Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Weszłam do domu po skrzypiących schodach. Dziadek siedział na werandzie. Dziwie mu sie, że nie uciekał do domu przed zimnem.

- Cześć dziadku, nie za zimno na siedzenie na dworze?

- Skądże idealna pogoda, dawno już takiej nie było. - spojrzałam na pochmurne niebo, czyli tutaj to jest idalana pogoda. Świetnie pa pa słońce miło Cię było znać - A poza tym ktoś musi strzec domu. - zabrzmiało to dziwnie, ale w sumie starsi ludzie na siłę szukają sobie zajęć

-Dobrze, tylko nie siedź za długo. -wiem, że mnie nie poslucha, ale wypadło tak powiedzieć.

Weszłam powoli do kuchni, była w niej mama.  W ręku kobiety spoczywała gazeta. Jej blon włosy opadały zakrywając delikatnie czas. Była wyraźnie zaczytana, gdyż nie zauważyła, że jej się przyglądam. W takich momentach wydawała się znacznie młodsza i łagodniejsza. Tak jakby poświęcając się temu zajęciu odcinała wszystkie inne myśli i troski. Niestety nic nie trwa wiecznie, w końcu zorientowała się, że jest obserwowana. Uśmiechnęła się delikatnie.

- Witaj- powiedziała jeszcze nie do końca wchodząc z stanu zaczytania. - Jak Ci minął pierwszy dzień w szkole?

- Szczerze mogło być gorzej, jak na pierwszy dzień nie mogę narzekać.

- Zjesz coś?

- Tak, ale na górze. Chce się przebrać i trochę ogarnąć a wątpię, że będę chciała schodzić po jedzenie.

-Rozumiem.

Szybko przygotowałam sobie kanapki z serem i skierowałam się ku schodom. Naprawdę nie wiem co mnie pokusiło by zająć pokój na ostatnim piętrze domu. Myślałam, że to da mi spokój i będę czuła się jakbym była we wlasnum świecie, ale w rzeczywistości dostanie się do pokoju było dość uciążliwe. Chociaż niebywałym plusem tej sytuacji na pewno było to, że prędzej czy później poprawie sobie kondycję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro