Rozdział 1
Początek stycznia 1384 przyniósł wiele zmian w królestwach Polski oraz Węgier.
Wraz ze srogą zimą nadeszła wieść o śmierci króla Ludwika Andegaweńskiego, po którym trony dziedziczą jego córki - 18-letnia Maria, ma panować w Budzie, zaś 16 - Jadwiga wyjeżdża, aby objąć władze w Krakowie.
Pełna obaw, jednak pamiętająca o obowiązku narzuconym na nią przez ojca wyrusza w trudną drogę na zamek. Chcąc dodać sobie otuchy, odtwarza w pamięci ostatnią rozmowę z ukochaną babką Elżbietą Łokietkówną, wciąż słyszy jej słowa: „kobieta też ma głowę, nie gorszą niż mężczyzna. Na tą głowę można włożyć koronę królów". Od śmierci umiłowanej siostry Katarzyny, po której otrzymała prawo do tronu, minęło już tyle lat, jednak młoda królewna wciąż nie mogła wyzbyć się lęku czy podoła?. Czy ludzie będą zadowoleni z jej rządów?. Z rozmyślań wyrwało ją zaniepokojone spojrzenie dwórki Margit, która wraz z siostrą Erzebet jechała w orszaku przyszłej władczyni.
- Nic mi nie jest. Zamyśliłam się jeno. Jeśli chcecie. Zarządzę postój. Widzę, że jesteście zmęczone.
- Nie trzeba — odparła kobieta. Lepiej nie kusić losu. Po lasach krążą różni zbóje. Dziękujemy za troskę, jeśli zajdzie potrzeba poprosimy o odpoczynek.
Tymczasem na Litwie.
Młody chłopak Jogaiła syn Julianny i Olgierda po tragicznej śmierci ojca przeżywa wraz z rodzeństwem kolejną stratę. Po długiej, wyczerpującej chorobie umiera ich ukochana matka. Tuż przed odejściem, chcąc zapewnić przyszłość swoim dzieciom, prosi synów, by zabrali siostry Marię i Oleńkę do jej przyjaciół mieszkających w Królestwie Polskim: Gabiji oraz jej męża Mikołaja.
Jogaiła postanawia spełnić wolę matki, idzie więc do brata, by omówić kwestię wyjazdu.
- Skirgiełło zróbmy to o co, prosiła matka. Tu i tak nic nas nie trzyma, z resztą sami nie damy rady.
- Masz rację bracie. Ciężko mi to wszystko opuszczać, ale nie mamy wyjścia. Powiedz Wojdylle, żeby zabrał Marię i Oleńkę. My musimy sprzedać dom, by mieć pieniądze na życie u ciotki i wuja. Mam już kupca, więc wyruszymy wkrótce po nich.
Widząc łzy napływające do oczu brata, objął go i rzekł:
— Nie martw się Jogaiła, wszystko się ułoży. Musimy jedynie trzymać się razem i chronić nawzajem.
Po tych słowach wyszedł na spotkanie z kupcem.
Hej, mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Za ewentualne błędy przepraszam. Zachęcam do komentowania.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli☺️.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro