Rozdział 12
Podpiera głowę na dłoni. Jej przyjaciółka nigdy tak się nie zachowywała. Owszem, zawsze była nieco bardziej strachliwa od innych, ale nie aż tak.
Kiedy dźwięk dzwonka zaczyna odbijać się echem od ścian szkolnej stołówki, dziewczyna wstaje niechętnie. Chce podnieść i posprzątać swoje talerze, ale John ją uprzedza, informując, iż wszystkim się zajmie. Kiwa w odpowiedzi głową i rusza w kierunku swojej sali.
Ostatnio nic takiego się nie działo. To dziwne. Wcześniej zdarzenie następowało po poprzednim następnego dnia. Teraz niemalże od tygodnia jest spokój. Prędzej czy później coś musi się wydarzyć. To niemożliwe, aby wszystko tak nagle samo ustąpiło. W końcu nic na świecie samo się nie dzieje.
Wystarczy tylko poczekać. Będzie to dla niej bardzo trudne zadanie. Jest taka niecierpliwa.
Idzie po korytarzu najszybciej jak tylko może, aby zdążyć na swoje lekcje. Co jakiś czas jest lekko poszturchiwana przez innych uczniów. Gdy dociera do swojej sali, pani Johnson wita ją radosnym głosem, a jednak ona wyczuwa w nim też lekkie zmęczenie.
– Czy coś się stało?– zadaje pytanie, mając tym samym nadzieję, że nie to o czym myśli.
– Jak zwykle nic się przed tobą nie ukryje– odpowiada kobieta, a po chwili słychać jej śmiech.– Źle dzisiaj spałam, miałam koszmary, ale to nic.
Słysząc te słowa, dziewczyna zaciska pięści i zamyka oczy, czekając na to co się za chwilę stanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro