Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powrót z martwych

- Ależ Panie Lee, to niebe...

- Niebezpiecznie będzie jak rzucę Cię aligatorom na pożarcie! - Yut miał stanowczy talent do grożenia ludziom. Był w stanie kogoś zabić.
Nie lubił zbyt natrętnej służby. Jeśli mówi, że ma zamiar iść szukać osoby która rzuciła cegłą to zrobi to. I nic nie powinno go powstrzymywać.
Ani mu rozkazywać. Jedyną osobą która śmiała mu coś zabronić a zatrudniał ją, był Blanca.
Ale on odszedł.

"Odszedł, Yu. Nie myśl o tym." - rozkazał sobie w głowie.
Czemu więc zaczął o nim myśleć?
Stop.

Ubrał płaszcz i wyszedł z apartamentu. Nikt nie będzie zakłócał mu spędzania czasu na kanapie w depresji i z winem.
Nikt.

***

Eiji o mało nie upuścił słuchawki od telefonu domowego.
Głos, który słyszał przed chwilą... Nie pomyliłby go z nikim innym.

Dwa lata temu, kilka tygodni po jego wizycie w USA, zadzwonił Sing.
Powiedział mu, że Ash nie żyje.
Japończyk nie chciał w to wierzyć, nie mógł.
Cały czas czekał na telefon od Asha.
I w końcu się doczekał.

- Eiji. Wierzę, że nikomu o tym nie powiesz, bo to sekret. To ja, Aslan - użył swojego prawdziwego imienia - żyję.

Tylko tyle. Nie powiedział kiedy się spotkają.
Kiedy, bo skoro żyje to na pewno się spotkają!
Eiji chciał go zobaczyć, ale wiedział że nie może.

Musiał cierpliwie czekać.

***
Yut Lung odszedł wraz z eskortą cały dom. Nic.
Nikogo nie znalazł, postanowił się ukryć w innym mieszkaniu. Nie żeby coś, ale nie miał ochoty umierać na czyichś zasadach. Jeśli miałby umrzeć, on musiałby wybrać miejsce i czas.

Jednak osoba, która właśnie stała ukryta za murem nie sądziła tak samo. Ta osoba nie tylko chciała zabić panicza Lee.
Chciała go dostać na własność, zniszczyć i sprawić aby błagał o śmierć.

Witam, witam. Oto kolejny rozdział, zgodnie z Waszymi prośbami. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Chcecie więcej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro