Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog - co dalej?

Pierwsze promienie słońca padały na jej nagie, blade ciało. Leżała na podłodze, śpiąc na boku, przodem do czarnowłosego mężczyzny, który napawał się jej widokiem. Oglądał jak jej krągły i jędrny biust unosi się z każdym oddechem, a długie włosy przykrywają większą część jej bioder.

Liczne różowawe, blizny i siniaki nie odejmowały tej śpiącej istocie uroku. Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że po przebudzeniu z jego powodu może odczuwać dyskomfort i ból, jednak nie czuł się z tego powodu winny. Tej nocy nie zważał na nic... Te miesiące rozłąki doprowadzały go do szaleństwa. Ciągle śnił o ich pocałunkach, dotyku. Teraz mógł ziścić wszelkie swoje fantazje z nią w roli głównej. Na myśl, że mógłby ją stracić, albo mogłaby odejść, dostawał istnego szału. To te emocje sprawiły, że był w nocy mało delikatny. Dawno nie był tak podniecony i nie zamierzał tego tłumić w sobie... Kochał ją nad życie.

Spełniła jego największe marzenie dotyczące odbudowy klanu, bowiem dzięki tej białowłosej piękności miał syna. Nie chciał już dłużej tego ukrywać. Był dumny ze swojej rodziny i chciał obwieścić światu, że wkrótce potęga klanu Uchiha powróci. Wpatrując się bezustannie w swój obiekt westchnień, ponownie poczuł pożądanie. Przybliżył się do jej ponętnego ciała i musnął ustami jej wargi.

- Mmmmmm... Nie chce ci się spać? – Zapytała sennie, zgadując co się święci

- Z tobą u boku jest dosyć ciężko – odpowiedział lekko się uśmiechając, jednak widząc, że Dekashi jest wykończona, nie nalegał dalej. Wystarczająco zaspokoiła jego potrzeby dzisiejszej nocy, by mógł wytrzymać do następnej. Przytulił ją jedynie mocno do siebie i pozwolił odespać ich namiętne chwile.

....................................................................

Ubierając się czuła każdy odcinek swojego ciała. Sasuke faktycznie nie pozwolił jej odpocząć w nocy. Po bolących miejscach na skórze, dalej mogła bezproblemowo określić, gdzie zostawiał swoje pocałunki. Pulsujący Ból w dolnych partiach też dawał o sobie znać. Mimo to była przeszczęśliwa. Nie wyobrażała sobie życia, funkcjonowania czy oddychania bez niego. Zaczęła wiązać swoje włosy w wysoką kitkę, jednak przy uchu usłyszała:

- Zostaw... lubię gdy są rozpuszczone – jej serce zatrzepotało jak ptak odlatujący z niebezpiecznego miejsca

- Właśnie dlatego je związuje – odparła seksownie. Zdawała sobie sprawę, że jedną z wielu cech najbardziej pociągała ich obopólna niezależność. Ich związek polegał na ciągłej rywalizacji, nawet w najmniejszym szczególe. Uśmiechnął się na jej odpowiedź

- W nocy byłaś bardziej uległa – dociął jej z satysfakcją. Patrzył jeszcze chwile jak się szykuje i dodał

- Po południu odwiedzimy Kakashiego

- Nie możemy iść od razu? – zapytała

- Teraz chciałbym spędzić czas z naszym synem... Hokage nam nie ucieknie

..................................................................

Własnym oczom nie wierzyła. Na co dzień oschły, konkretny i poważny w towarzystwie Emiko i Harukiego, zachowywał się zupełnie inaczej. Lekki Uśmiech nie schodził z jego twarzy, przytulając do siebie swojego syna. Emiko też czuła się swobodna na kolanach wuja. Pod względem charakterów byli do siebie podobni i miała wrażenie, że Sasuke nie traktuje małej jak siostrzenicy, ale jak córkę, odpowiadając cierpliwie na każde jej pytanie. Jedynie napięcie można było wyczuć pomiędzy czarnowłosym, a Misaki. Staruszka zawsze budziła w nim dziwne uczucie prześwietlania jego osoby, jednak darzył ją ogromnym szacunkiem. To ona pomogła przyjść na świat najmłodszym członkom klanu i opiekowała się nimi.

Po zjedzonym posiłku, nadeszła pora by udać się do wioski.

- Misaki, czemu nie chcesz z nami iść? – Dekashi drążyła temat, który wynikł podczas jedzenia

- Chcę najpierw odwiedzić lecznicę, sprawdzić w jakim jest stanie. A skoro wy zajmiecie się dziećmi będę miała taką możliwość.

- Ehh.. niech będzie – przytaknęła jej podopieczna

- Gdy tylko się przeprowadzimy, zajmę się odnową twojej lecznicy – Sasuke zwrócił się do staruszki, a ta mu tylko przytaknęła.

- Chodźmy – Sasuke zawołał Emiko, podczas gdy Dekashi trzymała w ramionach Harukiego.

- Dokąd idziemy Wujku? – spytała dziewczynka

- Wracamy Do domu- odpowiedział i chwytając rączkę siostrzenicy ruszyli w kierunku wioski.

...........................................................

Była godzina 17, gdy szli główną aleją wioski. Większość mieszkańców właśnie kończyła swoje zajęcia i pracę, więc panował spory ruch. Wzbudzali poruszenie wśród ludzi, którzy bardzo dobrze zdawali sobie sprawę kim są, ale nie mieli pojęcia do kogo należą prowadzone przez nich dzieci. Emiko rozglądała się wokoło nie chcąc przegapić żadnego szczegółu. Była pierwszy raz w Wiosce o której tyle słyszała.

- Kto by pomyślał... wyglądacie niemal jak normalna rodzina – obok Dekashi teraz szła dodatkowa osoba

- Maki!!! – Uchiha ucieszyła się na widok przyjaciółki, podczas gdy Sasuke ją ignorował – miałaś wrócić za tydzień!

- Wyrobiłam się trochę wcześniej, teraz idę do Hokage... trzeba załatwić papierkową robotę. Patrząc po kierunku waszej podróży, również tam zmierzacie – zaświergotała

- Spostrzegawcza jak brat – Sasuke nie mógł się powstrzymać przed skomentowaniem pod nosem

- Ooo, Sasuke... Cześć... nie zauważyłam Cię – Maki udawała zdezorientowaną.

Nie zamierzała nigdy nikomu odpuszczać jeśli chodzi o docinki.

– Wybraliście świetną porę, każdy pełniący ważne funkcje o tej porze składa raporty u Kakashiego, więc posiedzicie w długiej kolejce. Ja jeszcze wstąpię na chwilę do domu i widzimy się za 5 minut – zniknęła po tym zdaniu w kłębie dymu

Dekashi spojrzała na Sasuke. Nie był zaskoczony tą informacją.

- Zaplanowałeś to, prawda? – zapytała pozornie spokojnie... nie chciała od razu robić z ich życia sensacji, a on właśnie do tego dążył

- Po co powtarzać się kilkanaście razy. Lepiej ujawnić się wszystkim raz, a porządnie – stanęli przed wejściem do gabinetu przywódcy. Gdy Sasuke już chciał otwierać drzwi, zatrzymał go pewien głos

- Sasuke! Poczekaj – to Naruto biegł w ich stronę. Oparł się na kolanach cały zdyszany – spóźniłem się na swoją godzinę, mogę wejść z tobą?

- Jak chcesz – odparł brunet beznamiętnie

- Suuuuperr – w tym momencie popatrzył na Emiko, natępnie na Harukiego trzymanego przez Dekashi

- A skąd wytrzasnęliście te szkraby? – zapytał jak zwykle zakręcony

- Chodź idioto to się dowiesz – Sasuke zniecierpliwił się odrobinę i wszedł pierwszy do gabinetu, a za nim reszta. Stanął na środku pokoju, a Dekashi obok. Emiko trzymała dalej rękę wuja i obserwowała człowieka w masce.

- Zastanawiałem się, kiedy przyjdziesz się zameldować, ale nie sądziłem, że będziesz miał takie śliczne towarzystwo – Kakashi patrzył na malutką Emiko. Zauważył, że była bardzo spięta, dlatego starał się być jak najbardziej sympatyczny – Sakura, przynieś jakieś ciasteczka, są w kredensie.

Dekashi dopiero teraz zauważyła różowo włosą Kunoichi, która najwidoczniej pomagała Kakashiemu przy dokumentach. Wcześniej często udzielała pomocy Tsunade więc zapewne przekazywała swoją wiedzę jeszcze nie wprawionemu we wszystkie sprawy nowemu władcy. Posłusznie podeszła do kredensu, jednak z niepokojem obserwowała rozwój wydarzeń. Naruto stanął obok Kakashiego by mieć lepszy widok na przyjaciela. Dodatkowo do gabinetu weszła Maki. Istny tłum w jakże małym pokoju.

- Mniemam, że masz coś ważnego do powiedzenia, nie krępuj się – Kakashi zachęcił Sasuke do wyznań.

- Chcę byś wydał oficjalne pozwolenie na ponowne zasiedlenie dzielnicy klanu Uchiha, chcemy się tam jak najszybciej przenieść

- My? Czyli ty, Dekashi jak mniemam i ...? – Kakashi dopytywał

- Nasz syn Haruki i bratanica Emiko – odpowiedział Sasuke. Ciszę, która zapadła na ułamek sekundy przerwało głośne huknięcie i łomot.

- Saaakurrciiiaaa !!!! – Naruto podbiegł do zemdlałej dziewczyny i zaczął ją cucić... reszta bacznie się temu przyglądała.

- Takumi oddałby wszystko za ten widok...- szepnęła Maki do Dekashi, która ledwo powstrzymywała śmiech... Nie było jej już żal kobiety, która być może nie całkiem umyślnie, ale chciała zniszczyć nie tylko jej związek ale i rodzinę.

- Już dobrze Naruto – powoli wstała, patrząc bezpośrednio na Sasuke.

- Usiądź Sakura – powiedział delikatnie Kakashi – a wracając do tematu, gratuluję wam założenia rodziny. Patrząc po wyglądzie dzieci nie zrobiliście tego wczoraj... Czemu więc przychodzicie dopiero teraz?

Sasuke wyjątkowo szczegółowo opisał powody takiego obrotu sprawy, a Kakashi przytakiwał na to głową ze zrozumieniem. Po zakończonej opowieści, Sakura była bliska ponownego zemdlenia, ku uciesze Maki.

- Macie moją zgodę – powiedział uprzejmie Kakashi, uśmiechając się. A teraz możecie pozwolić innym załatwić u mnie swoje sprawy – dał im znak, że mogą odejść.

Wyszli na korytarz, a razem z nimi Naruto z Sakurą. Dekashi odeszła od nich na chwilę, by uspokoić płaczącego Harukiego, jednak słyszała każde słowo z ich rozmowy.

- Gratulacje Stary! Kiedy miałeś na to wszystko czas? – Naruto był mistrzem w zadawaniu pytań

- Nie interesuj się tym idioto – Sasuke oschle zganił przyjaciela, posyłając mu ironiczny uśmiech

- Jak zwykle przyjemny – biadolił blondyn – w takim razie idę pogratulować szczęśliwiej mamie! – i ruszył do Dekashi. Gdy brunet chciał do nich dołączyć, zatrzymała go drobna dłoń na ramieniu.

-Sasuke... - Sakura patrzyła zielonymi oczami na miłość swojego życia – ccczemu nic nie powiedziałeś – wyjąkała

- Słyszałaś chyba wystarczająco u hokage – odparł zimno, miał do niej awers za kłamstwa którymi ostatnio go karmiła.

– i jeszcze jedno... - pochylił się nad nią, tak że na policzkach dziewczyny wystąpiły rumieńce– znajdź sobie kogoś, kto nie będzie uważał cię za irytującą... - i z satysfakcją na twarzy ruszył w kierunku swojej rodziny.

.............................................................

- Musisz bardziej maskować swoje emocje – powiedział do ukochanej po wyjściu z budynku

- Co masz na myśli – zapytała

- Dekashi... ciągle się uśmiechasz... od momentu, gdy Sakura zemdlała – odparł z lekkim rozbawieniem

- Nie zamierzam udawać, że się o nią martwię. Nigdy nie byłam jej wrogiem, ale nie pozwolę krzywdzić swojej rodziny.

- Opiekę nad naszą rodziną pozostaw mnie... - spojrzał na nią wymownie i z miłością, a Dekashi po raz pierwszy poczuła, że Wioska Liścia jest jej domem...

Time skip

Minęło kilka tygodni od ich powrotu i wiele rzeczy uległo zmianie. Sasuke oświadczył się Dekashi i wzięli szybki ślub w otoczeniu najbliższych przyjaciół. Chciał bowiem, by ich dzieci wychowywały się w prawdziwej rodzinie. Oczywiście sukienkę panny młodej pomagała wybierać sama Ino. Lecznica Misaki znów zaczęła funkcjonować, a staruszka odzyskała radość wynikającą z leczenia. Dekashi wróciła do pracy, zostając przywódcą jednostki specjalnej, a Sasuke wstąpił do głównego oddziału ANBU. Z powodu ich aktywnego trybu życia Haruki zaczął uczęszczać do żłobka.

Nie zamierzali rezygnować ze swych karier i pełnego zaangażowania się w sprawy wioski. Pragnęli też, by ich dzieci wyrosły na silnych i niezależnych shinobi, dlatego Emiko już zaczęła uczęszczać na zajęcia w akademii. Była dzieckiem geniuszem, wiec bez problemu nadążała za starszymi dziećmi. Tego dnia Dekashi skończyła szybciej szkolenia i rozporządzenia oddziałem. Postanowiła odebrać Emiko z akademii, ale do końca jej zajęć miała jeszcze trochę czasu. Nim porządnie zastanowiła się nad swoimi planami na ten czas, za jej plecami pojawił się Takumi.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że jesteś moją przełożoną – udawał zdegustowanego

- Mało tego... dalej mnie tak nie traktujesz – odpowiedziała przyjacielowi z uśmiechem, szturchając go przy tym w ramię – dokąd to, przecież na dzisiaj nie zleciłam Ci żadnych obowiązków.

- Jedno się w tobie nigdy nie zmieni... ironia i dziurawa pamięć... pamiętasz jak z objęciem nowego stanowiska ustaliłaś nowe zasady?

- Nie tyle nowe, ile ulepszone, dbające bezpośrednio o członków mojej jednostki – odpowiedziała z dumą

- No tak tak... - przytaknął teatralnie – jedną z tych nowych reguł jest regularne badanie i sprawdzanie swojej kondycji... dokładnie mamy się badać raz na trzy miesiące

- Zgadza się, więc idziesz radośnie na badania? – uśmiechnęła się szeroko patrząc na zdegustowaną minę brązowowłosego.

- Już z nich wróciłem... chciałem iść do domu, zanim wróci Ten Ten, ale zobaczyłem jak znowu stoisz i myślisz o niebieskich migdałach... Regulamin jednostki dotyczy również ciebie.

- Nie przypominaj mi... zdaje sobie z tego sprawę – nie rozumiała jego insynuacji

- Dziś jest ostatni gwizdek na to... bo dokładnie o północy mija termin oddania wyników do głównego raportu dla hokage... Jeśli nie chcesz stracić szacunku jednostki, radzę zasuwać do szpitala- uśmiechnął się tryumfująco.

-Cholera... - Powiedziała zdając sobie sprawę, że miał racje... Jej zmiany wynikały ze współpracy z Kakashim, który chciał mieć wzgląd w wydolność i stan wszystkich shinobi. Zmiany jednak zaczęli od jednostek ANBU. Wymagano od nich więcej, więc ich stan i zdrowie było w powiększonym ryzyku.

- Nie każ mi tam iść... nie cierpię tego miejsca

- To już nie zależy ode mnie Deki – powiedział – ale na twoim miejscu chodziłbym tam z podniesioną głową. Musze lecieć, obiecałem Ten Ten, że zrobię coś na obiad.

- Nie poznaje cię – zironizowała... Takumi i obiad... - Chyba nie chcesz jej otruć? – zażartowała

- Spokojnie... zanim jej cokolwiek podam wszystkiego spróbuje Maki – zaśmiał się złowieszczo i zniknął.

Nie pozostało jej nic innego jak tylko pójść do szpitala. Nie spieszyła się, wręcz przeciwnie.

- Ocho... zrezygnowana mina u naszej Uchiha... ktoś umarł? – Maki i Ten Ten spotkały ją wychodząc ze sklepu z bronią.

- Gorzej... idę do szpitala na kontrolę

- No i wszystko jasne... dasz radę trzymać nerwy na wodzy? – Maki udała zmartwioną

- Oby... nie mam ochotę na nią patrzeć...

- Spokojne... zawsze możesz wziąć ze sobą naszą Ten Ten... mistrzynie strzału z liścia – zaczęły wszystkie się śmiać na wspomnienie jej konfrontacji z Sakurą.

- Gdy będą jakieś problemy, na pewno się zgłoszę – odparła już rozluźniona Dekashi

- A tak w ogóle mam prośbę – Maki zrobiła się rzeczowa – mogę zamieszkać na jakiś czas w waszej dzielnicy? Może być obojętnie który budynek

- Jakiś problem z waszym obecnym mieszkaniem? – Dekashi popatrzyła zdezorientowana na obie przyjaciółki. Od jej ślubu z Sasuke, rodzeństwo i Ten Ten przenieśli się do małego domku, by nie mieszkać już z rodzicami.

- Myślałam, że się dogadujecie – dodała

- Nie o to chodzi... - Maki ciągnęła, a twarz Ten Ten zrobiła się purpurowa

- Nie wysypiam się przez tych dwoje... co noc to samo... jęki, krzyki. Nie zwracają w ogóle na mnie uwagi – Dekashi zaczęła się śmiać.

- Mniemam Ten Tenuś, że tobie to nie przeszkadza – łapała powietrze z trudem

- Mnie się podoba... - odarła dumnie przekomarzając się z nimi, ale po chwili sama zaczęła się śmiać – Nie mogę nic na to poradzić... Takumi jest niewyżyty...

- Nie ma problemu Maki, wybierz sobie dom który ci najbardziej odpowiada, a tobie gratuluję – ucałowała Ten Ten w policzek.

- Muszę już lecieć, bo nie zdążę zaraz ani do szpitala ani po Emiko – pożegnała się i pobiegła do szpitala. Pielęgniarka zaprowadziła ją do gabinetu zabiegowego. Po teście wysiłkowym, przyszła pora na pobranie krwi.

- Lekarz zaraz wykona badanie – pielęgniarka zakomunikowała zdyszanej Dekashi i wyszła Po chwili weszła Sakura w białym fartuchu. Nie odezwała się ani słowem i starała się nie patrzeć na białowłosą.

- Wyniki będą później, bo mam strasznie dużo pacjentów – powiedziała

- Potrzebne mi są jeszcze na dziś do raportu – wyjaśniła Dekashi

- Dlaczego zawsze musisz więc przychodzić na ostatnią chwilę – zauważyła zaczepnie lekarka

- Zawsze najmniej przyjemne spotkania oddalam do ostatniego momentu – odparła zimno. Sakura już nie zareagowała na ten atak

- Wieczorem wyślę do ciebie posłańca z wynikami. To wszystko.

- Dziękuję – odparła i wyszła. Niestety spotykanie Sakury było nieuniknione. Miała miano najlepszego medycznego shinobi i była ordynatorem szpitala. Nie chciała, zawracać sobie już głowy całą sytuacją i pobiegła do akademii.

...................................

Krzątała się po kuchni w celu przygotowania kolacji. Misaki odebrała Harukigo ze żłobka jednak musiała jeszcze odwiedzić jedną ze swoich pacjentek, zabrała ze sobą Emiko, która prócz walki interesowała się ziołami i lekarstwami. Dekashi przypuszczała, że w przyszłości zostanie medyczną kunoichi. Sasuke miał być lada chwila. Ustawiła na stole tylko dwa nakrycia, usypiając wcześniej synka w pokoju obok.

- Dawno nie było takiej ciszy w tym domu – Sasuke usiadł od razu przy stole, a jego żona nałożyła mu porcję ryżu

- Nie martw się, za godzinę wszystko powinno wrócić do normy – odparła uśmiechając się przekornie. Dawno nie mieli okazji być sam na sam w mieszkaniu. Spojrzeli na siebie bardzo wymownie

Dzwonek do drzwi ostudził jednak ich zapał

- Chyba wróci znacznie szybciej – Sasuke wstał od stołu i poszedł otworzyć drzwi. Wrócił po chwili trzymając w ręce zwój – to tylko posłaniec... dał mi coś dla ciebie

- To wyniki badań... zaraz zerknę – usiedli ponownie do stołu. Korzystając z okazji, że są sami i Dekashi otwiera zwój Sasuke zapytał:

- Myślałaś już czy wyruszyć ze mną ? – Sasuke poruszył temat, który towarzyszył im od pewnego czasu. Miał misję, by wyruszyć w poszukiwaniu informacji o Kaguyi i innych wymiarach. Chciał, by mu towarzyszyła, ale oznaczało to rozłąkę z dziećmi na dłuższy czas i pozostawienie ich pod opieką Misaki. Dekashi ciągle milczała, czytając tekst zawarty w zwoju. Wiedział, że słyszała jego pytanie, bo miała podzielną uwagę. Nie widząc jednak jej dalszej reakcji, dodał:

- Jeśli potrzebujesz jeszcze czasu by się zast... - nie dokończył bo mu przerwała

- Nie mogę z tobą wyruszyć... - powiedziała poważnie

- Szybka jesteś... - nie zdążył dopowiedzieć kolejnego zdania, bo podała mu zwój

Analizował jej wyniki i nie zauważył żadnych nieprawidłowości.

- Ostatnie zdanie – podpowiedziała mu czego szukać. Jego wzrok od razu powędrował we wskazane miejsce.

„Wynik morfologiczny – podejrzenie ciąży. Zgłosić się na dodatkowe badania"

Patrzył jeszcze chwile na trzymany dokument. Tym razem przy tej wiadomości towarzyszyły mu inne uczucia niż za pierwszym razem. Wtedy cały świat był zwrócony przeciwko nim, teraz nic im nie zagrażało. Ogarnęła go radość. Spojrzał na Dekashi, która była bardziej blada niż zazwyczaj i chodziła niespokojnie po kuchni. Zastanawiała się jak zniesie kolejną ciąże i poród... czy znów pojawią się komplikacje i kiedy będzie musiała zrezygnować z pracy... I czy tym razem Sasuke wróci na czas rozwiązania. Chciała rodzić mu dzieci, jednak po horrorze jaki przeszła z Harukim miała wiele obaw.

- Przestań się zamartwiać – powiedział jakby czytał w jej myślach. Położył zwój na stole i podszedł do białowłosej – zdecydowanie zostajesz w wiosce – pogładził jej policzek

- Wrócisz przed porodem? – zapytała smutno

- Nie... - zabolało... wiedziała że mają mocne charaktery, ale powiedział to tak rzeczowo

- Nie wrócę, bo nigdzie się stąd nie ruszę do tego czasu – podniosła złote oczy z niedowierzaniem

- A co z misją? – dopytała

- Kiedy wreszcie zrozumiesz, że najważniejsza dla mnie jesteś Ty...i niezwykle mnie cieszy i pociąga fakt, że urodzisz mi kolejne dziecko - pochylił się i złożył na jej ustach czuły pocałunek.

- Sasuke... - chciała coś powiedzieć, ale jej przerwał

- Mamy jeszcze 4o minut by cieszyć się swoim szczęściem we dwoje więc skup się teraz na tym... - objął ją w pasie i całując nieprzerwanie zaniósł do sypialni, zamykając za sobą drzwi....

I tak dobrnęliśmy do końca tej historii... mam nadzieję, że czytanie jej dało wam tyle samo satysfakcji i radości, co mi tworzenie kolejnych rozdziałów. ^^

Chciałabym podziękować wszystkim którzy wielokrotnie mnie wspierali i zachęcali do szybkiego pisania <3

@VivienneAvery – pomimo braku czasu zawsze go znalazłaś na przeczytanie tego co wstawiałam... doradzałaś i chwaliłaś, obym mogła być dla ciebie takim samym wsparciem przy twojej twórczości!

@ Akira2233 – Będę tęsknić za tym naszym pisaniem i motywowaniem się w środku nocy! Pomimo zmęczenia pisałam dalej, wiedząc że mnie wspierasz po drugiej stronie komputera xD Dziękuję :*

@Aynasti – jestem pod ogromnym wrażeniem, że pomimo sympatii dla Sakury polubiłaś moje opowiadanie! – Brawa dla tej pani!!! xD

@DominikSiergiej – byłeś pierwszym facetem, który dał radę przeczytać to w całości! Order wyróżnienia! XD Obyś w życiu spotkał drugą połówkę, podobną do Dekashi ^^

@itsCammy_ - byłaś pierwszą osobą, która dodała moje opowiadanie do swojej listy „ kocham to". Chwila w której byłam mega szczęśliwa!

@HinataGakure – pierwsza na „naszym „ forum, która entuzjastycznie podeszła do początkującej pisarki. Zdecydowanie dodawało mi to skrzydeł :*

@shadow – die – nie przestawaj tworzyć, oto moja prośba na sam koniec <3

Mam nadzieję, że ostatni rozdział dalej trzymał poziom i innym czytelnikom spodobają się pozostałe 29 jak wam :*

Całuję Was wszystkich!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro