Prolog
Dla nie wtajemniczonych - dodaje to opowiadanie po razdrugi ze względu na stratę konta. Opisy i reszta dalej nie poprawione leżą xD
Ale kiedyś się za to zabiorę! Oto drobinka wspomnień ( screen był zrobione jakieś 3 miesiace temu xD jak widać o 1 w nocy ahahahha)
Obudziła się zlana potem. Po raz kolejny miała ten sam sen. Nie chciała o nim myśleć, wstała a jej białe, długie do kostek włosy opadły na podłogę. Poszła do kuchni by napić się wody.
"4:00, nie ma sensu znowu się kłaść" - pomyślała patrząc na zegarek.
Wzięła szybki prysznic, związała mocno włosy w wysoka kitke tak by sięgały jej kolan. Jej strój był jednym z najładniejszych wśród grupy kunoichi z którymi współpracowała. granatowa, Długa do ziemi sukienka, bez pleców idealnie ptzylegajaca do jej wyzezbionego ciała z mocnym rozcieciem od samego uda. Podkreślała jej wszystkie walory - kragly biust, biodra a także złoty kolor oczu który z granatem sukienki tworzył niezapomniany widok.
Poszła na poligon by poćwiczyć przed poranna zbiórka. Nie zdziwił jej fakt że pomimo godziny 5 rano cwiczyla tam już Sakura wraz z Ino.
- Witaj Dekashi, dolaczysz do nas? Przywitała ja z uśmiechem Sakura
- Niestety dzisiaj muszę odpuścić- nie chciała być niegrzeczna ale wolała pobyć w samotności.
- Daj spokój tak dawno razem nie cwiczylysmy, ostatnio ciągle jesteś na misjach albo siedzisz w domu z Misaki. Może się na nas obrazilas? - Ino nie dawała za wygraną dodając do tego blagajacy ton.
- W żadnym wypadku- odpowiedziała szturchajac przyjazne Ino w ramie. Ostatnio poprostu w nocy nie mogę spać i odsypiam w południe. Wybaczcie ale nie chce się spóźnić na zbiórkę.
Pomachala im na odchodne i patrząc prosto przed siebie weszła do lasu. Dopiero tutaj mogła odetchnąć. lubiła te dwie dziewczyny, chociaż sakura często irytowala ja swoją natarczywoscia. Ino można powiedzieć była jej obojętna. Nie było to jednak widoczne ponieważ każdego dnia zakładała maskę uprzejmości która skrywala jej prawdziwa osobowość i uczucia. Nie mogła sobie pozwolić jednak na bycie sobą.
Odkąd pamięta musiała się zachowywać według określonego wzorca by niczego nie zdradzić. Konoha była jej domem, znała ludzi tu mieszkających a także większość ninja. Jednak nigdy nie integrowala się w pełni z tym miejscem. Nie była jego częścią. Nie uczeszczala do akademii jak inni, nie należała do trzy osobowej grupy. Od samego początku uczeszczala do spefjalnego oddziału ANBU który szkolil indywidualnie uzdolnionych uczniów by później zapelniali szeregi jednostek specjalnych. Mimo to co jakiś czas przydzielano ja do różnych grup aby umiała działać w zespole. Znała więc wszystkich ze swojego rocznika. Najbardziej bawił ja Naruto, który pomimo niezdarnoaci zawsze był przyjaźnie nastawiony do wszystkich. Było to dla niej dosyć niezwykle. Jak można być tak otwartym na zupełnie obcych ludzi.
- A ty znowu bujasz w obłokach - z letargu wyrwał ja wysoki, brazowowlosy chłopak o niebieskich oczach. W wiosce uchodził za przystojnego jednak nie był w jej typie.
- Takumi... czekam aż zacznie się apel i wyznaczanie kolejnych misji. Jestem ciekawa do kogo tym razem mnie przydziela.
-Ja też. Mam nadzieję że nie trafię znowu na tego chłopaka od robaków... przez tydzień po misji nie mogłem się od nich odgonic. Były normalnie wszędzie!
- Hahaha, radzę Ci pominąć te szczegóły z misji na najbliższej randce - on zawsze potrafił ja rozsmieszyc. Traktowała go jak przyjaciela mimo że wielokrotnie pokazywał jej ze liczy na coś więcej. Nie chcąc jednak stracić jej przyjaźni trzymał się granic które ona wyznaczala.
- Na najbliższy czas koniec z randkami. Mam wrażenie że dziewczyny z tej wioski są cholernie tempe. Albo to ze mną jest coś nie tak.
- Na pewno to ty jesteś wadliwy , -usłyszeli za sobą szczery śmiech.
- Nie ma to jak liczyć na własną siostrę. Myślałem Maki że jeszcze smacznie spisz. Specjalnie popsulen ci budzik.
- Zapominasz braciszku że na takich ludzi jak my takie tanie sztuczki nie działają. Chociaż w twoim wypadku do tej pory zastanawiam się co robisz w tym oddziale.
- Bądźcie już cicho, piąta właśnie zaczęła przydzielac misję - upomniala ich Dekashi.
Na samym końcu listy usłyszała:
-Dekashi Makuda - przez najbliższy miesiąc masz wolne.
Nie wierzyła własnym uszom... ona, jedna z najlepszych, ciągle wykonująca misję rangi S ma wolne?!!! Co to ma znaczyć. W dodatku jako jedyna. Znana była ze swojego temperamentu dlatego nikogo nie zdziwiło jej wtargniecie do gabinetu hokage.
- Mam wrażenie że zaszła jakaś pomyłka i ... dopiero teraz zauważyła że w gabinecie siedzi Kakashi i jej dowódcy z ANBU. Nie przejąła się tym zbytnio, zaczęła kontynuować. W tej samej chwili jednak przerwała jej Tsunade -
- To żadna pomyłka. przez ostatnie trzy miesiące wykonalas 80 misji rangi s. To zdecydowanie za dużo. Na pierwszy rzut oka widać że jesteś przemęczeona a nie mogę pozwolić by jeden z moich czołowych członków oddziału specjalnego padł z wycienczenia. masz więc przymusowy urlop.
- Świetnie- wymamrotala pod nosem nie ukrywając swojej irytacji. Tsunade zawsze patrzyła na nią z niepewnoacia, jakby jej nie do końca ufala. Irytowalo ja to niemiłosiernie. Bez względu na to jak się starała i bez względu na to co zrobi dla wioski V zawsze będzie obdarzac ja takim spojrzeniem.
- Nie zwracając uwagi na jej zachowanie Tsunade kontynuowała - począwszy od następnego tygodnia trenować będziesz z Kakashim. Przygotował dla ciebie specjalny grafik. będziecie korzystać z poligonu poza miastem. To wszystko.
Nie było sensu dalej się kłócić... wyszła z podniesiona głową trzaskajac drzwiami. Brak misji, specjalny trening... o co tu chodzi. - Tu jesteś nasz urlopowiczu - odwróciła się patrząc na Maki zlowrogim spojrzeniem. Dopiero po chwili odpuscila, mówiąc sobie ze przecież dziewczyna nie jest niczemu winna i lubi dokuczac każdemu.
- Daj jej spokój Maki, bo zaraz to ty będziesz miała urlop ale zdrowotny. Co ci powiedziała tsunade - zapytał Takumi
- Że wyrobilam za dużo misji... dodatkowo mam mieć trening z kakashim przez najbliższy miesiąc. Jakbym go wgl potrzebowała.
- Nie narzekaj już... będziesz miała wreszcie czas na normalne życie, by spotkać się ze znajomymi. A co do treningu - nie powinno być źle, przecież lubisz mistrza kakashiego. W dzieciństwie biegłas wręcz do niego by wziął cie na ręce.
- To było dawno, zresztą nieważne. A wy co za misję dostaliście?
- Ja mam eskortowac jednego z kage na tajna narade w naszej wiosce
- A ja mam się rozglądać za wezami.
* Wezami - spytała zdziwiona
- Podobno orochimaru i jego świta znów weszy w naszej wiosce, czegoś szuka. Ostatnio zniknęły bardzo ważne akta. Piąta uważa że to on maczal w tym palce. No i przy okazji może znajdziemy tego uciekiniera Sasuke.
Teraz zaczęła wszystko rozumieć. To dlatego hokage kazała jej zostać... jeśli orochimaru tu jest i to czego szuka to najprawdopodobniej tym czymś jest ona... ale z drugiej strony... przecież nikt nie zna jej sekretu... no z wyjątkiem Misaki, Piątej, kakashiego i paru dowódców ANBU. Nikt nie wie że on nie jest jedynym ocalalym... że jest jeszcze jeden Uchicha - ona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro