Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Harry POV.
Następnego dnia w szkole wyglądałem jak zombie. Nie wyspałem się, ponieważ nie mogłem zasnąć. Sam nie wiem dlaczego. Unikałem także Cornelii, która dziś wyjątkowo jak mój cień. Nie żebym przestał ją lubić, ale zdezorientowało mnie jej wczorajsze zachowanie. Próbowałem za to znaleźć Hope i zapytać o co chodzi. Niestety nie widziałem jej dzisiaj, ale od Matta dowiedziałem iż jest w szkole. Szedłem właśnie na plac szkolny gdzie miał na mnie czekać Will. Słońce przyjemnie grzało. Lubiłem taką pogodę, nawet nie chce myśleć jaki ziąb będzie w zimie.
- Facet! Wyglądasz jak umarlak. - wydarł się mój przyjaciel.
- Ta. - mruknąłem pod nosem. -Widziałeś Hope? - Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, on zawsze był dziwny.
- Tam siedzi. - wskazał palcem za mnie. Odwróciłem się i po krótkim przeczesywaniu terenu wzrokiem odnalazłem brunetkę siedzącą z książką w ręce pod jedną ze ścian budynku.
Bez zastanowienia ruszyłem w tamtym kierunku. Kiedy byłem kilka metrów od niej podniosła wzrok. Nagle zaczęła się zbierać jak poparzona. O co jej chodzi? Na szczęście z jej krótkimi nóżkami nie udało, jej się zwiać daleko.
- Unikasz mnie? - zapytałem kiedy zagrodziłem dziewczynie drogę.
Zacisnęła usta nic nie mówiąc. Błądziła wzrokiem wszędzie byleby nie spojrzeć na mnie.
-Hope? Coś się stało? Zrobiłem nieświadomie coś co Cię uraziło? - zapytałem kładąc dłoń na jej ramieniu.
Momentalnie się odsunęła, przełknęła ślinę jakby to co zamierza powiedzieć było bardzo ciężkie.
- Słuchaj. Najlepiej jeśli nie będziemy rozmawiać, nawet Cię nie lubię. Jesteś irytującym dupkiem, który wskoczyłby do łóżka każdej, nie chcę zadawać się z takimi osobami. - Mówiąc to nie popatrzyła na mnie nawet na sekundę.
- Świetnie. Cieszę się że mi to wyjaśniłaś. Ale ja przynajmniej nie jestem ofiarą, która opowiada wszystkim jak jej to źle, siostra i mama mnie nie znoszą. Nie dziwię im się. Przynajmniej twój ojciec niw musi już się z tobą użerać. - Wiem, że słowa, które wypowiedziałem były podłe i trafiłem w jej najczulszy punkt, ale musiałem się jakoś odgryźć, chodź wcale tak nie sądzę. - Hope zacisnęła usta i prawie biegiem udała się w kierunku wejścia do szkoły. Wkurwiony wróciłem do Willa, który gadał właśnie z ludzi których nawet nie kojarzyłem.
- Wow. Co się stało? - zapytał Will, gdy zauważył jak bardzo jestem wkurwiony.
- Hope to mała wredna suka. - prychnąłem.
- Co? Czemu? Pieprzysz.
- Chciałem tylko zapytać o co chodziło wczoraj Cornelii, ale ta mnie unikała, a potem powiedziała, że jestem dupkiem i sypiam ze wszystkimi dziewczynami. O co jej kurwa chodzi!?
- Uspokój się. Co było wczoraj z Cornelią? - przeczesałem nerwowo włosy.
- Kiedy odwiozłem Hope so domu otworzyła nam na maksa wkurwiona Cornelia, miała wielkie pretensje, że ją odwiozłem i powiedziała żebym tego nigdy nie robił, po czym zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.
-Aha. I wszystko jasne. Muszę coś załatwić. Widzimy się na chemii. - z tymi słowami odszedł, zostawiając mnie samego i zdezorientowanego.

••••••••••••••••••
Helooł.
Postanowiłam coś napisać przepraszam za tak długą nieobecność. Niestety nie wiem jak będą pojawiać się rozdziały i czy nie zniknę znów na jakiś czas. Głupia szkoła. I głupi faceci.
Cóż ten rozdzial zawdzięczcie mojej koleżance, która napadła dziś na mnie w szkole. Wisisz mi zadanie z matmy XD
Dziękuję też za prawie tysiąc obserwujących. Kocham was. :* Do następnego.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro