Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Harry leżał na grubym materacu, który od dawna pełni rolę jego łóżka i przeglądał kolejny ilustrowany przewodnik dla przyszłych "matek". Nie miał wątpliwości że właśnie taka będzie jego rola. Nie przeszkadzało mu to a nawet się cieszył. W tych sprawach miał spore doświadczenie ale do puki nie zaczął spodziewać się dziecka nie uważał tych umiejętności za powód do dumy. Winni temu byli jego, hatfu, krewni którym musiał usługiwać odkąd pamiętał. Teraz jednak te umiejętności nie będzie używał by komuś usługiwać ale by sprawiać przyjemność. Nie był głupi, marzenia i oczekiwania zawsze różnią się od naszych wyobrażeń ale nie zmienia to faktu że nie może się doczekać aż w końcu zamieszkają we trójkę. Marzył mu się mały, górski domek, otoczony sosnowym lasem, z widokiem na jezioro. On zajmował by się domem, Draco pracował by na ich utrzymanie, wspólnie pomagali by sobie w większych pracach domowych i przede wszystkim bawili się z ich dzieckiem. Tyle by mu wystarczyło, tylko tyle chciał. On, ich dziecko i jego kochany Draco. 

- Swoją drogą coś się spóźnia tam moja Fretka - Powiedział do siebie podnosząc się z materaca

Czasem naprawdę nie mógł uwierzyć że Draco może być aż tak kochany. Nie pomyślał by kiedyś że może być taki uczuciowy. Zawsze był cholernym dupkiem. Zakałą tego świata. Skurwielem, Cholernym Dzieckiem Słońca, Nieparzystym Ilorazem, Błędem Genetycznym, Dzieckiem-Które-Niewiadomo-Po-Co-Łazi-Po-Tym-Świecie. A teraz jest jego Słoneczkiem, Promyczkiem, Misiem Tulisiem,  Genetycznym Fenomenem (szczególnie od dołu), kochaną Fretką. Kto by na to wpadł że tak się stanie. Chyba tylko co z nieba. Anie od dziś wiadomo: Niech się dzieje wola Nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba. I jak chcą by Harry oddawał swoją cnotę Draco niech tak będzie. Jeszcze nie jest tego w 100% pewien, na razie to 80%, ale myśli że Draco ma potencjał by pobić Weasleyów w ilości dzieci w jednej rodzinie. Harry jest gotów podjąć to wyzwanie, nawet jeśli Draco by nie był, Harry wie że Draco mu nie odmówi, za bardzo się do niego przystawia ostatnio. 

Poczuł jak po jego ciele przesuwa się coś obślizgłego i długiego a w prawym uchu usłyszał syk. Zobaczył tam pysk Sleima, jego wężyka od Draco. Uśmiechnął się do niego i pogłaskał po główce. Jego wężyk lubił takie pieszczoty. 

- Co się stało? - Spytał Harry węża

- Sytuacja alarmowa - Wysyczał mu wąż schodząc z Harrego

Harrego zamurowało a oddech przyśpieszył. Coś na górze się stało. Nie zdążył jednak nawet przeanalizować sytuacji jak zobaczył jak przy wyjściu stoją dwaj Prefekci Hufflepufu. Abbot i Mcmillan. Instyktownie chciał się wycofać. Prefekci widząc jego panikę nie zbliżyli się bardziej.

- Przysyła nas Draco - Zaczęła Abbot

- Leży w skrzydle szpitalnym - Dodał Mcmillan 

Mcmillan nie mógł uwierzyć że to naprawdę Potter. Spłoszył się jak szczeniak a gdy wspomnieli mu o Draco i jego stanie strach zniknął a zastąpiło go zaniepokojenie. Ernest pomyślał że coś musiało się stać skoro Harry uległ takiej przemianie. Nawet stąd widział że jest drobniejszy, ma dłuższe włosy i stal się jakby, kobiecy? To nie był ten sam Potter który brał udział w Turnieju Trójmagicznym ani ten który tworzył Gwardie Dumbledora.  

Podobne przemyślenia miała Hanna. Zawsze Harry rysował się jej jako dzielny chłopak który znosi wszelkie obelgi i nieprzyjemności z trudem ale za to z uniesionym czołem. Zastanawiała się co się musiało mu przytrwafić że tak się zmienił i że musiał polegać na Malfoyu.

Potter dalej ni był co do nich przekonany mimo wieści o złym stanie Draco które mu przynieśli. Nie wiedział czy im ufać. Nie raz już dali wiarę w przeróżne plotki na jego temat i otwarcie go dyskryminowali. Ostatni ro z GD nic nie znaczy w porównaniu z wcześniejszymi latami. 

- Potter, wiem że było  nami różnie ale naprawdę chcemy ci pomóc - Oznajmił mu Mcmillan niebezpiecznie zbliżając się do Harrego, z Abbot za sobą - Proszę posłuchaj nas, jeśli zaufałeś Draco to tym bardziej możesz na.... - Urwał nagle i stanął jak słup soli kilka metrów od Harrego ale na tyle blisko by muc zobaczyć jego brzuch 

Abbot tym czasem wpadła na Erensta gdy ten niespodziewanie się zatrzymał. Bluzgnęła w niego jakimś przekleństwem po czym zdziwiona podążyła wzrokiem w punkt w który Ernest wpatrywał się tempo. A gdy zdała sobie sprawę na co się patrzy i co to jest nie potrafiła wydusić z siebie sensownego zdania i musiała mocno złapać się barku Ernesta by nie upaść na posadzkę. 

Harry natychmiast objął brzuch tak swoimi rękami jak i nogami a po policzkach popłynęły mu łzy.

- Proszę - Załkał - Nie...Nie róbcie mu krzywdy, nie jemu

Ernest cofnął się o krok przerażony. Nie ciążą, do tego męską, ale tym że ktoś nie ma do niego nawet tyle zaufania by myśleć że skrzywdzi jego nienarodzone dziecko. 

Hanna nie ruszyła się o krok ale była w tym samym szoku co Ernest. 

Oboje słyszeli o męskich ciążach wśród czarodziejów i wiedzieli że jest ona nie dość że rzadka to jeszcze uznawana za najwyższe błogosławieństwo.  W dawnych czasach gdy kobiety uznawano za gorsze od mężczyzn uważano że związek dwóch chłopaków z którego urodzi się dziecko oznacza że nad nimi czuwają siły wyższe. Dopiero po latach badań tego zagadnienia odkryto że nieliczni magowie mają zdolność do rodzenia dzieci. Nie ustalono od czego to zależy ale w wielu rodzinach, szczególnie czystokrwistych, uznaje się ten fakt za szczęście i jest obchodzone z wielkim rozmachem podczas którego dana rodzina nie przejmuje się kosztami czy innymi przyziemnymi sprawami. 

Takie narodziny są też powodem dla którego wśród Mugoli krąży tyle krzywdzących plotek o Gejach.  

Jednak w ostatnim stuleciu wskaźnik takowych urodzin spadł a obecnie są rzadkością. Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce na Łotwie. Było to jednak prawie dekadę temu. 

A teraz Abbot i Mcmillan są świadkami kolejnego takiego cudu. Oboje uklękli przed Harrym wpatrzeni w niego jak w obrazek. Harry był zaskoczony takim zachowaniem bo dalej gdzieś tam w głowie miał że to pobieżnie oni odpowiadają za pobyt Draco w Skrzydle Szpitalnym i teraz przyszli po niego i jego dziecko. 

- Potter, cały nasz Dom, my wszyscy, chcieliśmy ci przysiąść wierność - Oznajmił Mcmillan 

Harry patrzył na niego oniemiały nie wiedząc co powiedzieć. 

- Wczoraj poprosiliśmy Draco o spotkanie na którym chcieliśmy prosić by umożliwił nas spotkanie z tobą ale znaleźliśmy go poturbowanego i wpół żywego - Wyjaśniła Hanna

- S-Skąd wiedzieliście że Draco wie!? - Przeraził się Harry 

- Pfy, nasz do może i uchodzi za tchórzy - Zaczął Mcmillan urażony - Ale zapomina się że naszą cechą jest Kreatywność! 

- Nie trudno było nam się domyślić dlaczego znika Draco, co chowa pod szatami i wychaczać pożądane  informacje z plotek - Dodała Hanna - Jedynie nie byliśmy w stanie ustalić gdzie cię ukrywa 

- Myśleliśmy do wczoraj że naprawdę cię uprowadził - Powiedział Ernest po czym jego twarz ozdobił grymas - Znowu dałem się ponieść emocją i plotką - Wyszeptał z goryczą

Harry wiedział co ma na myśli chłopak. Na drugim roku dał sobie wmówić że Harry jest Dziedzicem Slytherina po czym otwarcie go dyskryminował, tak samo jak Hanna ale ta dłużej trzymała jego stronę.

 - To jego dziecko prawda? - Spytała nagle Hanna a Harry lekko skinął głową

- Tak - Odparł Harry po czym po namyśle dodał - Jesteśmy razem szczęśliwi, bardzo szczęśliwi 

Mcmillan od dawna czuł do siebie wielką samo krytykę. Uważał się za hipokrytę. Od zawsze uważał że trzeba analizować i rozważać informację podczas gdy sam im ulegał nie sprawdzając ich przez co przysporzył kłopotów wielu ludziom. Mrok, Jasność, wszyscy oczekiwali że je odróżni i weźmie jedną stron.  Jednak na 5 roku zdecydował że weźmie stronę Harrego. Jeśli nie można wykreować własnego patrzenia na świat, własnych idei, stałych postanowień,  trzeba znaleźć osobę w którą się uwierzy i wskaże  ją nam.  Tym kimś dla Ernesta był Harry. 

- Cały Hufflepuf jest po twojej stronie Harry - Zadeklarowała Abbot - Nawet Zachariasz dał się przekonać - Dodała bo ten Puchon bywał naprawdę problematyczny - Zadbamy o bezpieczeństwo Draco i twoje daj nam tylko pozwolenie

Dla Harrego to nie była łatwa decyzja. Chciał im zaufać, chciał wierzyć że są na tym świecie osoby którym może zawierzyć bez żadnych warunków czy dowodów. Ale teraz miał w głowie tylko myśl by jego dziecko było bezpieczne. I nie mógł, choćby bardzo chciał, tak po prostu im zaufać. Jednak bał się o Draco. Nie wiedział jak sobie bez niego poradzi. Gdy tego próbował źle się to skończyło. A jeszcze bardziej nie chciał samotnie wychowywać dziecka. Na tą myśl wzbierała w nim panika. Nie pozwoli na to. Ale też nie pozwoli być ponownie oszukanym. Nie chciał tego robić ale nie miał innego wyboru.

- Jeden warunek - Oznajmił ponuro a Puchoni wytężyli słuch - Uwierzę wam ale tylko w tedy jak wszyscy złożycie wieczystą - Oznajmił a Puchoni odetchnęli ale Harry po chwili dodał - Na Swoją Magię - Puchoni zdębieli ale  stwierdzili że mogli się tego spodziewać, rozumieli Harrego ale jednocześnie obawiali się że część Puchonów nie spodoba się takie ultimatum 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro