Prolog... Nie! Najlepiej od razu! #1
Był naprawdę piękny dzień. Słońce było zakryte czarnymi, gęstymi chmurami i do tego jeszcze padało! Czy nie mogłoby być piękniej?
Szłam ciemną, mroczną ulicą, której ponury charakter nadawał jedynie uroku. Nawet nie zauważyłam gdy weszłam do lasu, w którym podobno jest jakiś gwałciciel, ale wierzę w swoje szczęście. I wtedy zza krzaków wyskoczył Offender, (nigdy o nim nie słuszałam, ale mam super dar! Gaśnie zły czar! Tak włamania działa moc scgizofremii! Krzak mi powiedział). On zaczą coś do mnie mówić, ale ja byłam zbyt uciekałam, a do tego jeszcze wpadłam na takiego gościa z pociachaną twarzą w piękny uśmiech. Miał fajne oczy.
- Czego siem gapisz zboczeńcu jeden!- Nawrzeszczałam na niego(jak zwykle opanowana), a on wyjął nóż i już nim mnie chciał umrzeć, ale upadł na ziemie i zaczął się śmiać. Śmiał się tak ładnie, jak wieloryb gwałcący fokę i bardzo mi się to podobało. I wtedy wyskoczył na mnie gwóźdź który zleciał z nieba. I on mnie ukatrupił. Ale zostałam duchem i poleciałam oglądać Justina Biebera i dowiedzieć się czy śpiewa pod prysznicem, więc wtargnełam do jego domu, i wleciałam mu do wanny. A wtedy się ździwiłam bo okazało się że on ma małego! On mnie zobaczył i walną Playboyem, ale byłam sprytniejsza, podleciałam do góry. Zaczęłam robić top model, aby go zwabić moim niesamowitym wdziękiem. Chodziłam po łazience niczym modelka, a przez ,,przypadek" zrzuciłam z siebie koszulkę.
- Coś Ci upadło - powiedział do mnie i podał mi ubranie. Wziełam ją i założyłam powoli, a wtedy weszła Dżoana Krupa.
- Masz potenszjal! Takie oczy hipnotajzing! Zapraszamy do top madel! - i znikła. A ja poczułam się taka zaczepista że aż nauczyłam się mówić emotkami :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro