10. Dym z papierosa
Yuri Katsuki miał jedną, zasadniczą wadę - często ignorował pozornie złe skutki własnych wyborów, które przychodziły w najmniej pożądanym momencie. Zawsze pewny swoich przekonań i silnego charakteru, zakładał, że nie ma sytuacji, z której nie potrafiłby wyjść zwycięską ręką. Teraz nie był tego taki pewien, silne jarzmo niedawnej rozkoszy wzbudzało w nim poczucie niepokoju. Pierwszy raz zgodził się na coś, nie będąc w stanie racjonalnie tego przemyśleć.
Czy żałował?
Oczywiście, lecz nie w tak wielkim stopniu w jakim powinien. Dał się uwieść przyjemności cielesnej i pewnemu rosyjskiemu biznesmenowi, który mógł z nim zrobić wszystko to, czego tylko zapragnął.
Katsuki skrzywił się na tą myśl, był zły na siebie. Pozwolił Victorowi użyć na sobie swojej paskudnej manipulacji. Układ, który zawarli, niekoniecznie mógł być dla niego korzystny. Zależało to ściśle od strefy uczuciowej Rosjanina, w której brunet nawet nie powinien się znaleźć.
Poważnie rozdrażniony chłopak odizolował się chwilowo od swojego podstępnego kochanka, manifestując swoje niezadowolenie w wyjątkowo pospolity sposób. Nadal będąc jedynie w bokserkach, siedział na skraju dwuosobowego łóżka, plecami zwracając się w stronę Nikiforova. Nie chciał na niego patrzeć, jego nagie, idealne ciało tylko go rozpraszało, nie pozwalając na owocne przemyślenia. Miało to jednak i swój minus, brunet doskonale czuł wzrok błękitnych tęczówek zachłannie lustrujących jego plecy.
Nikiforov przyglądał mu się uważnie, poświęcając uwagę każdemu lekko zarysowanemu mięśniowi, którego tylko mógł objąć wzrokiem - Yuri był niesamowity, zarówno z wyglądu, jak i ze skomplikowanego charakteru. Victor, będąc tego świadom, tym bardziej był dumny z chwilowego pełnienia nad nim władzy. Zaspokoił on swoją chorą chęć posiadania. Było w tym jednak nieoczekiwanie jedno małe ,,ale". Pomimo zdobycia upragnionej "rzeczy" nie czuł się w pełni nasycony, podświadomie wiedząc, że chłopak tak naprawdę jeszcze nie należy do niego. W obecnej sytuacji był poza jego zasięgiem.
Victor Nikiforov po raz pierwszy w swoim życiu zechciał zatrzymać kogoś przy sobie na dłużej.
- Yuri, chodź spać - mruknął, wyciągając w jego stronę jedną z rąk. Palce jego dłoni musnęły lekko kręgosłup chłopaka, sprawiając, że ten drgnął niespokojnie. Katsuki skrzywił się na dźwięk usłyszanych słów - nie miał w zwyczaju sypiać po seksie w jednym łóżku ze swoim kochankiem. Nie było mu to potrzebne, ponieważ zaliczało się do rzeczy, które miały znaczenie w przypadku głębszej relacji. Nawet Ivanowi nie pozwalał na taką poufałość, pomimo tego, że wiedział, że złotooki nigdy nie zrobi niczego, co by mu się nie spodobało.
- Nie będę z tobą spał - warknął dość cicho, nadal nie odwracając się w stronę swojego rozmówcy. Rosjanin jęknął, ciężko mu było znieść niechęć, jaką emanował Japończyk. Westchnął cierpiętniczo, podnosząc się do siadu. Jego wzrok momentalnie powędrował w stronę paczki papierosów i zapalniczki, leżących tuż obok na szafce nocnej.
Mężczyzna z przyzwyczajenia pochwycił kartonowe opakowanie, wydobywając z niego pojedynczego papierosa. Pozwolił, aby gorący płomień zapalniczki polizał jego koniec, trawiąc skrawki pokruszonego tytoniu. Cichy syk temu towarzyszący zwrócił uwagę bruneta, który wyjątkowo zapragnął wziąć odrobinę tytoniowego dymu do płuc.
Victor, dostrzegając jego zaciekawiony wzrok, wygrzebał się spod kołdry podchodząc powoli do niego. Nie przywiązując zbytniej uwagi do swojej nagości usiadł tuż obok, obejmując ustami końcówkę nałogu. Zaciągnął się spokojnie, wstrzymujących lekko gryzący dym w płucach. Jego dłoń ujęła delikatnie podbródek zaskoczonego Japończyka, zwracając jego głowę w stronę Rosjanina. Tęczówki bruneta zalśniły dziko, gdy Nikiforov przybliżył się do niego wydmuchując szarawe obłoczki wprost na niego. Delikatna woń tytoniu pomieszanego z miodem owiała jego twarz, pieszcząc jego nozdrza przyjemnym aromatem. Zapach ten niczym nie przypominał tanich papierosów, które tak często ktoś palił w Guns and Bears.
- Jesteś zbyt spięty - szepnął siwowłosy, racząc go kolejną dawką małego odstresowywacza.
Katsuki skrzywił się, uświadamiając sobie, że Victor prawdopodobnie może mieć rację. Za dużo ostatnio zamartwiał się takimi rzeczami, a to z kolei kompletnie nie było w jego stylu. Przecież lubił taką zabawę, dostarczała mu nietuzinkowych wrażeń. To, że jego szef był niebezpieczny, powinien traktować jako niebywałą zaletę, w końcu dzięki temu ten układ był cholernie interesujący. Nie był to przecież czas na wracanie do idiotycznej przeszłości, która nie miała z teraźniejszością nic wspólnego.
,,Katsuki, zacznij się bawić tak, jak zawsze to robisz" - podpowiadał mu rozum. A w tej sytuacji Yuri nie mógł się z tym nie zgodzić. Na tę myśl na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek. Victor przekona się jeszcze, jaki błąd popełnił, wchodząc z nim w jakiekolwiek układy.
- Więcej- wymruczał brunet w dość dwuznaczny sposób, mając na myśli zarówno kolejną porcję dymu jak i dotyku Nikiforova. A Rosjanin od razu zrozumiał, co chłopak miał na myśli. Po raz kolejny zaciągnął się tytoniem, lecz tym razem nie zamierzał wydmuchiwać go tak jak wcześniej. Wiedziony zachcianką zniwelował dzielące ich centymetry, łącząc ich wargi w delikatnym pocałunku. Cały dym znajdujący się w jego ustach powędrował do ust chłopaka, wywołując u niego cichy pomruk aprobaty. Pieszczota z każdą chwilą stawała się bardziej namiętna, lecz nadal sprawiała wrażenie wyjątkowo leniwej - pozbawionej jakiejkolwiek brutalności. Ich wargi ocierały się o sobie w przyjemny sposób, wzniecając w nich słodkie dreszcze. Ten proces powtarzał się do momentu, w którym wspólnie do końca nie wypalili papierosa.
- A teraz pójdziesz grzecznie spać? - Zapytał lekko rozbawiony Nikiforov. Katsuki prychnął, szczerząc prowokacyjne śnieżnobiałe zęby w zadziornym uśmiechu. Wcale nie zamierzał tak szybko iść spać tej nocy.
***
Gdy Victor Nikiforov otworzył oczy, wybudzając tym samym swój umysł z permanentnego snu, nie spodziewał się ujrzeć na zegarku niemal południa. Nie pamiętał, o której wraz w Yurim zasnęli, więc nie mógł stwierdzić, ile godzin poświęcił na walkę ze zmęczeniem. Ale to nie to było dla niego w tym momencie istotne, jego błękitne tęczówki omiotły spojrzeniem sypialny mebel w poszukiwaniu bruneta. Jednak gdy natrafiły tylko i wyłącznie na biel pościeli i panującą w niej pustkę, Rosjanin westchnął przeciągle, wykrzywiając usta w niezadowolonym grymasie. Liczył na całkiem inny "poranek" niż ten, który otrzymał. Dodatkowo dobijał go fakt, że pomimo otwartych drzwi od sypialni, nie był w stanie wyłapać żadnego dźwięku, który sugerowałby mu, że Katsuki nadal znajduje się w jego mieszkaniu. Nie spodziewał się tego, że chłopak ulotni się z łóżka nawet nie żegnając się z nim słowem.
Mężczyzna z posępnym wyrazem twarzy zwlókł się z sypialnego mebla, po drodze wciągając na nagi tyłek parę szarych dresów. Ziewnął przeciągle, kierując swoje kroki w stronę kuchni. Jego dłoń w zautomatyzowanym geście powędrowała w stronę rozwichrzonej grzywki, odgarniając niesforne kosmyki z lewego policzka. Jak gdyby nigdy nic wkroczył do pomieszczenia, nie zwracając najmniejszej uwagi na otoczenie.
Jednak znalazło się coś, co przykuło jego uwagę. Był to kubek ciemnej, parującej kawy, stojącej na jednym z blatów. Jego pochodzenie było dla niego kompletnie nieznane, jednak nie przeszkadzało mu to w upiciu z naczynia sporego łyka naparu. W chwili, gdy gorzkawy smak ziaren kawowca rozszedł się po jego podniebieniu, z bliskiej odległości do jego uszu doszedł osobliwy szmer.
- Ładnie to podpijać komuś kawę? - mruknął Katsuki, sprawiając, że naczynie chwilę później roztrzaskało się z impetem o ciemne kafelki. Na szczęście żaden z odłamków nie zdołał w żaden sposób zranić bosych stóp Rosjanina, tak samo jak umiarkowanie ciepła kawa.
Zaskoczony Nikiforov spojrzał w prawo, natrafiając na Yuriego, siedzącego tuż obok na marmurowym blacie. W jego oczy rzucił się fakt, że jego pracownik poza puchowym ręcznikiem w okolicach lędźwi nie miał na sobie kompletnie nic. Jego skóra była lekko wilgotna i zaróżowiona co mogło wskazywać na to, że nie tak dawno temu zażywał kąpieli.
- Wszystko z tobą w porządku? - Mruknął, jak gdyby nigdy nic odgryzając spory kawałek zielonego jabłka, które trzymał w dłoni. Nie czekając na odpowiedź zsunął się z zimnego marmuru, odciągając Nikiforova za łokieć od małego pobojowiska, którego sam był prowokatorem.
- Ah...co? Tak, wszystko okej - mruknął, wyrywając się z chwilowego otępienia. Obecność chłopaka we własnej kuchni nieco go zdezorientowała. Japończyk, korzystając z jego chwilowej słabości, zbliżył się do mężczyzny na odległość zaledwie kilku centymetrów. Jego dłoń spoczęła na torsie Rosjanina, znacząc dotykiem drogę od obojczyków aż po linię dresów. Nie zrobił tego z jakiegoś konkretnego powodu, po prostu miał na to ochotę, tak jak na jeszcze jedną osobliwą rzecz. Jego miękkie wargi musnęły lekko policzek Nikiforova, w ramach małej podzięki za pikantną noc. To był pierwszy raz, gdy zdobył się na taki gest względem swojego kochanka. Naprawdę czuł się z niej zadowolony, pomimo tego, iż został zmuszony do wspólnego snu. Bilans zysków i strat przeważał jak na razie na jego korzyść. Jego ciało dostało to, czego skrycie pragnęło, rozpamiętując niedawne wydarzenia. Nie przeszkadzało mu nawet to, że jego szyja i obojczyki usłane są krwistoczerwonymi plamkami. Można było powiedzieć, że tym razem to siwowłosy zdołał go uwieść i zdominować, ale Yuri nie zamierzał pozostawać przy takim stanie rzeczy. Niebezpieczne iskierki błysnęły w jego czekoladowych tęczówkach, zwiastując coś nie do końca przyzwoitego. Chłopak nie miał jednak na to teraz niestety czasu, spieszył się do domu, gdzie czekał na niego jego zaniedbany pies. To nie tak, że brunet pozostawił go bez opieki, już na początku mieszkania w apartamentowcu zadbał o niego i jego spacery. Wyjątkowo naiwny i uroczy sąsiad doglądał Brina raz na jakiś czas, korzystając z zapasowych kluczy, które otrzymał. Jednak nawet on czasem nie miał na to czasu, dlatego też Katsuki musiał pilnie wrócić do domu.
- Muszę się zbierać - mruknął, odsuwając się od swojego szefa z nutką zawodu w głosie. Przyjemna otoczka erotyzmu nadal nie uleciała z jego umysłu, nawet po tak upojnej nocy. Określenie ,,wiecznie nienasycony" idealnie oddawało jego wewnętrzny stan. Ale czego innego można było się spodziewać po dwudziestotrzyletnim mężczyźnie w sile wieku? Na pewno nie seksualnej powściągliwości. Zresztą sam Victor mógł powiedzieć o sobie dokładnie to samo. Korzystając z chwili bliskości z chłopakiem, która mu pozostała, niespodziewanie przyparł go biodrami do krawędzi blatu. Katsuki syknął gdy poczuł jak twardy marmur dotkliwie wbija mu się w pośladki. Zielone jabłko, które trzymał w dłoni, potoczyło się po posadzce aż pod zmywarkę, pozostawiając za sobą stróżkę soku. Nikiforov nie zwrócił na to uwagi, jego usta pośpiesznie stłumiły bolesny syk, biorąc wargi Japończyka we władanie. Jego język sprawnie pieścił jego podniebienie, a niecierpliwe biodra coraz dotkliwiej napierały na swoje odpowiedniki. Yuri nie miał się jak wyrwać, nie chciał, jednak starszy mężczyzna postanowił sam przerwać to małe zbliżenie. Odrywając się od bruneta, uśmiechnął się zadziornie, mrużąc przy tym lekko swoje błękitne tęczówki.
- To małe pożegnanie... widzimy się jutro w pracy - szepnął, a Katsuki poczuł, jak uginają się pod nim kolana.
2:0 dla Nikiforova.
●●●●●●●●●●●●●●■●●●●●●●●●●●●●●
Od autorki:
Dzisiaj trochę krócej niż poprzednio, bo tak mi się napisało :v
Relacja Vici i Yurka powoli zaczyna się zacieśniać he he
Jeśli się podobało to zostawcie ☆ komentarz itd. (Zauważyłam, że jak tego nie napiszę to niektórym się nie chce tego robić xDD)
Mój Odlotowy_Balkon wrócił z urlopu i zajął się tekstem, więc podziękujmy jej wszyscy razem 😀❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro