Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Dzisiaj czułam się całkiem wyspana, w końcu ta noc nie była wcale taka zła. Miałam w sobie dużo energii i czułam, że dzisiaj będzie dobry dzień, nie wiedziałam skąd to przeczucie, ale pozytywna siła tliła się we mnie. Dzisiaj nawett pokój nie wydawał mi się taki zły. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół, gdzie w kuchni byli mama i dziadek, na całe szczęście on też wyglądał dzisiaj znacznie lepiej.

- Cześć- powiedziałam wesoło.

- O widzę, że ktoś ma dzisiaj dobry humor- powiedziała mama.

- Tak, dzisiaj wyjątkowo dobrze spałam- usiadłam przy stole i chwyciłam jabłko. - Dziadku a ty jak się dzisiaj czujesz?- zapytałam patrząc na niego uważnie i szukając oznak osłabienia lub złego stanu zdrowia.

- Dziękuję, dzisiaj już mi lepiej faktycznie za mało odpoczywałem ostatnimi czasy. - patrzyłam w jego zielone oczy, tak bardzo podobne do moich szukając oznak kłamstwa.

- To dobrze. - powiedziałam nie będąc pewna jego słów.

- A o co chodzi co chodzi? Coś się stało?- w jej brązowych oczach widziałam troskę.

- Nie Arlin, nic się nie stało. Po prostu ostanio dużo się działo i stałem się trochę za bardzo melancholijny.

- Och, tato nie jesteśmy dla ciebie za dużym utrapieniem?- powiedziała siadając koło mnie. - Jeśli tak jest powiedz proszę od razu.

- Nie skądże!- oburzył.- Moja rodzina nigdy nie była, nie jest i nie będzie dla mnie utrapieniem. Cieszę się, że nie jestem sam w tym cholernym zamczysku, wy chociaż dodajecie mu życia.

Chwilę siedzieliśmy w ciszy po czym mama i dziadek zaczęli rozmawiać o jakiś pierdołach. Nigdy nie myślałam jak bardzo musiał się czuć samotny w tym domu. Może dlatego tak dziwnie się zachowuje, może to przyzwyczajenie. Był sam od lat zapewne teraz każde skrzypnięcie podłogi wydaje się podejrzane.

Zetknęłam na zegarek i szybko wstałam pakując jabłko, którego nie zjadłam do plecaka. Powinnam wyjść pięć minut temu. Dobrze, że to mała miejscowość i szkoła nie jest daleko, jeśli się pośpiesze to zdążę do szkoły. Pożegnałam się szybko z mamą i dziadkiem i wyszłam.

Ledwo zdążyłam na pierwszą lekcję, ale jakoś się udało. Cały dzień spędziłam z Emily, dziewczyna jest trochę specyficzna, ale bardzo ją lubię. Nie mogę powiedzieć, ją znam czy coś, ale wydaje się być w porządku. Dzień w szkole minął mi zaskakująco szybko. To było aż dziwne jak ten dzień mi się układa. Miałyśmy właśnie wychodzić ze szkoły gdy ktoś zawołał Emily. Dziewczyna się zatrzymała i odwróciła, ja zrobiłam to samo. Jakiś chłopak szedł w naszą stronę. Szczerze mówiąc nie był jakiś przystojny, dla nie których mógłby być wręcz brzydki, ale jak dla mnie było w nim coś co przyciągało do niego. Był rudy i miał piegi oraz zniewalający śnieżnobiały uśmiech. Emily również obejrzała go od góry do dołu, ciekawe jaki był jej werdykt.

- Hej. - powiedział lekko nieośmielony naszymi spojrzeniami. - Cześć jestem Derek- przywitał się ze mną.

- Miło mi jestem Mira- również się przywitałam.

- Ładne imię- uśmiechnęłam się na te słowa, co on odwzajemnił jeszcze szerszym uśmiechem, nie wiedziałam, że to możliwe.

-Chesz czegoś konkretnego Derek? - zapytała trochę szorstko Em.

- Bez nerwów Ems. Ja jestem tutaj tylko pośrednikiem.

- Czyim?

- Ems, przecież wiesz nie utrudniaj mi tego- powiedział udręczony chłopak.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz- patrząc na Emily nawet ja widziałam, że doskonale zdaje sobie sprawę o co chodzi w tej sytuacji, a ja za to nie bardzo się orientowałam o czym mowa.

- Dobra ja wiem, że Luka to idiota i nic z tym nie zrobimy, ale on chce naprawić swój błąd. Daj mu szansę, żeby przestał być skończonym debilem.

- No nie wiem. ..- powiedziała niepewnie.

- A co jeśli zamiast na randkę pójdziesz na spotkanie ze znajomymi? - podsunął pomysł rudy.

- Niby jakimi?

- Z wspaniałym i charyzmatycznym mną oraz uroczą Mirą, a Luka to tylko mały zbędny bonus- było widać, że nie jest jeszcze przekona. - Emily nie możesz być tak samolubna, pomyśl o naszej małej kochanej Mirze, która będzie musiała spędzić ten wieczór sama jeśli się nie zgodzisz. Prawda Miro, że nie chcesz sama spędzić dzisiaj wieczoru?- puścił do mnie oczko.

- Tak oczywiście, że nie chce być dzisiaj sama- powiedziałam wspierając go, a poza tym po części to była prawda.

- Niech Ci będzie- powiedziała lekko zirytowana Em.

- To super idę powiedzieć Luce. Do zobaczenia wieczorem.- powiedział uśmiechając się w moją stronę i ruszył w głąb szkoły.

- Dlatego nie lubię rudych nie dość, że nie mają duszy to jeszcze sprzedają naszą- powiedziała lekko naburmuszona, słysząc to roześmiałam sie.

***

Trochę mnie dzisiaj poniosło z dodawaniem rozdziałów, ale cóż mam nadzieję, że się podobają ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro