A on się w grobie przewraca.
Mieszkam na małej wsi w stanie Kansas.Chłopaka nie mam od 5 lat, a przyjaciół niewielu. To tylko znajomi. Moim jedynym prawdziwym przyjacielem stał się mój kot. Może to trochę wydawać się dziwne, ale to prawda. Nie próbuję tego zmieniać. On jest już staruszkiem, ma prawie 18 lat. Jego urodziny uczciłam butelką taniego piwa, a On whiskas'em. Moje zwierzątko nazwałam po prostu ''Kot''. Dawno temu próbowałam znaleźć mu jakieś ładne i sensowne imię, ale za każdym razem jego pyszczek wydawał się zadowolony, kiedy mówiłam na niego po prostu ''Kot''. Nie lubił żadnych innych imion. Przeżyliśmy wiele. Mogło się wydawać, że rozumiemy się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, a On już wiedział o co mi chodzi.
To głównie o Nim będzie ta historia.
Późnego jesiennego wieczoru wracałam właśnie z pracy.A pracowałam jako nocny stróż.W kieszeni miałam paczuszkę z kocioł karmą,taką jaką mój kot lubił.Deszcz lał niemiłosiernie.Mocząc mi włosy i wszystko inne.Zmokłam niesamowicie ,przemarzłam na kość.Poszłam na skróty bo tak będzie szybciej.Doszłam do domu i drżącymi op zimna rękami otworzyłam drzwi i weszłam do środka.Jednak coś było nie tak ja powinno być.Pierwsze co mnie poraziło to,ta cisza.A tak nie powinno być.Zazwyczaj jak wracam po nocnym dyżurze towarzyszyło radosne miauczenie mojego pupila.A ta puszysta kulka skakała mi z szafki na ramię.Ale tego wieczoru nie słyszałam ani nie poczułam,ani tego ani tego.W tle było słychać wycie syren policyjnych i szczekanie psów.Starałam się odgonić złe myśli wchodząc wgłąb pomieszczenia.''Pewnie kot śpi'' pomyślałam.Z ciężkim sercem skierowałam się do kuchni. I zobaczyłam kota leżącego na zimnej podłodze w rogu pod stołem.
Przewracając wszystko co napotkałam po drodze.Z nadzieją że mój pupil wymyślił jakąś nową zabawę,czy coś w tym stylu,że za chwilę się podniesie i spojrzy na mnie wzrokiem mówiącym:
'Mam cię!!I co wystraszyłaś się?''
Ale tak się nie stało.Kiedy podniosłam mojego puszystego kotka,jego czarna jak noc główka opadła bezwładnie.Mój świat właśnie się rozpadł na miliony małych kawałeczków.Upadłam na kolana z kotem na rękach i zaniosłam się płaczem.W całym moim życiu płakałam bardzo rzadko.Nawet wtedy kiedy umarł mój tata,nie uroniłam żadnej łzy.A teraz klęczałam i płakałam,nie ja wyłam z utraty mojego puszystego kotka.
Pomyślałam o tacie
''A on się w grobie przewraca, jak mnie widzi na kolanach z martwym kotem''
Nie pamiętam ile tak siedziałam tuląc zwłoki mojego martwego już pupila.Wzięłam łopatę i starą skrzynkę po butach.I poszłam zakopać mój najcenniejszy na świecie skarb.Ponieważ mieszkam na wsi poszłam zakopać Go w moim ogródku blisko lasu.Tam lubił się wylegiwać na słońcu,patrząc na mnie jak pracuje plewiąc chwasty.Wykopałam mały grób i zakopałam mojego małego towarzysza.Zaznaczyłam mogiłkę czymś co przypominało krzyż i obłożywszy go kamieniami skierowałam swoje ciężkie kroki w stronę domu.Nawet się nie przebierając rzuciłam się na łóżko i wybuchłam głośnym płaczem.Godzinę potem zasnęłam niespokojnym snem.Pamiętam że się zbudzałam czując jakby On był tu i mnie pilnował.Jakby spał zwinięty w kłębek obok mnie.Jednak jak się budziłam czułam ogarniającą mnie pustkę.A serce pękało mi od nadmiaru bólu jaki czułam po utracie przyjaciela.Gdzieś rano obudziłam się słysząc szuranie po podłodze w korytarzu.Takie dźwięk wydawał mój kot.Małe pazurki stukają o drewno. Tak z przyzwyczajenia Go zawołałam.Położyłam się na brzuchu.Nagle przeszedł mnie zimny dreszcz.''Przecież wczoraj Go pochowałam'' pomyślałam.Wyskoczyłam z łóżka,czując radość i przerażenie.Rzuciłam się jak idiotka do korytarza.Pusto.Mocno wpłynęła na mnie strata pupila domowego.No ale ten kot nie był jakimś zwyczajnym kotem.Był moim przyjacielem.Jedynym przyjacielem.Następnego dnia gapiłam się bezmyślnie na telewizor.Wieczorem wyszłam do sklepu.Kupiłam tanią wódkę.Piłam ją w samotności, wspominając mojego kochanego przyjaciela.Kiedy audycja się skończyła poczłapałam w stronę łóżka.Kiedy miałam dać nura pod ciepłą pierzynę kiedy ''To''usłyszałam.Cichuteńkie miauczenie. Przeszyły mnie zimne poty.Drzwi i okna szczelnie zamknięte z powodu kiepskiej pogody. ( włączcie Birdy - People help The People. )
Żaden dachowiec nie mógł się tutaj dostać.Na drżących nogach podeszłam do włącznika światła.Elektryczne światło rozświetliło mrok panujący w pokoju pozostawiając ciemność jedynie w kątach pokoju.Jednak nie dostrzegłam nic niepokojącego.Zrzuciłam winę na tanią wódkę i zmęczenie spowodowanym brakiem snu.Wyciągnęłam rękę żeby zgasić światło.Kiedy zobaczyłam w rogu charakterystyczny blask kocich par oczu odbijających światło.Stanęłam jak wryta.Na chwilę zapomniałam jak się oddycha.Wpatrywałam się w kocie oczy w rogu pokoju.Kiedy przypomniałam sobie jak się oddycha po pokoju rozniósł się koci pomruk zadowolenia,a para kocich oczu zniknęła.Jakby jakiś kot zamkną oczy. Drżącą z przerażenia ręka po latarkę.Wymacałam gładką powierzchnie i włączyłam latarkę i światło rozświeciło mrok panujący w koncie.Jednakże nic tam nie zobaczyłam.Przeklęłam pod nosem i wyłączyłam latarkę.Tej nocy spałam przy świetle.Wyczerpana strachem po kilku godzinach zasnęłam.Zbudził mnie budzik.Czułam dziwne ukojenie,dlaczego?Może dlatego że machinalnie głaskałam ciepłe futerko.Kocie futerko.Otworzyłam oczy i je wytrzeszczyłam.Nic tam nie było. Dotknęłam narzuty była lodowata,jakby ktoś postawił tam wiaderko z lodem.Ze spokojem zadzwoniłam do szefa i na żądanie wzięłam wolne od pracy.Po usłyszeniu zgody jak torpeda wybiegłam z mieszkania,nawet drzwi nie zamknęłam.I to był mój życiowy błąd.Kilka godzin łaziłam po wsi,starając się logicznie myśleć.Nawet na głos co alkohol może zrobić z człowiekiem.Co przeraziło staruszkę,która przyśpieszyła kroku aby oddalić się od dziwaczki.Jak się uspokoiłam postanowiłam wracać do domu.Gdy podeszłam do moich drzwi zauważyłam że są uchylone.A nie zamykałam ich jak wybiegałam.Zrobiło mi się duszno.Wzięłam oddech i weszłam po cichu do środka.Wszędzie było ciemno,ale spod drzwi wylatywało cieniutka strużka światła.Usłyszałam cichutkie kroki i ludziki szept.Złodzieje.Kucnęłam modląc się żeby stare panele nie zaskrzypiały pode mną .Chciałam zadzwonić od sąsiadów na policję.Ale niestety panel na który stanęłam zaskrzypiał.Drzwi się otworzyły i ktoś wciągnął mnie do środka.W moim mieszkaniu nie było niczego ciekawego.Ale dla narkomanów liczy się każda klitka.Prawda? Dwójka chłopaków zdemolowała mi mój uporządkowany niegdyś pokój.
Jeden z nich trzymał mnie i przystawiał do gardła mój własny nóż kuchenny.Drugi szukał czegoś co miało by jakąś wartość.
''Gdzie trzymasz pieniądze?!'' Zapytał ten od noża.
Nóż zostawił po sobie niewielkie rozcięcie.
''Weź ją i pomóż mi szukać!'' Powiedział drugi wywalają z szafy wszystko na podłogę.
W tym momencie zauważyłam coś dziwnego. W cieniu ponad szafą.Jakby cienie stworzyły coś na wzór małego puszystego kłębka.Błysnęły kocie ślepia.Rozległ się głośny ryk.Jakie wydają do dachowce gotowe do bójki.Skok.Kot skoczył na ćpuna i rozpruł mu gardło.Widok osuwającego się ciała do dla mnie za wiele.Odruchowo zamknęłam oczy.Skuliłam się.Na policzku poczułam muśnięcie kociej sierści.Drugi ten od noża bez słowa padł martwy na ziemie.Bałam się ruszyć.Stałam na środku pokoju.A dookoła rozlegały się miękkie kroki,co kiedyś było moim kotem.Pomruk zadowolenia przerwał głuchą ciszę.Poczułam jak kot ociera mi się o nogi.Zebrałam w sobie siłę i otworzyłam oczy.Ćpuny leżeli martwi na podłodze.Głowa tego co groził mi nożem leżała z metr dalej.Tego stworzenia nigdzie nie było.Jakby rozpłynął się w powietrzu.Tylko na sekundę zza szafy jakby ktoś puścił mi oczko.Nie będę mówiła jak pozbyłam się trupów z mojego mieszkania.Po dwóch dniach po przywróceniu porządków moim mieszkaniu, siedziałam na kanapie i oglądałam głupi program w telewizji.
W jednej ręce trzymałam piwo a drugą zaś głaskałam mruczącego w zadowoleniu kota.Kota który co wieczór przychodził do mnie na pieszczoty.Potem z mrokiem odchodził każdego ranka gdy wstawało słońce.
1129 słów.
I jak mi wyszło?
Wiem co napiszecie "Boże co to jest ?! Zabić nim złoży jaja !"
A to ja w wersji rysunkowej
Aaa opowieść jest oparta na tym filmiku. Zapraszam .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro