciemność nie zawsze oznacza zło, a światło dobro"? Są trochę banalne, ale prawdziwe.

8. Jakie jest jedno z twoich marzeń? Umieć latać.

9. Obwiniasz się za coś? Nie, uważam, że nie powinniśmy niczego w życiu żałować.

10. Myślałeś kiedyś o samobójstwie? Tak, ale nigdy nie myślałem,żeby się zabić.

Liebster Awards #9
(za nominację dziękuję Nikooo03)

1. W którym miesiący się urodziłeś? W marcu.

2. Ulubiony zespół muzyczny? Nie mam.

3. Lubisz rysować? Jak byłem mały to często, nawet bardzo, lecz z wiekiem co raz mniej.

4. Jaki rodzaj filmów, książek lubisz? Fantastykę, bajki, ekranizacje książek.

5. Co robisz gdy Ci się nudzi? Nie mam czasu na nudę.

6. Co myślisz o zabijaniu pająków? Teoretycznie jestem przeciw, ale sam już nie jednego zabiłem.

7. Wieża Eiffla czy Big Ben? Wieża Eiffla.

8. FC Barcelona czy Real Madryt? Nienawidzę piłki nożnej.

9. Ulubiony smak herbaci? Czarna - London Breakfast.

10. Gdy jest za zimno czy gdy jest za ciepło? Za zimno.

11. Bardzo przynudzam? Tylko troszkę... hehehe. >żart<

INFORMACJA!
Kochani postanowiłem zrobić w następnym rozdziale Q&A. Postaram się odpowiedzieć na wszystkie wasze pytania, z wyjątkiem tych dotyczących fabuły i zakończenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro