Rozdział 13
26 lutego 1384 r.
Kraków. Wawel:
Na ten dzień czekali wszyscy poddani odkąd królewna, przybyła na Wawel. Już dziś ma się odbyć koronacja Władysława i Jadwigi. W ciągu ostatniego tygodnia sporo wydarzyło się na zamku. Syn Marii i Zygmunta został ochrzczony tuż po narodzinach. Otrzymał imię Karol — na cześć wielkich przodków — Karola Luksemburskiego oraz Karola Roberta. Wigunt i Śmichna spędzali ze sobą coraz więcej czasu, co nie uszło uwadze ogółu. Mówiono nawet, że mężczyzna ma zamiar prosić o rękę dziewczyny, by móc ją zabrać na Litwę tuż po zakończeniu uroczystości. Także Oleńka i Siemowit zbliżyli się do siebie, czego nie omieszkała wykorzystać siostra władcy Mazowsza — Eufemia, która wraz z mężem Władysławem Opolczykiem przybyła na ślub córki Ludwika z Olgierdowiczem. Postanowiła zrobić wszystko, by jej brat został szwagrem króla Polski. Wbrew powszechnym opiniom, kobieta znała się na polityce lepiej, niż nie jeden mąż stanu. Nikt nie knuł intryg tak dobrze, jak ona. Tym razem również czekała na odpowiedni moment. Nie świadoma, że przejrzano jej zamiary, zmierzała do komnaty Jadwigi.
Komnata królewny:
- Witaj pani. Jestem rada, iż zgodziłaś się mnie przyjąć.
- Witaj Eufemio. Wiem co, cię do mnie sprowadza. Chcesz bym, przekonała mego męża do wydania zgody na ślub jego siostry z twoim bratem, dzięki czemu wyrobisz swoją pozycję na dworze. Prawda?.
- To nie tak. Chodzi mi wyłącznie o szczęście Siemowita. Zawsze był sam. Potrzebuje niewieściej ręki.
- Nie tłumacz się. Zresztą o Oleńce decyduje Władysław. Zrobi, co uzna za stosowne. Jeżeli nie da zgody na ślub nie, zamierzam nim manipulować, żeby zmienił decyzję. Gdyby jednak małżeństwo zostało zawarte ani ja, ani tym bardziej on nie pozwolimy byś, się w nie wtrącała. Audiencje uważam za zakończoną. Żegnam.
Wzburzona księżna opuściła komnatę tak szybko, że prawie zgubiła swe ulubione brązowe futro, które okalało ramiona jej czerwonej, zdobionej różnymi wzorami sukni. Nie zwracając uwagi na stojących w drzwiach Zawiszę i niewiastę z dzieckiem na rękach, których przybycie właśnie zapowiadał sługa.
- Pani. Wypełniłem zadanie. To jest kobieta, której szukałaś. Za pozwoleniem. Udam się na spoczynek.
- Dobrze. Niech służba się tobą zajmie. Odpocznij.
Blondyn wyszedł, zostawiając królewnę z nieznajomą. Przypatrzyła się jej uważnie. Brąz sukni oraz płaszcza sprawiał, że ciemnowłosa kobieta stawała się niewidoczna. Pewnie o to jej właśnie chodziło, żeby zniknąć.
Andegawenka zaczęła zasypywać Litwinkę pytaniami.
- Kim jesteś? Co cię łączy ze Skirgiełłą?
Czyje to dziecko? Masz męża?
- Mam na imię Ragana. Choć inni wolą określenia wiedźma, czarownica, bezbożnica. Owszem nie ukrywam, że jeszcze długo po ochrzczeniu Litwinów modliłam się do Perkuna, jednak gdy poznałam Skirgiełłę, głos rozsądku mówił, żebym z tym skończyła. Zrobiłam to, tyle że za późno.
- Ten malec to.... ?
- Tak. To jego syn. Próbowałam mu powiedzieć, lecz nie słuchał, po prostu odszedł.
W czasie ciąży się ukrywałam. Po porodzie ochrzciłam siebie i dziecię. Musiałam je chronić. Po co mnie odnalazłaś?
- Ja i mój mąż chcieliśmy poznać prawdę. Jego brat nie był skory do zwierzeń.
Jogaiła ma go tu przyprowadzić. Wyjaśnicie sobie wszystko.
W tej chwili mężczyźni weszli do komnaty dziennej.
Starszy Olgierdowicz na widok dawnej ukochanej stracił panowanie nad sobą.
- Oszukałeś mnie. Powiedziałeś, że Jadwiga zachorzała i chcesz, żebym ją zbadał. Co ta zdrajczyni tutaj robi?
- Musiałem coś wymyślić. Nie przyszedłbyś, gdybym powiedział prawdę. Skończ to, co przerwałeś, wtedy na Litwie. Wysłuchaj jej.
Musimy was przeprosić, ale zaraz rozpoczyna się uroczystość koronacji. Trzeba się przygotować. Komnata obok jest pusta, w niej porozmawiacie bez świadków.
Popołudnie. Kaplica wawelska:
Ceremonii przewodniczył biskup Bodzanta.
Sala podobnie jak podczas ślubu była ozdobiona kwiatami, dzięki nim po pomieszczeniu roztaczała się przyjemna, słodka woń. Korony wykonano na specjalne zamówienie z czystego złota, bez kamieni szlachetnych, ponieważ zostały uznane za zbędny wydatek.
Tym razem królewna składała przysięgę jako pierwsza. Władysław w oczekiwaniu na swoją kolej myślał o ostatnich tygodniach swojego życia. Jeszcze wczoraj był synem kupca, a dziś ma zostać królem Polski. Rozejrzał się po sali. Ucieszył się na widok brata trzymającego w ramionach swojego syna. Obok niego stała Ragana razem z Olgierdównami, Wojdyłłą oraz wujostwem. Gabija i Mikołaj byli dumni z Władysława. Patrząc na niego, wspominali własne początki wspólnej drogi. Tyle już widzieli koronacji, ślubów, to wszystko przeżywali razem. Pragnęli by dzieciom Olgierda i Julianny życie ułożyło się jak najlepiej.
Po zakończeniu uroczystości wszyscy udali się na wieczerzę. Przy pierwszym toaście królowie ogłosili akt łaski dla Margit, zaznaczając, iż ma ona zabrać siostrę i wyjechać wraz z rodziną Andegawenki do Budy, gdzie zostanie wydana za mąż. Władysław był ciekaw czemu Jadwiga, spogląda co chwilę na Marię Olgierdównę.
- Wybacz najmilsza, ale jaki jest powód twojego zainteresowania moją siostrą? Cały czas tam zerkasz.
- Nie widzisz? Maria pije tylko wodę, a w kaplicy stała blisko wyjścia jakby czuła, że zasłabnie.
- Nie nadążam za niewieścimi tajemnicami. Powiedz wprost. Podejrzewasz chorobę?
- Jeżeli ciążę nazywasz chorobą to jak najbardziej. Twoja siostra jest chora. Żywię nadzieję, że i ja niebawem zachorzeje.
Król omal się nie zadławił się wodą, gdy to usłyszał. Chciał mieć dzieci, ale nie czuł się gotowy na zostanie ojcem w najbliższym czasie. Zmienił temat, aby wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Dalszy ciąg uroczystości spędzili na tańcach i rozmowach z gośćmi.
Hej, hej.
Wraz z nadejściem weekendu przyszła pora na nowy rozdział. Nareszcie odbyła się długo wyczekiwana koronacja.
Czy dwaj królowie będą, umieli podzielić się władzą?
Jak myślicie, czy Jadwiga ma rację co do ciąży Marii?
Ps.
Kończą się tu wątki Śmichny i sióstr Lackfi. I teraz pytanie do was. Wolelibście, żebym je zamknęła, czy chcielibyście, żebym dalej, opisywała ich losy?
Chciałabym poznać wasze zdanie. Do następnego. Papa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro