Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Byłam przekonana, ze dodałam ten rozdział wczoraj ...


Harry POV.


Byłem bardzo zdziwiony tym jak pani White odnosi się do Hope. Na dodatek powiedziała do niej "pani" jakby nie mówiła do mamy. Przypomniało mi się też, że gdy Hope otworzyła mi drzwi jej oczy były czerwone,a policzki mokre od łez. Może to co powiedział mi Will na boisku do prawda, ale nie wydje mi się, że Cornelia jest taka, przecież jest sympatyczną osobą. Podniosłem się z miejsca, gdy blondynka pojawiła się w pokoju. Wyglądała naprawdę seksownie, miała na sobie czarną obcisłą sukienkę do połowy uda, wysokie czarne obcasy, a włosy opadały falami na jej odsłonięty dekolt. Zwilżyłem usta, teraz przydałaby się woda, którą proponowała mi wcześniej Hope.

- Hej - posłałem jej mój najbardziej zniewalający uśmiech.

- Cześć, wybacz, że musiałeś tak długo czekać. Możemy już iść. - uśmiechnęła się słodko.

- Bawcie się dobrze dzieci. - Pani White odprowadziła nas do drzwi żegnając się z nami. Coś czuję, że nie polubię tej kobiety, jest jakaś dziwna.

- To gdzie jedziemy? - zapytała Cornelia, gdy weszliśmy do samochodu.

Miałem zamiar zrobić coś oryginalnego, ale jej strój na to nie pozwala, więc muszę zmienić plany i zabrać ją do restauracji. Na miejscu znaleźliśmy się jakieś dziesięć minut później, Cornelia wysiadając trzasnęła mocno drzwiami, bardzo tego nie lubię, ale postanowiłem to zignorować.

- Ślicznie tu. - powiedziała kiedy weszliśmy do środka. Poprowadziłem nas do najdalszego konta restauracji, nie lubiłem gdy ludzie przysłuchiwali się mojej rozmowie. Kelner przyniósł nam karty, ja bez zastanowienia wybrałem spaghetti - moje ulubione danie, ale Cornelia nie mogła się zdecydować chodź w karcie było tylko osiem dań, przez co kelner, który odebrał już ode mnie zamówienie stał się zniecierpliwiony. Wreszcie po jakichś pięciu minutach wybrała to samo co ja.

- Więc jak idzie praca nad sztuką? - zapytała.

- Bardzo dobrze, jest to musical, więc ciężko będzie mi znaleźć odpowiednie osoby.

- Dlaczego nie zrobisz zwyczajnej sztuki?

- Ponieważ to jest dla mnie szansa, na premierze mają się pojawić waże osoby z Akademi Muzyki w Los Angeles.

- Też tam idę!

- Naprawdę? - zdziwiłem się.

- Grasz na jakimś instrumencie?

- Nie, ale trochę śpiewam. - zmarszczyłem brwi. Jak ona chcę się dostać na jedna z najbardziej prestiżowych uczelni nie umiejąc grać chodźmy na jednym instrumencie, ale może przynajmniej ładnie śpiewa.

- Więc koniecznie musisz przyjść na przesłuchanie do mojej sztuki. - Powiedziałem odchylając się na oparciu.

- Miałam taki zamiar. - zawinęła włosy na palec uśmiechając się do mnie. Jeśli naprawdę umie śpiewać będę miał załatwioną kwestię głównej bohaterki, na szczęście głównego bohatera gram ja, tyle mniej poszukiwań.

Po zjedzeniu kolacji siedziałem i słuchałem o tym jak jej przyjaciółki ślinią się na mój widok, co było nawet zabawne.

- Chyba będziemy się już zbierać. - powiedziałem zerkając na zegarek.

- Och, już? - zrobiła zawiedzioną minę.

- Niestety.

Poprosiłem kelnera o rachunek, zostawiłem odpowiednią kwotę po czym wyszliśmy w restauracji.

Jechaliśmy w przyjemnej ciszy, ale po mojej głowie chodziło jedno pytanie, które musiałem zadać.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz siostrę? - przyjaźnimy się od początku roku i nie wiem dlaczego mi nie powiedziała, dziwne, że ja sam się nie zorientowałem.

- Jakoś nie wyszło w rozmowie, po za tym to moja przyrodnia siostra i nie mamy za dobrych relacji, więc to raczej nie istotne. - Nie odpowiedziałem, ponieważ podjechaliśmy już pod dom blondynki. Wysiadłem wraz z nią, aby odprowadzić ją do drzwi. Staliśmy przed drzwiami nic nie mówiąc, tylko patrząc na siebie.

- Zwykle nie całuje się na pierwszej randce, ale... - powiedziałem zbliżając się do Corneli.

- Ale? - zapytała także zbliżając się do mnie. W tych obcasach była prawie na równi ze mną.

- Ale... - I gdy nasze usta miały się już zetknąć ktoś nam przeszkodził.

- O matko, przepraszam. - uslyszałem zszokowany głos Hope, szybko odsunąłem się od dziewczyny i miałem posłać Hope chłodne spojrzenie, ale drzwi się już zatrzaskiwały. Westchnąłem zirytowany, ma dziewczyna wyczucie czasu.

- Do zobaczenia jutro w szkole. - powiedziałem muskając przelotnie policzek blondynki, po czym szybko udałem się do samochodu.

•••••••••••••••••••••••••••

Taaaa daaaaaaa oto 4 rozdział.

Podobał się? :)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro