Rozdział 22
3 stycznia 1385 r.
Anna wciąż była zła na męża. Zbywała jego wszelkie próby rozmowy. Poważnie myślała o wstąpieniu do klasztoru. Zrozpaczony Wilhelm niepewnie zapukał do drzwi komnat Jadwigi w nadziei, że ona pomoże załagodzić ten konflikt. Wybaczyła mu winy, więc może pogodzi go z żoną. Ucieszył się, kiedy strażnicy oznajmili, iż może wejść.
Komnata królewska:
- Pani... Zrozumiem, jeśli mi odmówisz, lecz nie wiem co czynić. Anna wciąż mnie unika, próbowałem już wszystkiego, by uzyskać jej przebaczenie. Wysłane podarki wracają do moich rąk, kiedy się spotykamy na korytarzach czy w ogrodzie idzie dalej, nie obdarzając mnie nawet spojrzeniem. Błagam, pomóż mi. Mam stracić rodzinę przez jeden błąd? Pozwolić, aby nasza córka wychowała się bez matki?
Władysław doskonale znał Andegawenkę. Był pewien, że zgodzi się pomóc Wilhelmowi. Bardziej jednak zaskoczył go pomysł Jadwigi o ślubie ich syna z małą Anną. Nie chciał zmuszać dzieci do czegokolwiek, zwłaszcza do ślubu. Wspólnie uznali, że dadzą im prawo decyzji.
Córce Ludwika było żal mężczyzny. Wciąż pamiętała, co chciał zrobić jej dzieciom, lecz rozumiała, że mógł nie być świadomy konsekwencji swoich czynów, ponieważ od najmłodszych lat była świadkiem tego, co władza jest w stanie zrobić z człowiekiem.
Przestrzegali jej przed tym matka, ojciec, babka Elżbieta. Wbrew Władysławowi obiecała pomoc. Po nakarmieniu bliźniąt zostawiła ich pod opieką ojca i niezwłocznie ruszyła na rozmowę z Kazimierzówną.
Komnata Anny:
Niewiasta siedziała przy stole, rozmyślając nad tym, co winna uczynić. Kochała córkę i nie chciała jej zostawiać, gdyby nie ona już dawno porzuciłaby wszystko na rzecz klasztornej celi. Ucieszyła się, widząc Jadwigę. Lubiła ją, szanowała za niebywałą siłę charakteru. Liczyła na wsparcie w podjęciu tak trudnej decyzji.
- Witaj Jadwigo. Co cię do mnie sprowadza?
- Witaj Anno. Przyszłam na prośbę Wilhelma. Zdejmijmy na chwilę korony z głów, pomówmy jak niewiasty. On naprawdę żałuję tego, co się wydarzyło. Stara się o twoje wybaczenie. Twój chłód go dręczy. Anno, proszę w imieniu twej córeczki...wybacz mu, odrzuć chęć odejścia do stanu duchownego. Zostawisz tę istotkę na pastwę niań? Pozwolisz utracić wspomnienie o matce?
- Mam zapomnieć, tak? Zwyczajnie przejść do codzienności?
- Decyzja należy do ciebie. Moim zdaniem kara hrabi dobiegła końca. Jest coś jeszcze... Wyrazicie zgodę na połączenie naszego Ludwika i waszej Anny węzłem małżeńskim? Oczywiście poczekamy, aż dorosną i uzgodnimy z nimi czy wyrażą zgodę na ślub. W razie odmowy zapomnimy o sprawie.
- Interesująca propozycja. Anna otrzymałaby szansę na życie, które mi odebrano przez występki ojca. Omówię to z mężem i damy odpowiedź przed wyjazdem z Krakowa. Dziękuję za wizytę. Pójdę do Wilhelma.
Hrabina po długiej rozmowie z mężem podjęła decyzję o powrocie wraz z nim do domu. Mimo wcześniejszych rozterek nie umiała porzucić rodziny, żyć z dala od najbliższych. Obiecała sobie, iż podziękuje kuzynce za pomoc w dokonaniu wyboru.
Hej.
Tutaj kończymy wątek Anny
(przynajmniej na razie).
W następnym rozdziale wrócimy do rodziny naszego króla Władysława i chwilę z nimi zostaniemy. Zachęcam do głosowania i komentowania. Do następnego. Cześć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro