Rozdział 15
Wiele dni upłynęło od wyjazdu Iwana, toteż jego ojciec, jak i sama Olga, poczęli go niespokojnie wypatrywać. Stół dla Bogny został zakończony, powstała nawet jedna długa ława i pater familias Krzywonosów rozpoczął tworzenie drugiej. Pogoda sprzyjała, toteż tak samo, jak w przypadku stołu, prace stolarskie odbywały się na zewnątrz. Branka natomiast w tym czasie, posiadając podstawową wiedzę o zielarstwie, za zgodą Bogny skubała zasuszone gałązki leczniczego krwawnika i odkładała je do płóciennego woreczka, oszczędzając tym samym jej żmudnej roboty. Prace urozmaicały im trele ptaków, od czasu do czasu urozmaicone gawędą. Jako że i ława była na ukończeniu, Olga grzecznie i z uznaniem pochwaliła umiejętności swojego towarzysza, on zaś, uśmiechał się dobrodusznie, zadowolony z uznania płynącego z ust dziewki, którą z dnia na dzień poczynał coraz bardziej lubić. Usiadł więc na nowej ławie i wyciągnąwszy fajkę, zapalił ją i pogrążył się w rozmyślaniach.
Nagle posłyszeli nikły odgłos kopyt końskich, który natychmiast zwrócił uwagę jego, jak i dziewczyny, albowiem spodziewali się przybycia Iwana. Nie był to jednak on, lecz jego brat Jarema, którego także się wyglądano, jako że postanowili, że naradzą się, co do ich zasadzki właśnie tutaj.
Maksym natomiast zdał tylko relacje ze swoich odwiedzin u wuja Olgi swojemu bratu i szybko udał się do swego domu, aby pomóc w przygotowaniach do Wielkanocy. Choć było to dość rodzinne święto ustalono, że Iwan zostanie w leśnej chacie razem z branką, a Jarema z ojcem wrócą do domu i przekażą to, co między sobą ustalili Maksymowi, po czym tuż po świętach powrócą do Iwana, aby ruszyć w drogę ku przeznaczeniu.
Jarema przywitał się z ojcem i Olgą, pytając o ich zdrowie i samopoczucie oraz o jakiekolwiek zaistniałe wydarzenia, po czym począł opowiadać o tym, co słychać u reszty rodziny. Było o czym opowiadać, jako że tuż przed Bożym Narodzeniem został on ojcem po raz pierwszy. Mały Saszka przyniósł wiele radości rodzinie pogrążonej w rozpaczy, choć jego dziadziuś wolał w głębi serca, aby był dziewczynką, którą mógłby zastąpić swą nieżyjącą ciotkę.
Choć malec rozwijał się prawidłowo, jego ojciec i matka wyrażali obawę o jego zdrowie, bo choć był karmiony, tak jak karmi się wszystkie niemowlęta, nie przybierał odpowiednio na wadze, co było widać w braku niemowlęcej tuszki w jego małym ciałku. Bardzo to zasmuciło i starszego Krzywonosa, jak i samą Olgę, która wróciła wspomnieniami do swej martwej córeczki, lecz nie dała tego po sobie poznać, nie chcąc strapić młodego ojca.
Dziwiło ją, że dziecko nie przybiera na wadze, choć jest karmione mlekiem matki, które jest dlań najlepszym pożywieniem, wiedziała jednak, że niemowlęta, jak i dorosłych dotyka wiele nieznanych znachorom i cyrulikom chorób, na które nie ma żadnego lekarstwa. Sama miała szczęście, jeśli chodzi o gorączkę połogową, bo wiele niewiast żyjących w dostatku, mimo o wiele lepszej pomocy akuszerek, zapadało na tą tajemniczą chorobę, która często zabierała im życie.
W dzień po przyjeździe Jaremy, do chaty w lesie w końcu zawitał długo wyczekiwany Iwan. Olga musiała bardzo ukrywać, jak rada jest z tego, że wrócił cały i zdrowy. Ożyły w niej pragnienia, które wciąż przed sobą skrywała, jako że były dla niej bolesne i nieosiągalne. Zauważyła też, że coś musiało się na Siczy stać, jako że wyczuwała zmianę tego, jak Iwan się do niej odnosił, lecz nie umiała jej wytłumaczyć.
Nie chcąc przeszkadzać mężczyznom w naradzaniu się, Olga pośpiesznie wymyśliła sobie zajęcie w postaci zbierania chrustu, a oni udali się do środka chaty, aby się naradzić. Olga wiedziała, że długo im to zajmie, toteż bardziej spacerowała, niż zbierała chrust. Pozwoliło jej to na lepsze spojrzenie w głąb swojej sytuacji. Początkowe plany, tak jasne i odpowiednie, walczyły w niej z pragnieniem, czegoś innego, na co wiedziała, że nie ma szans. Zdawała sobie przecież sprawę ze swojego położenia oraz pozycji w społeczeństwie, jaką przyjdzie jej zająć.
W sumie cieszyło ją, że dla większości swych sąsiadów była martwą, toteż mogła zacząć spokojnie nowe życie. Z dala od poniżenia i przemocy, choć zapewne wciąż w smutku. Nie wiedziała jednak, że ktoś mimo wszystko ma wobec niej inne plany, które, ugruntowane w głębi serca, nie zostały jej jeszcze wyjawione, jako że ich realizacja nie była do końca pewną.
Olga wróciła do chaty, gdy poczęło się ściemniać i zastała Jaremę i jego ojca przy koniach, szykujących się do drogi. Widać mężczyźni ustalili między sobą już wszystko, toteż mogli udać się do swych domów. Pożegnała się z nimi, po czym obaj wsiedli na swe konie i odjechali. Olga i Iwan wrócili więc do wnętrza chaty, aby zjeść skromną wieczerzę.
Przy stole zdawkowo rozmawiali o tym, co spotkało w ciągu ostatnich dni. Szczególnie milczący był Iwan, który w rozmowie wspomniał jedynie o ciężkich warunkach na drodze i o tym, że wieczory spędzał po staremu z towarzyszami. Dziwnym było, że nie opisał ni słowem kogo spotkał, dawniej bowiem chętnie opowiadał o poczynaniach swych braci Kozaków.
Dziś jednak rozmyślał o tym, co czeka go po Wielkanocy oraz o zdawkowej rozmowie z ojcem, podczas gdy Jarema szykował konie. Przekaz w niej zawarty był następujący – ma wolną rękę do upozorowania obrony własnej wobec OBU braci, których spotkają na trakcie do Krzywego Rogu. Ojciec nalegał na to, żeby poczynił właściwe kroki po tym, jak już upozoruje obronę własną. Co do tego, czym są te właściwe kroki, Iwan miał doskonałe pojęcie, jednako nie spodziewał się, iż jego ojciec jest tak domyślny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro