5
Gdy wszedłem do domu Slytherinu odkryłem że, wyjątkowo, mam olbrzymie SZCZĘŚCIE... bo wszyscy się schlali na trupa. Jednak po sekundzie coś zrozumiałem. CHAMY PIŁY BEZEMNIE! I nic mi nie powiedziały CHAMY! Ale im jutro wykład zrobię. PRZECIEŻ DOBRZE WIEDZĄ JAK KOCHAM PROCENTY!
Wkurzony chamstwem swoich, pfu, kolegów, pfu pfu, wbiłem jak najszybciej z Potterem do mojego pokoju. Ostrożnie odłożyłem go na swoje łóżko po czym szybko zamknąłem i zaryglowałem drzwi.
- Dra..co... - Gdy usłyszałem szept Pottera lekko się zjeżyłem
Powoli podszedłem do niego, wziąłem krzesło i usiadłem koło Pottera. Ten cały się trząsł, chyba ze strachu. Aż tak się mnie teraz boi. No jak by nie patrzeć jest całkowicie na mojej, łasce otoczony przez węże w jaskini węży strzeżony przez samego Króla Węży.
- Kto ci to zrobił? - Spytałem spokojnie
Nie odpowiedział od razu ale go nie poganiałem. Po moim pytaniu jego wzrok stał się jakby pusty, pełen smutku.
- To... - Zaczął ale przerwał mu jego własny atak szlochu
- Potti, spokojnie - Chciałem go złapać za dłoń by spróbować jakoś go uspokoić ale gdy tylko moje palce dotknęły jego skóry ten się zjeżył i odtrącił mnie - Spokojnie - Mimo irytacji starałem się go dalej uspokoić - Potter, wiem że jakby schrzaniłem ale teraz nic ci nie grozi - Zapewniłem go ale ten dalej nie wydawał się mi ufać
Ten jedynie lekko się uspokoił. Ciężko oddychał ze strachu.
- To...Przez ciebie - Dokończył a ja o mało z krzesła się nie osunąłem
- Co znowu zrobiłem!? - Syknąłem zirytowany ale byłem po chwili jeszcze bardziej zirytowany gdy zobaczyłem jak poprawiło mu to humor
- Głupku - Powiedział wycierając łzy które dalej wylewały się z jego oczu - Słyszeli nas - Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co mu chodzi - Podczas mojego szlabanu - Dokończył na co westchnąłem zły przecierając twarz ręką - Gdy Ron się dowiedział...
- Wiepszlej!? - Nieomal krzyknąłem zaskoczony
- Ten jeden raz się zgodzę - Przyznał co wewnętrznie uznałem za sukces stulecia, Potter przyznał że Weasley to Wiepsz! - Gdy się dowiedział wypaplał całemu Grifindorowi - Jego głos się łamał - Nie wiem czy na pewno ale to wyglądało jakby cały Dom chciał mnie zatłuc no śmierć - Ponownie się rozpłakał
Cały...Dom? Ten sam? Lwy tak po prostu go...Zabić bo nosi moje...
ZABIJE ICH!!!!!!!!!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro