Rozdział 20 Podwójne zaskoczenie
- Możesz tak nie pędzić – spytała zirytowana?
- Chcę jak najszybciej ominąć te bariery... podziękuj Sasuke, że nie nadążasz – odparł gnając dalej przed siebie po licznych gałęziach. Przygryzła wargę, by nie powiedzieć czegoś czego by potem mogła żałować. Takumi zachowywał się tak cały dzień. Nieprzyjemny, dokuczliwy i arogancki. Myślała, że dosyć szybko mu minie jednak jego nastrój pogarszał się z każdą minutą. Maki nie mogła im towarzyszyć, by nie wzbudzać podejrzeń w wiosce.
- Panuj nad sobą Takumi... zaraz się doigrasz – nie widziała go jeszcze takim
- Uchiha... macie już nawet ten sam sposób wypowiadania się – zatrzymała się po tym zdaniu.
- To jeszcze nie koniec drogi – zawołał i również przystanął
- Wiem... ale ty tu zostajesz – odrzekła
- Żartujesz sobie... nie zostawię cię samej – odpowiedział nieco łagodniej
- Właśnie o tym marze. Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich docinek.. powiedz otwarcie o co ci chodzi
- ... - jakby go zamurowało
- Prócz głupiego dogadywania nie masz nic do powiedzenia...- skwitowała
- On zniszczył Ci życie. Twoja kariera w jednostce, więzi i poważanie. Wszystko dla niego poświęciłaś! A teraz jeszcze ciało!! To dziecko może być niebezpieczne dla całego świata shinobi, nie pomyślałaś o tym?
- Taa.. bardziej niebezpieczne od Naruto być nie może – zironizowała
- Jak zwykle bagatelizujesz problem... myślałem, że to chwilowe zauroczenie, a ty teraz tworzysz z nim rodzinę!
- Chciałam tego Takumi... wioska była moim domem, ale nikt tutaj tak naprawdę mnie nie rozumiał. Nawet ty nie mogłeś mnie w pełni poznać... Natomiast razem pochodzimy ze znienawidzonego klanu...
- Nie mów tak jakby tylko on mógł Cię zrozumieć! Ja zawsze byłem gotowy Ci pomóc!
- Wiem i jestem Ci za to wdzięczna. Ale zmieniamy się... i nasze decyzje, plany także. Zaakceptuj również moje
- Chcesz mi powiedzieć ze planowałaś macierzyństwo w wieku 17 lat?? - popatrzył z kpiną
- Nie... jednak nie zmieniłabym niczego w swoim postepowaniu... Albo to zrozumiesz, albo będziemy musieli się rozstać – chciała ukrócić tę beznadziejną kłótnię. Dobrze wiedziała, że Takumi jest najzwyczajniej w świecie zazdrosny, ale nie chciała powiedzieć mu tego w twarz by nie zniszczyć ich relacji.
- Zawsze musisz postawić na swoim... - westchnął odpuszczając - Nigdy Cię nie zostawię, ale nie każ mi się powstrzymywać przed opieprzeniem Cię jeśli znów będziesz postępować irracjonalnie. Ucieszył się chociaż na wieść o dziecku? – zapytał już zaciekawiony i mniej zły.
- Tak... Jego reakcja była przeciwieństwem twojej – popatrzyła zadziornie na kompana, któremu powoli wracał dawny humor
- I tak nie jest w niczym lepszy ode mnie... po prostu nie umiesz poznać się na ludziach... - powiedział zawadiacko – chodź, przed nami jeszcze jakieś 5 km.
........................................................
Prawdę powiedziawszy nie była pewna czy bez pomocy przyjaciela ominęłaby te wszystkie znaczniki i pułapki. Jej zmysły się przytępiły, a wszystkiemu winna była ciąża.
- Jak tak dalej pójdzie to w ogóle stracę umiejętności shinobi... Sakura na pewno wiedziałaby czy to normalne... - pomyślała, dobrze wiedząc, że konsultacja z różowowłosą nie wchodzi w grę. Po godzinie dotarli na miejsce. Bariera wioski już tu nie sięgała, co było jednocześnie dziwne, gdyż ten teren jeszcze do niej należał.
- Obszar nie jest objęty ochroną, bo myśleliśmy, że nic tu nie ma... Szczerze mówiąc sam jestem zaskoczony, że nie zauważyliśmy tego czerwonego domku... Maki znowu pomstowałaby, za niedopatrzenie chłopaków – Odpowiedział na jej nieme pytanie
- Zostań tu- powiedziała robiąc krok w stronę budynku
- Straciłaś do reszty rozum – zatrzymał ją ręką – nie wiesz co albo kto jest w środku! Nie bez powodu też nie widzieliśmy tego wcześniej... Idę z Tobą Dekashi
- Niech będzie – wiedziała, że i tak za nią pójdzie. Ruszyli razem. Wokół domku rozpościerał się pokaźnych rozmiarów ogródek. Bardzo zadbany ogródek. Równe grządki, warzywa i kwiaty. Ktoś kto tu mieszkał był zdecydowanie estetą. Po środku ogrodu znajdowało się rozłożyste drzewo, a na nim zamontowano huśtawkę. Siedziała na niej mała postać odwrócona do ich widoku tyłem. Ścisnęła mocniej klucz trzymany w dłoni, który pozostawiła jej siostra. Włożyła go do zamku furtki. Pasował. Serce zatrzepotało w jej piersi. Nie wiedziała czy udać się najpierw do wnętrza domku czy może podejść do małej postaci siedzącej w oddali. Wybrała jednak drugą opcje.
- Nie czujesz napięcia rodem z horroru? – Takumi jak zwykle miał sentencje na takie chwile – nieznany, teoretycznie opuszczony dom, a na zewnątrz dziwne dziecko... dlaczego w horrorach zawsze grają dzieci? – uciszyła go gestem, kładąc palec na ustach.
- Cicho, bo je wystraszysz... - powiedziała
- Mam nadzieję... to będzie dowód, że jest normalne i nas nie pożre... - Takumi dodał dramatyzmu całej sytuacji. Znów mimowolnie się uśmiechnęła. Podchodząc bliżej mogła zauważyć, że dziecko raczej jest dziewczynką. Świadczyły o tym długie czarne włosy do pasa. Najprawdopodobniej usłyszała, że ktoś się zbliża, bo przestała się huśtać.
- Hej skarbie, nie bój się nic Ci nie zrobimy – zagadnęła Dekashi ciepłym tonem. Dziewczynka od razu się odwróciła. Oczy miała czarne jak węgielki, a skórę bladą. Delikatny uśmiech dziecka uwidocznił dołeczki przy krwiście czerwonych ustach.
- Jak się nazywasz? – zapytał Takumi nie chcąc zostać pominiętym. Miał wrażenie jakby Dekashi stała obok swojej kopii. Tylko mniejszej. Różnił je jedynie kolor włosów, oczu i ust. Nawet uśmiech miały podobny.
- Emiko – odpowiadając patrzyła na Dekashi w bardzo przenikliwy jak na dziecko sposób – Uchiha – dodała, a oni poczuli jakby ktoś wbił im nogi w ziemię.
.......................................................................
- Ja myślę, że to jakaś podpucha – Takumi odciągnął przyjaciółkę na bok starając się poukładać wszystko w logiczną całość.
- Więc uważasz, że kłamie? Małe dziecko nie ma ku temu powodu – rozmawiali ściszonymi głosami, by dziewczynka ich nie usłyszała.
- Jedynie co może być prawdą to to, że powiedziała że ma 2 lata. Wzrostem pasuje...
i to że jej opiekun zaraz wróci... chociaż nie mam pewności czy nie mieszka sama...
- Gadasz głupoty. Nie możesz stwierdzić, że na pewno kłamie, bo na resztę pytań nie odpowiedziała. I to tylko dlatego, że byłeś niedelikatny i ją wystraszyłeś – dodała z pretensją
- I tu masz kolejny dowód, że nie jest Uchihą... Wy patrzycie na ludzi z góry i niczym nie idzie was przestraszyć – odparował, a widząc jej minę kontynuował – ooo... o dokładnie taką minę mi chodzi jaką robisz teraz. – Puściła mimo uszu jego uwagę i znów popatrzyła na dziewczynkę, która tym razem wąchała kwiatki w ogródku.
- Trzeba poczekać na jej opiekuna – zadecydowała siadając przy skalniaku i dając mu znak oczami by zrobił to samo.
- Chce mi się pić – dziewczynka pojawiła się nagle obok dziewczyny
- Jesteś bardzo szybka – zdziwiła się ogromnie – w takim razie wejdźmy do domku. Tam poczekamy aż przyjdzie ktoś kto nam wszystko wyjaśni. Wchodząc do niewielkiego budynku zauważyła, że jest bardzo skromny. Po chwili jednak można było poczuć tu domową atmosferę... Emiko szybko zaprowadziła shinobi do kuchni. Idąc korytarzem wyliczyła, że są tu dwie sypialnie i mały salonik w którym zakotwiczył się jej towarzysz.
- Mi też możesz przynieść coś do picia – zawołał z pomieszczenia. Nalała więc dwie szklanki wody, a jedną z nich od razu podała dziewczynce, która duszkiem wypiła całą zawartość.
- Może zrobić Ci coś do jedzenia? – zapytała uśmiechając się do małej postaci. Dziewczynka tylko przecząco pokręciła głową i podbiegła do stołu przy którym zaczęła rysować.
-W takim razie rozejrzyjmy się trochę – pomyślała kunoichi oglądając każde pomieszczenie po kolei.
- Dekashi chodź tu szybko! – Takumi wołał swoją towarzyszkę
- Co się stało? – zaniepokojona weszła do salonu
- Popatrz – w ręku trzymał album ze zdjęciami na którym była Yumi, Itachi i ona...Oglądając w zaskoczeniu każdą stronę, usłyszeli jak zamek w drzwiach wejściowych się przekręca. Od razu pobiegli do korytarza, by zobaczyć właściciela czerwonego domku. Gdy w drzwiach stanęła postać, Dekashi poczuła jak robi jej się niedobrze.
- To niemożliwe... - ścisnęła Takumiego za rękę i poczuła jak osuwa się w jego ramiona. Świat zawirował i nie była już w stanie wyłapać słów chłopaka. Wiedziała jedynie, że to co widziała nie może być prawdziwe... bo w drzwiach stanęła Misaki...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro