Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33. Słodkie powroty

- Yuuriii... co ty robisz? - Szepnął niemrawo Nikiforov, z trudem przełykając gromadzącą się w jego ustach ślinę. Jego spierzchnięte, lekko uchylone wargi drżały lekko, a błyszczące tęczówki zachłannie pożerały ekran laptopa ustawionego tuż przed nim. Koniuszek jego języka ślizgał się po jego ustach w nerwowym geście, a dłonie tak nieporadnie ściskały impulsywnie urządzenie w dłoniach.

To, co właśnie jawiło się przez nim, było iście bezpruderyjnym, mokrym nastoletnim snem. Erotyczny szczęk klamry od paska rozbrzmiewał w jego głowie niczym echo, przynosząc ze sobą gorące dreszcze. Mężczyzna ze zgrozą i niepohamowaną ekscytacją obserwował, jak Yuri wysuwa go ze szlufek własnych spodni, posyłając w jego stronę zalotny uśmiech. Smukłe dłonie chłopaka tak frywolne i kokieteryjne rozpoczęły wędrówkę po jego własnym ciele, odkrywając skrawek płaskiego brzucha przed swoim honorowym widzem. Yuri sapnął rozkosznie, gdy opuszki jego palców połechtały przyjemnie podbrzusze. Przymknął w skupieniu powieki, sunąc coraz niżej i niżej, a Nikiforov wręcz jęknął z bezczynności.

Japończyk dążył do czegoś niebezpiecznego, czegoś, co rozpali zmysły Victora w najbardziej szaleńczy sposób, a on nie miał jak się przed tym obronić.

Dlaczego to robił?
Co chciał osiągnąć?

Odpowiedź była prosta - kara. Była to mała zemsta za kłamstwo i niepotrzebną rozłąkę. Brunet chciał, aby ukochany wiedział, co stracił, będąc tak daleko.

Pierwszy mokry, wręcz teatralny jęk, który uleciał spomiędzy jego warg, upewnił go w tym, iż wybrał wyjątkowo przyjemny sposób. Miarowy ruch ręką i gorący dreszcz zaraz po nim zdusiły w nim resztki wątpliwości. Łączył przyjemne z pożytecznym, patrząc, jak jego ofiara zagryza wargi z bezsilności. Bawił się przy tym doskonale, rozładowując skryte w sobie pożądanie. Nie zważał na konsekwencje, zwyczajnie zadowalał się na oczach własnego kochanka. Torturował go.

- Yuri... - Victor wypowiedział jego imię niemal płaczliwym tonem. Cała sytuacja mocno na niego działała, a opinające się na nim spodnie od garnituru wręcz sprawiały mu ból. Mógł zaledwie poluzować zapięty na kołnierzyku krawat, ale nawet to nie uspokoiło jego oddechu. Stęknął, widząc, jak spodnie Yuriego wraz z bokserkami zsuwają się drastycznie poniżej linii jego bioder. Teraz już nic nie stanowiło dla niego tajemnicy, a on sam zapragnął odrzucić bezczynność. Jednak w momencie, w którym postanowił odstawić laptopa na stolik, Katsuki mruknął przeciągle, wlepiając w niego spojrzenie.

- Nie - szepnął, marszcząc gniewnie brwi. Nie zamierzał pozwolić mu się dotknąć w żaden sposób. Biznesmen miał nie odrywać od niego wzroku, usychać z pożądania, pragnąć zaspokojenia w wyjątkowo dotkliwy sposób. Miał żałować i już nigdy nie odstępować go na krok.

- Patrz, co mogłeś teraz mieć, gdybyś tu był - dodał jękliwie, niemal zbliżając się do słodkiego apogeum. Kłamstwo nie popłaca i właśnie to w tym momencie mu to udowadniał. Jednak Victor Nikiforov nie byłby sobą, gdyby całkowicie dał się zdominować. Zdarzało się, że bywał uległy, a wręcz oczarowany pod wpływem urokiem Japończyka, lecz nie dziś. Rozsiadł się więc wygodniej na hotelowej kanapie, oblizując łakomie usta. Już wiedział, że gdy wróci do Moskwy, nie da Katsukiemu wyjść z łóżka. Być może brunet tymczasowo był górą, ale nawet to mogło szybko się skończyć.

***
Japończyk parzył kawę, tak jak każdego dnia w pracy. Stojąc przy blacie, obserwował nieco wysłużony, bordowy czajnik. Biedne urządzenie było wykorzystywane zarówno przez niego, jak i innych pracowników w zabójczej częstotliwości. Rozwiązły sprzęt kuchenny przegotowywał wodę na lewo i prawo nikomu tego nie odmawiając. Co wskazywało na to, że jest po prostu puszczalski, podobnie jak sam Katsuki kilka miesięcy temu.

Z chłopakiem było naprawdę źle, skoro porównywał swoje życie seksualne do czegoś takiego i to w trakcie zwykłej, porannej, rutynowej czynności. Załamany i zrezygnowany, przetarł lekko zaspaną twarz dłonią, wzdychając przy tym cierpiętniczo. Było z nim źle, choć ciężko było mu to przyjąć do wiadomości. Nigdy nie przypuszczał, że tęsknota może sponiewierać człowieka w taki sposób. A już na pewno nie aroganckiego dwudziestopięciolatka jakim był. Nastoletnie lata dawno miał przecież za sobą, a takie zachowanie było właśnie ich specyfiką.

I jak tu żyć?

Zwłaszcza, że jego zajęta interesami druga połówka, nie raczyła mu nawet wspomnieć, kiedy zamierza wrócić. Nie miał daty, której mógł wyczekiwać, a to mocno go irytowało. Czuł, że długo już tak nie wytrzyma. Nie mógł przecież wiedzieć, że Victor zrobił to celowo.

Woda w czajniku zawrzała. Japończyk jednak nie zareagował. Oparty o kuchenny marmur, odpłynął całkowicie, próbując sobie przypomnieć uczucie posiadania Victora Nikiforva u swojego boku. Był o to bezsprzecznie najlepsze uczucie na świecie. Chwilami beztroskie i cukierkowo-różowe, rodem z niskobudżetowego romansidła, a czasem wściekle czerwone jak pościel w typowym pornolu. Jednym słowem - idealne.

Jego osobliwe tyrady nie miały właściwie końca, były długie jak przyrodzenie Nikiforova i pokręcone jak jego osobowość. Ich koniec szybko by nie nastąpił, gdyby nie niepokojący bodziec z zewnątrz. Drzwi biurowej kuchni zdradzały oznaki ingerencji z zewnętrznej ich strony. Klamka ugięła się pod naporem prawdopodobnie czyjejś dłoni, wydając z siebie paskudny dźwięk. Ktoś powinien ją w końcu porządnie naoliwić i oszczędzić pracownikom nieprzyjemnych wzdrygnięć. Yuriemu jednak przestało to przeszkadzać z chwilą, gdy popielata czupryna mignęła mu przed oczami. Nikiforov jak gdyby nigdy nic wślizgnął się do pomieszczenia, stając niemalże w progu. Zmaterializował się przed nim tak po prostu, wprawiając go w osłupienie. Serce chłopaka zabiło szybciej, a źrenice tęczówek rozszerzyły się w szoku. Katsuki w euforycznym otępieniu wyciągnął przed siebie ręce, prowokując Rosjanina do tęsknego i długiego uścisku. Nikiforov niemal stęknął z radości, gdy tylko jego stopy zmniejszyły dzielącą ich odległość.

Siwowłosy wpadł z impetem w ramiona Japończyka, niebezpiecznie przechylając go w tył. Był jednak w stanie go utrzymać, nawet jeśli pogrążony był w istnym amoku. Nieświadomie zmusił swojego partnera, aby cofnął się o krok, napotykając pośladkami blat. Bruneta lekko to zabolało, lecz oszołomiony szczęściem nie zwrócił na to większej uwagi.

Yuri chciał poczuć wargi biznesmena na swoich. Niemal natychmiast dał mu o tym znać, ujmując w palce jego podbródek. Nie wykonał jednak najważniejszego kroku. Jedynie spojrzał na Nikiforova pełnymi nadziei oczętami, próbując to na nim wymusić. Nim ich wargi otarły się o siebie, z ust Rosjanina wyrwał się ochrypły jęk pełen tęsknoty. Niewyraźnie ,,ohhh Yuri" dodało pocałunkowi słodyczy, a długa rozłąka odrobinę łapczywości. Granica zwykłej pieszczoty a szaleńczego pragnienia zatarła się, sprowadzając ich obydwu w ręce szaleństwa.

Katsuki jednym sprawnym podskokiem wdrapał się na blat, nie mogąc znieść zbyt brutalnego naporu bioder Nikiforova. Pech chciał, że sprzęty kuchenne znalazły się w zasięgu jego chwilowo bezwładnych kończyn, wchodząc z nimi z kontakt. Dwa białe, stojące koło zlewu kubki runęły w otchłań, kończąc swój żywot na wyłożonej kafelkami podłodze. Huk był adekwatny do popełnionego czynu, ale nawet to dotarło do nich jak przez mgłę. Jedyną przytomnością jaką wykazał się Nikiforov, okazało się odsunięcie uszkodzonych kawałków porcelany stopą, tak, aby podczas nieuwagi nie miały kontaktu z podeszwami jego butów. Teraz już nic nie było w stanie go powstrzymać od żarliwych i złaknionych bliskości pocałunków. Ręce Rosjanina wyrażały tą samą namiętność co i usta, sunąc po ciele Japończyka w nieskładnym tańcu.

Nie przypuszczał, że aż tak mu tego brakowało - wszystkiego co związane z tym człowiekiem. Tak bardzo tęsknił za jego spojrzeniem, za pocałunkami rumianych warg, za ciepłem jakie wokół siebie roztaczał, za melodyjnym głosem. To był tylko pieprzony tydzień, a on czuł, jakby gdyby spędził bez niego wieczność.
Miłość wygląda czasem jak zwykła obsesyjna paranoja w stopniu wysoko zaawansowanym, nadającym się do hospitalizacji psychiatrycznej. Choć w jej przypadku leki psychotropowe niewiele zdziałają.

- Uhh, ja na tym blacie parzę sobie kawę, weźcie trochę przystopujcie napaleńcy - lekko karcący i rozbawiony głos Vieny sprowadził ich brutalnie na ziemię. Yuri pod wpływem zaskoczenia wzdrygnął się gwałtownie, uderzając łokciem w Bogu ducha winną mikrofalę. Impet i siła, z jaką chłopak wszedł w kontakt ze sprzętem kuchennym, przesunęły go o kilka dobrych centymetrów praktycznie na sam skraj blatu. Gdyby nie szybka reakcja Victora, który postanowił przytrzymać zagrożone urządzenie ręką, podzieliłoby ono los kubków.

Japończyk westchnął, rozmasowując opuszkami palców bolący łokieć. Czy każda kobieta miała tak cholernie fatalne wyczucie czasu? Bo jeśli tak, to był rad z tego, że związał się z mężczyzną. Jego pełen pretensji wzrok powędrował właśnie w kierunku osobniczki tejże płci, wywołując u niej jeszcze większe rozbawienie. Zarówno Yuri, jak i Victor, zachowywali się w jej osądzie niczym nastoletnie dzieciaki, zafascynowane sobą do granic możliwości. A przecież byli dorośli.

- Ciebie też miło widzieć siostrzyczko! - Pierwszy w całej tej sytuacji zreflektował się Victor. Odwracając się przez ramię posłał kobiecie zawadiacki uśmiech. Jego dłonie, które w spokoju mogły zakończyć już romans z mikrofalówką, znów powędrowały w newralgiczne miejsca na ciele Katsukiego. Były one kluczowe w przypadku działań mających na celu zniwelować wszelką pozostałą pomiędzy nimi tęsknotę.

Dłoń na biodrze i na kolanie - idealne połączenie dla złaknionego kontaktu fizycznego Nikiforova. Mężczyzna nawet nie pomyślał o tym, aby w jakikolwiek sposób się ograniczyć. Był tu szefem. Ten durny blat, mikrofala czy nawet brudna ścierka w zlewie należały do niego. Więc dlaczego miałby coś takiego zrobić? Jeśli komuś coś się nie podobało, najzwyklej w świecie mógł tę osobę zwolnić. Będąc pewnym tej myśli bez wyrzutów sumienia wrócił do poprzedniej czynności, muskając czule kącik ust brunetka.

- O mamuniu, co ten Japoniec z tobą zrobił? Odklejże się od niego na chwilę, mam wam obu coś ważnego do powiedzenia - warknęła już wyraźnie podirytowana. Nie lubiła przecież, jak ktoś próbował ją lekceważyć. Jej kobieca duma nie mogła tego wręcz znieść. Dlatego westchnęła z ulgą, gdy zaciekawiony jej poważnym tonem Victor, zwrócił swój siwy łeb w jej stronę. Wyraźnie czekał na wyjaśnienia, a jego tęczówki nachalnie ostrzegały że jej argumenty musiały być nad wyraz dobre.

- Nie tutaj, to dyskretna sprawa. Pamiętajcie, że ściany mają uszy - doprecyzowała, odstraszając tym stwierdzeniem ciekawskiego pracownika, przechodzącego za jej plecami, korytarzem. Takich jak on było tutaj sporo, a ona nie potrzebowała żadnej sensacji, przynajmniej dopóki Victor nie zdecyduje, co z tym wszystkim zrobić. Nie miała również pojęcia, czy nie rozdrapuje jednej ze starych spraw, ale nie mogła tak tego zostawić. Chodziło tu o Svietę i ich ostatnią, dziwną rozmowę. Sprawa wydawała się podejrzana i dotyczyła bezpośrednio Katsukiego i rzekomej wyrządzonej mu krzywdy. Viena zdołała zaakceptować jego obecność u boku własnego brata. Darzyła go nawet obecnie drobną sympatią, zwłaszcza po wspólnie spędzonym wieczorze. Nie był taki zły na jakiego wyglądał, więc naturalnym było, że nie chciała, aby ktokolwiek robił mu za plecami Victora świństwa.

- A mogę chociaż wiedzieć, czego ona dotyczy? - Zapytał nadal nie do końca przekonany Nikiforov. Przerwanie tak miłej chwili na rzecz jakiejś błahostki byłoby dla niego iście karygodne.

- Yuriego - mruknęła. To wstarczyło, aby Rosjanin wyprostował się jak struna, automatycznie rozgrzeszając ją w myślach za wtargnięcie do pomieszczenia. Jeśli jakaś kwestia dotyczyła jego partnera, była cholernie ważna.

Katsuki zmarszczył w skupieniu brwi, próbując przypomnieć sobie, czy nie dał kobiecie powodów do oczernienia go. Ich stosunki co prawda faktycznie uległy poprawie, ale nie na tyle, aby nie wzbudzać w nim niepokoju. Był niemal pewien, że nie ma absolutnie nic na sumieniu, ale i tak odczuwał nieprzyjemne uczucie niepokoju. Jako pierwszy więc wyrwał się w jej stronę, zeskakując zgrabnie z blatu. Wyminął bez słowa swojego kochanka, taksując blondynkę podejrzliwym spojrzeniem czekoladowych tęczówek.

Viena, widząc to, bez żadnych dalszych wyjaśnień, obróciła się na pięcie, kierując się w stronę gabinetu swojego brata. Nawet nie sprawdzała, czy oboje za nią idą, nie musiała. Słyszała doskonale ich pośpieszne kroki, które starały się ją dogonić. Jak na babę w szpilkach poruszała się zdecydowanie zbyt szybko. Zwolniła dopiero przed drzwiami gabinetu, gdzie przystanęła czekając na Victora, a właściwie na klucze, które posiadał. Nawet ona podczas jego nieobecności nie mogła tam wchodzić, ten przywilej miał jedynie Yuri, co pokazywało, jak skutecznie owinął sobie jej brata wokół palca.

Gdy tylko zamek szczęknął, Victor przepuścił ją przodem, zaraz potem przestępując próg razem z Japończykiem. Teraz była pewna, że to, co powie, nie wyjdzie poza ściany tego pomieszczenia, a już na pewno nie zmieni się w niepotrzebną sensację.

- Nie będę owijać w bawełnę. Nie wiem, czy coś o tym wiecie, czy nie, ale Svieta twierdzi, że zrobiła coś złego twojemu Japończykowi. Wyglądała na poważną, gdy o tym mówiła, więc wolałam to z wami skonsultować - wypaliła, marszcząc w skupieniu nos. Zarówno Yuri i Victor zdawali się tą informacją mocno zdziwieni. Spojrzeli po sobie, próbując w ten sposób przypomnieć sobie cokolwiek, co wzbudziłoby ich podejrzenia. Jednak określenie ,,coś złego" nie było zbyt precyzyjne i niewiele im mówiło. A przecież mogło się odnosić zarówno do jej ostatniego wtargnięcia do gabinetu podczas ich małych igraszek, jak i zarówno do czegoś o wiele ważniejszego.

Jednak, co by to nie było, wzbudziło w Nikiforovie dobrze znane mu uczucie gniewu. Czuł, że pod żadnym pozorem nie może tego tak zostawić. Gdy w grę wchodził jego partner i jego krzywdy, nic nie mogło zostać zbagatelizowane. Rosjanin już raz popełnił taki właśnie błąd i nie zamierzał robić tego po raz drugi. Byłby wtedy najzwyklejszym głupcem.

●●●●●●●●●●●●●■●●●●●●●●●●●●●●●
Od autorki:

● Nie pytajcie, co tutaj się zadziało. To nie ja, to moja wyobraźnia xD
A Svieta będzie miała kłopoty he he

● Huh. ... Yuri on ice ma już prawie rok. Czas leci okropnie szybko, ale oznacza to tyle, że i ja czynnie prosperuje na Wattpadzie niemal tyle samo czasu. Aż ciężko mi w to uwierzyć. Tyle się zmieniło przez ten okres i jak porównuje pierwszy rozdział ,,Stay close to me" a obecne cosie to łapie się za głowę. Dostrzegam postęp, a to dla mnie bardzo ważne ^^

Choć zauważyłam, że ostatnie rozdziały ,,Korpo" straciły na aktywności i zacząłam się zastanawiać, co jest tego przyczyną.
Fandom nam maleje czy zaczynam przynudzać? XD

Robię sprawdzian aktywności.

Komu nadal podoba się opko daje ☆ prosto z serca :p

Dziękuję również ślicznie Odlotowy_Balkon za doprowadzenie do porządku wszelkich przecinków i innych temu podobnych <3

P.s Czytelnicy ,,Nie tak czerwonego kapturka" prawdopodobnie w piątek mnie zabiją po szóstym rozdziale. Także miło mi było was poznać moi mili....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro