#13 Powrót do rzeczywistości, rosyjski dryblas i wypadek
To od razu było wiadome, że obudzicie się z bólem głowy i zanikiem pamięci. Gdy się obudziłaś obok ciebie spał twój brat. Nie pamiętasz jak się tu znalazłaś ale pamiętasz tylko jak byłaś goniona i ktoś cię uratował. Dalej jednak pustka. Nie przejełaś się nią i powoli wstałaś. W kuchni siedział Yaku.
- Cześć pijaku. - zaśmiał się i upił łyk herbaty.
Mruknęłaś w odpowiedzi i szukałaś tabletek na ból głowy, którymi dostałaś w nią. Yaku zaśmiał się i pomógł ci doprowadzić do porządku. Powoli i reszta niepełnoletnich imprezowiczów powstawała.
*
Czekaliśc zmęczeni na pociąg. Opierałaś się o brata, który również jedzie ale w innym kierunku. Z jednej strony bardzo się cieszyłaś z jego jako takiego powrotu. Jednak szybko musieliście się rozstać.
- Odwiedź mnie czasem. - powiedziałaś wpatrując się w puste tory.
- Z chęcią. Wiem gdzie mieszkasz. Gadałem o tym z ojcem.
Wtuliłaś się w brata. Nagle coś ci się przypominało. Wyciągnęłaś telefon i wysłałaś pewne zdjęcie twojego kuzyna z jego prawie przyszłym chłopakiem. Byłaś dumna z siebie za to zdjęcię. Wyszło idealnie. Teraz tylko czekałaś na reakcjie. Siedzieli obok was więc z łatwością wszytko słyszałaś.
- Bokuto-san strasznie się czerwienisz. Co do ciebie przyszło?
- N-nic Akaaahi...AKAASHI!!!
Zapadła cisza. Spojrzałaś na dwójkę sów. Akaashi wpatrywał się w ekran telefonu. Miał ledwo widoczne rumieńce ale jego mina pozostawała bez zmian. Bokuto natomiast był cały czerwony i chyba wstrzymał oddech. Tak to dla ciebie wyglądało. Byłaś ciekawa reakcji przyjaciela.
- Ładnie wyszliśmy. - skomentował a tobie wyszły oczy z orbit. A potem z uśmiechem rozdziawiłaś usta. Keiji pocałował twojego kuzyna w policzek. - Kocham cię Bokuto-san.
Miałaś wrażenie, że Kōtarō paruje z zachwytu. Bardziej czerwonego go jeszcze nie widziałaś. Szczęśliwa ujrzałaś nadjeżdżający pociąg.
*
Po ostatnich wydarzeniach minął tydzień. Cieszyło cię to, że Suzue ma zajęcia dodatkowe gdy Kuroo ma treningi. W końcu jesteś ich menadżerką. Wspierałaś całą drużynę a Kuroo wytłumaczył czemu się tak zachowywał wcześniej. Każdy teraz nie spuszcza cię z oka w razie wypadku. Sam Tetsu ma zamiar w ten piątek skończyć z tym chorym teatrzykiem. Nekomata ma zamiar zgłosić z Kuroo policji zaistniałą sytuację.
Dziś natomiast czekaliście na nowego zawodnika Nekomy. Podobno miał korzenie Rosyjskie. Byłaś ciekawa jak wygląda i jaki jest.
W końcu po dłuższym czekaniu na niego do sali wszedł wielki srebnowłosy chłopak. Był wyższy od Kuroo co nieźle cię zdziwiło. Jego oczy były zielone i przypominały kocie.
- Wreszcie...nie spóźniaj się już nigdy więcej. - powiedział zirytowany Nekomata. Wpatrywałaś się w nowego zawodnika. Był zbyt wysoki co troszkę cię przerażało.
Do sali gimnastycznej weszła dyrektorka i poprosiła do siebie trenerów. I teraz to ty dziś zarządzałaś rozgrzewką.
- Dobra. Najpierw dziesięć kułek wokoło i standardowe cwiczenia czyli dobijanie, serwowanie, skoki i bloki i nasz nowy przyjaciel pokaże przy okazji na co go stać. Zaczynajcie.
Poszłaś szykować bidony i ręczniki. A gdy to zrobiłaś chłopacy ćwiczyli podstawy. Zapisywałaś w zeszycie postępy drużyny. A gdy doszłaś do nowego...cóż. Gorzej być nie może.
- Lev Heiba? Tak? - zapytałaś wyczytując jego imie z zeszytu.
- Tak. To ja. Coś się stało?
Twoje włoay troszkę odrosły więc jeden opadający kosmyk zaczesałaś za ucho. Westchnęłaś i spojrzałaś prosto w jego oczy.
- Czy masz jakiekolwiek pojęcie o siatkówce? - zapytałaś a reszta drużyny przestała ćwiczyć by posłuchać.
- Trzeba być wysokim i odbijać piłkę. - powiedział a Yaku podniósł jedną brew w górę z irytacji.
- Ehh...a grałeś kiedykolwiek? Jakkolwiek?
- Nie. Ale widziałem w telewizji i bardzo chciałem się nauczyć.
Podparłaś się ręką o biodro. Chłopak był bardzo pewny siebie. Nic nie potrafił i o niczym nie miał pojęcia ale to tylko kwestia czasu kiedy zrozumie i się nauczy.
- Zapisałeś się do drużyny nic nie potrafiąc? Kim chcesz być?
- Chce być Asem drużyny! W pierwszym składzie! - zadowolił się.
- Nie dasz rady bo nic nie umiesz. Ale dobrze trafiłeś! - powiedział Kuroo
- Jesteśmy tu po to aby cię nauczyć - dodał od siebie Yaku
- Ale czego chcesz mnie nauczyć Yaku-senpai? Jesteś za niski na Asa...
Taku wściekły rzucił w niego piłką. Ten lekko się odbił głową i pomasował bolące miejsce.
*
Trening minął szybko. Umówiliście się, że pójdziecie do MCRogersa na obiad. Chłopaki przebrali się i czekali na ciebie na zewnątrz. Wychodziłaś z sali zamykając ją. Musiałaś zanieść klucze Nekomacie.
- Muszę odnieść klucze. Wy już powoli idźcie, dogonie was.
Odwróciłś się i poszłaś w stronę budynku szkolnego. Szybko znalazłaś trenerów i wręczyłaś im klucze od sali. Pożegnałaś ich i poszłaś szybkim krokiem by dogonić chłopaków.
Wyszłaś z budynku jednak na twojej drodze pojawiła się pewna przeszkoda. Suzue.
- No proszę, proszę.... - odezwała się.
- Czego chcesz psychopatko? - zapytałaś zrezygnowana. Irytowała cię swoim żałosnym zachowaniem.
- Powiem ci, że wiem co postanowiliście z trenerami. Nie zastraszycie mnie policją. Odsiedze swoję i Kuroo będzie mój. Zresztą jak cię zabije bedę miała pewność absolutną wtedy. Rozkocham go w sobie i założymy rodzinę.
Słuchałaś jej cierpliwie. Zastanawiało cię czy ona nie rozumie, że ona i Kuroo nigdy nie bedą razem. Twój spokój zamienił się w strach i zaniepokojnenie gdy ta wariatka wyciągnęła nóż. Rozejrzałaś się do okoła. Nikogo nie było. Zostało ci się modlić, że ktoś nagle wyjdzie ze szkoły albo będzie przechodził.
- Tym razem Kuroo cię nie uratuję jak wtedy gdy wysłałam za tobą tych gości. Dam ci wybór. Gdzie mam dźgnąć? Serce? Czy raczej szyja? A może powoli cię rozcinać?
Milczałaś a Suzue powili do ciebie podchodziła dzierżąc w dłoni nóż. Miałaś całkowitą pewność, że ra dziwwczyna zrobi wszystko aby mieć to czego pragnie. Pogodziłaś się z tym, że może ci coś zrobić ale nie pogodziłaś się ze śmiercią. Nie chciałaś jeszcze ginąć. Nie tak. Twoje nogi odmówiły posłyszeństwa gdy metalowa i ostra końcówka dotknęł twojej szyi. Starałaś się zachować zimną krew. Spojrzałaś w jej szalone oczy. Uniasła rękę a ty w ostatniej chwili odzyskałaś czucie w nogach i zrobiłaś unika. Zaczęłś uciekać w stronę bramy. Zapewne tam na ciebie czekają. Jednak Suzue była szybka i dogoniła cię. Dojrzała nadjeżdżający samochód. Pchnęła cię pod niego. Usłyszałaś pisk, poczułaś ból, usłyszałaś krzyk i śmiech. Resztkami sił ujrzałaś Testurou kucającego przy tobie i dzwoniącego gdzieś. Potem musiałaś albo zemdleć albo umrzeć.
*****!!!*******************
Zgadnijcie kto zbił dupą ekran w telefonie?
Tak dobrze myślicie.
Ja. Bo jestem niezłą pierdołą. I teraz ciężo mi się pisze czy czyta ale dahe radę. Za wszelkie błędy przepraszam.
A gdybym powiedziała ci że to koniec książki?
Uwierzyłabyś mi?
Neeeeeeeeeee to nie koniec.
Ale kusi by był w takim momencie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro