16. Zdeptane uczucia
~ Przeszłość ~
Czas płynął nieubłaganie, przeciekając młodemu Katsukiemu przez palce. Jego życie nie było już takie samo, nie było już szare i smutne. Odkąd pojawił się w nim Philip, uczył się patrzeć na nie w innym sposób. Uczył się czerpać radość ze swoich uczuć, mając na świecie kogoś, kto zawsze myślał o jego dobru.
Nawet, teraz gdy ściskał lekko jego rozgrzaną dłoń, usilnie starał się przyzwyczaić do tego uczucia. Miłość przyszła jak grom z jasnego nieba każąc mu zmienić w sobie niemal wszystko.
- Yuri? Wszystko w porządku? - szepnął jego chłopak, nie rozumiejąc zamyślenia, w którym ten się pogrążył. Drażniło go to, że Katsuki nie zwracał na niego uwagi choć ten usilnie się starał, wygłaszając obszerny monolog na temat kawiarni, do której zmierzali. Choć nie był z brunetem długo, powoli nudziło go zgrywanie miłego. Nie chciał dać odejść Katsukiemu, lecz jednocześnie miał dość traktowania go jak porcelanowej lalki. Wiedział jednak, że to konieczne i że tylko w ten sposób zdobędzie to, czego pożąda.
- Przepraszam Phil, zamyśliłem się- wymamrotał Katsuki, rumieniąc się lekko.
Mężczyzna przewrócił oczami, wzdychając ze zrezygnowaniem. Jak można być tak irytująco uroczym?
Nie wiedział, co chciał zrobić bardziej, pocałować go czy zrugać za nieuwagę. Ostatecznie wybrał to pierwsze. I nim chłopak zdołał zaprotestować, ujął delikatnie jego twarz w swoje ciepłe dłonie, zachłannie muskając jego miękkie wargi. Pomimo swojej dupkowatości lubił te chwile, gdy smakował ust chłopaka tak, jakby nie liczyło się nic innego.
Yuri zaskoczony sytuacją nieporadnie oddawał pieszczotę, chwytając mężczyznę za skraj bluzy. Miał wątpliwości co do tego, czy powinni robić takie rzeczy w miejscu publicznym, ale starał się posłusznie, spełniać zachcianki swojego ukochanego.
- Ph...il..ip- wymamrotał pomiędzy pocałunkami, czując jak jego płuca, domagają się kolejnej dawki zbawiennego tlenu.
Złotooki słysząc to jedno niedopowiedziane słowo, skrzywił się nieznacznie, mając szczerą ochotę zrobić coś przykrego małemu Japończykowi. Mimo to nadal delikatnie trzymał w dłoniach jego policzki, wpatrując się w jego pełne niesamowitego blasku czekoladowe oczęta.
Katsuki tymczasem, nie mógł zrozumieć, co zrobił źle. Wiecznie widoczne niezadowolenie w pięknych złotych tęczówkach mężczyzny, kuło go nieprzyjemnie w żołądek, pozostawiając metaliczny posmak w ustach. Czy był szczęśliwy? Wiele razy przez te kilka miesięcy rozważał tę kwestię. Philip był dziwny i Japończyk już od drugiego dnia ich znajomości doskonale o tym wiedział.
- Choć idziemy, to już niedaleko- mruknął niespodziewanie, ciągnąc bruneta za dłoń w tylko sobie znanym kierunku. Nie mógł dłużej znieść tego przesłodzonego wzroku ślepi Yuriego, które śledziły każdy jego najmniejszy nawet ruch. Szedł więc przodem, starając się na niego nie patrzeć. Pocieszał go wyjątkowo fakt, że upragniona kawiarnia znajdowała się w zasadzie w zasięgu jego wzroku.
Katsuki starał się ukryć niesmak, jaki odczuwał po tym jednym spojrzeniu, wmawiając sobie, ze tak właśnie musi być. Szedł w milczeniu za karmelowowłosym, zagryzając w zdenerwowaniu wargę, bojąc się przy tym o poprawność każdego gestu, który wykonywał.
Cichy dźwięk dzwoneczka w drzwiach niepozornej kawiarni wcale nie wydawał mu się specjalnie miły. Miał złe przeczucie co do miejsca, które wybrali. Ta irracjonalna przeszkoda, mąciła mu w głowie, uważnie wypatrując jakiejkolwiek oznaki zbliżającej się katastrofy. A przyszła ona niespodziewanie pod postacią zgrabnej kelnerki znającej Philipa od niespełna dwóch tygodni.
- Co podać, Phil?- zapytała z entuzjazmem, całkowicie nie zwracając uwagi na wyraźnie poirytowanego jej obecnością Japończyka. Dziewczyna ubrana w całkiem kusą jak na czas i miejsce spódniczkę wdzięczyła się do jego chłopaka niczym rasowa przydrożna łania. Ale to nie to w całej tej chorej sytuacji bolało go najbardziej. To brak protestów jego partnera na jej zaloty, ściskał mu brutalnie serce, nie pozwalając wziąć spokojnego oddechu.
Dlaczego mężczyzna, którego kochał, postępował w taki sposób?
Czy Yuri mu nie wystarczył?
Przecież robił wszystko o co, tylko Fisher go poprosił, nigdy się nie wychylał, z całych sił starając się sprostać jego oczekiwaniom.
Miał już powoli dość starań i takiego traktowania. I pierwszy raz od dawna zamanifestował swoje niezadowolenie. Nie odezwał się jednak ani słowem, pokornie czekając aż wstrętna pracownica, przyniesie ich zamówienie i oddali się z konieczności obsłużenia reszty klientów. Nie do końca świadomy swojej apatii, ze skrzywioną miną grzebał widelcem w swoim serniku, starając się nie patrzeć na siedzącego naprzeciw mężczyznę. Był zły przez całe spotkanie, a to kompletnie nie pasowało Szwajcarowi. Katsuki nie miał mu przecież prawa robić żadnych nawet najmniejszych wyrzutów.
Kiedy wracali ze spotkania prześmiewczo nazwanego randką, był już późny wieczór. Yuri w dalszym ciągu nie odzywał się do zirytowanego Philipa licząc, że zmusi go do głębszej refleksji. Ale jedyne do czego, go niestety popchnął to wściekłość.
- Możesz powiedzieć o co, ci chodzi?- wysyczał chłodno Fisher, zatrzymując się w miejscu. Marne pokazówki niezadowolenia, które odstawiał Katsuki przestały być czymś, co był w stanie znosić.
Japończyk wzdrygnął się na te słowa, odwracając wzrok w przeciwnym kierunku.
- Ta dziewczyna w kawiarni.. -szepnął nieśmiało, modląc się w duchu, aby Philip zrozumiał jakiej przykrości doświadczył. Nie zrozumiał. Zamist tego prychnął. Jego cierpliwość dobiegła końca, popychając go do czegoś obrzydliwego. Mężczyzna wolnym krokiem zmniejszył odległość, w jakiej się znajdowali, rozkładając ramiona w zapraszającym geście. Tak naprawdę nie chciał przytulić chłopaka, chciał dać mu jedynie złudną nadzieję i stworzyć odrobinę pozorów. I Gdy ten pełen ufności w czekoladowych ślepiach chciał wtulić się w swojego partnera, poczuł tylko i wyłącznie jak jego policzek pod wpływem uderzenia, zaczyna nieprzyjemnie szczypać. Oniemiały sytuacją, przystanął w pół kroku, dotykając opuszkami palców lekko spuchniętego miejsca.
Czym sobie na to zasłużył?
Przecież nie powiedział niczego złego. W kącikach jego oczu zaczęły wzbierać łzy podłego upokorzenia.
Wtedy właśnie po raz pierwszy i nie ostatni, jego godność i uczucia zostały bestialsko zdeptane.
***
Philip, nie żałował tego co zrobił, nie był takim typem osoby. Zastanawiał się jednak, co uczynić, aby chłopak nie potrafił z tego powodu od niego odejść. Był przecież jakiś sposób, cholernie oczywisty dla niego. Musiał po prostu udawać skruchę i zaoferować mu coś w ramach przeprosin.
Mały puchaty samojed niesiony na rękach miał mu tylko w tym dopomóc. Yuri miał słabość do zwierząt, a zwłaszcza do psów. Kilkakrotnie wspominał o małym stworzonku, które mógłby przygarnąć. Podstępny Szwajcar postanowił to wykorzystać. Pukając ostrożnie do drzwi mieszkania chłopaka, starał się przybrać w miarę łagodny wyraz twarzy i utrzymać go, nawet gdy zdziwiony Katsuki otworzył mu nieśpiesznie drzwi.
- Phil? A co ty tu...? -urwał, widząc małego szczeniaka, z marszu garnącego się w jego stronę. Jego oczy rozbłysły radosnymi iskierkami, gdy mężczyzna przekazał nieznośne zwierzę w jego ręce. Dał się oszukać, zauroczony puchatym kawałkiem szczęścia. Z zachwytem przytulił samojeda do piersi, gładząc palcami jego śnieżnobiały łebek.
- Przepraszam- mruknął karmelowowłosy, niebywale trudząc się, aby te słowa brzmiały autentycznie.
Brzmiały. Był dobrym aktorem.
Japończyk uśmiechnął się lekko, krążąc wzrokiem pomiędzy swoim chłopakiem, a szczeniakiem. Był wtedy tak bardzo szczęśliwy i nieświadomy tego, że zarówno on jak i to cudowne stworzenie w jego ramionach, będą kulić się na widok podniesionej dłoni Szwajcara.
- Dziękuję... ale... jest jeden problem... właściciel mieszkania nie pozwoli mi na psa- wymamrotał, spuszczając wzrok w okolice własnych skarpetek. Gdyby tylko wiedział, że jego partner doskonale o tym wiedział, nie przystałby na propozycję, którą kilka chwil później otrzymał. Cała ta mała farsa, była zaplanowana w każdym nawet najmniejszym calu. Samo podarowanie Yuriemu psa, było zaledwie czubkiem góry lodowej jego planów względem chłopaka. Od samego początku dążył do jednego - do posiadania bruneta na wyłączność i kontrolowania go w każdej dziedzinie jego życia. W tym celu musiał mieć go przy sobie, a nie dwie przecznice dalej.
- Wiem... co powiesz na przeprowadzkę? Chciałbym z tobą zamieszkać- wyznał, czując w ustach smak triumfu. Był tak blisko tego, czego pragnął. We wspólnym domowym zaciszu będzie mógł robić z chłopakiem, co tylko zechce. Nikt go za to nie potępi, nie spojrzy krzywo, nie usłyszy cichego przypadkowego szlochu, nie będzie zadawał pytań. Pozostanie bezkarny ze swoją małą nagrodą u boku.
Czy myśląc w ten sposób, był psychopatą?
Możliwe. Ale bynajmniej nie stanowiło to dla niego żadnej przeszkody. Nieważne co myślą o nim psycholodzy, on sam w swoich oczach był wręcz do bólu pospolity. Był człowiekiem z jedną wielką słabością do niewinnego, uroczego chłopaka o japońskim pochodzeniu.
- Naprawdę tego chcesz?- zapytał ostrożnie brunet, wpatrując się uważnie w złotawe tajemnicze tęczówki. Miał spore wątpliwości, bo wszystko co słyszał, było patologicznie wyprane z emocji.
A może tylko mu się wydawało?
Może Philip po prostu nie potrafił okazywać uczuć?
Przecież był taki od początku, a mimo to nadal był u boku Katsukiego, proponując mu tego typu rzeczy.
Yuri rozważał wszystkie za i przeciw, dochodząc do wniosku, że może mu zaufać. Przecież to jego Philip, poza którym świata nie widział. Był tylko on i nikt inny. Nie mógł go porzucić ze względu na jego wady, nikt przecież nie potrafi być idealny. A on tak mocno wierzył w to, że najważniejszą i największą sztuką jest kochać pomimo wyraźnych defektów i przeciwności losu.
- Naprawę... to jak? -niecierpliwił się Szwajcar. Nie miał planu na wypadek, gdyby chłopak mu odmówił, był zbyt pewny siebie i swoich możliwości.
Yuri uśmiechnął się lekko, wlepiając swoje ufne ślepia w twarz człowieka, którego kochał ponad wszystko. Nie wiedział jeszcze, że były to jego ostatnie pełne beztroski chwile, których mógł doświadczyć. Gdyby tylko wtedy mu odmówił, może nigdy nie zmieniłby się w oziębłego dupka nienawidzącego miłości. Philip zepsuł niewinnego i troskliwego chłopaka, którym był, dając początek czemuś całkowicie odmiennemu.
Szwajcar mimo ostatecznej przegranej w tamtym momencie osiągnął to, czego pragnął. Paskudny uśmiech przyozdobił jego twarz, gdy pełny zadowolenia przytulił do siebie kruchego Japończyka. Nawet cichy pisk wystraszonego psa nie był dla niego przeszkodą w upajaniu się chwilą. W końcu mały szczeniak i tak był dla niego zwykłym narzędziem - nie musiał w żaden sposób o niego dbać. Był niczym niepotrzebny śmieć, nadający się tylko do jednego.
- Ej! Uważaj na niego!- oburzył się Katsuki, gwałtownie odsuwając się od mężczyzny. To był błąd, bo zaledwie parę sekund po tym, mały szczeniak wylądował obok nóg Japończyka na twardej podłodze.
Jak Yuri mógł pokochać takiego człowieka?
Miał zbyt dobre serce. Najbardziej serdeczne i kochające. Nawet po czymś takim ufnie wtulał się w ramiona Philipa, czerpiąc przyjemność z delikatnego dotyku, którym go obdarzył.
Ręka Szwajcara ostrożnie gładziła jego włosy zupełnie tak, jakby był dla niego największym skarbem. Kilka prostych złudnych słówek niemających nic wspólnego w prawdą, wystarczyło aby zwieść człowieka, którego trzymał w ramionach. Sprawiało mu to niesamowitą satysfakcję.
-Spokojnie psu nic się przecież nie stało- powtarzał, chociaż kątem oka widział, jak zwierze utyka lekko na przednią łapę. Był okrutny i nie miał przed tym żadnych oporów. Dopóki Yuri nie dostrzegał rzeczywistości, nie miała ona dla Fishera żadnego znaczenia. Tylko tyle wystarczyło, aby poczuł się ze swoją małą intrygą bezpiecznie.
●●●●●●●●●●●●●●■●●●●●●●●●●●●●●
Od autorki:
Nie wiem czy wy też tak uważacie, ale pierwsza część rozdziału jest naprawdę przykra. Wizualizowałam sobie to i jakby na to nie spojrzeć to cholernie smutne. Dostać od kogoś w twarz w taki sposób...
Chlip.... chlip...
Wybacz Yuriś, że ci to zrobiłam :c
I pomyśleć, że Philip zrobi(ł) coś jeszcze gorszego. Choć pewnie już po tym rozdziale jest martwy xDD
A teraz uwaga dziwna rzecz, którą chcę się z wami podzielić, bo tak :v
Ostatnio uświadomiłam sobie, że prawdziwa miłość jest wtedy, gdy jadąc ze swoim (w moim przypadku) chłopakiem samochodem, puszczacie z telefonu piosenkę Tomboy'a i drzecie wspólnie ryja z tekstem:
IT'S OKAY TO BE GAY, LET'S REJOICE WITH THE BOYS IN THE GAY WAY
True Love! XD
Rozdział sprawdzałam sama, z wyższej konieczności. Także proszę aby wytknąć mi ewentualne błędy :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro