Rozdział 14 Dążenie do celu
- Suigetsu Hozuki – chudy, błękitno włosy chłopak o zębach jak brzytwa podawał jej rękę.
- Dekashi Uchiha – odparła. Automatycznie była wobec niego powściągliwa. Miała w końcu do czynienia z człowiekiem, na którym eksperymentował Orochimaru , a w dodatku z nieznanych jej powodów był gotowy dołączyć do ich nowej drużyny. Jednak z każdym kilometrem drogi jaki pokonywali, przekonywała się do niego coraz bardziej i to z wzajemnością.
- Jesteś zupełnym przeciwieństwem Sasuke – analizował idąc obok- z tobą można normalnie porozmawiać. Ba! Sasuke potrafi w ogóle nic się nie odzywać – marudził.
- Bo nie chcę marnować sił na takiego idiotę jak ty - dodał Sasuke
- I do tego jesteś miła – kontynuował nie przejmując się docinką Lidera.
- Nie pomyślałeś, że udaje? – Zapytała rozbawiona dedukcją chłopaka.
- Nie wyglądasz na taką, ale z drugiej strony kobiety potrafią być przebiegłe. Apropo kobiet... Czemu idziemy właśnie po nią? – Dekashi z niecierpliwością czekała na odpowiedź Sasuke. Co prawda rozmawiali, że wyruszając na spotkanie z rodzeństwem muszą zorganizować wsparcie i stworzyć nową drużynę. Opowiedział, kto jego zdaniem idealnie się nadaje. W odróżnieniu od męskiej części ekipy, o dziewczynie nie wspominał zbyt dużo. Poczuła lekkie ukłucie zazdrości... Dlaczego nie powiedział nic więcej. O Jugo wiedziała, że jest niezwykle niebezpieczny, nie potrafi się kontrolować i że to dzięki niemu, Orochimaru stworzył przeklętą pieczęć. Dołączył do niego z własnej woli, by go wyleczył z niekontrolowanych szałów. Ciekawiło ją czemu o Karin powiedział tylko, że ma wyjątkową czakre... Nie chciała jednak sama dopytywać. Nie mogła przecież pokazać, że czuje się w jakiś sposób zagrożona czy zazdrosna.
- Żeby mogła uprzykrzać Ci życie – odparł zdawkowo. Tego można było się spodziewać po Sasuke... gdy nie chciał o czymś rozmawiać, nic nie było wstanie go do tego zmusić.
- Czerwona małpa ... aż przechodzą mnie dreszcze jak o niej pomyślę – wodny chłopak wzdrygnął się ostentacyjnie.
- Aż tak jej nie cierpisz? Czemu? – spytała od niechcenia
- Jak ją poznasz to zrozumiesz... Z nerwów się odwodniłem. Sasuuuukkkkeeee- chłopak podbiegł do idącego kilka kroków przed nimi bruneta.
- Zróbmy postój, mijaliśmy nie dawno rzekę. Muszę się zregenerować
- Nie obchodzi mnie to – powiedział rzeczowo Sasuke
- Zaraz padnę, a przed nami jeszcze kawał drogi.
- Więc idź, ale nie będziemy czekać – nie ustępował
- ehhhh... - popatrzył z błaganiem o pomoc na Dekashi. Wiedziała, że jego umiejętności uzależnione są od wody... Kiwnęła mu głową na znak żeby poszedł, a ona to załatwi. Radośnie podskoczył, dziękując niemo ruchem warg. Gdy zniknął w krzakach, podeszła do Sasuke.
- Zwolnijmy trochę
- Za bardzo się wszystkim przejmujesz Dekashi... To zwykły pionek, nikt więcej – prychnął
- Ale jest nam potrzebny... i to w pełni sił.
.................................................................................................
-Neji...już wystarczająco chodzimy bez celu, chcemy już wracać - W oddali można było usłyszeć błagalny głos Lee, który z posępną miną szedł za swoimi towarzyszami. Drużyna 11 zawsze trzymała się razem, więc kiedy Neji oświadczył, że wyrusza na poszukiwania Dekashi, Brewka i Ten Ten nie zgłaszali sprzeciwu. Mimo ciągłych poszukiwań, wszelki ślad po dziewczynie zaginął. Piąta wysłała najlepiej wyszkolone ekipy poszukiwawcze z nadzieją, że ich chodząca tajemnica odnajdzie się cała i zdrowa. Wszyscy obawiali się tego, że dziewczyna już nie żyje, że Orochimaru był pierwszy, jednak nikt nie był w stanie głośno tego powiedzieć. Każdy miał nadzieję, że twarda białowłosa nie da się tak szybo zabić.
Neji ścisnął mocniej dłoń po chwili odwracając się w stronę kompanów.
-Lee, Tenten wracajcie do wioski. Ja muszę sprawdzić jeszcze jedno miejsce.- Przyjaciele tylko skinęli głowami, wiedzieli, że Huyga jest jednym z najbardziej upartych ludzi na ziemi, a do tego miłość do dziewczyny kompletnie ogłuszyła jego trzeźwe myślenie. Znajdowali się cztery dni drogi od wioski, jednak białookiemu to nie przeszkadzało. Z niesamowitą zwinnością ruszył w stronę lasu w tym samym momencie używając Byakugan, z nadzieję na odnalezienie jej w okolicy.
Serce zabiło mu szybciej, gdy kilka godzin późnej w oddali dostrzegł dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę. Ich czakra była niesamowicie silna przez co chłopak dostrzegł ich bez problemu. Czuł, że to ona. Bez chwili zastanowienia ruszył w ich kierunku, jednak gdy zatrzymali się przy strumyku, został w lesie by móc przyjrzeć się sytuacji.
-Jak długo zajmie nam jeszcze droga?- Ten głos automatycznie sprawił, że po plecach przeszły mu ciarki. To ona. Jednak nie wiedział kim jest nieznajomy mężczyzna, był odwrócony do niego tyłem i nic nie mówił. Gdy czarnowłosy odwrócił się w stronę Dekashi, Hyuga dostał ataku furii. Z zawrotną prędkością skoczył na Sasuke trzymając w ręku kunai, oczywiście Uchiha był szybszy i odepchnął napastnika.
- Dekashi uciekaj!- Krzyknął Neji w stronę dziewczyny. Złotookoa zamarła. Była przerażona faktem, że została odnaleziona, że jej ciężka praca może pójść na marne. Gdy mężczyźni zbliżali się do siebie by zadać sobie serię ciosów, dziewczyna z gracją odrzuciła ich na ziemię. -Czy moglibyście się zachowywać Panowie?- Z pogardą spojrzała na Sasuke, wiedziała, że specjalnie chciał stoczyć ten pojedynek z jej przyjacielem.
-O czym ty mówisz... nic nie rozumiem...- Stwierdził Neji powoli wstając z ziemi, przez cały czas miał wzrok wbity w dziewczynę.
-Przepraszam Neji, ja musiałam to zrobić. Mam plan, jednak nie możesz nic...-W tym momencie Hyuga objął dziewczynę tak, że jej głowa idealnie ukryła się pomiędzy jego ramionami. W tym momencie był szczęśliwy, że znalazł tą na której mu najbardziej zależy.
-Żałosne...-Sasuke złapał swoją kompankę za dłoń i pociągną w swoją stronę.
-Nie rób sobie nadziei Hyuga. Wasz jakikolwiek "związek" zakończył się tamtego wieczora na balu. Dekashi już wybrała. - Czarnowłosy z satysfakcją uniósł jeden konik ust ku górze. Wiedział, że to on wygrał dziewczynę ich marzeń. Neji osłupiał. Spojrzał jeszcze raz na białowłosą.
-Dekashi wróćmy do domu, proszę.. - Wyszeptał spoglądając na nią z nadzieję. Dostrzegł jednocześnie, że stoi przed nim zupełnie inna dziewczyna niż ta którą znał. Teraz Jej nowy strój odsłaniał dużo więcej ponętnego ciała, na którego widok można było stracić głowę. Lecz nie tylko wygląd się zmienił. Patrzyła na niego w wyniosły, podobny do Uchihy sposób, ale jej oczy zdradzaly ogromny ból, żal i zakłopotanie.
- Nie mogę Neji, jeszcze nie teraz.
- Zależy mi na tobie...- jego głos łamał się coraz bardziej
- Skoro tak, to nie mów nikomu o tym, że mnie spotkałeś. Obiecaj mi to..- Rozczarowany chłopak skinął głową w jej stronę. Przyszło mu to jednak z ogromnym trudem, zwłaszcza że Sasuke dalej patrzył na niego drwiąco. W tym samym momencie zza gęstej roślinności wyszedł Suigetsu.
- Oooo... Nowy kolega? - Zapytał radośnie, mimo że dobrze rozumiał zaistniałą sytuację. Lubił jednak się droczyć.
- To nie kolega - z przekasem odpowiedział Sasuke
- To w takim razie mogę go trochę poharatać? - Wodny chłopak już szykowal się do pojedynku. Sasuke najwyraźniej był usatysfakcjonowany takim obrotem spraw.
- Ani się waż... - Szybko odpowiedziała Dekashi i dodała
-Odejdź Neji... I zapomnij o mnie. - Odwróciła się i poszła dalej, a za nią jej towarzysze. Neji natomiast stał w bezruchu i patrzył jak jej sylwetka powoli znika mu z oczu... A ból jaki czuł rozdzieral jego serce na drobne kawałki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro