Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Anna na te słowa uśmiechnęła się wrednie. - Wyjdź! - wycedziła. - Pewnie jesteś taka nerwowa po tej informacji. - powiedziała z przekąsem Adelajda. - Jakiej informacj? - zapytała królowa. - No że straciłaś dziecko. - uśmiechnęła się sztucznie niemka. Anna poczuła że ziemia obsówa się jej pod nogami. Jej dziecko nie żyło!Dlaczego? Położyła się na łóżku. Zaczęła szlochać. Co z niej za królowa?! Adelajda tymczasem uśmiechnęła się wrednie.

Kazimierz poszedł do komnaty Eliasza by spytać co z Anną. - Pani czuje się lepiej. - powiedział wierny medyk. - Co z dzieckiem Eliaszu? - zapytał król. - Ucierpiało trochę na tym wypadku ale nic mu nie będzie. Najlepiej że żyje. - powiedział medyk. Kazimierz był już spokojny.

Anna weszła do komnaty męża. Płakała. - Słońce ty moje co się stało? - zapytał zmartwiony król. Anna zdziwiła się że jej mąż nie wie co się stało. - Mój wypadek to sprawka Adelajdy. - powiedziała. - Co? Przecież to ona ci pomogła. - powiedział zdziwiony Kazimierz. - To jej wina specjalnie zjechała mi drogę. - powiedziała królowa. - Nie zwalaj na nią winy. Przecież nie powinnaś w tym stanie jeździć konno, i dobrze o tym wiesz. - powiedział król. Anna zdziwiła się na te słowa. To jej wina. Zabiła własne dziecko! Wybiegła z komnaty chciała uciec na zewnątrz.

Łzy zalewały jej oczy. Biegła przed siebie potykając się. Przed nią były tylko schody z zamku. Przebiegając przez nie potkneła się, poczuła duży ból brzucha, ale biegła dalej. Wybiegła do dużego lasu. Zaczęła płakać, chciała być teraz sama. - Dzień dobry, kochana. - powiedział głos. Odwróciła się myślała że zobaczy Kazimierza, lecz był to brzydki chłop. Wyciągną do niej ramiona i obioł ją w pasie. - Puszczaj!-krzyknęła Anna i uderzyła go w twarz. Uciekła szybko nie patrząc gdzie. - Ty mała żmijo! - krzyknął za nią głos.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro