Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spotkanie po latach

Yut nie mógł pozwolić, aby byle kto śledził Eijego, jeszcze wszystko poszłoby na marne.

Więc powiedział Singowi, że jego przyjaciel wrócił do Ameryki, niby w przyjaznym geście, a sam śledził Singa.
Ten chłopiec zupełnie za siebie nie patrzy, więc Lee przebrany za kobietę nie ściągnie jego uwagi na siebie.

Sing wydawał się bardzo szczęśliwy, gdy spotkał Japończyka, przytulili się mocno i roześmiani ruszyli w stronę centrum.

Yut był na maksa wkurzony.
Jak Eiji śmie się ot tak pokazywać, żyć dalej, niewzruszony śmiercią Asha?
Już Lung bardziej to przeżył od niego, nadal w nocy śnił mu się ten blondyn.
Na dodatek Sing nie wydawał się szczególnie poruszony spotkaniem z przyjacielem. To tak jakby mieli stały konta-

Niemożliwe.

A na domiar złego, szpilki które dobrał do swojego stroju były za małe i jednak wcale nie tak stylowe jak mu się wydawało. Warknął wściekły i ruszył za nimi.

- Przepraszam panią, co taka śliczna... - zaczepił go jakiś losowy facet.
Już miał mu odkrzyknąć, że nie jest panią bo ma penisa, ale zorientował się, że zna tego człowieka.

To był jeden z członków gangu Asha.

- Tak? - uśmiechnął się uroczo, jednocześnie kątem oka obserwując jak Sing i Eiji znikają mu za rogiem.

- tutaj kręcą film i nie można tędy przejść. - mężczyzna zastosował szyfr, który Yut bardzo dobrze znał.
Oznacza to, że jest tutaj ważne dla gangu spotkanie i nie chcą świadków.

- ale ja tutaj mieszkam. - odparł uprzejmie. Znaczyło to "Wiem o całej akcji".
Zdziwiony George pozwolił mu przejść.

Chińczyk musiał szybko iść, bo jeszcze chwila a zgubiłby Eijego, Singa i...

Asha.

Aż stanął wryty. Na ławce siedział sobie Ash. Normalnie, jakby nigdy nic.
Przez chwilę myślał, że widzi ducha.
Ale nie. Ten sam głos, ta sama gracja, choć minęło tyle lat. Załamany Yut zasłonił usta.

Najgorsze jest to, że ani Sing ani Eiji nie wydawali się szczególnie zaskoczeni widokiem chłopaka. W oczach Japończyka zebrały się co prawda łzy, ale były to bardziej łzy wzruszenia po długo wyczekiwanym, lecz planowanym spotkaniu. Ash przyciągnął do siebie Eijego i mocno przytulił, po czym pocałował w czoło.
Sing uśmiechnął się radośnie.

Mimo, że Yut mógł ich dalej śledzić i dowiedzieć się czegoś więcej... Nie zrobił tego. Zupełnie opadł z sił widząc taki teatrzyk.
Jeszcze brakuje żeby przyszedł tu Blanca i pocałował Singa.

Przeklinając świat pod nosem, ruszył w przeciwnym kierunku, po drodze zarzucając perukę.
Wróci do willi i zleci stałą kontrolę tego obszaru NY i dowie się co planuje ta trójka.

***

Znaczy się... zrobi tuż po tym jak wstąpi do baru, żeby cholernie się upić.

Ta. Zjebał. Znów.

Yut Lung zupełnie wstawiony, wracał chwiejnym krokiem opustoszałymi uliczkami. Już dawno zdjął niewygodne szpilki i trzymając je pod pachą, szedł boso.
Naprawdę nie pogardziłby, gdyby jakiś przystojny rycerz pojawił się teraz ze swoim autem i zawiózł go do domu. Mężczyźni często traktowali go jak damę, może tym razem nie byłoby inaczej? Najwyżej zapłaci.

Szedł dalej, gdy usłyszał za sobą męski głos.

- Zgubiłeś się?

Zadowolony, że przybył jego wybawiciel, odwrócił się w jego stronę, ale...
Nie był pewny czy to kwestia jego odurzenia czy widzi...

***

Ash spojrzał na uroczo śpiącego Japończyka u jego boku. Stęsknił się za nim.
Jednak dla jego bezpieczeństwa nie mógł pozwolić mu przyjechać tu wcześniej. Musiał wybić wszystkich od Papy Dino, że to nikt ale już nikt nie będzie zagrażał im.
Teraz było pusto. Z ChinaTown nikt się nie odzywał, skoncentrowali się na swoich interesach, gang czarnoskórych był po ich stronie... więc nie miał się czego obawiać.

Ash nie mógł się nadziwić jak dobry i cierpliwy był Eiji. Czekał tyle lat, żeby móc się z nim spotkać. Nie marudził, nie dzwonił kiedy Aslan mu tego zakazywał.
I był mu za to bardzo wdzięczny, dzięki temu pod przykrywką zmarłego mógł rozpracować całą mafię.

Zmęczony był. Westchnął cicho i pomyślał, że ma ochotę na późny spacer uliczkami NY.

Hejka kochani, rozdziału trochę nie było, ale nie miałam weny.
Jak wam się podoba? Jak myślicie co będzie dalej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro