Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

,,Każde zakończenie stanowi początek czegoś nowego."
Libba Bray — Mroczny sekret
/////////////////////////////////////////////////////////////////
 
  Stała przed nagrobkiem Filiego, przypatrując się wyrytym na nim wzorom i modlitwom w Khuzdûl, z prośbą, by jego dusza żyła w spokoju w królestwie Mahala. Minęło od bitwy kilka miesięcy; królestwo powoli stawało na nogi, lecz ona nadal ubolewała. Większość była na jej głowie i tylko dzięki pomocy doradców dawała sobie radę. Thorin nie mógł chodzić i jak medyk stwierdził, przez kilka lat będzie musiał poruszać się o lasce. Czuł się coraz lepiej, nic nie zagrażało jego życiu, jedynie kilka szram i blizn zostanie mu na skórze, lecz dla krasnoluda był to wielki zaszczyt i duma, ponieważ były oznaką zwycięstwa.

  Los jednak gorzej pokarał jej syna, który ciągle się nie wybudził. Zachodziła do niego, zawsze, gdy miała czas, by posiedzieć przy jego łóżku i pocałować w czoło. Modliła się, by zmieniono mu jego przeznaczenie, by tyle nie cierpiał, lecz diagnoza medyków była jedna i ciągle brzmiała jak wyrok:

— Będzie żył — mówili wtedy smutno — lecz nie będzie pamiętał ostatnich miesięcy. Ma wstrząs mózgu.

  Jakby tego było mało, musiano mu amputować lewą dłoń, ponieważ była tak sina, z wielką ilością ropy pod skórą, że nie dawano szans, by udało się ją odratować. Z wielkim bólem serca Lairiel się na to zgodziła. Zastąpiono ją żelazną, bardzo ciężką z wyrytym nowym przydomkiem Thorma: Żelazny Płomień, który nadały mu krasnoludy na cześć nazwy jego miecza — Anglachela. Wszyscy mówili o jego wielkiej odwadze i umiejętnościach wojennych, którymi wykazał się na bitwie. Była dumna z syna.
 
  Biednego hobbitowi było bardzo ciężko opuścić Erebor, nie chciał zostawić Thorma i kompanii, lecz obiecał, że wróci, gdy doprowadzi swój dom do porządku. Pożegnała go, mówiąc, że Samotna Góra zawsze stoi dla niego otworem. Biorąc swoją jedną szesnastą skarbu, wyruszył do Shire, razem z czarodziejem.

  Pozwoliła Tauriel zostać w Erebor ze względu na uczucia do Kiliego, którym go darzyła z wzajemnością. Wiedziała, że siostrzeniec Thorina potrzebował wsparcia po śmierci swego ukochanego brata, z którym był nierozłączny. Jego stan się poprawił, lecz nie żartował i nie śmiał się prawie wcale. Tak samo było z Dis, która na wieść o śmierci swego syna, nie chciała z nikim rozmawiać i oddawała się zadumie w swoich komnatach.

  Powoli usuwano czarne barwy z zamku, gdy krew poległych na polu bitwy całkowicie zniknęła, pochłonięta przez ziemię. Był to znak, aby wreszcie nie myśleć o przeszłości i skupić się na tym, co jest teraz.

    Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, przypominając sobie twarz Filiego, za którym każdy bardzo tęsknił.

— Pani — odezwał się strażnik za jej plecami — Książę Thorm... — Lairiel podeszła na niego, modląc się, by nie przyniósł złych wieści — Obudził się.

 
                            ****

  Po najsroższej zimie musi nadejść wiosna i tak było późnego letnego dnia, gdy oznajmiono królestwu, że królowa Lairiel, razem z rodziną powitała na świecie córkę. Po tak wielu łzach i smutkach wreszcie był czas do świętowania, bo tego samego dnia, gdy nadano jej imię w świątyni Mahala, ukoronowano oficjalnie Thorina i Lairiel na króla i królową Erebor, a Thormowi i Kiliemu nadano tytuły książąt Samotnej Góry. I tak jak obiecał Bilbo, przyjechał na wielką uroczystość uściskany przez kompanię i najlepszego przyjaciela, za którym bardzo tęsknił.

  Mając rodzinę i dom, Lairiel niczego nie brakowało. Kołysząc córkę na rękach, patrzyła jak dzieci Barda, świetnie się bawią, razem z innymi krasnoludami na zorganizowanym bankiecie na cześć dwóch wielkich wydarzeń; nawet Thranduil, który otrzymał biżuterię z światła gwiazd, wydawał się rozluźniony, od czasu do czasu się uśmiechając. Na gładkiej szyi córki jej wisiał jej naszyjnik, który raz uratował jej życie. Oczywiście Thorin go przerobił, aby ostre kąty klejnotu nie drażniły delikatnej skóry ich małej królewny. Uważała, że biżuteria da jej dużo szczęścia w przyszłości.

  Poczuła uścisk na ramieniu i odwróciła się do swojej matki, która nic się nie zmieniła przez te ostatnie kilkanaście lat.

— Mogę? — zapytała, wyciągając ręce w stronę zawiniątka, które gruchało i machało rączkami.

  Lairiel oddała córkę matce, patrząc, jak całuje ją po czole i komplementuje. Dziewczynka pomimo kilku miesięcy miała sporą ilość włosków na głowie, tak jasnych, jakby sama Yavanna wplotła w nie promienie słońca. Fili również w tym kolorze miał włosy, zastanawiała się Lairiel. Może to znak, że jego duch zawsze przy nas będzie?

Daera. Skąd taki pomysł na imię?

  Lairiel uśmiechnęła się tajemniczo, ściskając od tyłu dłoń męża, który pojawił się za nią, przypatrując się córce.

— Cóż... Pomysł mi podsunęła pewna elfia królowa — puściła oczko do Lady Galadrieli, która stała kilka metrów dalej. Królowa Lothlórien zniknęła z uśmiechem, pozostawiając za sobą słodki zapach magii, unoszący się w powietrzu.

  Matka Lairiel zdziwiła się jej odpowiedzią i wyraźnie czekała na rozwinięcie myśli przez Lairiel, jednak ona nie zamierzała tego robić. Zaczęła się śmiać, szczęśliwa przechodząc przez całą salę tanecznym krokiem. Skinęła głową w stronę brata, który razem z żoną i trojgiem dzieci przyjechał do niej z prezentem dla Daery i pomocą dla Ereboru. Cieszyła się z tego gestu, jak również odbudowanej relacji, która musiała przetrwać chwile próby.

  Złapała syna za łokieć, który pochłonięty rozmową z Bilbo, przez chwilę stracił równowagę.

— Matko, promieniejesz — stwierdził z uśmiechem, oglądając się przez ramię, by przeprosić Bilba i dając mu znak, że zaraz wróci.

— Tak, synku, wreszcie czuję się naprawdę szczęśliwa. Mam ciebie, twoją małą siostrzyczkę i Thorina. Czego mogę chcieć więcej?

  Nikt nie mówił Thormowi, co wydarzyło się w czasie odzyskania Góry, by zapomnieć o tamtych chwilach, gdy Thorin chorował na smoczą chorobę. Może tak jest lepiej, pomyślała Lairiel. Lepiej niech nie wie, co się wtedy wydarzyło. Thorm przytulił matkę do siebie, a jego żelazna dłoń dotknęła karku Lairiel. Jej chłód przeszył ją na wskroś. Na początku trudno było każdemu przyzwyczaić się do jego nowej ręki, w dodatku Thorm zapomniał kilka miesięcy swojego życia. Lairiel opowiedziała mu te fragmenty, które uważała za słuszne, by nie dobijać syna jeszcze bardziej.

  Arcyklejnot swoim blaskiem świecił nad tronem, rozjaśniając salę. Wszystko wróciło do normy; krasnoludy wreszcie wróciły do Ereboru; Miasto na Jeziorze otrzymało obiecane złoto, a Bard stał się jego królem; kompania zajęła się tym, co kocha najbardziej; Kili i Tauriel niedługo mieli wziąć ślub; Dis otrząsnęła się ze śmierci syna, a Thorin i Lairiel nareszcie byli szczęśliwi. Wierząc, że dusza Filiego nareszcie zaznała spokoju, cieszyli się tą chwilą, bo przecież żałoba nie może trwać wiecznie.

            Tak samo, jak szczęście.

                          KONIEC

--------------
To już koniec! Dziękuję wszystkim za każdy głos i każdy komentarz, który był motywacją do dalszego pisania tej opowieści. ❤️
Lairiel, Thorm i inni żegnają się z Wami, moi Czytelnicy!
Choć może to nie jest jakieś wspaniałe zakończenie, to świadomość tego, że to już koniec zaczął mnie dobijać, bo nie przypuszczałam, że się tak zżyję z bohaterami. Jak możecie się domyślić, narodziny Daery były już zapowiedziane, tak samo jak śmierć Filiego samo przed bitwą. Kto się skapnął?
Dziękuję jeszcze raz i życzę udanego dnia. ☀️
Weronika4644

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro