Sieczychy
Około godziny dwudziestej pierwszej chłopcy wyruszyli kolumną w kierunku Sieczych.
Pierwsza z grup, dowodzona przez Maćka oraz dwie inne uderzyły na barak. Wszystkie grupy liczyły po pięć osób. Kolejne trzy grupy, w takim samej liczebności zaatakować miały szkołę, którą zajęli Niemcy. Reszta chłopców ubezpieczała ich ze wszystkich stron.
Pierwsza do ataku ruszyła grupa Maćka, w której znajdował się również Zośka. Gdy Maciek za bardzo się pospieszył, wyprzedzając inne grupy, pomógł Tadeusz, nawołując pozostałych, by przyspieszyli. Jeden z Niemieckich strażników zauważył ich i oddał strzał z karabinu, którym ostrzegł pozostałych szkopów o zagrożeniu.
O godzinie 23:30 chłopcy ruszyli na barak. Pierwszy na ganek baraku wszedł Maciek, za nim Zośka. Nagle rozległ się strzał z okna, znajdującego się najbliżej drzwi wejściowych do budynku, który śmiertelnie ranił Tadeusza. Juliusz Bogdan Deczkowski "Laudański" wrzucił w to okno granat i jak najszybciej podbiegł do Zośki, pytając się go, czy nic mu nie jest. Uklęknął obok niego, wyciągnął z jego ręki granat, który podał jednemu z chłopaków. Po chwili podbiegł do nich Andrzej Morro. Chciał podnieść Tadeusza, lecz sam nie dawał rady. Pomógł mu Laudański i jeden z kolegów. Zanieśli Zośkę do punktu sanitarnego, gdzie doktor Zygmunt Kujawski "Brom" stwierdził śmierć Tadeusza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro