Rozdział 24 Uwłaczająca Decyzja
Szła dziarskim krokiem przed siebie. Starała się nie zwracać uwagi na fakt, że każdy kto ją mija patrzy na nią z niedowierzeniem, odrazą albo szokiem. Nie było to jednak takie łatwe. Takumi chciał towarzyszyć jej w „wycieczce" do głównej siedziby Hokage, ale mu na to nie pozwoliła. Nie chciała w żaden sposób go mieszać w aferę jaką mogła wywołać jej osoba. Uchodziła przecież za zdrajcę wioski.
- Deekaashi? To naprawdę Ty? – odwróciła się, a jej oczom ukazała się trójka przyjaciół będąca w jednej drużynie. Ten Ten, Lee i Neji...
Nie było jej łatwo po tak długim czasie odnaleźć się w ich towarzystwie, a zwłaszcza Nejiego. Dotrzymał obietnicy...nie wydał jej... a teraz patrzył pustym wzrokiem. Ten widok przyprawił ją o ból serca.
- Mniemam, że znacie jeszcze kogoś o białych długich włosach – starała się być jak najbardziej naturalna i zażartować jak za dawnych czasów. Żart jednak nie rozluźnił atmosfery. Stali tak, dalej patrząc się na nią. Widząc coraz to narastającą niezręczność szybko się odezwała ponownie.
- Wybaczcie, że nie poświęcę wam więcej czasu, ale muszę porozmawiać z Hokage – i odwróciła się chcąc odejść.
- Dekashi – drogę zastąpił jej Neji i przytulił mocno do siebie, co najbardziej zdziwiło nie tyle ją ile jego towarzyszy
– Cieszę się, że wróciłaś – powiedział po chwili wypuszczając ją z objęć
- Ja też – wyszeptała uśmiechając się do niego ciepło – oby Hokage zareagowała podobnie jak Ty – dodała i ruszyła dalej.
..............................................
Czuła ulgę, stojąc już przed samą kwaterą główną. Starała się z podniesionym czołem dotrzeć, aż tutaj.
- Dobrze, że już jesteś. Wioska, aż huczy od plotek, że wróciłaś – powiedział mężczyzna opierając się o futrynę głównego wejścia
- Jak widać były prawdziwe Kakashi Sensei – popatrzyła na niego smutno. Bała się, że jego sympatia do niej ulotniła się wraz z opuszczeniem wioski.
- I całe szczęście – zamknął książkę, która zawsze mu towarzyszyła- chodź za mną.
Nie ruszyła się jednak ze swego miejsca.
- Coś nie tak? – zapytał zaciekawiony jej zachowaniem
- Nie bez przyczyny na mojej drodze stanął jonin znający moje umiejętności i mój były mistrz. Czy za tymi drzwiami czeka na mnie transport więzienny? – zapytała podejrzliwie
- Były mistrz? Nie przypominam sobie byś wyleciała spod moich skrzydeł... jedynie mieliśmy małą przerwę w treningu – odparł, a po wyrazu oczu mogła się domyślić, że zaszczyca ją jednym ze swych uśmiechów.
- Jak zwykle jesteś podejrzliwa... to dobrze, tego cię nauczyłem, a teraz chodź. Hokage czeka.
Odetchnęła.
- A więc nie wszystkie więzi stracone – pomyślała i ruszyła za Kakashim
.........................................................
Wchodząc do gabinetu poczuła na sobie lodowaty wzrok Hokage. Jak się spodziewała nie była sama. Po jej prawej stronie stała jej asystentka Sizune, a po lewej Sakura. Kakashi zamknął za nimi drzwi jednak Tsunade gestem ręki go powstrzymała. W ostatnim momencie do gabinetu weszła starszyzna wioski.
- Świetnie... osąd czas zacząć – pomyślała, prostując się mocniej na ten widok. Nie zamierzała być posłusznym kocięciem. W jej przypadku zawsze przynosiło to nieopłacalne skutki. Stanęła przed Tsunade niczym dumny jastrząb, pilnie obserwujący otoczenie.
- Dekashi Makuda – zaczęła starsza kobieta z rady
- Uchiha – poprawiła ją Dekashi, a wszyscy wstrzymali oddech
- Nie odzywaj się nie pytana – staruszka popatrzyła na nią ostrzegawczo, jednak nie była również w stanie powstrzymać zaskoczenia.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę dlaczego tu stoisz – dodał starszy mężczyzna obok.
- Patrząc na rozwój sytuacji, czuję się jakbym stała przed sądem... bardzo cichym sądem, który zadecyduje o moim losie... tak jak kiedyś zadecydowano o losach mojego klanu – odcięła się szybko, a na dźwięk tych słów starszyzna poruszyła się niepewnie i zdezorientowana.
- Nie patrzcie tacy zaskoczeni. Dobrze wiem, że wyrok na Uchiha był waszą decyzją. Jednak nie przyszłam tutaj by o tym z Wami rozmawiać. Przyszłam z własnej woli do Hokage. Nie zamierzam słuchać waszych wywodów ani osądów.
-Pozwól mi wziąć udział w Wojnie – zwróciła się do Tsunade, która trzymając ręce splecione przy twarzy obserwowała jej najmniejszy ruch.
- Temperament to twoja cecha rozpoznawcza. Jednak musisz zrozumieć, że nie mogę cię tak po prostu przywrócić do rangi shinobi Wioski Liścia – powiedziała spokojnie Piąta
- W takim razie co Cię do tego przekona ?
- Odpowiedz nam na kilka pytań, a na ich podstawie ocenie twoje pobudki
- Niech będzie
- U Orochimaru przebywałaś z przymusu czy własnej woli?
- Zostałam uprowadzona, jednak po pewnym czasie miałam możliwość ucieczki, ale tego nie zrobiłam. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Dlaczego?
- Chciałam odnaleźć siostrę o której prawie wszyscy tu obecni dobrze wiedzą – popatrzyła z nienawiścią na radę. Po ich minach zauważyć można było, że wiedzieli iż Yumi nie zginęła z resztą klanu.
- W takim razie zadam jeszcze jedno pytanie... Co łączy Cię z Sasuke Uchihą i czemu nie działasz z nim dalej?- wzrok Tsunade przeszywał ją na wylot, a stojąca obok Sakura zacisnęła pięści, patrząc na nią z bólem w oczach. Dekashi wiedziała, że różowo włosa boi się usłyszeć jaka jest prawda.
- Teraz łączy nas ucieleśnienie naszych ciał i umysłów... nasze dziecko – pomyślała, jednak wiedziała, że nie może przed wojną zdradzić, że klan Uchiha ma kolejnych 2 nowych członków. Rada albo ktoś gorszy mógłby chcieć skrzywdzić te dwie najcenniejsze istotki. Nagle zapragnęła znów przytulić cieplutkie ciałko swojego synka do siebie... zamiast tego szybko odparła
- Jesteśmy w związku, jednak w pewnym momencie minęły się nasze poglądy życiowe – ma dźwięk tych słów w szmaragdowych oczach zaskrzyły łzy
- Romantycznym? – usłyszała ciche dopytywanie Sakury, której świat i marzenia wiązane z Sasuke rozpadły się w jednej chwili.
- Tak – popatrzyła na nią, ale było jej żal dziewczyny. Rozumiała ją bardzo dobrze. Ona też odnalazła w Sasuke te pokłady dobra i wartości. Tworzyli przecież kiedyś jedną drużynę.
- Rozumiem... w takim razie możesz wziąć udział w wojnie – zaczęła Tsunade, ale rada podniosła swoje głosy
- Zwariowałaś!! Nasza wioska pójdzie przez Ciebie na dno! Nie słyszałaś jej odpowiedzi!?? Zdradziła
- Słyszałam i przez to, że były szczere i zgodne z prawdą pozwolę by stanęła obok nas jako przyjaciel, a nie wróg. Dodatkowo biorę pod uwagę jej zasługi i misje które wykonała dla Wioski Liścia. Jest jedną z najlepszych kunoichi, a my nie możemy pozwolić sobie w tej wojnie na przegraną.
Dekashi była lekko zaskoczona zachowaniem Tsunade. Zawsze trzymała ją na dystans, a teraz wstawia się za nią. Jednak miłe wrażenie zostało zatarte wraz z następnym zdaniem Hokage.
- Dołączysz do Drugiej Dywizji
- Czy to przypadkiem nie jest dywizja, krótkiego zasięgu? – zapytała oschle Dekashi. Rozumiała dlaczego piąta tak postanowiła. Dalej jej nie ufała. Każdy wiedział, że umiejętności białowłosej są bardzo wszechstronne. Walka na Krótki, średni a teraz nawet daleki zasięg nie sprawiała jej żadnego problemu i nie miała swojego ulubionego stylu. Ale ograniczając ją do walki na krótkim zasięgu, przy którym radziła sobie większość shinobi była uwłaczająca.
- Zgadza się – Tsunade nie zdradzała, żadnych emocji mówiąc to
- A może mogłabyś ją przydzielić do Dywizji Trzeciej, którą poprowadzę? – Kakashi stanął za nią jak cień patrząc na Tsunade
- Czułam, że o to zapytasz... Masz idealnie dobrany skład. Sakura jako moja uczennica idealnie się nada, ponadto włączyłam do Twojego oddziału Maki, która podobnie jak Dekashi była w jednostce specjalnej. Jedynie dywizja druga pozostała, bez takiego wsparcia. Zdaje sobie sprawę, że Dekashi ma zdecydowanie wyższe kwalifikacje, ale właśnie dlatego potrzebują tam kogoś takiego jak ona. Nie traktujcie tego jak kary – popatrzyła uważnie na mistrza i jego półetatową uczennicę.
- Staw się jutro w centrum wioski, dostaniesz niezbędne wyposażenie i informacje - dodała
- Rozumiem. W takim razie dam z siebie wszystko – Dekashi pokłoniła się nisko i wyszła zostawiając w gabinecie towarzyszy, których głosy podniosły się w momencie, gdy tylko zamknęła drzwi. Wiedziała, że zanim wyruszy gdziekolwiek musi porozmawiać z jeszcze jedną osobą...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro