Rozdział Szósty
Ubierałam się na obiad w Ichiraku Ramen. Mam się tam dzisiaj spotkać z Kaoru i Akumu. Wczorajszy dzień był dla mnie wielkim zaskoczeniem... Szczególnie to, że Kaoru okazał się być inny niż przypuszczałam. Jakby go opisać? Czuły? Nie, nie mogę tego o nim powiedzieć, szczególnie po tym jak mi groził nożem. Zdecydowanie nie jest czuły... Więc powiem jaki nie jest. Nie jest zły. Ani trochę. Na początku wzięłam go za tyrana, faceta bez serca itd. Ale wczoraj przekonałam się, że on tylko takiego udaje. Po co? Nie wiem. Ale to tylko maska! I ja to wiem. Postaram się nigdy nie zapomnieć.
Wczoraj trenowałam przez jakieś trzy godziny genjutsu. Zużyłam dzięki temu większość mojej czakry, jednak wiele jej zostało w moim organizmie. Za wiele. Wczoraj, gdy Kaoru wyszedł było już bardzo późno więc nie chciałam po ciemku wymykać się do lasu. Poszłam spać... I teraz żałuję. W moim organizmie jest zbyt wielka ilość czakry.
Mam jakieś dwie godziny, zanim zacznę... Hmm... czuć ból. Czakra wypełnia komórki mojego ciała. Medyczni ninja już w brzuchu matki udoskonalili mnie w ten sposób, że pojemność tych komórek jest większa. Przez co mój organizm automatycznie wytwarza większe ilości czakry. Teraz, czakry w moich komórkach jest za wiele. Gdy będzie jej trochę więcej, zacznę czuć ból. Ból w każdej komórce mojego ciała, która zawiera zbyt dużo czakry. Dlatego moje komórki zachowują się jak baloniki. Muszę "spuszczać" regularnie z nich powietrze w postaci czakry. Jeśli tej czakry będzie za dużo, "balonik", czyli moje komórki wybuchną.
Starałam się nigdy nie zastanawiać zbytnio, co się ze mną stanie gdy czakry będzie za dużo. Prawdopodobnie umrę. W jaki sposób, nie wiem... Wybuchnę, tak jak moje komórki? Czy umrę bezboleśnie, szybko? Raczej nie. Będę cierpiała, czuła ból we wszystkich komórkach. To przeznaczenie noszę na swoich barkach od dnia narodzin.
Przed wyjściem jeszcze raz pogłaskałam pluszowego króliczka. Bardzo go lubię, chociaż to krępujące. Ale to prezent od Naruto i Trzeciego. Moich pierwszych... Przyjaciół. Naruto jest moim przyjacielem, ale Trzeci? Jest dla mnie bardziej jak dziadek, ale pewnie by się obraził gdybym go tak nazwała.
Szybko zapięłam spódnicę, założyłam skarpetki i buty. Gotowa.
Z uśmiechem wyszłam z pokoju. Spotkam się z moją drużyną w Ichiraku Ramen. Z Drużyną Trzeciego Hakage. Jej, to brzmi kozacko. Jakbyśmy byli niepokonani.
Ale z tego co wiem, nie ma w nas nic niezwykłego. Ja według Wioski Liścia jestem zwykłym geninem używającym genjutsu. I na razie tak zostanie. Choćby nie wiem co, nie ujawnię moich prawdziwych danych.
Kaoru... Z tego co pamiętam, maniak walki wręcz. Wszędzie zawsze nosi noże... Czy nimi walczy? Przekonam się na egzaminie na chuunina.
Akumu zabija we śnie. Kontroluje ciało śpiącej osoby bez konieczności zbliżania się do niej. Na jaką odległość umie używać tej techniki? Potem może się go zapytam.
Z tego wynika, że ja i Akumu jesteśmy bezużyteczni w walce. Oboje walczymy na daleki dystans.
Kaoru... tajutsu.
Akumu... ninjutsu.
Naomi... genjutsu. Reszta moich umiejętności jest tajemnicą. I nikt nigdy się o nich nie dowie.
Każdy z nas jest inny. Ale nie poradzimy sobie na egzaminie, jeśli tylko Kaoru będzie walczył w starciu.
Zobaczyłam w tłumie zielone i białe włosy obok siebie. Od razu się domyśliłam, że to Kaoru i Akumu.
Podbiegłam do nich.
- Siemka! - krzyknęłam, gdy byłam na tyle blisko, żeby mogli mnie zauważyć.
Kaoru zrobił dziwny gest. Najpierw uniósł rękę, jakby chciał mi odmachać. A potem, udał że odgarnia włosy z czoła. Postałam mu spojrzenie typu "Mnie nie nabierzesz".
- Cześć, kociaku - zaczął Akumu - Już nie jesteś tak przestraszona jak ostatnio?
- Nie jestem kociakiem! - oburzyłam się.
Kaoru i Akumu wymienili spojrzenia.
- Czy myślisz o tym samym co ja, Takao? - Kaoru zaytał Akumu.
Akumu pokiwał głową.
- Pasowały by ci kocie uszka, Naomi - powiedzieli obaj, zgodnie kiwając głowami.
Kocie... uszka?
(zdjęcie w mediach)
Hmm... Chyba czegoś nie zrozumiałam. Zrobiłam zdezorientowaną minę, ale nie rozwodziłam sie za bardzo nad tymi uszami.
- Wchodzimy? - zapytałam.
Wtedy zaczęło się dziać coś bardzo dziwnego.
Po początek, gdy weszliśmy do Ichiraku Ramen, Akumu przewrócił krzesło. Nie wiem jak on to zrobił... Cały czerwony je podniósł i usiadł.
Potem, cóż zanurzył cały rękaw w ramen. Ta... poparzył się. Później było już tylko gorzej. Złamał pałeczki, a z ich szczątków wbił sobie drzazgę w palca.
Ale równie dziwne było to, że Kaoru to wszystko ignorował. Jakby był przyzwyczajony...
- Wiem! - zerwałam się z krzesła - Akumu, ty jesteś niezdarą!
Walnął mnie tak mocno w głowę, że aż zobaczyłam gwiazdy. Na wpół przytomną posadził mnie z powrotem na krześle i wrócił do jedzenia.
Jeszcze dochodziłam do siebie, gdy skończył jeść.
- Powiedziałam coś nie tak? - zapytałam ze zbolałą miną, pocierając głowę.
Kaoru szturchnął mnie z drugiej strony, nachylił się do mnie i szepnął:
- To jego słaby punkt. Coś jak twój króliczek - wyjaśnił.
Natychmiastowo poczerwieniałam... Z dwóch powodów. Pierwszy, przypomniał mi o pluszowym króliku. Drugi, jeszcze nigdy nie byłam tak blisko żadnego chłopaka.
Gdy poczułam jego oddech na moim uchu, odskoczyłam w przeciwną stronę. Ehm, przeciwną stroną okazał się być Akumu. Oboje poobijani wylądowaliśmy na ziemi.
Wróciłam do punktu wyjścia! Cała czerwona na twarzy wstałam z niego i wyprostowałam się.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - ukłoniłam się do właściciela Ichiraku Ramen, Kaoru i Akumu.
Jaki wstyd...
- Tym razem ci wybaczę - powiedział zarozumiale Akumu, ciągle leżąc.
To był jego typowy tekst.
Tylko...
Tylko...
Czemu moje serce tak szybko biło?
Stałam jak kołek, nie wiedziałam co robić. Ja...
- Naomi, wszystko w porządku? - zapytał Kaoru i dotknął mojego czoła.
- Chyba masz gorączkę... - zaczął Kaoru.
Serce zabiło mi tak gwałtownie, że od razu odskoczyłam. Co się ze mną dzieje?! Nie zniosę tego...
Nie myśląc wiele, uciekłam jak najszybciej od mojej drużyny. Znalazłam ławkę w parku, usiadłam na niej i próbowałam uspokoić oddech.
Co ja zrobiłam, do cholery?! Czy przez ostatnie kilka dni nie myślałam tylko o tym, jak stworzyć prawdziwą drużynę z Akumu i Kaoru?! Kurde, wszystko zawaliłam.
Tylko czemu zachowałam się tak dziwnie? To do mnie nie podobne.
Przypomniałam sobie moment, kilka tygodni temu, gdy Naruto dawał mi prezent, króliczka. Byłam taka szczęśliwa, że aż go przytuliłam.
Więc dlaczego, nie mogę znieść nawet najmniejszego dotyku Akumu czy Kaoru?
Drżałam z zimna. Było chłodno, a ja miałam na sobie tylko spódnicę i koszulkę. Ukryłam twarz w dłoniach, w marnej próbie pozbierania resztek godności.
Poczułam coś ciepłego na plecach.
Odwróciłam się i zobaczyłam Akumu. Stał za ławką, patrzył na mnie z rękami zaplecionymi na piersi.
A ja na plecach miałam jego bluzę.
Była cieplutka.
Wstałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję i przepraszam za wcześniej - powiedziałam.
Zapięłam jego bluzę. Pewnie wyglądałam śmiesznie. Jestem raczej drobna, a Akumu jest szeroki w barkach i wysoki. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale jest też wysportowany. Gubiłam się w tej bluzie.
- Wyglądasz jak mały chochlik - zaśmiał się Akumu.
Nawet nie zaprzeczałam, bo byłam pewna, że wyglądałam śmiesznie.
- Gdzie Kaoru? - zapytałam cicho.
- Poszedł cię szukać w mieście.
Szukali mnie... Zrobiło mi się ciepło, ale nie przez bluzę Akumu. Było mi ciepło... od środka. Te słowa mnie rozgrzały.
- Przepraszam - powiedziałam.
Potem usiedliśmy na ławce. Wytłumaczyłam mu powód naszego spotkania dzisiaj. Moja nowa technika, którą Trzeci kazał mi się nauczyć. Powiedziałam mu, że Kaoru poradził, żebym zapytała się o nią jego. Bo przecież te techniki są dość podobne.
Gdy Akumu zastanawiał się nad odpowiedzią, rozglądałam się dookoła. Park w Wiosce Liścia jest naprawdę przepiękny.
Akumu mnie szturchnął.
- Postaram się ci wszystko wytłumaczyć, ale naprawdę nie wiem, czy to pomoże w twojej technice - zaczął.
Pokiwałam głową i skupiłam się.
- Sen to przede wszystkim obniżenie wrażliwości na bodźce, zwolnienie czynności życiowych... Jest to stan nieprzytomności, czyli znieczulenie ogólne...
- Stop! - przerwałam mu.
Boże, Akumu jest naprawdę inteligentny. Już wcześniej to przypuszczałam, ale...
- Hmm... Mógłbyś to wytłumaczyć tak, żebym nawet ja zrozumiała?
Uśmiechnął się złośliwie.
- Ach, zapomniałem z kim rozmawiam - zmrużyłam oczy.
Po chwili ciszy oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Gdy śpisz, twój umysł znajduje się w takim stanie, którym można z łatwością manipulować. Jak? Lunatykowaniem.
Pokiwałam głową.
- Gorzej z wrogiem przygotowanym na atak, spodziewającym się go. Dla mnie kontrolowanie takiego umysłu jest niemożliwe. Dlatego nie rozumiem, jak ten kto napisał książkę z której korzystasz, mógł się tego nauczyć. To niewykonalne.
Spuściłam głowę.
- Czyli to wszystko na nic?
Byłam załamana. Tyle pracy na niemożliwą technikę.
- Nie poddawaj się - powiedział Akumu - Został ci jeszcze tydzień do egzaminu. A przez ten czas ja i Kaoru będziemy z tobą ćwiczyć. Opanujesz tą technikę i Trzeci dopuści nas do egzaminu na chuunina, gwarantuję ci to.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
Wtedy coś zrozumiałam.
- Masz rację. Nie poddam się - powiedziałam.
Jesteśmy drużyną.
A ja nie mogę ich zawieść.
I zrobię wszystko, żeby Kaoru i Akumu nie musieli przeze mnie cierpieć.
To przysięga.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro