Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#13 Powrót do rzeczywistości, rosyjski dryblas i wypadek

To od razu było wiadome, że obudzicie się z bólem głowy i zanikiem pamięci. Gdy się obudziłaś obok ciebie spał twój brat. Nie pamiętasz jak się tu znalazłaś ale pamiętasz tylko jak byłaś goniona i ktoś cię uratował.  Dalej jednak pustka. Nie przejełaś się nią i powoli wstałaś. W kuchni siedział Yaku.

- Cześć pijaku. - zaśmiał się i upił łyk herbaty.

Mruknęłaś w odpowiedzi i szukałaś tabletek na ból głowy, którymi dostałaś w nią. Yaku zaśmiał się i pomógł ci doprowadzić do porządku. Powoli i reszta niepełnoletnich imprezowiczów powstawała.

*

Czekaliśc zmęczeni na pociąg. Opierałaś się o brata, który również jedzie ale w innym kierunku. Z jednej strony bardzo się cieszyłaś z jego jako takiego powrotu. Jednak szybko musieliście się rozstać.

- Odwiedź mnie czasem. - powiedziałaś wpatrując się w puste tory.

- Z chęcią. Wiem gdzie mieszkasz. Gadałem o tym z ojcem.

Wtuliłaś się w brata. Nagle coś ci się przypominało. Wyciągnęłaś telefon i wysłałaś pewne zdjęcie twojego kuzyna z jego prawie przyszłym chłopakiem. Byłaś dumna z siebie za to zdjęcię. Wyszło idealnie. Teraz tylko czekałaś na reakcjie. Siedzieli obok was więc z łatwością wszytko słyszałaś.

- Bokuto-san strasznie się czerwienisz. Co do ciebie przyszło?

- N-nic Akaaahi...AKAASHI!!!

Zapadła cisza. Spojrzałaś na dwójkę sów. Akaashi wpatrywał się w ekran telefonu. Miał ledwo widoczne rumieńce ale jego mina pozostawała bez zmian. Bokuto natomiast był cały czerwony i chyba wstrzymał oddech. Tak to dla ciebie wyglądało. Byłaś ciekawa reakcji przyjaciela.

- Ładnie wyszliśmy. - skomentował a tobie wyszły oczy z orbit. A potem z uśmiechem rozdziawiłaś usta. Keiji pocałował twojego kuzyna w policzek. - Kocham cię Bokuto-san.

Miałaś wrażenie, że Kōtarō paruje z zachwytu. Bardziej czerwonego go jeszcze nie widziałaś. Szczęśliwa ujrzałaś nadjeżdżający pociąg.

*

Po ostatnich wydarzeniach minął tydzień. Cieszyło cię to, że Suzue ma zajęcia dodatkowe gdy Kuroo ma treningi. W końcu jesteś ich menadżerką. Wspierałaś całą drużynę a Kuroo wytłumaczył czemu się tak zachowywał wcześniej. Każdy teraz nie spuszcza cię z oka w razie wypadku. Sam Tetsu ma zamiar w ten piątek skończyć z tym chorym teatrzykiem. Nekomata ma zamiar zgłosić z Kuroo policji zaistniałą sytuację.

Dziś natomiast czekaliście na nowego zawodnika Nekomy. Podobno miał korzenie Rosyjskie. Byłaś ciekawa jak wygląda i jaki jest.

W końcu po dłuższym czekaniu na niego do sali wszedł wielki srebnowłosy chłopak. Był wyższy od Kuroo co nieźle cię zdziwiło. Jego oczy były zielone i przypominały kocie.

- Wreszcie...nie spóźniaj się już nigdy więcej. - powiedział zirytowany Nekomata. Wpatrywałaś się w nowego zawodnika. Był zbyt wysoki co troszkę cię przerażało.

Do sali gimnastycznej weszła dyrektorka i poprosiła do siebie trenerów. I teraz to ty dziś zarządzałaś rozgrzewką.

- Dobra. Najpierw dziesięć kułek wokoło i standardowe cwiczenia czyli dobijanie, serwowanie, skoki i bloki i nasz nowy przyjaciel pokaże przy okazji na co go stać. Zaczynajcie.

Poszłaś szykować bidony i ręczniki. A gdy to zrobiłaś chłopacy ćwiczyli podstawy. Zapisywałaś w zeszycie postępy drużyny. A gdy doszłaś do nowego...cóż. Gorzej być nie może.

- Lev Heiba? Tak? - zapytałaś wyczytując jego imie z zeszytu.

- Tak. To ja. Coś się stało?

Twoje włoay troszkę odrosły więc jeden opadający kosmyk zaczesałaś za ucho. Westchnęłaś i spojrzałaś prosto w jego oczy.

- Czy masz jakiekolwiek pojęcie o siatkówce? - zapytałaś a reszta drużyny przestała ćwiczyć by posłuchać.

- Trzeba być wysokim i odbijać piłkę. - powiedział a Yaku podniósł jedną brew w górę z irytacji.

- Ehh...a grałeś kiedykolwiek? Jakkolwiek?

- Nie. Ale widziałem w telewizji i bardzo chciałem się nauczyć.

Podparłaś się ręką o biodro. Chłopak był bardzo pewny siebie. Nic nie potrafił i o niczym nie miał pojęcia ale to tylko kwestia czasu kiedy zrozumie i się nauczy.

- Zapisałeś się do drużyny nic nie potrafiąc? Kim chcesz być?

- Chce być Asem drużyny! W pierwszym składzie! - zadowolił się.

- Nie dasz rady bo nic nie umiesz. Ale dobrze trafiłeś! - powiedział Kuroo

- Jesteśmy tu po to aby cię nauczyć - dodał od siebie Yaku

- Ale czego chcesz mnie nauczyć Yaku-senpai? Jesteś za niski na Asa...

Taku wściekły rzucił w niego piłką. Ten lekko się odbił głową i pomasował bolące miejsce.

*

Trening minął szybko. Umówiliście się, że pójdziecie do MCRogersa na obiad. Chłopaki przebrali się i czekali na ciebie na zewnątrz. Wychodziłaś z sali zamykając ją. Musiałaś zanieść klucze Nekomacie.

- Muszę odnieść klucze. Wy już powoli idźcie, dogonie was.

Odwróciłś się i poszłaś w stronę budynku szkolnego.  Szybko znalazłaś trenerów i wręczyłaś im klucze od sali. Pożegnałaś ich i poszłaś szybkim krokiem by dogonić chłopaków.

Wyszłaś z budynku jednak na twojej drodze pojawiła się pewna przeszkoda. Suzue.

- No proszę, proszę.... - odezwała się.

- Czego chcesz psychopatko? - zapytałaś zrezygnowana. Irytowała cię swoim żałosnym zachowaniem.

- Powiem ci, że wiem co postanowiliście z trenerami. Nie zastraszycie mnie policją. Odsiedze swoję i Kuroo będzie mój. Zresztą jak cię zabije bedę miała pewność absolutną wtedy. Rozkocham go w sobie i założymy rodzinę. 

Słuchałaś jej cierpliwie. Zastanawiało cię czy ona nie rozumie, że ona i Kuroo nigdy nie bedą razem. Twój spokój zamienił się w strach i zaniepokojnenie gdy ta wariatka wyciągnęła nóż. Rozejrzałaś się do okoła. Nikogo nie było. Zostało ci się modlić, że ktoś nagle wyjdzie ze szkoły albo będzie przechodził.

- Tym razem Kuroo cię nie uratuję jak wtedy gdy wysłałam za tobą tych gości. Dam ci wybór. Gdzie mam dźgnąć?  Serce? Czy raczej szyja? A może powoli cię rozcinać?

Milczałaś a Suzue powili do ciebie podchodziła dzierżąc w dłoni nóż. Miałaś całkowitą pewność, że ra dziwwczyna zrobi wszystko aby mieć to czego pragnie.  Pogodziłaś się z tym, że może ci coś zrobić ale nie pogodziłaś się ze śmiercią. Nie chciałaś jeszcze ginąć. Nie tak. Twoje nogi odmówiły posłyszeństwa gdy metalowa i ostra końcówka dotknęł twojej szyi. Starałaś się zachować zimną krew. Spojrzałaś w jej szalone oczy. Uniasła rękę a ty w ostatniej chwili odzyskałaś czucie w nogach i zrobiłaś unika. Zaczęłś uciekać w stronę bramy. Zapewne tam na ciebie czekają. Jednak Suzue była szybka i dogoniła cię. Dojrzała nadjeżdżający samochód. Pchnęła cię pod niego. Usłyszałaś pisk, poczułaś ból, usłyszałaś krzyk i śmiech. Resztkami sił ujrzałaś Testurou kucającego przy tobie i dzwoniącego gdzieś. Potem musiałaś albo zemdleć albo umrzeć.

*****!!!*******************

Zgadnijcie kto zbił dupą ekran w telefonie?

Tak dobrze myślicie.

Ja. Bo jestem niezłą pierdołą. I teraz ciężo mi się pisze czy czyta ale dahe radę.  Za wszelkie błędy przepraszam.



























A gdybym powiedziała ci że to koniec książki?























Uwierzyłabyś mi?





















































Neeeeeeeeeee to nie koniec.

Ale kusi by był w takim momencie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro