8. No, to właśnie jest mój szef
Cichy stuk bilardowych kul raz za razem przebijał się przez barowy zgiełk w akompaniamencie aprobujących pomruków. Pomimo późnej pory, spora widownia w skupieniu oglądała Katsukiego, który w spokoju odgrywał swoją samotną partyjkę. Ilość alkoholu we krwi zupełnie mu nie przeszkadzała w wyjątkowo celnych strzałach, posyłających bile do odpowiednich łuz.
Raz za razem kule trafiały do wyznaczonych otworów, napawając go zadowoleniem. Zupełnie nie przeszkadzało mu to, że gra sam. On i szklaneczka whisky stojąca tuż obok na stole były jego małym, osobistym światem, do którego nikt, jak dotąd, nie odważył się wkroczyć. Ludzie zawsze oglądali go z daleka, ciesząc się tylko i wyłącznie przyjemnym dla oka widokiem. Niektórzy, tak jak i on, traktowali to jak małą tradycję. Brunet często okupował stół do bilarda, aby móc się czymś zająć do momentu, w którym Ivan skończy swoją zmianę. Czasem, gdy ruch był mały, Rosjanin przyłączał się do niego, jednak dziś było to niemal niemożliwe. Piątkowy zgiełk w pubie nie mógł się równać z żadnym innym dniem tygodnia.
Niestety Katsukiemu taki stan rzeczy zaczynał się powoli nudzić. Samotna partyjka była przyjemna, lecz wyjątkowo monotonna, a chłopak z każdym kolejnym razem tracił nadzieję, że ktoś odważny zdoła mu ją urozmaicić.
Co dziwniejsze, ktoś jak na zawołanie spełnił jego skryte pragnienie.
Jego gość odwiedził go w momencie, gdy brunet pochylał się mocno nad stołem, mierząc kijkiem w samotną czerwoną bile. Jego pośladki prawem natury zostały w ten sposób wyeksponowane, przyciągając większą uwagę.
- No no, Yuri, co jak co, ale tyłek to ty masz świetny - zaśmiał się nowo przybyły mężczyzna, uśmiechając się serdecznie do Japończyka. Brunet, słysząc znajomy głos, parsknął pod nosem, podnosząc się niechętnie ze stołu. Zaraz po tym niemal od razu napotkał wzrok identycznych do tych posiadanych przez Ivana, złotych tęczówek.
- Miło cię wiedzieć, Vladimir - szepnął miękko, witając uściskiem dłoni starszego z braci Petrov. Mężczyzna, jak zresztą miał w zwyczaju, przytrzymał na dłuższą chwilę jego rękę, delektując się jej ciepłem. Katsuki nie lubił tego powitania w jego wykonaniu, było ono zbyt intymne i przeciągające się w czasie.
- Znów grasz samotną partyjkę? - Zagaił z ociąganiem, uwalniając z uścisku palce Japończyka. Yuri westchnął - odpowiadanie na takie pytania było cholernie bezsensowne i dobrze mu znane. Nie pierwszy raz Vlad wyłaniał się z zaplecza, aby móc choć przez chwilę porozmawiać z Katsukim.
- Czekam na twojego brata - odburknął niezbyt uprzejmie. Mógł sobie na to pozwolić, bo wiedział, że starszy Petrov zignoruje jego niechęć. Ten mężczyzna był odporny na jakąkolwiek niemałą sugestię czy czyn. Nie wynikało to jednak z jego domniemanego niskiego ilorazu inteligencji. Vladimir był po prostu przyzwyczajony, sam sobie zasłużył na takie właśnie traktowanie.
Był to jednak człowiek z klasą, który nigdy nie tracił okazji do zyskania czegokolwiek. Tak było i tym razem - odpalając w pokoju swoje ulubione cygaro, gorączkowo myślał, jak nakłonić bruneta do przyjęcia już dłuższy czas temu złożonej mu propozycji.
- Nie nudzi cię to? Zawsze możesz zwrócić się do mnie. Ja w każdej sytuacji znajdę dla ciebie czas - wymruczał lekko zachrypniętym głosem. Katsuki skrzywił się nieznacznie, kręcąc z politowaniem głową. Już przestał liczyć, ile razy mu odmawiał.
Nie przejmując się więc tą nieprzyzwoitą propozycją, znów pochylił się nad stołem, skupiając całą swoją uwagę na kolejnym celnym trafieniu. Gdy szykował się do uderzenia, Vlad, korzystając z okazji, objął go lekko od tylu, przejeżdżając zmysłowo dłonią po klatce piersiowej chłopaka.
- Vlad, rozmawialiśmy już o tym. Nasze interesy w tej kwestii są rozbieżne - warknął Yuri. Zagrywki złotookiego dawno już przestały na niego działać, a w zasadzie nigdy nie działały. Petrov patrzył na niego inaczej niż rozbił to Ivan. Niejednokrotnie wspominając, że pragnie czegoś więcej niż przygodnego seksu i to już od samego początku skreślało go z listy odpowiednich kochanków.
- Jak to jest, że mój młodszy brat zabawia się z tobą, a ode mnie tak stronisz? - Jęknął ze zrezygnowaniem. Odpowiedź była prosta i nieskomplikowana, a także dobrze znana mężczyźnie. Yuri często sam ubolewał nad tym, że straszy Petrov patrzył na niego w uczuciowy sposób. Nie raz nachodziła go chęć na mały numerek z nim, był zdecydowanie zbyt przystojny, czym dorównywał Ivanowi. Bracia Petrov byli zdecydowanie ciekawym i wartym poznania duetem. Choć drastycznie różnili się pod względem charakterów, łączyła ich jedna bardzo ważna rzecz - obaj nie mogli oprzeć się Katsukiemu. Była to taka mała rodzinna słabość.
- Nie możesz mieć wszystkiego, ty masz knajpę i jego jako pracownika, a on w zamian sypia ze mną. Życie czasem potrafi być sprawiedliwe - zaśmiał się Katsuki na widok grymasu, jaki wykwitł na twarzy Petrova. Widać było, że Rosjanin zazdrościł bratu i to cholernie. Jego pazerność często nie znała granic.
- Mógłbyś to jeszcze przemyśleć - jęknął niemal błagalnie, w nerwowym geście zaciągając się cygarem. Nieprzyjemny zapach ziół i mokrego drewna wypełnił nozdrza Japończyka, przyprawiając go o wymowny grymas. Nie lubił tej specyficznej woni, kojarzyła mu się ona z wypalanym sianem, które intensywnie dusiło każde płuca.
Już nawet sam zapach tytoniu bardziej go pociągał niż to.
- Nic z tego. Związki dla mnie nie istnieją. Poza tym nie cierpię zapachu twojego ohydnego cygara, więc z łaski swojej zgaś to dziadostwo - warknął. Petrov westchnął, lecz posłusznie odsunął się od chłopaka, odkładając swój nałóg do kryształowej popielniczki.
- Ach, a ty jak zawsze miły, skarbie. Trudny z ciebie chłopak Yu. Szczerze? Jeśli ktoś zdoła cię w sobie rozkochać, zapłacę mu 100 tysięcy rubli - stwierdził, opierając się wygodnie o krawędź stołu. Jego wzrok uważnie studiował rozbawiony uśmiech, jaki pojawił się na twarzy bruneta.
- Powinieneś być mi zatem wdzięczny - zaśmiał się po chwili Japończyk, z pobłażaniem patrząc na swojego rozmówcę.
- Za co? - Zdziwił się. Nie widział w tej sytuacji niczego śmiesznego, a tym bardziej czegoś, za co mógł mu dziękować.
- Nigdy nie będziesz musiał komukolwiek zapłacić. Dzięki mnie oszczędzasz pieniądze - odparł, uderzając z impetem w kolejną bilę. Był całkowicie pewny swych słów. Już nigdy nie zamierzał dopuścić żadnego człowieka aż tak blisko siebie.
Miłość? Źle ją nazwano. W słowniku powinno widnieć inne słowo. Określenie ,,podła suka" bardziej pasowało do opisu tego uczucia. Po co miał znów zapraszać ją do swojego życia?
- Żebyś się nie zdziwił. I na ciebie przyjdzie pora - żachnął się straszy, drwiąc z jego pewności siebie. Z doświadczenia wiedział, że taka rzecz nie ominie nikogo, skoro nie ominęła nawet jego. On też uważał, że go to nie dotyczy, ale tylko do momentu, w którym nie spotkał właśnie Katsukiego.
- Przyszła i poszła. Wystarczy mi takich wrażeń w jednym życiu - mruknął, wpatrując się w skupieniu w zdziwione złote tęczówki Petrova, na którego usta cisnęły się miliony pytań. Nie zdążył jednak zadać ani jednego, gdyż jego młodszy brat dołączył do nich, oznajmiając Katsukiemu koniec swojej zmiany.
***
- Czego chciał od ciebie mój brat, słonko? - szepnął Ivan, wtulając się mocniej w ramię swojego towarzysza. Chłód moskiewskiej nocy skutecznie zniechęcał go do zwiększenia dzielącej ich odległości. Zresztą żadnemu z nich jakoś specjalnie to nie przeszkadzało. Yuri, lekko zamroczony alkoholem, gorliwie wręcz łaknął bliskości złotookiego. Gdyby nie to, że nadal znajdowali się na mieście, już dawno zasmakował by jego miękkich warg.
- Tego, co zawsze Iv - wymruczał, przejeżdżając nosem po jego szyi. Szatyn pod wpływem tego gestu zadrżał, bynajmniej nie z powodu zimna. Błogi uśmiech ozdobił jego twarz na samą o przyszłych wydarzeniach bieżącej nocy. Już tylko dwie przecznice dzieliły ich od jego mieszkania i bezsprzecznie ekscytujących przeżyć.
- Mój brat jest zbyt nieustępliwy - oburzył się. Nie przepadał za Vladimirem w tej kwestii. Ten człowiek zawsze chciał mieć wszystko, czego nie mógł mieć. Był to odwieczny problem człowieka, który postanowił zostać biznesmenem. Nieustanna pogoń za zdobywaniem nowych i atrakcyjnych rzeczy.
Ich małą sielankę przerwał niespodziewanie warkot silnika. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że kierowca zabytkowego harleya davidsona zatrzymał się na krawężniku w minimalnej odległości od nich. Czarny kask na jego głowie skutecznie z początku uniemożliwiał im rozpoznanie przybysza.
Zaciekawiony Katsuki odwrócił się w jego stronę, mrucząc do siebie kilka niezrozumiałych słów. Miał złe przeczucia co do tego. I zupełnie nie pomylił się co do nich. Z chwilą, gdy kask mężczyzny znalazł się w jego dłoniach, z ust Yuriego wydobył się cichy jęk.
- Ja pierdolę, Victor - zaklął, wycofując się nieco w stronę Ivana. Nikiforov był ostatnią osobą, którą chciał spotkać w tym momencie.
Zaciekawiony Petrov przyjrzał się srebrnowłosemu mężczyźnie, bez problemu rozpoznając w nim znanego biznesmena. Siedząc po uszy w interesie własnego brata, nie dało się nie znać takiej persony jak Victor Nikiforov. W Moskwie był celebrytą dobrze znanym w wysoko postawionym środowisku. Tym bardziej zdziwił go fakt, że przestraszony Japończyk zachowywał się tak, jakby znał go nie tylko z okładek gazet.
- Yuri? Co ty tu robisz o tej porze? - Zapytał Rosjanin, nadal nie schodząc ze swojego motocykla. Nie podobał mu się fakt, że jego pracownik nie był sam - widok nieznanego Rosjanina idącego u jego boku w irracjonalny sposób go zirytował. Od razu tylko, gdy ich spostrzegł, podjął spontaniczną decyzję, zatrzymując się na szerokim chodniku.
- Wracam z baru - warknął, nic nie robiąc sobie z nieuprzejmości, na jaką się zdobył. Irytowało go to, że Nikiforov znów wtrąca się w jego sprawy w nieodpowiednim momencie.
- To jest ta rzecz, przez którą zawsze przychodzisz do pracy zaspany? - Zapytał wskazując podbródkiem na Ivana. Jego chłodny i obojętny wzrok namiętnie studiował rysy twarzy Rosjanina, dając mu do zrozumienia, że mężczyzna wcale nie jest przyjaźnie do niego nastawiony. Japończyk prychnął, co prawda sypiał z Petrovem, lecz zawsze odbywało się to w godzinach weekendowych, a nie w środku tygodnia. Oskarżenia były zatem bezpodstawne.
- A nawet jeśli, to co ci do tego? - Wywaraczał, ujmując Ivana ponownie pod ramię, powodując tym samym większą niechęć u Victora. Złotooki pod wpływem tego okropnego spojrzenia, postanowił zacząć się bronić. Wzgardliwy wzrok Nikiforova był dla niego najgorszą obelgą.
- Yuriś, kim on tak właściwie dla ciebie jest? - Zapytał lekko już podirytowany. Nazwanie go przez siwowłosego ,,rzeczą" dotkliwie ubodło jego wypielęgnowane ego.
- No to właśnie jest... mój szef - oznajmił niechętnie, wpatrując się niepewnie w twarz zszokowanego Ivana. Mężczyzna właśnie zrozumiał, dlaczego humor Katsukiego jeszcze kilka godzin temu pozostawiał tak wiele do życzenia. Chłód i władczość, z którą Victor traktował bruneta, nawet na prywatnej płaszczyźnie bezpardonowo mogły doprowadzić większość osób do wysokiego stanu irytacji. Petrov mógł podsumować tę zażyłość jednym bardzo trafnym stwierdzeniem - trafił swój na swego. A to zdecydowanie nie wróżyło niczego dobrego. Żaden z nich nie zamierzał pierwszy upaść przed drugim na kolana. Choć szatyn mógł się pokusić o stwierdzenie, że biznesmen chwilowo znalazł się na straconej pozycji.
W jego postępowaniu można było dostrzec zazdrość, co mogło oznaczać tylko jedno - brunet owinął sobie własnego szefa wokół palca, nawet o tym nie wiedząc.
Petrov, czerpiąc z tego czystą satysfakcję, uśmiechnął się chytrze. Miał ochotę sprawdzić swoją teorię, jednocześnie chcąc się przekonać o granicy, którą ten opanowany człowiek zdoła przekroczyć, aby zdobyć to, czego pragnie.
- Miło było cię poznać, a teraz wybacz, śpieszymy się - mruknął, w lekceważącym geście obejmując Katsukiego. Wzrok jego złotych tęczówek uważnie obserwował wyraz twarzy biznesmena, gdy bez krępacji ułożył dłoń na biodrze Japończyka. Wściekłość - to jedyne, co zdołał spostrzec, zanim chore opanowanie pochłonęło resztę
●●●●●●●●●●●●●●■●●●●●●●●●●●●●●
Od autorki:
Zawsze, ale to zawsze chciałam posadzić Victora na motocykl... spełniłam swoje chore żądze :D
Dobra, a teraz pytanie do was. Co zrobi nasz Siwek w następnym rozdziale? Ogrom spekulacji, czas zacząć!
P.s Pożyczy mi ktoś trochę wolnego czasu? Krucho u mnie, a tu jeszcze powinnam nowego oneshota dokończyć :,)
Chce już święta... buuuu
Dziękuję Odlotowy_Balkon za cierpliwość przy sprawdzaniu xD Bo wiem, że gorliwie czekasz na to aż Yuri i Victor, dostaną w łeb za rosyjską wróżke :v
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro