#11 To jej wina, geje i kim jest facet z galerii?
Wakacje. Tego było wam wszystkim trzeba. Koutarou został u ciebie na całe wakacje wraz z Keijim. W końcu cały dom dla was. Spali w pokoju twojego taty, który i tak przyjedzie do ciebie za około pół roku. Robiłaś obiady, kolacje ale śniadania zostawiałaś Keijiemu.
Od czasu ostatniej rozmowy z Testurou czułaś, że coś jest nie tak. On czuł się z tym źle. Wiedziałaś o tym doskonale. Coś było na rzeczy ale nie miałaś tylko pojęcia co. Suzue za tym stoi, ale ten fakt był tylko przypuszczeniem. W końcu to, że ona się pojawiła tak nagle mogło być tylko przypadkiem. Ale nie chciałaś w to wierzyć. Chciałaś być pewna, że ta swołocz za tym stoi.
- Ne, [•••]... - obok ciebie pojawił się Bokuto i usiadł obok ciebie na łóżku.
- Hmm?
- Muszę ci coś powiedzieć i chce abyś mi pomogła.
- Jasne. Ty pomogłeś mi więc czemu mam nie pomóc tobie.
- Bo widzisz ja i Akaashi. Jesteśmy przyjaciółmi. A ja go lubię. Baaaardzo.
- No tak. W końcu sam po--
- Oł. - dokończyłaś rozumiejąc co tak naprawdę kryje się za tym "bardzo". - Kou-chan...to...to słodkie. Na pewno ci pomogę. Możesz na mnie liczyć.
Chłopak przytulił cię a zaraz potem dało się usłyszeć dzwonek do drzwi. Zeszliście na dół. Keiji siedział na kanapie i czytał książkę. Kou usiadł obok niego. Ruszyłaś do drzwi gdy rozbrzmiał kolejny dźwięk dzwonka.
Otworzyłaś drzwi a za nimi stała ta blondynka, której uratowałaś cztery litery.
- Em..Hej?
- Mam. Coś. Ważne. Powiedzieć. Konieczność. - mówiła łapiąc dech. Biegła yu najwidoczniej. Wpuściłaś ją do środka i dałaś wody. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Dziękuje. Ale nie przyszłam w odwiedziny. Muszę ci coś powiedzieć.
Zdziwiona słowami blondynki pokiwałaś głową i usiadłaś na stole na przeciw niej a chłopaki stali za nią opierając się o sofe.
- Zamieniam się w słuch.
- No więc. Nie było mnie w szkole bo byłam u babci. A moja siostra Suzue... Widziała wtedy jak mi pomogłaś. Zauwarzyła Kuroo-senpaia i jak to powiedziała, zakochała się od pierwszego wejrzenia. Ale ona jest jak psychoptaka. Zrobi wszystko żeby być z tym "jedynym". Nie wiedziałam o tym ale Kuroo jak u nas był a moja siostra wyszła do sklepu...wszytko mi powiedział i poprosił abym jak najszybciej ci to powiedziała. Podał mi twój adres a ja następnego dnia czyli dziś biegłam na spotkanie gdy tylko wyjechali na wakacje. Szantażuje go aby z nią był i grozi, że coś ci zrobi.
Siedziałaś osłupiała. Siatkarze wpatrywali się w ciebie z wielkimi oczyma.
- Jestem Akai. I mam zamiar ci pomóc. - dodała na koniec przerywając ciszę. A ty popłakałaś się. Nie miałaś pojęcia czy ze szczęścia czy z czego innego. Widziałaś, że Kuroo jednak nie chciał tego.
- Akai...chyba lepiej abyś już po-- - zaczął Akaashi ale ty mu przerwałaś.
- Nie. Akai. Dziękuje. Gdyby nie ty nigdy byśmy się nie dowiedzieli. Wiesz może gdzie pojechali?
- Nad morze do najbliższego miasteczka portowego.
- Szykujcie się bo jutro jedziemy rozwiązać to co trzeba.
*
Siedzieliście w pociągu z walizkami. Wsłuchiwałaś się w muzykę z twojego telefonu. Byłaś podekscytowana faktem, iż już wkrótce wszystko ujrzy światło dzienne. A przynajmniej tak to sobie wyobrażałaś. Emanowałaś energią co nie uszło uwadze twoim towarzyszom. Do waszej czwórki dołączył również Yaku, którego Keiji zdążył poinformować o twoich planach.
Gdy dojechaliście na miejsce od razu ruszyliście do domków letniskowych. Wynajeliście największy abyście wszyscy się pomieścili.
- Dobra. Wieczorem się rozpakujemy. Teraz chodźmy na plaże. Przy okzji znajdziemy Kuroo. - powiedział Yaku a my zaczeliśmy się szykować. Nie chciałam się dobrze bawić bez tego koguta.
*
Wszyscy wygłupiali się, Bokuto stał zarumieniony na widok swojego wybranka serca, który rozciągał się w samych kompielówkach. Yaku smarował plecy Akai. Widać, że i miedzy nimi zaiskrzyło. Tylko ty byłaś przybita i czułaś się samotnie. Wstałaś i ubrałaś spodenki i poszłaś się przejść ze słuchawkami w uszach.
Spacerowałaś w zdłóż plaży aż na kogoś wpadłaś. Czyjeś silne ramiona oplotły cię. Czułaś się dziwnie bezpiecznie gdy poczułaś zapach jegomościa. Spojrzałaś w górę. Kuroo stał uśmiechnięty i cię przytulał.
- [___]. Wybacz. Nie miałem jak ci tego powiedzieć. Ale chyba Akai zdążyła ci wszystko powiedzieć.
- Tetsu... - szepnęłaś i się w niego wtuliłaś. Po twoich policzkach leciały łzy.
- Gdybym tego nie zrobił nasłałaby kogoś na ciebie gdyby mnie nie było. Skrzywdziliby cię.
- Nie ważne jak bardzo by mnie skrzywdzili. Ty zrobiłeś to najmocniej. Zostawiłeś nas, mnie. Tetsu. Kocham cię. - powiedziałaś pod wpływem chwili. Cała czerwona czekałaś na jego odpowiedź.
- Tetsu, skarbie! - usłyszeliście. Suzue wołała go. Odwrócił się puszczając cię a ty odwróciłaś się na pięcie i uciekłaś do przyjaciół. Wszystkiemu przyglądał się pewien facet.
Pobiegłaś do domku i usiadłaś na kanapie płacząc. Ktoś za tobą podążał a ty nie zwróciłaś uwagi. Ten ktoś stał teraz przy drzwiach i pukał. Wstałaś i otworzyłaś. Był to mężczyzna z galerii.
- Em. Przepraszam jeżeli przeszkadzam ale chciałbym pogadać.
Wpuściłaś go i zrobiłaś kawy. Siedzieliście w milczeniu. Wpatrywałaś się w niego. Strasznie ci przypominał mamę. Te same włosy i oczy. Ale z postury był bardziej jak ojciec. Jego głos brzmiał tak bardzo znajomo ale nie wiedziałaś dlaczego.
- Słuchaj. Słyszałem twoją rozmowę z tamtym chłopakiem. Martwię się.
Zupełnie zbił cię z pantałyku. Myślałaś, że po prostu chciał bardziej przeprosić za to że na ciebie wpadł albo chce się zapoznać. Ale tego nie przemyślałaś.
- Przepraszam ale ja pana nawet nie znam.
- [___], tak?
- Tak...
- To ja twój brat. [imię brata]*. Nazywany małym gigantem. Ojciec ci chyba o tym mówił.
Siedizałaś jak słup soli. Nie miałaś pojęcia jak zareagować. Jakiś facet przychodzi za tobą i twierdzi że jest twoim bratem.
- Nie możliwe.
- Mamy te same znamiona. Jak mama żyła i się widzieliśmy zrobiła nam zdjęcie. Mam je nawet. Proszę.
Wyciągnął jakąś fotografie i wręczył ci ją. Byłaś mała. A on niewiele większy i starszy od ciebie. Staliście w samej bieliźnie a na waszych ramionach widniało znamię w kształcie koła. Spojrzałaś na niego. Zdją koszulkę i pokazał ci owe znamię. Ty nie miałaś koszulki wiec tylko spojrzałaś na swoje ramie. Faktycznie. Ten moment pamiętałaś. To wtedy go widziałaś.
- [imię brata]. To naprawdę ty.
Rzuciłaś mu się na szyje. Odnalazłaś brata a to najważniejsze.
- Wybacz, że was zoatawiłem ale siatkówka on najmłodszych lat była dla mnie najważniejszą rzeczą. A gdy byłem w twoim wieku wszystko i wszystkich miałem gdzieś. Ale teraz chce naprawić swój błąd. Proszę powiedz mi o tym chłopaku.
Wytarłaś samotną łzę i westchnęłaś. Zaczęłaś mu opowiadać od początku wszystko. Słuchał z zapałem. Był zaniepokojony obecnym stanem rzeczy.
Do domku wpadła reszta ferajny. Zobaczywszy cię rzucili się na ciebie.
- Ty mała wredna mendo! - krzynkął Yaku. - Wiesz jak się martwiliśmy?! Znikłaś od tak! Szukaliśmy cię cały czas! A ty se w domku siedzisz?! A kto to? - zapytał gdy zobaczył [imię brata].
- To moi drodzy jest mój zaginiony brat. [imię brata].
*******************************
Gome gome gome! Nie zabijacie mnie za tak długą nieobecność ale wena powiedziała "i don't give fuck!" i se poszła w piz...ಠ_ಠ
[imię brata]* czyli wy wymyślacie mu imię bo na temat naszego małego giganta nic nie wiadomo. (/^▽^)/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro