Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28 Wybudzenie

Ciemność... wszędzie widziała ciemność. Miała wrażenie, że tkwi w niej latami. Nie czuła już jednak bólu, za co była wdzięczna losowi. Jej umysł zaczynał funkcjonować jakby na nowo. Nie była pewna czy dalej żyje czy może umarła. W tej chwili jednak jej to nie interesowało. Udało jej się ochronić tych których kochała, żałowała tylko, że nie będzie mogła patrzeć każdego dnia jak jej syn dorasta, siostrzenica przemienia się w piękną kobietę, a Misaki kręci po kuchni przygotowując ulubione dania tej małej rodziny. Zastanawiała się tylko czy Haruki zazna rodzicielskiej miłości?... czy Sasuke przeżył? czy udało się powstrzymać Madarę?

-A może czuję się tak dziwnie , bo Madara aktywował nieskończone tsukuyomi – myślała.

W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że mimo przytępienia zmysłów niektóre zaczynały powracać. Poczuła dotyk na wewnętrznej części swojej dłoni, a potem na ramieniu i szyi. Zmusiła się by podnieść niesamowicie ciężkie powieki. Niestety dalej panował ciemność, dlatego nie była pewna czy na pewno jej się to udało.

Próbowała się skupić, ale utrudniały to impulsy przechodzące przez jej ciało powodowane dotykiem. Czuła jak coś gorącego i miękkiego zarazem przemieszcza się po jej obojczyku, szyi, policzku aż w końcu po ustach. Nie była w stanie się ruszyć, zatrzymać tego dotyku. Spróbowała ponownie otworzyć oczy. Tym razem zdołała uchylić swoje popuchnięte powieki. Na ułamek sekundy miała wrażenie, że patrzy w czerwone oczy, tak dobrze jej znane. Nie mogła jednak długo się nad tym zastanawiać, bo znów zapadła ciemność, a umysł się wyłączył, myśli zniknęły.

.....................................................................

Pik, pik, pik...

- Matko...jaki irytujący dźwięk.. –pomyślała z irytacją. Jednak już po chwili uświadomiła sobie, że nie ogarnia ją odmętna cisza, a słuch powrócił. Dalej nie wiedziała czy oznacza to, że żyje. Odpowiedź na jej pytanie doszła natychmiast.

- Jak to nie wiesz, kiedy się obudzi! – ten męski krzyk na pewno obudziłby umarłego.

- Przestań krzyczeć... nie jesteśmy w stanie nic więcej zrobić – jakaś kobieta uciszyła mężczyznę. Nie dość, że wyczerpała całą swoją czakrę, to jeszcze miała wiele ran. W tym jedną wyglądającą na samobójczą. Nie wiemy czy nawet jej mózg pracuje. Ale skoro chciała się zabić... - tu kobiecy głos zamilkł i zamiast tego usłyszała dźwięk szurania, odsuwania czegoś ciężkiego i ponownie męski głos.

- Nie waż się o niej mówić tak jakbyś ją znała. O niczym nie masz pojęcia. Ale gwarantuje Ci, że gdy się dowiesz, nie będziesz tryumfująco chodzić po wiosce. Zawołaj Tsunade. Nie będziesz jej już leczyć – mężczyzna na pewno był bardzo wzburzony.

...- Leczyć? To znaczy, że jestem w szpitalu ? – zastanowiła się szybko Białowłosa

- Nie tryumfuję tylko leczę wszystkich rannych, którzy ucierpieli. Przykro mi Takumi, że nie umiesz pogodzić się z prawdą. A co do leczenia to zmienić lekarza nadzorującego może tylko rodzina. A ty do niej nie należysz – usłyszała obronną odpowiedź kobiety.

- Spokojne Sakura, to nie było konieczne. Takumi jedynie się martwi jak my wszyscy.

- Kolejny kobiecy głos? Nie byłam w stanie rozpoznać żadnego póki nie użyli imion... mój mózg zdecydowane ma jakiś ubytek – jak przystało na jej osobowość zironizowała własny, beznadziejny stan.

- Koniec wizyt na dziś... muszę wykonać jej jeszcze parę badań – Sakura była rozdrażniona. Nie dziwiło to Dekashi. Sama czuła że jest w kiepskiej kondycji, różowo włosa zapewne miała też innych pacjentów, była przemęczona, a Takumi też potrafi zaleźć za skórę. Po chwili poczuła jak do jej żył dociera coś ciepłego, a jej ciało robi się wiotkie. Znów straciła świadomość...

..............................................................

Nadszedł dzień w którym jej ciężkie powieki, wreszcie jej usłuchały. Nie widziała już ciemności, a totalną skrajność – oślepiające światło. Zmrużyła rozleniwione oczy, a obraz zaczął się wyostrzać. Ewidentnie była w szpitalu. Mleczne ściany, kroplówki i dźwięki aparatury badające jej funkcje życiowe. Leżała na boku więc mogła zauważyć, że jej biała ręka była pokryta małymi czerwonymi śladami od licznych wkuć.

- Trochę mnie tu maltretowali – pomyślała. Po chwili jej wzrok padł na dwie postacie siedzące pod ścianą ma krzesełkach. Pokój był jednoosobowy więc na pewno byli to jej goście. Mężczyzna z brązowymi włosami maił zamknięte oczy i głową opierał się o ścianę. Natomiast na jego kolanach usadowiona była drobna kobietka o czarnych włosach.

Spali oboje. Patrząc na ten dziwny i wyjątkowy widok, momentalnie oprzytomniała. Postanowiła usiąść co nie do końca było proste. Zaletą nieświadomości był brak bólu, który niestety powrócił. Siedziała na łóżku starając się wrócić do „ stanu normalności" Poruszała wszystkimi palcami u rąk i nóg więc nie była sparaliżowana. To było dla niej najważniejsze. Po wstępnych oględzinach postanowiła zbudzić tych dwoje. Odezwała się jednak z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Spróbowała jeszcze raz... kolejny... i ponowny... Dopiero po pół godziny odchrząkiwania odzyskała namiastkę głosu.

- Marzyłam o takim widoku po przebudzeniu – zwróciła się do nich nie będąc pewną czy ją usłyszą. Jednak nie zawiodła się na wyczulonych zmysłach shinobi. Otworzyli oczy niemal jednocześnie z ogromną radością rzucając się jej na szyję.

- Wiedziałem, cholera Dekashi wierzyłem w ciebie! – krzyczał rozradowany Takumi trzymając w ramionach zmartwychwstałą przyjaciółkę. Dopiero teraz przyjrzała się kobiecie stojącej za nim.

- Ten Ten – Dekashi nie ukrywała zdziwienia

- Dekashi tak się cieszę, że nic Ci nie jest, pobiegnę po Sakurę! – i już zniknęła w drzwiach.

- A Sakura czemu potrzebna mi do szczęścia? – zapytała zadziornie Takumiego

- I z twoim mózgiem też wszystko w porządku!! – Rozradowany chłopak przytulił ją jeszcze mocniej, słysząc ironiczny ton Dekashi.

Podczas tej chwili do pokoju weszła Sakura w białym fartuchu. Zaskoczona, że zamiast warzywa widzi sprawną koleżankę nieco się speszyła.

- Jak dawno się obudziła? – zapytała rzeczowo

- 10 min temu – Ten Ten przypomniała

- ykhm... nie zupełnie... jakąś godzinę, półtorej temu – poprawiła Dekashi ku zaskoczeniu przyjaciół

- W takim razie nie powinnaś już zapaść w śpiączkę – odparła chłodno klikając coś w aparaturze.- Idę wpisać to do karty badań i po obserwacji zadecyduje ile będziesz musiała leżeć w szpitalu – po czym wyszła.

- Powiało chłodem... Niedługo całkiem się załamie – powiedziała Ten Ten

- Ten Ten... nie obraź się, ale czy mogłabyś mnie na chwilę zostawić z Takumim? Mam do niego bardzo pilną osobistą sprawę – popatrzyła wymownie na brązowowłosego.

- Nie ma takiej potrzeby Dekashi – Takumi chwycił Ten Ten za rękę i posadził sobie na kolanach całując delikatnie w usta. Na widok totalnego zaskoczenia przyjaciółki tylko się zaśmiał.

- Ten Ten i ja jesteśmy razem – odparł a Ten Ten zarumieniła się uroczo – i musiałem jej powiedzieć o paru kwestiach. Bez niej bym sobie nie poradził.

- Grraattulacje? – wyszeptała dalej w szoku ale i z radością. Im dłużej na nich patrzyła, tym bardziej wiedziała, że do siebie pasują.

- Dzieki Dekashi – Ten Ten ucałowała ją w policzek – Ale zostawię was jednak samych. Za dużo newsów jak na jedną chwilę. Pojdę powiadomić innych, że z tobą wszystko w porządku – puściła oczko do Takumiego i wyszła.

- Hahahah, wracają ci kolorki Dekashi – zaśmiał się jej przyjaciel

- Ile byłam nie przytomna, że tak wszystko się potoczyło?

- Miesiąc czasu. Byłaś w śpiączce, a ja nie wiedziałem jak ci pomóc. Wspierała mnie każdego dnia, rozumiała po stracie Nejia. Dodatkowo podczas wojny walczyliśmy obok siebie. Dziewczyna naprawdę ma niezłego kopa... - uśmiechnął się zawadiacko – po walkach pobiegłem do domku, wiedziałem że na pewno też tam jesteś skoro nie walczyłaś później z nami. Gdy cię zobaczyłem.... – zacisął dłonie w pięści ze złości – Jak mogłaś...?

- Myślałam, że zawiodłam i że nie żyją... gdzie są teraz? Co z Sasuke? Hokage już wszystko wie? – dopytywała

- Uspokój się – ukryłem ich. Ten Ten mi pomogła. To ona znalazła nowe miejsce poza wioską w lesie. Hokage teraz jest Kakashi, Tsunade ustąpiła urzędu. Co do Sasuke... żyje i codziennie odwiedza Harukiego.

Uśmiechnęła się na to zdanie, jednak po chwili uśmiech zgasł.

- Ale ani razu nie odwiedził ciebie... Wygarnąłem mu to, ale jak to on, zignorował mnie... Do tego Sakura zaczęła się kręcić koło niego

Łzy stanęły jej w oczach... a więc wtedy to był zwykły sen...zwykły wymysł fantazji i pragnień... odrzuciła natychmiast te myśli... musi skupić się na swoim synu. To dla niego przeżyła...

- Rozumiem... najważniejsze, że żyjemy... - siliła się na naturalność – a co z Maki?

- Maki obecnie jest na misji. Robi statystyki ilu ninja sojuszu ucierpiało. Wróci za około 2 tygodnie. – znając swoją przyjaciółkę wiedział, że cierpi.

- Zostanę dzisiaj z Tobą – zawyrokował

- Nie... nie ma takiej potrzeby. Poza tym powinieneś zając się Ten Ten. Ona teraz cię potrzebuje. A ja chętnie zostanę sama.

- Wiesz że w moim życiu zawsze będziesz nr 1 – uśmiechnął się zawadiacko wstając –Odpoczywaj – dodał i zniknął za drzwiami. Ona natomiast wtuliła w poduszkę i zaczęła cicho szlochać nad utraconą miłością... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro