Rozdział 2
"Postać z cienia czy krzak?"
*P.O.V.Reader*
- [T.I.]! Wstawaj! - usłyszałam głos swojego brata..
Czyżby mój budzik się zepsuł? Spojrzałam na telefon i wszystko stało się jaśniejsze! Po prostu go nie włączyłam.. Czyli piątek! Znowu myślałam że jest dziś sobota! Brawo ja!
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki odebrać swą codzienną rutynę.. Nienawidzę piątków.. Mojej klasie zawsze odbija na początku i końcu tygodnia.. Dobrze że jeszcze mam Milenę!
Pobiegłam na dół potykając się o ostatni schodek, co skutkowało glebą...
- Nic Ci nie jest? - spytała się mnie Anna
- Nie spokojnie! Ja tylko i wyłącznie umarłam! - odpowiedziałam i się lekko uśmiechnęłam
- Czy ty kiedyś się przestaniesz potykać o ten biedny schodek? - zapytał dla żartu mój brat
- Nie wiem! - odpowiedziałam i usiadłam do stołu gdzie czekały dziś na mnie płatki..
Nie śpieszyłam się ponieważ tak jak zawsze mam na 9 do szkoły, a jest 7:30. Wiem że to wcześnie, ale mam dosyć daleko do szkoły.. Droga do szkoły zajmuje mi ok. godziny!
Zjadłam szybko śniadanie i wzięłam wcześniej spakowany plecak.
- Miłego dnia [T.I.]! - krzyknęła do mnie jeszcze Ania, a ja wybiegłam z domu..
Cieszę się że jest jeszcze jesień i o tej porze dnia jest dosyć jasno! W oddali widziałam Milenę czekającą już na mnie.
- Hej! - krzyknęliśmy jednocześnie
- Co tak wcześnie? - zapytałam
- Eh.. Nie chciało mi się siedzieć w domu! Zobacz.. - przerwała - Oh.. Zapomniałam telefonu.. poczekasz? - spytała
- Jasne! - odpowiedziałam, a ona szybko pobiegła do domu..
Oparłam się o płot i spoglądałam na łąkę przed jej domem.. Ale.. Coś było nie tak... Widziałam tam czarną postać z mackami.. Uznałam że to tylko jakiś krzak, ale prawie zeszłam na zawał kiedy poczułam czyiś dotyk na moim ramieniu..
Krzyknęłam z przerażenia..
- Heh.. Co to miało być? - to tylko Milena.. Uff..
- Zapatrzyłam się.. - spojrzałam ponownie w stronę gdzie stała ta postać lecz jej nie było.. - Idźmy już do szkoły! - dodałam nerwowo i pociągnęłam Milenę za sobą..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro