16
Gdy już ich telepotrowało Draco był bardzo zaskoczony widokiem jaki zastał. Przed nim rozpościerało się może, mogło się wydawać że bezkresne. Stali na plaży, gdzieniegdzie leżały spore masy kamienie i skały. Odwrócił się za siebie. Zdziwił się po raz drugi. Na średniej wielkości wzgórzu, pokrytym zielenią, znajdował się zamek. Stary, opuszczony, poniszczały ale jednak na swój spokój piękny.
- Witaj na Sanktum - Odezwał się nagle Persy - Północno zachodniej wyspie Wysp St Kilda
- St Kilda? - Zdziwił się Draco - Myślałem że to wyludniały region
- Tak było ale wiesz, mugolska turystyka i te sprawy - Machnął ręką w wymowny sposób - Ta jednak wyspa przynależy do Ministerstwa - Draco aż drgnął ale Persy szybko zareagował - Spokojnie! To zaomniany region, minie parę jak nie parenaście dni nim nas tu znajdą
- W teorii - Dodał cicho Nevil obrażony
- Obyś miał racje - Odparł Draco - Ale co my tu robimy?
- To punkt zborny - Odparł Terry Boot
- Punkt zborny?
Nagle usłyszeli wołanie. Dobiegało ze strony zamku. W czwórkę spojrzeli w tamtą stronę. Po niewielkiej trawiastej polanie biegł Harry. Draco wpatrywał się w niego urzeczony.
Uśmiechnięty Harry biegł do niego a niewielki lekki wiaterek uderzający w niego podkreślał jego urodę którą, nie wiedział jaki przekleństwem, wcześniej nie dostrzegał. Harry biegł unikając ostrych i licznych skał. Skał które mogą zranić. Skał które mogły zabić. O które można się potknąć i poturbować się o nie. Można połamać kości i zęby. Harry jednak jest szczęśliwy. Harry jest...
- HARRY KURWA!!!!! - Wrzasnął, wprawiając w szok pozostałą trójkę, i nie bacząc na nic, nawet na zszokowanego Harrego, pobiegł sprintem do Pottera, pobijając chyba rekord, i nim avadooki mógł cokolwiek zrobić był już trzymany na pannę młodą przez Draco - Naprawdę, czy musisz być taki beztroski!? A jakby ci się coś stało!? Skaleczyłeś się!? Co z małym!? Wszystko w porządku!?
Harry będący początkowo zszokowany zachowaniem blondyna szybko się rozluźnił i wtulił się w niego całkowicie się relaksując. Ten przerwał swój wywód, i choć ciągle był zły to czuł że nie ma już siły być złym na Pottera.
- Tęskniłem za tobą - Wyznał Harry delektując się ciepłem Draco
- Ja też - Odparł Draco - Nawet nie wiesz jaki się martwiłem - Powiedziawszy to ucałował Harrego w czoło na co ten mruknął zadowolony - Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? - Spytał
- Odkąd tu jesteś jest cudownie - Westchnął zachwycony Harry - I czuje jak i nasz maluch się cieszy - Zachichotał a Draco mu wtórował
- Serio, o to mały brzdąc - Pogłaskał brzuch Harrego
Ci wymieniali się jeszcze chwile czułymi słówkami całkowicie zapominając o dwójce Gryffonów i Krukonie stojących obok i słyszących ich nie ukrywając oszołomienia tą sytuacją.
- Harry - Powiedział w końcu poważniej Draco - Co tu się dzieje? Jak tu się znalazłeś?
- Ah, no wiesz... To trochę dłuższa Historia, a zaczęło się tak...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro