Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.3. policja

//Jin//

Z uśmiechem założyłem mundur i spakowałem wszystko co potrzebne do plecaka. Wsiadłem do samochodu i pojechałem na komendę. Zaparkowałem i poszedłem prosto do biura mojego chłopaka. Był śledczym a ja tylko zajmowałem się papierkową robotą, jednak podobało mi się to. Mogłem go czasami widywać w pracy. Wszedłem do jego gabinetu a obok mojej głowy przeleciały kartki, przez co sie zaśmiałem. W jego gabinecie był ogromny bałagan, sterty papierów tu i tam a kolejny komputer leżał na ziemi.

- Nam? Znów go zniszczyłeś? - zapytałem śmiejąc się i położyłem na biurku kanapki. - Musisz coś zjeść. - Uśmiechnąłem się siadając na papierach. - Nie zjadłeś nic w domu - mruknąłem niezadowolony i wziąłem jedną teczkę i zacząłem przeglądać akta.

- Piła? Kto to? - zapytałem ciekawy obserwując jak mój ukochany je ze smakiem kanapki.

- Taki psychol... Porywa ludzi i... Daje im okropne zadania do wykonania. Niby jest mordercą, ale jednak nie do końca, zmusza ofiary by same się zabijały. Jest coraz więcej zgłoszeń i skarg na porwania. W dodatku telewizja zaczyna się tym interesować, przez co często tu przychodzą. Okropne pijawki jak się przyssą to nie ma litości dla nikogo - mruknął trąc twarz. Zacząłem czytać akta, które miałem w rękach. Człowiek około czterdziestki został rozcięty na kawałki. Zakryłem usta czując obrzydzenie widzący dokumentację zdjęciową. To był obrzydliwy widok. Usłyszałem telefon i widząc minę Namjoona sam odebrałem.

- Dzieć dobry, tu Top News, możemy zadać kilka pytań? - zapytała jakaś kobieta a ja westchnąłem.

- Tak tak proszę... - mruknąłem.

- Kto stoi za tak licznymi porwaniami? Co grozi mieszkańcom Seulu? Co się stanie, co będzie dalej? - Pytała natrętnie a ja już byłem wkurzony.

- A czy pani musi wtykać nos w nie swoje sprawy? Czy pani kiedyś przestanie? - Rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź i usiadłem na nogach Nama.

- Oddychaj spokojnie, nic sie nie stało. Oni tacy juz są - mruknął Nam a ja pocałowałem go. - Pójdziemy dziś na kolację. Ja stawiam a teraz ogarnij to i daj komputer do naprawy. Wstałem i poszedłem do siebie. Zacząłem wszystko segregować, opisywać, spinać i odpinać. Nie urywające się telefony wcale z tym mi nie pomagały, co mnie tylko denerwowało jeszcze bardziej. Chujowe pijawki. Po kilku godzinach siedzieliśmy w restauracji. Niestety, te pijawki nawet tam nas znalazły. Ten piła jest coraz gorszy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro