Rozdział 2 Przeszłość. Cz. 1
Kręciła się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Te wszystkie informacje przywołały wspomnienia... próbowała je odgonić, ale niczym film przewijały się w jej głowie. Przypomniało jej się wszystko sprzed tej całej tragedii... kłótnie siostry z rodzicami, płacz matki i podniesiony ton ojca. Siedząc w ogrodzie przed domem usłyszała :
- Będzie tak jak postanowiłem! Jako jej ojciec mogę decydować o jej losie. Zresztą o twoim także!
Były to ostatnie słowa jakie pamięta z ust ojca. Nie wiedziała co się dzieje i o co ta cała awantura. Dopiero później wyjaśniła jej wszystko siostra.
Ich ojciec - Isao Uchiha, był prawa ręka i przyjacielem lidera klanu - Fugaku. Chcąc zapewnić znaczącą rolę klanu dla wioski starali się podnieść jego siłę i wpływy. Całymi dniami szkolili najlepszych w jednostkach policyjnych. Nawet swoje najstarsze dzieci posłali do ANBU, by móc szpiegować władze wioski. Mieli również plany co do młodszych dzieci... postanowili, aby zgodnie z dawną tradycją przypieczętować przyjaźń zaręczynami najmłodszych. Sądzili że z połączenia ich najsilniejszych rodzin, narodzą się nowi, zdolni Uchiha, którzy przewyższą siłą nie tylko ich, ale i dorównają legendzie klanu - Madarze.
Dla jej siostry - Yumi - był to przerażający pomysł. Nie dość, że klan jest na skraju wojny domowej to ojciec układa życie jej ukochanej młodszej siostrzycce, która nie może nawet się sama obronić. Nie miała nic przeciwko temu związkowi jeśli sama by kiedyś tego chciała. Ale nie jeśli będzie to wbrew jej woli.
Któregoś razu bawiąc się w lesie usłyszała rozmowę siostry z czarną postacią. Nie mogła dokładnie zobaczyć jego twarzy.
- Nic z tym nie zrobimy? Będziemy patrzeć jak nasi ojcowie wykorzystują ich do swoich chorych planów? No powiedz coś! - obserwując wzburzenie siostry, zwróciła uwagę jak pięknie czarne kosmyki włosów Yumi falują na wietrze. Zawsze żałowała, że nie jest do niej podobna. Miała w sobie tyle gracji i wdzięku... zupełne jej przeciwieństwo. Ona potrafiła potknąć się nawet na prostej drodze...
- Nic nie możemy zrobić. Za moment i tak się wszystko rozsypie. Przykro mi, próbowałem rozmawiać z ojcem, ale bezskutecznie. Musimy skupić się teraz na dobru wioski, a nie problemach i knowaniach naszego klanu.
- Itachi... Ale oni chcą poddać ją rytuałowi... i to jeszcze dzisiaj. Po tych słowach zobaczyła jak czarna postać przytula mocno jej siostrę i prowadzi w głąb lasu.
Jako mała dziewczynka i tak za wiele z tego nie zrozumiała. Często bawiła się z Sasuke na placu zabaw, który przeznaczony był tylko dla dzieci z klanu. Lubiła go, ale nie rozumiała całego tego zamieszania wokół ich osoby.
Jednak ten wieczór wyrył się w jej pamięci. Jak zwykle po porannych ćwiczeniach z ojcem, wróciła do domu, zjadła obiad i już chciała pójść pobawić się w ogrodzie, gdy nagle matka zawołała ja do salonu. Dopiero teraz zauważyła, że siedzieli w nim przedstawiciele głównych rodzin, lider klanu i rodzice. Nigdzie natomiast nie mogła dojrzeć Yumi. Jej wzrok zatrzymał się jednak na starej kobiecie, która stała po środku pokoju.
- Podejdź dziecko- zawołała. Widząc jednak jej zawahanie skinęła głową na matkę, a ta natychmiast przeprowadziła ja przed staruchę. Wyglądała jakby miała 100 lat... albo i więcej. Była lekko zdezorientowana i wystraszona, dlatego bez sprzeciwu wykonała następne polecenie starszej kobiety.
- Usiądź wygodnie - powiedziała po czym zaczęła swoje przemówienie. - Zebraliśmy się tutaj, aby być świadkami i uczestnikami najdawniejszej z naszych tradycji pochodzącej z czasów samego Madary. Zapewnia nam ona narodziny najsilniejszych członków klanu i ciągłość siły. Niechaj każdy z obecnych na zawsze zapamięta, że ta dziewczynka może przyczynić się do ponownego wywyższenia Uchihów. Reszty nie dane jej było wysłuchać, gdyż starucha zbierając w prawej ręce czakre, z całej siły uderzyła ja w brzuch. Była zszokowana. Ból był tak wielki, że nawet nie słyszała własnych myśli. Obraz zaczął się jej zamazywać. Ogarnęła ja ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro